Geraint Jones – „Oblężenie” – recenzja i ocena
Geraint Jones – „Oblężenie” – recenzja i ocena
Autor, sam będący żołnierzem z doświadczeniem frontowym, skupia się w dalszym ciągu na drużynie żołnierzy – w przypadku legionów mamy na myśli contubernium czyli wspólną izbę albo namiot (do wyboru). Tak jak poprzednio, głównym bohaterem i narratorem jest wczorajszy dezerter spod orłów, a dzisiejszy bohater z Lasu Teutoburskiego.
Tym razem niedobitki Cladem Varianam (czyli Klęski Warusa) pod przywództwem naszego narratora postanowiły wykorzystać fakt, że „robią” za darmową siłę robocza budująca okopy dla Germanów, przedostali się do oblężonego przez barbarzyńców fortu. O dziwo, przyjmuje się ich tam mimo wszystko z otwartymi ramionami – jako swoiste ewenementy, które przeżyły masakrę trzech legionów. W momencie upadku władzy rzymskiej w podbitej wydawałoby się Germanii jest to nie lada osiągnięcie.
Życie w tzw. „zielonym” garnizonie, gdzie prócz rutyny codziennej służby, można znaleźć podły tani alkohol i możliwe, że nawet tańsze, inne „rozrywki”, nie wpływa najlepiej na morale żołnierzy. A co w takim wypadku można powiedzieć o takowym garnizonie, oblężonym przez wroga i walczącym o przetrwanie?
Dodajmy do tego fakt, że załoga fortu nie jest jednolita, to zbiorowisko jednostek nie związanych ze sobą, „wzmocnionych” załamanymi niedobitkami innych jednostek. Innymi słowy: gotowy przepis na tragedię, której może zapobiec energiczny i twardy dowódca. Dlatego też, to nie samo oblężenie jest główną osią akcji, choć walki też są obecne – szturmy, wypady desperatów itp.
Na pierwszy plan wystawiono jednak zachowanie zbiorowości w trudnej sytuacji – można powiedzieć, że Jones stara się odtworzyć relacje międzyludzkie, czyny ludzi znajdujących się w stanie permanentnym zagrożeniu. Poddani mu są żołnierze, spanikowani cywile odruchowo szukający wsparcia i ochrony u wojska. Które samo jej szuka. Garnizon to połączenie nie związanych ze sobą pododdziałów i żołnierzy. Stąd liczne napięcia na linii legioniści-batawskie kohorty pomocnicze (a konkretnie ich niedobitki)-syryjska kohorta łuczników. Żyjąc w ciągłym napięciu, żołnierze szukają jego ujścia w różny sposób – poprzez nielegalne rozrywki urządzane przez spryciarzy z pionu logistycznego. A więc mordowanie dla spokoju sumienia niewinnych cywili, będących dla zwykłego frontowca raczej balastem niż obywatelami (zwłaszcza, że większość nie zalicza się do tej kategorii).
Wyłania się z tego niejednoznaczny obraz – bohaterowie pierwszej linii, są zakałą zaplecza, z kolei odważni i waleczni na kwaterach legioniści, okazują się dekownikami i tchórzami na froncie. Tak z grubsza wygląda obraz oblężonego fortu rzymskiego i jego walecznego garnizonu. W tych warunkach jednostka charakteryzująca się jakimikolwiek wartościami etycznymi często musi stawać przed trudnym wyborem – biorąc pod uwagę nie tyle swój los, co współtowarzyszy z contubernium.
Oto przed nami fascynująca historia.