H.-J. Massaquoi – „Neger, neger... Opowieść o dorastaniu czarnoskórego chłopca w nazistowskich Niemczech” – recenzja i ocena
W latach 1918-1945 w Niemczech przebywało około trzech tysięcy czarnoskórych. Były wśród nich dzieci które - szczególnie w rejonie Nadrenii - uważane były za „czarną hańbę”, ponieważ pochodziły ze związków niemieckich kobiet z kolonialnymi żołnierzami francuskimi. Ale tylko jedno czarnoskóre dziecko było rodowitym hamburczykiem.
Hans-Jürgen Massaquoi urodził się w Hamburgu w 1926 roku, jako owoc związku Al-Haja Massaquoi i Berthy Baetz. Jego dziadkiem ze strony ojca był Momolu Massaquoi, były król afrykańskiego ludu Vial, a później konsul Liberii w Hamburgu. Niestety, rodzina Massaquoi opuściła Niemcy, a młody Hans-Jürgen wraz z matką pozostał w rodzinnym mieście. Chociaż całym sobą czuł się zwykłym, hamburskim chłopcem, mówiącym nienagannym Plattdeutschem, to jednak wraz ze zmianami politycznymi w kraju zmieniała się i jego sytuacja. Jego autobiograficzną książkę polskiemu czytelnikowi przybliża Ośrodek KARTA w serii Świadectwa. Niemcy XX wieku.
We wspomnieniach spisanych po wielu latach, autor stara się nie tylko zrekonstruować wydarzenia historyczne których był świadkiem, takie jak dojście do władzy NSDAP, wizyta Hitlera w Hamburgu, czy alianckie bombardowania miasta, w których zginęło ponad 41 tysięcy mieszkańców. Przede wszystkim próbuje zrekonstruować swoje ówczesne odczucia. Jak każdego młodego chłopaka w nazistowskich Niemczech pociągały go parady wszelkiej maści oddziałów wojskowych i paramilitarnych, mundury i obozy Hitlerjugend czy wpajane w szkole przekonanie, że w rękach jego pokolenia leży zadanie zbudowania Rzeszy Niemieckiej. Jednak czy znając dziś nazistowskie doktryny rasowe czytelnik nie uśmiechnie się z niedowierzaniem? Jak można inaczej zareagować czytając o czarnym chłopcu kolekcjonującym figurki ważnych osobistości SA i SS, czy dumnie prezentującym przyszyty do swetra znaczek ze swastyką?
Hans-Jürgen Massaquoi dzieli się nie tylko swoimi dziecięcymi fascynacjami. Jeszcze ważniejsze są doznawane przez niego rozczarowania. Najpierw rozczarował go system nazistowski, który wykluczał go z każdej aktywności społecznej, a z czasem - pozbawił go możliwości dalszej edukacji. Koniec wojny przynosi kolejny zgrzyt. Okazuje się bowiem, że wielbione przez niego przez wiele lat wojny Stany Zjednoczone nie są wcale rajem dla każdego człowieka. Segregacja rasowa obowiązująca w armii, prawa Jima Crowa w najlepsze utrzymujące się Południu, a także sytuacja w koloniach, gdzie biali wyzyskują czarnych sprawiły, że swoją historię zaczął postrzegać w zupełnie inny sposób. Jest to zresztą wyczuwalne, nawet we fragmentach opisujących III Rzeszę. Przebija z nich świadomość walki o prawa czarnych w jaką zaangażował się mieszkając już w Stanach Zjednoczonych.
Książka Neger, neger... Opowieść o dorastaniu czarnoskórego chłopca w nazistowskich Niemczech pisana jest z perspektywy długiego czasu i przez pryzmat doświadczeń w walce z prześladowaniami rasowymi, który dzielą dziennikarza Hansa-Jürgena Massaquoi od małego Hansa-Jürgena z Barmbeku (robotnicza dzielnica Hamburga). W niczym jednak nie zmienia to faktu, że stanowi ona niezwykłe świadectwo. Prezentuje bowiem więcej niż tylko życie murzyna w III Rzeszy. Skrupulatnie odmalowuje także jego powojenne doświadczenia, obraz kolonii i religii rasowej („Co Bóg rozdzielił, człowiek nie powinien mieszać”) wyznawanej przez dużą część społeczeństwa amerykańskiego.
W efekcie otrzymujemy szeroki obraz tego, w co może zamienić się nienawiść rasowa. Czasami wyraża się ona tylko w dziecięcych docinkach, które kończą się po docenieniu postawy „innego”. Kiedy indziej jednak infekują całe społeczeństwo, bez rozróżnienia na status materialny czy cenzus wykształcenia. Gorąco zachęcam do lektury - ku przestrodze.