Hans Fallada – „Zmora” – recenzja i ocena
Hans Fallada, a właściwie Rudolf Ditzen, uznawany jest za jednego z najwybitniejszych pisarzy niemieckich XX wieku. Jego powieści są nieustannie wznawiane, tłumaczone na obce języki oraz adaptowane na potrzeby teatru i kina. Fallada jest dobrze znany również w naszym kraju. Obecnie, nakładem Wydawnictwa Sonia Draga, ukazało się pierwsze polskie wydanie jednej z najważniejszych powieści tego autora – autobiograficznej Zmory.
Głównym bohaterem książki jest znany pisarz doktor Doll, który przeniósł się z bombardowanego Berlina do małego miasteczka w Meklemburgii wraz ze sparaliżowaną matką, młodą żoną i dwójką dzieci. Narracja zaczyna się od retrospekcji ukazującej początek związku z obecną żoną. Daje również wgląd w stosunek mieszkańców miasteczka do doktora Dolla, cechujący się sukcesywnie wzrastającą niechęcią. Oliwy do ognia dodaje objęcie przez niego funkcji burmistrza w administracji tworzonej przez zwycięską Armię Czerwoną. Wyczerpany Doll i jego żona wyjeżdżają do Berlina, gdzie mają nadzieję na odzyskanie swojego mieszkania. Nie zaznają jednak spokoju.
Fallada pozornie ukazuje jedynie perypetie dwójki ludzi którzy – podobnie jak wielu Niemców – muszą zmagać się z powojenną sytuacją w powalonym na kolana kraju. Na tym tle pogłębia się depresja Dolla. Jest ona wywołana niemożliwym do przezwyciężenia przekonaniem, że nic nie wymaże win jego narodu. Sytuacji nie poprawia jego o trzydzieści lat młodsza żona. Jej skłonność do morfinizmu nie ułatwia odnalezienia się w nowej rzeczywistości.
Pogrążając się w narkotycznym śnie oboje trwonią resztki majątku i oszczędności, nie mogąc zdobyć się jak tysiące ich rodaków na walkę o normalny byt. Nie potrafią także wykorzystać pomocy innych do wyjścia na prostą. W tej somnambulicznej, pogrążonej w morfinowym śnie powieści autor ukazuje coś, co Ian Buruma nazwał rokiem zerowym. Totalne zniszczenie starego świata, brzemię odpowiedzialności za okrutne zbrodnie, niejednokrotnie zbiorowa odpowiedzialność – to wszystko staje się udziałem każdego Niemca.
Dollowi udaje się w końcu wyrwać z beznadziejności okresu przejściowego, owego zawieszenia pomiędzy starym triumfem, a nową klęską Niemiec. Czuje, że może żyć w pokoju z zupełnym wewnętrznym pogodzeniem się. A może jest to tylko chwilowy efekt odtrucia organizmu? Czy nazizm był jak morfina oraz inne leki odurzające i wystarczy odstawienie, oczyszczenie żeby wszystko wróciło na stare tory?
Niewątpliwie Zmora jest powieścią wybitną. Wymaga jednak od czytelnika wewnętrznego zaangażowania oraz zdolności do zadumy. Problemy doktora Dolla to nie tylko indywidualny przypadek, w rzeczywistości mamy do czynienia z chocholim tańcem mas. Warto jednak dotknąć zupełnie innego, a przecież naznaczonego osobistym doświadczeniem opisu okresu pomiędzy upadkiem III Rzeszy i powstaniem rozdartego pomiędzy dwa wrogie bloki państwa. To lektura, po którą warto sięgnąć – pokazuje świat, który często umyka opracowaniom cechowych historyków, skupiających się na polityce i faktografii.