Henryk Arctowski i Antoni Dobrowolski – pierwsi Polacy w Antarktyce (cz. 2)

opublikowano: 2013-12-20, 12:38
wolna licencja
Henryk Arctowski i Antoni Dobrowolski wraz z pozostałymi członkami Belgijskiej Wyprawy Antarktycznej przez 13 miesięcy tkwili uwięzieni w paku lodowym. Zmagali się ekstremalnymi temperaturami, zamieciami śnieżnymi, nocą polarną i szkorbutem. Jak udało im się przetrwać i wydostać z pułapki?
reklama

Przeczytaj pierwszą część artykułu.

Przygotowywana przez trzy lata wyprawa Adriena de Gerlache’a, oficera Belgijskiej Królewskiej Marynarki, wyruszyła w sierpniu 1897 roku z Antwerpii w kierunku Antarktyki. Wśród załogi znajdowało się dwóch Polaków: Henryk Arctowski, któremu powierzono badania geologiczne, meteorologiczne i oceanograficzne, oraz Antoni Dobrowolski, który pełnił jednocześnie obowiązki asystenta naukowców oraz marynarza. W styczniu 1898 roku śmiałkowie wpłynęli na Ocean Południowy.

Wbrew wcześniejszym planom przezimowania większości załogi w Australii, dowództwo postanowiło płynąć dalej wzdłuż zachodniego brzegu Półwyspu Antarktycznego przez Morze Bellingshausena. Już 13 lutego 1898 roku „Belgica” wpadła w pak lodowy i w ciągu najbliższych dni mróz skuł wodę na obrzeżu Antarktydy. Statek został uwięziony na dobre w początkach marca. Na południowej półkuli właśnie zaczynała się jesień, więc ekspedycja musiała się przygotować do spędzenia w krainie lodu i śniegu wielu kolejnych miesięcy – jak się miało okazać aż trzynastu. Dla wyprawy o mało nie zakończyło się to katastrofą.

„Belgica” skuta lodem (fot. domena publiczna)

Nadchodzi Zima

Okres uwięzienia w lodzie starano się wykorzystać na kontynuowanie prac naukowych. Składały się na nie badania astronomiczne, meteorologiczne, oceanograficzne, geologiczne, botaniczne i zoologiczne. Nad pokładem postawiono dach, pod nim stworzono prowizoryczną kuźnię. Nieopodal statku wzniesiono mały barak, gdzie Arctowski próbował ustanowić proste obserwatorium, ponadto wykopano w lodzie dziurę i założono tam sondę geologiczną. Aby poszerzyć badany obszar organizowano wycieczki w okoliczne góry lodowe z użyciem sanek, kanadyjskich rakiet śnieżnych i norweskich nart. Warto też dodać, że sanki i narty dawały podróżnikom w tym trudnym okresie odrobinę rozrywki w wolnych od pracy chwilach.

Dobrowolski, który do tej pory zgodnie z obietnicą łączył obowiązki zwykłego marynarza z asystowaniem w laboratorium, w uznaniu swojej pracy został 27 marca podniesiony do rangi naukowca. Pozwolono mu prowadzić samodzielne obserwacje meteorologiczne: trzy razy dziennie sprawdzał barwę oceanu, przyglądał się pokrywie lodowej, niebu i chmurom. Wcześniej, jako asystent zajmował się głównie czyszczeniem i szorowaniem laboratorium, podawaniem przyrządów naukowych i wykonywaniem prostych i żmudnych czynności. Wpisywał się także za Arctowskiego do dziennika okrętowego, jako iż ten był niesumienny i w trakcie podróży zniechęcił się do tego. Warto też dodać, że młody Polak traktowany był faktycznie jako praktykant – od początku podróży Emil Racoviţă nauczał go botaniki, a Arctowski tłumaczył mu różne zjawiska geologiczne i meteorologiczne. Ponadto Dobrowolski w wolnych chwilach czytał książki naukowe dostępne na „Belgice”.

reklama
Kolacja Bożonarodzeniowa na statku „Belgica” (25 grudnia 1898 roku). Od lewej: Henryk Arctowski, Georges Lecointe, Emil Racoviţă, Adrien de Gerlache (fot. domena publiczna)

Podczas niewoli wśród lodów Antarktyki najbardziej krytyczny dla ekspedycji okazał się okres nocy polarnej, który rozpoczął się w maju 1898 roku i trwał nieprzerwanie przez kilka miesięcy. Z powodu braku słońca załoga nie była w stanie utrzymać poprzedniego trybu pracy. Podróżnicy cierpieli na dolegliwości, które doktor Frederick Cook opisał jako „polar anemia”. Zaliczały się do nich m.in.: depresja, nieregularna praca serca, problemy z oddychaniem, a nawet zaburzenia psychiczne. Z powodu wyczerpania (chore serce, płuca i nerki) w czerwcu tego roku zmarł porucznik Emile Danco. Tym samym liczebność załogi skurczyła się do 17 osób. Obawiano się kolejnych zgonów.

Oprócz tego podróżnicy zaczęli chorować na szkorbut. Jedynym możliwym wówczas lekarstwem było urozmaicenie diety konserwowej przez jedzenie świeżego mięsa upolowanych fok i pingwinów, ponieważ mięso zwierzęce zawiera witaminę C, która jest niezbędna w leczeniu tej choroby. Po początkowych obiekcjach kapitana Gerlache’a tak też uczyniono.

Na lodowej pustyni było chłodniej niż spodziewali się członkowie ekspedycji. W marcu temperatura wynosiła -20° C, pięć miesięcy później było już -30° C, aż wreszcie 8 września termometr wskazał rekordowe -45,5°C (we wrześniu ponadto przypada okres maksymalnego zasięgu antarktycznego paku lodowego na północ od Antarktydy). Do tego często występowały różnego rodzaju zawieje i zamiecie śnieżne. Dobrowolski tak opisał jedną z nich w swoim dzienniku:

Strasznie wygląda pustynia lodowa, gdy zamieć śnieżna świszczy po niej, wyje, płacze, zawodzi… Śnieżnoszara powierzchnia lodomorza, jednolita, mroczna, niewyraźna, zlewa się z niebem, kropla w kroplę do niej podobnym. Nic, nic, tylko masa biała i ciemna jednocześnie, nawet patrzeć na nią, jak się należy, nie można, bo wiatr i śnieg biją w gębę niby pruski feldfebel [feldwebel – stopień podoficerki w armii niemieckiej, przyp. aut.]. Chowa się gębę jak najgłębiej w kołnierz kożucha baraniego, łazi się, łazi się tam i z powrotem i fantazjuje się całą metafizykę matematyki…
Obozowisko na paku lodowym (fot. F.A. Cook, domena publiczna)

Walka o wyzwolenie z lodu

Statek przez 13 miesięcy swego uwięzienia nie tkwił jednak w miejscu, tylko dryfował bardzo powoli razem z całym polem lodowym. Według pomiarów ekspedycji było to od 5 do 40 mil dziennie, a przez cały ten okres „Belgica” pokonała ok. 2000 mil. Lód pływał zygzakiem i w październiku 1898 roku statek wrócił mniej więcej do miejsca, w którym ugrzązł w lodzie w marcu tego roku. Od listopada pak zaczął płynąć powoli na zachód.

reklama

Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”

Mateusz Będkowski
„Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (cz. I)
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
143
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-01-3

Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3

Wreszcie 16 listopada nastała jasność i rozpoczął się dzień polarny. W załogę wstąpiła nowa energia. Niestety plany opłynięcia nowych terenów wokół Antarktydy spełzły na niczym, ponieważ statek nadal nie mógł uwolnić się z lodów. „Belgice” pozostała walka o jak najszybsze wydostanie się z lodowej niewoli przed nastaniem kolejnej nocy polarnej. Na początku stycznia 1899 roku pojawiła się nowa nadzieja, około 700 metrów na północ od statku dostrzeżono bowiem pękający lód. Jak pisał Dobrowolski:

Komuś [Frederickowi Cookowi, przyp. aut.] wpadł pomysł wykopania kanału między okrętem a szczeliną, rzeczywiście bliską, w celu spróbowania wydostania się z lodów. Pomysł bardzo byczy! Przyłączę się do kopiących z przyjemnością w wolnych od obserwacji godzinach.

Tak też przez kolejnych pięć tygodni trwało wyrąbywanie kanału dla statku. Pracowała przy tym regularnie cała załoga podzielona na trzy zmiany po osiem godzin. Oprócz tworzenia drogi ucieczki dla „Belgiki” naukowcy kontynuowali swoje badania. Do rąbania i cięcia lodu używano pił (na wyposażeniu były łącznie trzy, a każda obsługiwana była przez trzy osoby), toporków, łopat i innych tego typu przyrządów. Jednak mimo sprzyjającej temperatury (wzrosła wówczas do ok. 0° C) i ciężkiej pracy kopiących lód ustępował bardzo powoli. W końcu zdecydowano się na użycie materiału wybuchowego do wysadzenia naciętego lodu. Procederem tym zajął się Georges Lecointe, zastępca komendanta wyprawy i oficer artylerii. Niestety, większość z 500 kg ładunku zamokło podczas podróży, jednak dzięki umiejętnemu nacinaniu pokrywy lodowej operacja wreszcie zakończyła się sukcesem. 14 lutego „Belgica” wypłynęła tyłem przez wykopany kanał.

Wykopywanie kanału w lodzie (fot. domena publiczna)

Załoga długo nie nacieszyła się swą wolnością. Już po dwóch dniach i około 15 milach żeglugi statek znowu ugrzązł w lodzie, na granicy lodowego paku. Odgłosy ściskanych i nachodzących na siebie brył lodu, a także szalejących w pobliżu burz był tak głośny, że rozmowy na „Belgice” były niemożliwe. Na szczęście dla podróżników wiatr był na tyle silny, że wypchnął statek z otaczającym ją pakiem za linię gór lodowych. Lód ostatecznie się rozpadł i 14 marca ekspedycja mogła swobodnie wypłynąć na otwarte wody. Być może przed zgnieceniem statku uratował ekspedycję kolejny pomysł Cooka, który zalecił obłożenie jego burt skórami upolowanych pingwinów w charakterze mat ochronnych tłumiących uderzenia lodu.

reklama

Powrót do Europy i osiągnięcia ekspedycji

Wielka była radość na pokładzie wśród 17 członków załogi po zakończeniu trzynastomiesięcznej niewoli:

Morze, czarne, piękne, z żelaznym połyskiem, buja się coraz potężniej. Przedtem huśtanie to było tak słabe, wały były tak długie, że określić kierunek ich posuwania się było dla mnie niepodobieństwem. Teraz atoli, gdy wszystko, co nie jest przytwierdzone, co ma zdolność poruszania się biernego, skacze, tańczy, spada i tłucze się na statku, gdy więc „houle” [martwa fala – malejąca fala posztormowa, przyp. aut.] przyjęła wymiary wcale pokaźne, widzę, że kierunek już jest: z SW ku NE (A. Dobrowolski, [Dziennik Wyprawy…]).

Dwa tygodnie po wydostaniu się z lodu załoga zawitała znowu do Punta Arenas. Przed powrotem do portu macierzystego „Belgica” musiała przejść jeszcze naprawy, dlatego Arctowski przypłynął parowcem do Belgii już w sierpniu 1899 roku, by jak najszybciej rozpocząć opracowywanie bogatych materiałów z wyprawy. Frederick Cook pozostał w Ameryce Południowej i w lipcu powrócił do USA. Natomiast „Belgica” zawinęła do Antwerpii w listopadzie 1899 roku, entuzjastycznie witana przez jej mieszkańców.

Powrót ekspedycji do Antwerpii (1899 rok) (fot. domena publiczna)

Do osiągnięć wyprawy można zaliczyć niewątpliwie całoroczne codzienne badania klimatu Antarktyki: pomiary temperatury, ciśnienia, wilgotności, zachmurzenia, opadów, nasłonecznienia i wiatrów. Poza tym opisane zostały przez naukowców występujące tam atmosferyczne zjawiska optyczne (np. zorza polarna). Ponadto podczas ekspedycji zebrano liczne okazy flory i fauny, a przywiezione próbki skał z dokonaną później analizą petrograficzną pozwoliły Henrykowi Arctowskiemu udowodnić stawianą przez niego wcześniej hipotezę „Antarkandów”, czyli dawnego połączenia Ameryki Południowej z Półwyspem Antarktycznym. Warto też dodać, że Arctowski badał relację między temperaturą wody a jej występowaniem na określonej głębokości w oceanie, natomiast Antoni Dobrowolski prowadził obserwacje właściwości lodu i śniegu. Załoga odkryła także i nazwała szereg wysp i opracowała mapy fragmentu zachodniego wybrzeża Półwyspu Antarktycznego. Nie można też zapominać o samym fakcie pierwszego w historii ludzkości zimowania w Antarktyce.

Wszystkie powyższe informacje zostały opracowane razem z europejskimi specjalistami w poszczególnych dziedzinach i następnie wydane w sprawozdaniach naukowych pod nazwą Expédition Antarctique Belge przez Belgijską Królewską Akademię Nauk w latach 1903–1912. Składają się one łącznie z 10 tomów, z czego pierwszy stanowi opis ogólny podróży i streszczenie jej osiągnięć, drugi zawiera badania astronomiczne i fizyczne, trzeci i czwarty poświęcony jest meteorologii, piąty oceanografii i geologii, szósty botanice, siódmy, ósmy i dziewiąty zoologii i ostatni, dziesiąty, antropologii. Tomy trzeci, czwarty i piąty w znacznej mierze przygotowane zostały przez Henryka Arctowskiego, któremu pomagał Antoni Dobrowolski, przede wszystkim przy opracowywaniu materiałów pochodzących z obserwacji chmur, śniegu i szronu.

reklama
POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Należy także pamiętać, że wyprawa Adriena de Gerlache’a zainspirowała innych śmiałków do organizowania własnych ekspedycji zmierzających w kierunku południowego kontynentu. Belgijska wyprawa naukowa rozpoczęła tak zwaną Heroiczną Erę Eksploracji Antarktydy, na którą składało się łącznie kilkanaście wypraw naukowych z różnych państw. W tym okresie zdobyto geograficzny i magnetyczny biegun południowy znajdujące się na kontynencie antarktycznym.

Mapa przedstawiająca trasę ekspedycji od Staten Island do Ziemi Ognistej (za: Frederick Cook, [ Two Thousand miles in the Antarctic ice ], [w:] „McClure’s Magazine”, nr 1, t. 14, listopad 1899, s. 6, domena publiczna)

Losy Arctowskiego i Dobrowolskiego po wyprawie

Nie sposób tu opisać dokładnie dalszych życiorysów obydwu panów, dlatego skupiłem się na wybranych faktach związanych z badaniami polarnymi, jako iż obydwaj Polacy zajmowali się tym tematem niemal do końca życia.

W 1907 roku Henryk Arctowski projektował drugą belgijską wyprawę antarktyczną, ale niestety nie doszła ona do skutku (udało się za to wyprawić tam w latach 1911–1912 Roaldowi Amundsenowi, który jako pierwszy człowiek stawił się wówczas na biegunie południowym). W 1909 roku Arctowski wyjechał do Stanów Zjednoczonych, by uczestniczyć w rozstrzyganiu sporu dotyczącego pierwszeństwa w dotarciu do bieguna północnego przez Fredericka Cooka i Roberta Peary’ego (do dziś jest to kwestia sporna, czy którykolwiek z nich tam dotarł). W roku następnym Polak brał udział w wyprawie francuskiej na Spitsbergen (norweską wyspę na Morzu Arktycznym). Był także propagatorem założenia polskiej bazy polarnej – jednym z proponowanych miejsc jej powstania były Południowe Szetlandy, które widział podczas belgijskiej ekspedycji antarktycznej. Warto też dodać, że Arctowski był pierwszym Polakiem, który wstąpił w 1920 roku do prestiżowego klubu podróżniczego The Explorers Club.

reklama

Antoni Dobrowolski z kolei stał się ekspertem w dziedzinie lodu i śniegu, czyli w tym, czym zajmował się podczas wyprawy Gerlache’a. W latach 1905–1907 był członkiem Międzynarodowego Biura do Spraw Polarnych w Brukseli. W 1914 roku opublikował pracę popularnonaukową pt. „Wyprawy Polarne”. Ponadto napisał książkę „Historia Naturalna Lodu” (wyd. 1923), stworzył nową gałąź nauki, kriologię, i ustalił krystalografię kryształów lodowych. Był także inicjatorem i osobą wspierającą polskie wyprawy polarne w okresie międzywojennym (m.in. wyprawa na Spitsbergen w 1934 roku). Postulował założenie stałej stacji naukowej na norweskiej arktycznej Wyspie Niedźwiedziej.

Co ciekawe, zgodnie z zabiegami obydwu polarników Polska doczekała się swoich stacji naukowych w okolicach obydwu biegunów, z czego dwie z nich zostały nazwane na ich cześć. W 1957 roku ZSRR wybudował bazę Oazis, którą dwa lata później przekazano Polakom i wtedy przemianowano ją na Stację im. Antoniego Bolesława Dobrowolskiego. Znajduje się ona we wschodniej Antarktydzie, ale niestety obecnie jest nieczynna. Funkcjonująca do dziś jest za to Stacja im. Henryka Arctowskiego, którą założono w 1977 roku na Szetlandach Południowych.

Zobacz też:

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

Wybrana bibliografia

Źródła

  • Roald Amundsen, Moje życie polarnika, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1993.
  • Henryk Arctowski, An important letter of Henryk Arctowski to Adrien de Gerlache, „Polish Polar Research”, t. 15, z. 1, 1993, s. 99–104.
  • Tenże, Belgijska wyprawa do bieguna południowego, „Tygodnik Ilustrowany”, nr 16, 21 kwietnia 1900, s. 301–303.
  • Antoni Dobrowolski, Dziennik Wyprawy Na Antarktydę (1897–1899), Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław–Kraków 1962.
  • Frederick A. Cook, Two Thousand miles in the Antarctic ice, „McClure’s Magazine”, nr 1, t. 14, listopad 1899, s. 3–18.

Opracowania

  • Jacek Machowski, Contribution of H. Arctowski and A. B. Dobrowolski to the Antarctic Expedition of Belgica (1897–1899), „Polish Polar Research”, t. 19, z. 1–2, 1998, s. 15–30.
  • Tenże, Polscy zdobywcy białego lądu. Historia polskich odkryć, wypraw i badań w Antarktyce, Dialog, Warszawa 1997.
  • Stanisław Rakusa-Suszczewski, Nasze rocznice antarktyczne, Zakład Biologii Antarktyki PAN, Warszawa 1996.
  • Michał Witkowski, Henryk Arctowski (15.07.1871–21.02.1958): polski badacz polarny – Antarctic Explorer, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Poznań 1960.
  • Strona internetowa The Frederick A. Cook Society, 2001–2009 [dostęp 23 listopada 2013], <[http://www.frederickcooksociety.org/]>.
  • Frederick A. Cook: A Digital Exhibition, The Ohio State University Libraries, [dostęp 23 listopada 2013], <[http://library.osu.edu/projects/frederick-cook]>.

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
o autorze
Mateusz Będkowski
Absolwent Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. W 2011 roku obronił pracę magisterską pt. „Wyprawa Stefana Szolc-Rogozińskiego do Kamerunu w latach 1882–1885”, opublikowaną następnie w „Zielonkowskich Zeszytach Historycznych” (nr 2/2015). Interesuje się losami polskich podróżników i odkrywców na przestrzeni dziejów, szczególnie w XIX wieku. Na ich temat publikował artykuły m.in. w czasopismach „Mówią Wieki” i „African Review. Przegląd Afrykanistyczny”, a także w portalu „Tytus.edu.pl”. Część z tych tekstów znalazła się w pięciu ebookach autora z serii „Polacy na krańcach świata” wydanych w latach 2015–2019. Trzy pierwsze z nich ukazały się w formie papierowej w jednym zbiorze pt. „Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (Warszawa 2018). Jest także autorem książki pt. „Polscy poszukiwacze złota” (Poznań 2019). Obecnie pracuje w Muzeum Historii Polski przy tworzeniu wystawy stałej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone