Geraint Jones – „Legion” – recenzja i ocena
Geraint Jones – „Legion” – recenzja i ocena
„Legion” to, można by powiedzieć, początek ukazującej się do ponad półtora roku serii powieści autorstwa weterana wojny w Afganistanie. Recenzowana pozycja jest chronologicznie pierwszym tomem cyklu. Pytanie czy taka kolejność jest słuszna? Spróbuję na to odpowiedzieć.
Wielokrotnie wspominałem, że w powieści historycznej niezwykle istotne jest nakreślenie tła, sceny intrygi. Żeby wczuć się w realia epoki i aby historia była nie tylko dobra, lecz także „wpasowana” w wydarzenia, trzeba uchwycić wiele szczegółów – innymi słowy oddać w treści epokę.
Muszę przyznać, że z tego zadania autor wywiązał się w stopniu raczej zadowalającym. Niby mamy ogląd legionu stacjonującego w niespokojnej w miarę świeżo podbitej prowincji, opis typowego garnizonowego życia czy prób utrzymania porządku. Ale nie to jest główną osią opowieści.
Jones przedstawia w swej powieści jednostkę, żołnierza. Corvus/Feliks zaciąga się do legionów ze strachu przed odpowiedzialnością za atak na ojca (a w rzymskim prawie atak na pater familias nigdy nie kończy się dobrze…). Wraz z nim do armii wstępuje jego przyjaciel Marcus. Ale w legionie ich drogi się rozchodzą.
Niezależnie od armii czy epoki, służba wojskowa wygląda zawsze tak samo – opiera się na szkoleniu i czekaniu na „coś”. Można to lubić albo nie. Corvus raczej lubi takie życie, zupełnie jak Marcus, jednak o ile ten drugi kocha wojsko, legion, symbolikę i całą tradycję, ten pierwszy skupia się na parawanie, jaki daje armia dla wyładowania swojej wściekłości na otaczający go świat.
Jedynie co Corvus ceni, to jego kompani, legioniści z którymi zaczynał służbę. Nie obchodzi go za bardzo o co walczy – byle było z kim walczyć. Nawet jak zostaje docenionym bohaterem legionu, staje się jego symbolem, wciąż nie jest zadowolony. Od środka zżerają go złe wspomnienia, kolejne zawody, żal. Nie udziela mu się radość otaczających go kompanów. Dla niego wspólnota wojskowa, to otaczający przyjaciele. Nie wierzy w orła, Rzym czy ideę imperialną. Kiedy okazuje się, że nawet współtowarzysze mogą zdradzić, być sprawcami zgryzot – odmawia służby w wojsku.
W posłowiu autorskim Jones wyjaśnia dlaczego w tej części przyjął taką konwencję. Rzeczywiście, jest to bardziej opowieść o żołnierzu, jego motywacjach, rozterkach czy zaangażowaniu niż wartka powieść historyczno-przygodowa. Możemy się zastanawiać, czemu autor przyjął takie rozwiązanie. Ale jest to z pewnością odpowiedź na kwestię obecną na kartach poprzednich części serii: dlaczego Corvus stał się Feliksem i odszedł spod znaku orła. Zachęcam do lektury!