Grzegorz Cydzik – „Ułani, ułani. Wspomnienia – gawędy – opowieści” – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-03-12, 18:50
wolna licencja
_Chociaż otok jest różowy, pułk naprawdę jest bojowy! W dupie księżyc, w sercu gwiazda, to tatarska nasza jazda!_ – tak brzmiała jedna z wersji żurawiejek 13. Pułku Ułanów Wileńskich. Symbolizowała ona jego historię, tradycję, a także – zgodnie z niepisanymi zasadami – przedstawiała te wszystkie fakty żartobliwie i nieco prześmiewczo zarazem – zgodnie z ułańskim fasonem. Właśnie taki świat wydobywa się ze wspomnień porucznika Grzegorza Cydzika.
reklama
Grzegorz Cydzik
Ułani, ułani. Wspomnienia – gawędy – opowieści
nasza ocena:
8.5/10
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Instytut Wydawniczy Erica
Rok wydania:
2013
Okładka:
twarda
Liczba stron:
480
Format:
212x143 mm
ISBN:
978-83-64185-16-8

Przeczytaj fragment tej książki

Sam autor służył w wileńskich (a w zasadzie nowo-wilejskich) ułanach od momentu promocji po skierowanie do Wyższej Szkoły Wojennej w 1938 roku. W czasie kampanii 1939 roku. bezpiecznie i skutecznie realizował zadania w sztabie Pomorskiej Brygady Kawalerii jako oficer operacyjny. To on miał przekazać rozkaz dowódcy brygady gen. Stanisława Grzmota-Skotnickiego dla płk. Kazimierza Masztalerza – rozkaz opóźnienia marszu zmotoryzowanych czołówek XIX Korpusu Pancernego „Szybkiego” Heinza Guderiana. I to właśnie on usłyszał słynną odpowiedź pułkownika: Nie będzie mnie pan uczył, jak się wykonuje niewykonalne rozkazy.

Recenzowana pozycja nie jest nowością na polskim rynku wydawniczym. Została pierwszy raz wydana w latach 80. i wówczas – o dziwo – w minimalny sposób dokonano w niej ingerencji cenzorskich, wycinając naprawdę nieistotne fragmenty. Jednakże wznowienie wspomnień prezentuje się o wiele lepiej niż ich pierwotna wersja. Wielka w tym zasługa prof. dr. hab. ppłk. Juliusza Tyma z Akademii Obrony Narodowej, który – korzystając z licznych opracowań, a także wszelkiej dostępnej bazy źródłowej w wojskowych archiwach – starannie znajdował i wyjaśniał wszelkie nieścisłości, jakie znalazły się w tekście. Pamiętajmy wszak, że autor spisywał go po latach, więc mógł o niektórych rzeczach zapomnieć, a inne przejaskrawić.

Szczególnie pomocna dla czytelnika jest swoista baza bibliograficzna co istotniejszych postaci pojawiających się na kartach wspomnień. Dzięki temu nie tylko nie ma potrzeby czytania książki razem z encyklopedią, Polskim Słownikiem Biograficznym czy Wikipedią, lecz można szybko i sprawnie zorientować się w swoistym who is who w czasie krótkiej, lecz jakże ciekawej kariery wojskowej porucznika Cydzika.

Równie interesującym posunięciem osób odpowiedzialnych za wydanie pamiętników było przeprowadzenie wywiadu z żyjącymi córkami porucznika Cydzika. Dzięki temu udało się zarówno bliżej poznać samego autora, jak i zaznajomić się z jego powojennymi losami – musimy pamiętać, że Ułani, ułani powstali na krótko przed śmiercią autora, przez co brakuje (w przeciwieństwie do wspomnień np. gen. Józefa Kuropieski) tej swoistej „kropki nad i” w postaci szczegółowej analizy kampanii 1939 r. oraz spojrzenia na powojenną rzeczywistość. Tę ostatnią kwestię przedstawia wspomniany wywiad.

reklama

I, last but not least, krótka historia grupy rekonstrukcyjnej 13. Pułku Ułanów. Każda forma reklamy jest dobra, jeśli nie narusza dobrego smaku – to trzeba przyznać. Można to uznać za ciekawy sposób „spięcia” historii i tradycji jednostki, za których strażników uważają się rekonstruktorzy – zresztą słusznie.

Natomiast jak traktować wspomnienia porucznika? Pamiętajmy, że jest to osobista relacja, do której należy podchodzić z należytą ostrożnością. Ponieważ wszelkie znaki ostrzegawcze postawił już prof. Tym, można się skupić na zapoznaniu się z refleksjami i spostrzeżeniami oficera przedwojennego Wojska Polskiego na temat sił zbrojnych, w których służył, a także zdobyć wiedzę niejako – pozostając w terminologii wojskowej – „od kantyny”.

I tu trzeba przyznać, że z morza anegdot, ciekawych historii oraz swoistych pułkowych plotek wyłania się niezbyt zadowalający obraz zbrojnego ramienia II RP. W opisach porucznika Cydzika pojawiają się zdolni i przedsiębiorczy żołnierze i podoficerowie, których „obrobić” i przygotować powinni oficerowie. Ci dzielą się na dwie kategorie – meritorus oraz nierobus chlejus. Więcej było raczej tych pierwszych, jednak na ogół bardziej w oczy rzucali się ci drudzy – choć częściej jako krzyżówki obu gatunków, swoiste „mutanty”. Smuci jednak trochę fakt, że oficerowie zamiast na doskonalenie własnych umiejętności oraz zdobywanie i poszerzanie wiedzy specjalistycznej, woleli mitrężyć czas na wesołe biesiady, bale itp. No ale cóż – w końcu to ułański fason, który nadawały elity w mundurach – bowiem życie kawalerzysty, zwłaszcza na Kresach, było nie tylko wesołe, ale również i kosztowne. Jak bardzo – to właśnie pokazuje Grzegorz Cydzik.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone