Grzegorz Kucharczyk – „Słownik twórców polskiej myśli politycznej” – recenzja i ocena
Grzegorz Kucharczyk – „Słownik twórców polskiej myśli politycznej” – recenzja i ocena
Zestawienie biogramów myślicieli politycznych jest oczywiście kwestią subiektywną. W jednym tomie nie sposób zebrać wszystkich wybitnych postaci. Zresztą sam prof. Grzegorz Kucharczyk przyznaje, że dokonany przezeń wybór jest autorski i stanowi integralną część projektu „Klasycy polskiej myśli politycznej” realizowanej przez Fundację Historia i Kultura w ramach programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki”. Na wstępie można uspokoić czytelników (choć to wręcz najlepsza reklama): w kolejnych odsłonach „Słownika” znajdą się sylwetki takich pisarzy i działaczy jak Zygmunt Balicki, Stanisław Cat-Mackiewicz, Jerzy Giedroyć czy Jacek Kuroń.
W „Słowniku twórców polskiej myśli politycznej” znalazło około czterdziestu biogramów, które ułożone są w porządku alfabetycznym. Publikacja stanowi przekrój najróżniejszych nurtów i środowisk światopoglądowych od średniowiecza do czasów współczesnych. Mamy tutaj konserwatystów reprezentowanych przez Michała Bobrzyńskiego czy Adolfa Bocheńskiego. Są socjaliści – Adam Ciołkosz, Ignacy Daszyński, Mieczysław Niedziałkowski. Pojawią się przedstawiciele ruchu narodowego – Roman Dmowski, Jan Ludwik Popławski, Wojciech Wasiutyński. Nie mogło zabraknąć prominentnych twórców polskiego oświecenia, wieszczów narodowych, duchownych. Wszystko to stanowi dowód bogactwa polskiej myśli politycznej i jej doniosłego wpływu na naszą świadomość.
Formuła przyjęta przez autora obejmuje rys biograficzny – to nie dziwi, bowiem właśnie sytuacja i osobiste doświadczenia miały niebagatelny wpływ na twórczość i wyznawaną filozofię. Na przykład Adolfa Bocheńskiego nazywano cudownym dzieckiem. Nauczył się czytać w wieku pięciu lat, a jego elementarzem były „Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej” autorstwa Mariana Kukiela. Mając trzynaście lat, przeczytał traktat „O wojnie” Clausewitza. Zaś jako szesnastolatek miał już na koncie napisaną książkę „Tendencje samobójstwa narodu polskiego”, której współautorem był także jego brat Aleksander Maria Bocheński. Z lektury dowiemy się, że Roman Dmowski był zdolny, ale niezbyt pracowity. Repetował w trzeciej i czwartej klasie. Kiedy spędził kilka miesięcy w murach Cytadeli, podjął ostateczną decyzję o poświęceniu się polityce. Zrozumiał wtedy „czym może i powinna być dla myślącego człowieka samotność klasztorna”. Tego typu smaczków u prof. Kucharczyka znajdziemy całą masę, co znakomicie ubarwia dorobek, z którego zasłynęli w polskiej historii.
Nierozłącznym elementem dziejów rodzimej myśli jest romantyzm powiązany z chrześcijaństwem. Michał Bobrzyński uznawał romantyzm w polskiej wersji mesjanizmu jako obecność Boga w historii. Uważał, że Opatrzność nałożyła na naród polski historyczną misję pełnienia roli „przedmurza chrześcijaństwa”. Wspomniany Adolf Bocheński głosił, iż katolicyzm jest istotą polskości. Ponadto rozróżniał nacjonalizm w oderwaniu od chrześcijańskich zasad moralnych – „własny naród należy kochać najbardziej, ale żadnego innego nie wolno nienawidzić”. Zresztą przy wielu postaciach zauważymy ile miejsca poświęcali zagadnieniom nacjonalizmu. Cytowany w słowniku Jan Paweł II mówił – „Nigdy jeden naród nie może rozwijać się kosztem drugiego, nie może rozwijać się za cenę drugiego, za cenę jego uzależnienia, podboju, zniewolenia, za cenę eksploatacji, za cenę śmierci”. To bardzo ciekawe zestawienie, które pokazuje, jak różna była wizja roli narodu wśród wiodących myślicieli na tle chociażby sąsiednich Niemiec. Zakładała ona dbałość o polskość i interes społeczny, ale nie kosztem podboju i ekspansji. Nie dopuszczała bezwzględnej przemocy i wyniszczenia innych.
Bardzo dobrym pomysłem jest przypomnienie różnic między socjalizmem i komunizmem: „Komunizm odbiera wolność, zaś socjalizm przynosi wolność. Socjalizm jest najwyższą formą demokracji, komunizm dąży do obalenia demokracji. Komunizm jest potworną karykaturą socjalizmu, jest jego zaprzeczeniem” – pisał jeden z najwybitniejszych polskich socjalistów Adam Ciołkosz. W czasie wojny polsko-bolszewickiej Mieczysław Niedziałkowski z mównicy sejmowej głosił: „My będziemy Polski bronili nie tylko dlatego, że nie uważamy ani Trockiego, ani tym bardziej Budionnego za przedstawicieli myśli socjalistycznej, ale i dlatego także, że rozumiemy i żadnym frazesem tego nie pokrywamy, że na nas idą nie bolszewicy, lecz Rosja, cała wielka Rosja, której dziś wodzem jest nie Lenin, ale generał Brusiłow”.
Moją uwagę przykuł biogram Stefana Kisielewskiego, który w niezliczonych tekstach pokazywał absurdy ustroju gospodarczego stworzonego przez komunistów: „Komuniści mężnie walczyli z problemami, które sami stworzyli”. Przeczytamy u „Kisiela”, że życie w komunizmie to była po prostu niewola, zakłamanie, udawanie i życie na niby. Jednak najsłynniejszym antykomunistą wśród twórców polskiej myśli politycznej był Józef Mackiewicz, który pisał o sobie: „z narodowości – „antykomunista, z przekonań – kontrrewolucjonista”. Uważał komunizm za rodzaj zarazy psychicznej, której pierwszą ofiarą padli Rosjanie – przypomina prof. Kucharczyk.
Nieodzowną częścią myśli u wielu prezentowanych tu bohaterów był realizm polityczny, bez którego żadne państwo nie jest w stanie prowadzić skutecznej polityki zagranicznej. Władysław Studnicki powtarzał, że „nie można budować Polski nastawionej na antagonizm z Rosją i Niemcami”. Adolf Bocheński powtarzał, iż „oddzielenie Kijowa od Moskwy jest dla nas geopolityczną szansą. Lepiej mieć na swoich granicach szereg mniejszych państw niż wielkie mocarstwa. Pod warunkiem, że będziemy skutecznie wpływać na ich politykę zagraniczną”. Trafnie Roman Dmowski przewidywał już sto lat temu, że Azja w postaci Japonii i Chin wkroczy na arenę światowej gospodarki oraz polityki: „I może przyjść czas, że ci sami, którzy dziś marzą o rozbiorze Rosji, będą z niepokojem zapytywali, czy jest ona dość potężna, ażeby napór chiński wytrzymać. Zważywszy szybkie postępy Chin i jednoczesny upadek sił Europy, można dojść do przekonania, że ta chwila bodaj nie leży w zbyt odległej przyszłości”. Każdy z bohaterów prezentowanych w „Słowniku” miał uporządkowaną wizję funkcjonowania państwa. Bodaj najbardziej trafną obserwację odnotował kard. August Hlond, który zauważył, że „Celem państwa i przeznaczeniem państwa jest dobro jednostek, czyli państwo jest dla obywateli, a nie obywatele dla państwa”. Tylko tle. I aż tyle chciałby się powiedzieć.
Recenzowana praca porządkuje naszą wiedzę na temat polskiej myśli politycznej przez pryzmat życiorysów i poglądów jej ważnych przedstawicieli. Styl oraz język lektury zaprezentowany przez prof. Grzegorza Kucharczyka potwierdza, że należy do grona tych historyków, którzy potrafią pisać o trudnych tematach lekko i zrozumiale dla każdego. Po przeczytaniu całej książki chciałoby się wierzyć w moc historii jako „nauczycielki życia”. Ale, jak pisał Michał Bobrzyński, zawsze kończy się na tym, że „historia uczy tego, że ludzie zazwyczaj mało się z niej uczą”.