Harry Sidebottom – „Wojownik Rzymu, cz. 6. Bursztynowy szlak” - recenzja i ocena

opublikowano: 2014-11-21, 19:22
wolna licencja
Jantar, zwany bursztynem, to dziś dla nas przyjemna pamiątka znad morza. Ale dwa tysiące lat temu dla tego małego kawałka żywicy leśnej, wypełnionej czasami owadami czy ich kawałkami, następcy boskiego Augusta potrafili wysyłać całe misje dyplomatyczne. Przed nami opowieść o jednej z nich.
reklama
Harry Sidebottom
Wojownik Rzymu. Bursztynowy szlak
nasza ocena:
7.5/10
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Rebis
Tłumaczenie:
Marta Dziurosz
Rok wydania:
2014
Okładka:
twarda
Liczba stron:
432
Format:
15,0 x 22,5 cm
ISBN:
978-83-7818-563-5

Oczywiście Marek Klodiusz Balista, zwany czasem Dernhelmem synem Isangrima, ma wprost znakomite szczęście wygrywać wycieczki w różne ciekawe sektory świata. Jeśli nie stepy nadczarnomorskie, to północne i mało gościnne rejony Morza Swebskiego. Podróż zaczyna się nad Dunajem, później skręca się na północ, następnie uroczą rzeczką Vistulą i jesteśmy na miejscu…

Tak drogi Czytelniku – tym razem Harry Sidebottom wysłał swojego bohatera na tereny, które obecnie zajmuje nasze piękna i kochana Ojczyzna. I oczywiście jest to misja typu: „Zrób wszystko co możesz ale nie licz na pomoc”. Co prawda tym razem niby ma być łatwiej – Balista realizuje postawione zadanie wśród swoich współplemieńców, więc powinien liczyć na miłe powitanie.

Zobacz też:

Ale tak łatwo nie będzie. Po 26 latach świat jaki pamiętał Dernhelma nieco się zmienił. Opuścił go młody 16-letni wojownik, wrócił do niego produkt rzymskiej cywilizacji: z jednej strony obcy, ale w sumie jakiś swój. Dzięki temu zabiegowi poznajemy przeszłość Balisty, widzimy w jakich warunkach dorastał, dlaczego stał się tym kim jest. Nie mówiąc o kilku małych sekretach z przeszłości… W sumie to dobrze.

Sidebottom zafundował czytelnikom po raz kolejny peregrynacje po nieznanych zakątkach świata. Dzięki kwerendzie bibliograficznej (o której jak zawsze wspomina na końcu swojej książki) buduje on ciekawy świat germańskich plemion opisywanej epoki. Oczywiście w wielu punktach musi opierać się na domniemaniach albo swoich teoriach – wspomniany okres nie wydał z siebie tak wybitnego i wyczerpującego informacyjnie historyka jak Tacyt, dzięki któremu poznaliśmy germańskie plemiona sprzed dwóch wieków niemal wzdłuż, wszerz, w poprzek i po przekątnej.

Widzimy zatem jak wyglądały (lub jak mogły wyglądać – pewności nie mamy) stosunki pomiędzy germańskimi plemionami, które zostały w interiorze. Choć wzorem np. takich Alemanów czy Gotów nie szturmowały one limesu, to bynajmniej nie znajdowały się na uboczu wielkiej imperialnej polityki – czego dowodzi kariera Balisty. Za pieniądze i broń uzyskane od Rzymu budują własną potęgę, będąc przy tym sojusznikiem wychodzącym na tyły wielkich inwazji.

Polecamy także:

reklama

Ale to nie wszystko – Sidebottom prezentuje ciekawą fikcję (czy może teorię?) skomplikowanych stosunków politycznych nad Morzem Swebskim (gdzie dziś, korzystając z upałów wylegują się szczęśliwcy, którzy przedarli się przez bramki na autostradzie A1): walk morskich, walk lądowych, pojedynków, plemiennych waśni czy wielkiej polityki. W skali Rzymu może nie aż tak wielkiej, ale nad Vistulą (uroczo to brzmi) jednak poważnej.

W książce Sidebottoma (jak zresztą i w poprzednich) intryga momentami schodzi na dalszy plan. Nie jest aż tak istotna dla czytelnika, aczkolwiek powieść ma przedstawić dobrą historię. Momentami niknie ona jednak w genialnych wprost opisach otaczającego bohaterów świata. Autor po mistrzowsku wykorzystując nieliczne źródła jak i dostępną literaturę fachową (a pamiętajmy, że Sidebottom to również z pasji i zawodu historyk), maluje plastyczny świat III wieku. Dzięki temu przemieszczamy się bardzo swobodnie z Miasta na Siedmiu Wzgórzach na północ, zwiedzamy Galię i Belgicę oraz spacerujemy polami Recji.

Poruszamy się po świecie barbarzyńskich wojowników, małych prowincjonalnych rzymskich miasteczek, po cesarskich pałacach i królewskich chatach. Toczymy zacięte bitwy, a zarazem w ich trakcie postanawiamy zmienić – zgodnie z regulaminem – władców za których się bijemy. Po prostu jesteśmy tam, w świecie wykreowanym przez autora. A podróż jest naprawdę ciekawa.

Przeczytaj również recenzje innych tomów serii:

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone