Harry Sidebottom – „Wojownik Rzymu, cz. 5. Wilki północy” – recenzja i ocena

opublikowano: 2013-10-06, 20:06
wolna licencja
Niezbadane są wyroki i zamierzenia boskiego Imperatora. Jednego dnia wygrzewa się człowiek w sycylijskiej wilii, innego broni miasta na perskiej granicy. A po drodze traci się cenny czas na pobyt w przymusowej gościnie u Persów czy służbę uzurpatorom, żeby ostatecznie samemu na jeden dzień zostać cesarzem. Nic więc dziwnego, że wspaniały władca Rzymian Galien ma kolejne zadanie dla Marka Klodiusza Balisty – oczywiście na kolejnym krańcu świata…
reklama
Harry Sidebottom
Wojownik Rzymu. Wilki północy
nasza ocena:
8/10
cena:
44,90 zł
Wydawca:
REBIS
Tłumaczenie:
Marta Dziurosz
Rok wydania:
2013
Okładka:
twarda
Liczba stron:
400
Format:
15,0 x 22,5 cm
ISBN:
978-83-7818-402-7

Przed Państwem krótka recenzja kolejnego, piątego już tomu przygód rzymskiego duxa o germańskim pochodzeniu. Tym razem Balista musi się udać w dalekie stepy, aby przeprowadzić niezwykle istotną dla cesarstwa misję o charakterze nie tyle militarnym, co politycznym oraz – co tu dużo rzec – wywiadowczym. Oczywiście jak to u Rzymian zwykle bywa, otacza go sztab pełen urzędników – wśród których nie może zabraknąć „oczu i uszu” Pana Świata.

Prócz zwykłych problemów Balisty takich jak wrogie i dzikie plemiona, mozolne i trudne podróże czy konflikty wśród familii wodza, za Germaninem ciągną się problemy z poprzednich tomów przygód. A to nieufność ze strony aktualnego augusta (co w sumie nie może dziwić – kto raz zasmakował miękkości purpury na grzbiecie, może uznać ją za najpiękniejszy całun pogrzebowy, jak to za 300 lat skomentowała cesarzowa Teodora), a to ciągnąca się za nim niczym kolumna marszowa legionów wróżda gockiego plemienia. Jeśli dodać do tego serię dziwnych morderstw pojawiających się – oczywiście zupełnym dziełem przypadku – w pobliżu Balisty, to można naprawdę uznać, że złamane przysięgi z przeszłości oraz przekleństwo odrzuconej kobiety zaczynają skutkować. A może to po prostu zbieg okoliczności? Niech szanowny Czytelnik sam oceni po lekturze książki.

Powieść historyczna to nie tylko ciekawa intryga osadzona w danych realiach czy literacka interpretacja znanych lub mniej znanych faktów historycznych. To także – a może przede wszystkim – podróż w przeszłość, w świat znany co najwyżej z książek historycznych, ewentualnie z ruin poznanych w czasie wakacyjnych peregrynacji. Dla historyka z wykształcenia i zamiłowania taki obraz wystarcza – ale czy wystarcza Czytelnikowi, dla którego historia to zbiór postaci, faktów czy dat nieprzydatnych w zdobywaniu niezliczonych ilości fenickiego wynalazku, a dodatkowo będących przekleństwem i utrapieniem w szkole?

Harry Sidebottom najprawdopodobniej uważa, że nie wystarczy. Stąd jego niezwykle plastyczne opisy nie tylko niezmierzonych równin pełnych bujnych traw, będących domem licznych koczowników, lecz także bogatego życia nie aż tak dzikich plemion. Używając sporej hiperboli, pozwolę sobie stwierdzić, że Sidebottom niemalże naśladuje wybitnych scriptores rerum gestarum tego mało znanego III wieku, odsłaniając z mgieł stepowych nieznaną historię znanej Europy. Cóż, jako profesor historii starożytnej sam najlepiej wie, jak należy odtworzyć na podstawie fragmentarycznych danych obraz epoki. Autor robi to jednak w taki sposób, że trudno choć na chwilę przerwać lekturę „Wojownika Rzymu. Wilków Północy”.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone