Generalny Plan Wschodni, czyli jak Niemcy zdobywali „przestrzeń życiową”
Ten tekst jest fragmentem książki Macieja Jana Mazurkiewicza „Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim (1939–1945). Studium historycznoprawne”.
Symbolicznym wyrazem niemieckich dążeń do wyniszczenia narodu polskiego stał się Generalny Plan Wschodni, czyli GPW (Generalplan Ost, GPO), przygotowywany co najmniej od listopada 1941 r. do początków 1942 r. przez Standartenführera SS dr. med. Hansa Ehlicha, pracującego w RSHA zgodnie z wytycznymi Heinricha Himmlera, działającego jako komisarz Rzeszy ds. umacniania niemczyzny (Reichskommissar für die Festigung Deutsches Volkstums, RKFDV). Jednak wcześniej, po zwycięskiej dla Niemiec kampanii polskiej, powstał osobny plan narodowościowy dla tzw. ziem wcielonych do Rzeszy – „Sprawa traktowania ludności byłych obszarów polskich z rasowo-politycznego punktu widzenia” („Die Frage der Behandlung der Bevölkerung der ehemaligen polnischen Gebiete nach rassenpolitischen Gesichtspunkten”). Jego egzemplarz, datowany na 25 listopada 1939 r., przygotowali dr Erhard Wetzel, kierownik Centrali Doradczej Urzędu Polityki Rasowej NSDAP (Hauptstelle Beratungsstelle des Rassenpolitischen Amtes der NSDAP), i Gerhard Hecht, kierownik Wydziału do spraw Niemców Etnicznych i Mniejszości w Urzędzie Polityki Rasowej NSDAP (Abteilung für Volksdeutsche und Minderheiten im Rassenpolitischen Amt der NSDAP), a więc w ramach organu partyjnego. Zakładano, że tezy zawarte w nieodnalezionej dotąd kopii GPW zostaną rozwinięte w Generalnym Planie Osadnictwa (Generalsiedlungsplan, GSO) – o tym, że zaczęto go tworzyć, prof. Konrad Meyer-Hetling, wówczas kierownik Instytutu Gospodarki Rolnej i Polityki Rolnej (Institut für Agrarwesen und Agrarpolitik) przy Uniwersytecie Berlińskim, poinformował Heinricha Himmlera w piśmie z 15 lutego 1943 r. Wskutek niemieckich niepowodzeń militarnych, zaangażowania planistów do służby na rzecz wojska lub Zbrojnych SS oraz konieczności redukcji kosztów zdecydowanie ograniczono prace nad studium.
Choć zarówno wcześniej, jak i później różni niemieccy urzędnicy, także wysokiego szczebla, formułowali oficjalne założenia polityki narodowościowej względem Polaków, a sam GPW podlegał licznym korektom i uzupełnieniom, to odzwierciedlał niemieckie założenia w odniesieniu do likwidacji narodu polskiego. W zasadzie nad tworzeniem nieco różniących się od siebie, zwykle co do sposobu działania, planów wyniszczenia Polaków przy okazji wysiedleń brały udział następujące jednostki niemieckiego aparatu państwowego lub choć w pewnym stopniu od niego zależne:
– Główny Urząd Sztabu Komisarza Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny (Stabshauptamt des RKFDV) – jako podstawowe centrum planistyczne we współpracy z Głównym Urzędem Bezpieczeństwa Rzeszy (w praktyce oznaczało to kooperację funkcjonariuszy i urzędników podległych Heinrichowi Himmlerowi i Reinhardowi Heydrichowi);
– Instytut Gospodarki Rolnej i Polityki Rolnej przy Uniwersytecie Berlińskim, placówka Rzeszy ds. planowania przestrzennego oraz inne ośrodki badawcze wspomagające główne działania administracyjne i nadające zamierzeniom pozory naukowości;
– służba bezpieczeństwa – w zakresie przygotowania i realizacji wysiedleń Polaków;
– Centrala Wsparcia Niemców Etnicznych – przy organizacji osadnictwa Niemców etnicznych;
– Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS – germanizujący Polaków zdolnych, według administracji okupacyjnej, przyjąć niemiecki wzorzec narodowy;
– Niemieckie Powiernictwo Przesiedleńcze sp. z o.o. (Deutsche Umsiedlungs-Treuhand GmbH, DUT) – m.in. konfiskujące mienie wysiedlanych Polaków, czyli legalizujące kradzież;
– Ministerstwo Rzeszy ds. Wyżywienia i Rolnictwa;
– Ministerstwo Rzeszy ds. Zajętych Ziem Wschodnich (Reichsministerium für die besetzten Ostgebiete, RMfdbO).
Wielość tych struktur skutkowała licznymi sporami kompetencyjnymi, co jest charakterystyczne dla państwa stanu wyjątkowego, w którym, zgodnie z zasadą wodzostwa, starano się odczytywać wolę Führera i ją rzetelnie wypełniać. Świadczą o tym dokumenty zebrane i opracowane przez zespół badaczy pod kierownictwem Czesława Madajczyka. Jednak oprócz podmiotów uczestniczących w akcjach wysiedleńczo-osiedleńczych pojawiły się inne ogniwa realizujące powzięte plany, o czym mowa poniżej.
Chronologiczny przegląd najistotniejszych narodowosocjalistycznych zamierzeń wobec Polaków należy rozpocząć od wspomnianego dokumentu z 25 listopada 1939 r. Raport został podzielony na trzy części: w pierwszej zaprezentowano dane demograficzne i strukturę narodową i rasową Polski, w drugiej – metody postępowania z ludnością obszarów okupowanych, w trzeciej – zagadnienia związane z Polską Zachodnią. We wstępie stwierdzono, że problem Polski i Polaków ma charakter zarówno rasowo-, jak i narodowościowo-polityczny. Wynika stąd, że rozwiązanie kwestii polskiej (w zasadzie ograniczające się do stopniowej eksterminacji – w rezultacie wysiedleń, tzw. rabunku dzieci, selekcji robotników przymusowych i wyboru przyszłych więźniów obozów koncentracyjnych) miało wymiar antynarodowy.
W instrukcji podano definicje Niemca, mieszańca niemiecko-polskiego i Polaka194, które miały być pomocne przy odróżnianiu tych kategorii w celu ich odmiennego traktowania. Niemcem była osoba krwi niemieckiej (czynnik rasowy), która kultywowała swoją niemiecką narodowość (element narodowy), zwyczaje i sposób życia rodzinnego (indykator kulturowy). Potwierdzenie pochodzenia niemieckiego, umożliwiające wpis na niemiecką listę narodową (Deutsche Volksliste, DVL), wymagało spełnienia jednego z następujących warunków: przynależności do niemieckiej organizacji politycznej, gospodarczej, kulturalnej, naukowej albo sportowej przed 1 września 1939 r. lub posiadanie w sobie krwi niemieckiej, o czym mogło zasadniczo świadczyć posługiwanie się językiem niemieckim, legitymowanie się niemieckimi przodkami, wychowanie i życie codzienne w duchu niemieckim. Za mieszańców uważano osoby pochodzenia niemieckiego niezaliczone do grupy Niemców, a także Niemców lub Niemki z małżeństw mieszanych. Jednostki te, choćby używały języka polskiego lub dopuściły do polonizacji dzieci przez edukację prowadzoną w tym języku, miały zostać poddane regermanizacji, docelowo w Rzeszy. Członków warstwy pośredniej prezentujących zachowania aspołeczne lub mało zarabiających (co miało wskazywać na wrodzone lenistwo) przeznaczono do wysiedlenia. Za Polaków uznawano osoby posługujące się językiem polskim jako ojczystym i przyznające się do narodowości polskiej, przyjmujące i pielęgnujące właściwe Polakom wzorce polityczne oraz ideologiczne. Z grona Polaków stanowczo wykluczono Kaszubów, Mazurów, Polaków z pogranicza (dosłownie Polaków wodnych lub „rozwodnionych” – Wasserpolen) oraz górali (Goralen); Ślązaków uznano za spolonizowanych Niemców. Bardziej syntetyczna definicja Polaka pojawiła się w akcie prawnym z 1941 r. wprowadzającym niemieckie prawodawstwo karne na tzw. ziemiach wcielonych do Rzeszy. W rozporządzeniu tym stwierdzono, że Polacy to „podopieczni i bezpaństwowcy narodowości polskiej” (cz. 5 pkt XV). Określenie to odzwierciedlało zamiar zniszczenia więzi prawnej o charakterze obywatelstwa łączącej Polaków z ich państwem.
Praktyczną konsekwencją uznania za Niemca było przyznanie obywatelstwa Rzeszy, wiążące się z obowiązkami pracy na rzecz państwa w ramach Służby Pracy Rzeszy (Reichsarbeitsdienst, RAD) i odbycia służby wojskowej. Członkowie warstwy pośredniej mieli otrzymywać tymczasową przynależność państwową, do chwili całkowitego zniemczenia, co łączyło się ze zmianą ich nazwisk na niemieckie. Polaków wyłączono spod prawa niemieckiego, nie obowiązywało ich ustawodawstwo socjalne. Mieli utracić prawo własności przedsiębiorstw i nieruchomości gruntowych, które podlegały wywłaszczeniu. Swobodę działalności gospodarczej ograniczał zakaz podejmowania pracy rzemieślniczej. Nie przewidywano zatrudniania Polaków na stanowiskach administracyjnych. Osoby narodowości polskiej nie miały prawa zawierać małżeństw z Niemcami. Wynagrodzenie otrzymywane przez Polaków i członków warstwy pośredniej powinno było zostać ustalone na zdecydowanie niższym poziomie niż pobory Niemców. Zakaz posługiwania się językiem polskim i ograniczenie szkolnictwa do niezbędnego minimum miały na celu wynarodowienie Polaków, nieliczną ich grupę planowano objąć bezwzględną i pospieszną germanizacją. Wyniszczenie narodu zamierzano osiągnąć przez wymianę duchownych katolickich i ewangelickich na usposobionych narodowosocjalistycznie Niemców; posługiwanie się językiem niemieckim przy odprawianiu obrzędów religijnych; zniesienie polskich świąt kościelnych; likwidację polskich korporacji, związków i stowarzyszeń, restauracji, kawiarni, kin, teatrów przy równoczesnym zakazie wstępu do niemieckich placówek kulturalnych i lokali; zamknięcie polskich wydawnictw, czasopism i gazet; pozbawienie radioodbiorników i gramofonów i zakaz sprzedaży alkoholu. Ponadto reglamentowano przyjęcia do NSDAP oraz innych organizacji narodowosocjalistycznych, co w gruncie rzeczy oznaczało całkowite wykluczenie Polaków.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Macieja Jana Mazurkiewicza „Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim (1939–1945). Studium historycznoprawne” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Macieja Jana Mazurkiewicza „Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim (1939–1945). Studium historycznoprawne”.
Za trzy podstawowe cele polityki wschodniej na tzw. ziemiach wcielonych uznano w raporcie: zniemczenie zdolnych do tego osób, wydalenie jednostek nienadających się do germanizacji i pozostałych obcych rasowo i narodowo grup, by w rezultacie zasiedlić odzyskane tereny kolonistami niemieckimi. Zniemczenie mogło dotyczyć tylko osób o pożądanych cechach rasowych, narodowościowych i politycznych, w przeciwnym razie efektem byłoby tylko pozorne przyjęcie niemieckich mowy i stylu życia. Za problematyczną grupę zostali uznani spolonizowani Niemcy, którzy z uwagi na swoje propolskie przekonania narodowo-polityczne aktywnie przeciwstawiali się regermanizacji. Zniemczane dzieci pochodzące z rodzin, gdzie mieszały się wpływy rasowe, narodowe i polityczne, należało przekazywać niemieckim instytucjom wychowawczym (lecz nie kościelnym) i osiedlać w starej Rzeszy (Altreich – Niemcy w granicach z 1937 r.), podobnie jak nieliczne wartościowe rasowo dzieci polskie (do 10 roku życia). Zamierzano unikać tworzenia zwartych skupisk Polaków i odmawiać rodzicom wpływu na wychowanie ich potomstwa. Oszacowano, że spośród 6,6 mln Polaków zamieszkujących tzw. ziemie wcielone jedynie 1–1,2 mln przewidywano do zniemczenia. „Wasserpolacy” (kolejne 1,2 mln osób), Kaszubi i Mazurzy (łącznie ok. 300 tys.) oraz Ślązacy, o ile nie przyjęli postawy propolskiej, powinni byli zostać w dotychczasowych siedzibach. Do szczątkowego państwa polskiego planowano wysiedlić pozostałych Polaków, nierokujących pozytywnej asymilacji: imigrantów z pozostałych obszarów państwa polskiego i Rzeszy, a przybyłych na tzw. ziemie wcielone po 1 października 1918 r., reprezentantów elit (z wyjątkiem małżeństw mieszanych i orędowników sprawy niemieckiej sprzed 1 września 1939 r.) i działaczy patriotycznych, osoby ambiwalentne narodowo i politycznie (większość czekało wywłaszczenie i skierowanie na roboty przymusowe), robotników rolnych (uchodzących za najmniej wartościowych rasowo), a także Żydów, mieszańców polsko- i niemiecko-żydowskich (pozytywnie nastawionych do niemczyzny zamierzano zostawić w Rzeszy). W sumie z 6,6 mln Polaków przewidywano wysiedlenie do kadłubowego państwa polskiego 5,4 mln – w efekcie miałoby ono 18,1 mln mieszkańców, do czego należało doliczyć ok. 0,8 mln Żydów z Rzeszy, Austrii, tzw. Kraju Sudetów i Protektoratu Czech i Moraw (Rzeszy Wielkoniemieckiej) i ok. 0,5 mln z tzw. ziem do niej wcielonych, a także ok. 100 tys. Romów i pozostałych podludzi.
Planowanie wysiedleń było nierozerwalnie związane z niemieckimi zasiedleniami pozyskanych zachodnich ziem polskich. W ramach osadnictwa zamierzano tworzyć pasy w kierunku granicy państwa niemieckiego o szerokości 150–200 km i niewielkiej gęstości zaludnienia. Przybyli tam Niemcy uzyskiwaliby dogodniejsze warunki rozwojowe, ekonomiczne i demograficzne niż w „starej Rzeszy”. Osadnicy musieli prezentować nienaganne cechy rasowe i narodowe oraz postawę polityczną. W pierwszej kolejności ziemię powinni byli otrzymywać Niemcy, którzy opuścili Polskę po 1918 r., następnie ci z centralnej Polski, Niemcy bałtyccy i z terenów polskich pod okupacją radziecką (wykluczono Tyrolczyków, Niemców radzieckich i bałkańskich, prócz pochodzących z Besarabii i Dobrudży). Rozważano przeprowadzenie emigracji członków diaspory niemieckiej z pozostałych krajów świata (do 150 tys. osób). Do dyspozycji otrzymaliby miejscowych polskich robotników rolnych. W rezerwie państwowej zamierzano jednak pozostawić znaczne obszary odebranych Polakom ziem uprawnych, które w przyszłości rzekomo mogłyby stanowić dla rolników niemieckich zachętę, aby mieć liczne potomstwo.
W stosunku do mieszkańców ziem polskich niewchodzących w skład Rzeszy, ale znajdujących się pod administracją niemiecką, proponowano dwa rozwiązania: 1) ustalenie jednakowo niskiej stopy życiowej dla Polaków i Żydów (naturalnie w połączeniu z zakazem zrzeszania się i życia politycznego; 2) faworyzowanie ludności żydowskiej względem polskiej na płaszczyźnie kulturalnej i gospodarczej, co miałoby złamać Polaków. Tego typu postulaty prima facie nie pasują do wyobrażenia o sytuacji Żydów pod panowaniem niemieckim. Jednak zwłaszcza w początkowym okresie niemieckiej okupacji ziem polskich status Polaków wydawał się zdecydowanie gorszy niż ich żydowskich sąsiadów.
Odmiennie niż na tzw. ziemiach wcielonych chciano uregulować funkcjonowanie Polaków na pozostałych terenach polskich. Zamierzano pozostawić szkoły ludowe, w których uczono by podstawowych umiejętności i wykonywania prostych zawodów. Polskich nauczycieli, a zwłaszcza nauczycielki, traktowane jako szczególnie niebezpieczne politycznie, zastąpiliby emerytowani polscy policjanci. Z uwagi na zakaz istnienia organizacji politycznych planowano skierować uwagę na związki kościelne. Zamierzano ograniczyć działalność kawiarni, restauracji, wydawnictw, teatrów i kin, a także stosować cenzurę. Celem opieki lekarskiej miało być zahamowanie przenoszenia chorób do Rzeszy. Popierano różne metody kontrolowania rozrodczości, wyłączenie karalności aborcji i zachowań homoseksualnych u Polaków i państwowe przyzwolenie na oficjalną sprzedaż środków antykoncepcyjnych.
Za szkodliwe uznawano ucieczki Polaków do innych państw, np. położonych w Ameryce Południowej, ze względu na ich zdolność do budowania politycznego zaangażowania wokół sprawy polskiej. Największym jednak zagrożeniem, według władz niemieckich, o czym często wspominano w dokumencie, były katolicyzm i pielęgnowanie przez Polaków „narodowej idei wielkiego królestwa polskiego z Marią jako królową” (Nationalideal vom grosspolnischen Königreich unter der Königin Maria).
Niebezpieczeństwa etosu religijnego takich rozmiarów nie dostrzegano u Żydów, których, zdaniem autorów politycznego memoriału, należało uprzywilejować – umożliwić im uzyskanie lepszego wykształcenia i szerszy dostęp do kultury. Sugerowano, by zaniechać tworzenia gett, ale popierano cenzurę i wykluczenie jidysz z oficjalnego (ale nie potocznego) obiegu. Nie przewidywano żadnych ograniczeń gospodarczych i zawodowych dla Żydów. Od Niemców miały ich odróżniać typowe imiona i nazwiska. Zamierzano dokonać wywłaszczeń należących do Żydów rolnych i leśnych nieruchomości gruntowych. Poziom i cele opieki zdrowotnej dla nich nie miały znacznie odbiegać od standardów przewidzianych dla Polaków. W zakończeniu stwierdzono, że do odwołania polityka w stosunku do Żydów powinna być łagodniejsza niż wobec Polaków.
Podział społeczeństwa polskiego opisany w sprawozdaniu z 25 listopada 1939 r., zgodny z rzymską zasadą „dziel i rządź” (divide et impera), był modelowym przykładem niemieckiego stosunku do polskich wrogów rasowych i narodowych, o czym dygnitarze nazistowscy niejednokrotnie wspominali wprost. Dla ilustracji – Heinrich Himmler w ściśle tajnym memorandum Kilka myśli o traktowaniu obcoplemieńców na Wschodzie (Einige Gedanken über die Behandlung der Fremdvölkischen im Osten), skierowanym do Adolfa Hitlera i przez niego zaaprobowanym, a datowanym na 25 maja 1940 r., stwierdził, że wśród Polaków należy wyróżnić jak największą liczbę antagonistycznych grup, po czym odrębność tych sztucznych wspólnot likwidować. Polecił, by spośród Polaków wybierać jednostki wartościowe narodowościowo i rasowo, a po selekcji germanizować je w Rzeszy, m.in. przez państwową edukację i partyjne wychowanie. Dla pozostałej części społeczeństwa polskiego przewidywał czteroklasową szkołę, po której zakończeniu Polacy mieli umieć liczyć co najwyżej do 500, napisać swoje nazwisko i wyznawać światopogląd, że posłuszeństwo wobec Niemców wynika z prawa boskiego oraz należy być uczciwym, pilnym i grzecznym. Nauka czytania, według Reichsführera SS, była zbyteczna. Wódz nakazał zapoznać się z tekstem szefa policji niemieckiej najbardziej zaufanym współpracownikom i traktować go jako wytyczne, lecz nigdy nie ujawniać w oficjalnych rozkazach. Ten sposób postępowania wskazuje na ogólny mechanizm zbrodni – aby osiągnąć zakładane cele, ścisłe zwierzchnictwo przygotowywało plany i podejmowało konieczne działania, na wielu płaszczyznach wpływało na wykonawców przez edukację, wychowanie, środki masowego przekazu, pseudonaukowe teorie, przywileje socjalne oraz ideologię wyższości narodowej i rasowej.
Analizę z 25 listopada 1939 r. można uznać za preludium do Generalnego Planu Wschodniego, stworzonego na przełomie 1941 i 1942 r. Mimo że do czasów powojennych nie zachował się oryginalny dokument autorstwa Hansa Ehlicha ani nawet jego kopie, to jego treść jest znana z przekazów pośrednich. Należą do nich zaprzysiężone oświadczenia złożone przez prof. Konrada Meyera-Hetlinga, Rudolfa Creutza, jego zastępcę, i Urlicha Greifelta, szefa Głównego Urzędu Sztabu Komisarza (der Chef des Stabshauptamtes des RKFDV), a także protokoły przesłuchań Hansa Ehlicha, Konrada Meyera-Hetlinga, Margarethe Pasi, jego sekretarki, i Rudolfa Creutza z ósmego następczego procesu norymberskiego, tzw. procesu RuSHA.
Zostały natomiast odnalezione i ujawnione dwa dokumenty zawierające komentarz do GPW wraz z odwołaniami do jego fragmentów. Pierwszy z nich, datowany na 27 kwietnia 1942 r., nosi tytuł Stanowisko i przemyślenia w sprawie Generalnego Planu Wschodniego Reichsführera SS (Stellungnahme und Gedanken zum Generalplan Ost des Reichsführer SS), a napisał go Erhard Wetzel. Na wstępie przyznał, że od listopada 1941 r. wiedział, że plan przygotowuje Hans Ehlich, referent z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Macieja Jana Mazurkiewicza „Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim (1939–1945). Studium historycznoprawne” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Macieja Jana Mazurkiewicza „Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim (1939–1945). Studium historycznoprawne”.
Należy wspomnieć, że Erhard Wetzel oceniał GPW z perspektywy czasu. Dostrzegł, że w planie osadnictwa nie uwzględniono terenów uzyskanych wskutek niedawnych podbojów niemieckich w ZSRR, poczynając od Ingermanlandii, historycznej krainy w obwodzie leningradzkim, przez linię Dniepru, aż do Krymu na południu. Uznał za słuszne, aby przesunąć granicę projektu kolonizacyjnego w jej północnym i środkowym odcinku na wschód, od jeziora Ładoga do Briańska. Szacunki liczbowe dotyczą jedynie terenów wskazanych w wariancie GPW, który otrzymał.
Plan miał zostać wykonany w okresie do trzydziestu lat od zakończenia wojny. Zakładano wysiedlenie na zachodnią Syberię 31 z 45 mln osób zamieszkujących dotąd tereny wschodnie i zastąpienie ich 10 mln Niemców. Wytypowanych do zniemczenia obcoplemieńców nie zamierzano jednak wysyłać do tzw. starej Rzeszy, ale zostawić w dotychczasowych siedzibach, co oznaczało zmianę polityki wobec osób poddawanych zniemczeniu. Partyjny planista uważał kalkulację za zawyżoną, przyjmując, że w najbardziej optymistycznym wariancie na wschodzie uda się osiedlić jedynie 8 mln Niemców. Stwierdził, iż germanizację będzie można zintensyfikować, jeśli propaganda niemiecka zlikwiduje powszechne wśród reichsdeutschów przekonanie, że wschodnie osadnictwo jest nieatrakcyjne, a dzięki polityce prorodzinnej uda się zwiększyć dzietność par niemieckich. Z kolei liczbę osób koniecznych do wysiedlenia obliczył na 46 do 51 mln, uwzględniając m.in. wyższy niż wśród Niemców przyrost demograficzny notowany u narodów wschodnich.
Przechodząc do rozważań na temat poszczególnych narodów, Erhard Wetzel odniósł się do informacji demograficznych dotyczących liczebności narodu polskiego. W GPW liczbę Polaków oszacowano na 20–24 mln, spośród których 80–85 proc., czyli 16–20,4 mln, przewidywano do wysiedlenia, a pozostałych do przymusowej germanizacji. Ustalając założenia polityki wysiedleńczej na podstawie aktualnej oceny komisarza Rzeszy ds. umacniania niemczyzny, autor uznał, że np. w tzw. okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie warto zgermanizować zaledwie 3 proc. Polaków, dlatego należy wysiedlić 97 proc. osób narodowości polskiej, czyli 19–23 mln. Kryteria selekcyjne zastosowane przez pracowników RuSHA przy ewakuacji Polaków z tzw. okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie autor skrytykował za zbytnią surowość w zakresie wyglądu zewnętrznego. Jego zdaniem tak zdefiniowanym wymogom rasowym nie sprostałaby znaczna część Niemców, gdyż stanowiły one wytyczne właściwe jedynie dla niemieckich elit.
Polscy wysiedleńcy mieli trafić na zachodnią Syberię, a tam osłabić dominującą pozycję Rosjan i wyodrębnianych spośród nich Sybiraków. Dzięki obecności licznej diaspory polskiej, w dłuższej perspektywie skazanej na wyginięcie, można byłoby zastosować niemiecką metodę dzielenia podbitych narodów. Ze względów politycznych autor komentarza wykluczył jednak, aby Polaków traktować tak jak Żydów – fizyczna eksterminacja mogłaby bowiem skutkować potępieniem ze strony światowej opinii publicznej i działaniami niezależnych państw przeciwko Niemcom, a przedstawiciele innych narodów pod okupacją niemiecką mogliby mieć uzasadnione obawy o swój byt narodowy. Rozważał masowe wysiedlanie Polaków, również inteligencji, do Ameryki Południowej, głównie Brazylii, by pozbawić ich dotychczasowego wyznacznika narodowościowego. Uwzględnienie elity w planach wysiedleńczych zdaje się świadczyć, że Erhard Wetzel nie wiedział o jej eksterminacji. Likwidacji pozostałej części narodu w okupowanym państwie polskim nie przewidywał z uwagi na możliwe konsekwencje międzynarodowe. Wskazał, że mimo wszystko Polacy wciąż są najliczniejszym i najbardziej wrogim wobec Niemców wschodnim narodem, zdolnym do skutecznej konspiracji i wzbudzającym litość z powodu męczeństwa.
Niezależnie od wykorzystanych metod usunięcie Polaków z zajmowanych przez nich dotąd terenów dostarczyłoby państwu niemieckiemu ziem do germanizacji. Jak bezzasadne były dążenia władz niemieckich, by uzyskać przestrzeń życiową, świadczy fakt, że gorączkowo poszukiwano sposobów, aby reichsdeutschów administracyjnie i propagandowo zachęcić do udziału w planie kolonizacyjnym. Zamierzano ich przekonać do posiadania licznego potomstwa dzięki obietnicom nadań ziemskich na wschodzie. Grunty miały pochodzić od ograbionych Polaków. Chciano tym samym przeciwdziałać tendencji posiadania jednego dziecka, zapominając, że poprawa bytu nie zwiększa dzietności.
Autor raportu poruszył problem osób o częściowym pochodzeniu niemieckim, w tym mających korzenie polsko-niemieckie. Choć należały one do narodu niemieckiego, to w Rzeszy bywały traktowane jako mieszkańcy drugiej kategorii i zagrożenie dla realizacji polityki narodowościowo-rasowej. W dalszej perspektywie przewidywano ich usunięcie z Niemiec, a część z nich (np. dawni obywatele państw bałtyckich) miałaby służyć w aparacie zarządzania okupowanymi narodami.
Aby ocenić położenie Polaków w niemieckim systemie okupacji wschodu, należy je porównać ze statusem innych narodów. Z GPW wynika, że Estończycy, Łotysze i Litwini nie musieli obawiać się wysiedleń, ponieważ znaczną część przedstawicieli tych narodów (może z wyjątkiem Litwinów) władze okupacyjne uznawały za możliwych do zniemczenia. Likwidacja warstw przywódczych i wyrugowanie pozostałych mieszkańców z ich domostw mogłyby zniechęcić wiele osób o pożądanych cechach rasowych do przyjęcia niemieckiego wzorca narodowego, a element woluntarystyczny (chęć wejścia do niemieckiej wspólnoty narodowej), oprócz fizycznego, uważano za istotny w procesie germanizacji. Określono różne wartości procentowe dotyczące poszczególnych narodów – zamierzano wysiedlić 80–85 proc. Polaków (zgodnie z szacunkami komisarza ds. umacniania niemczyzny nawet 96 proc.), 75 proc. Białorusinów, 65 proc. Ukraińców, 50 proc. Czechów. Erhard Wetzel zalecał, by Ukraińców wywozić nie na Syberię, ale do tzw. komisariatu Rzeszy Ukraina (Reichskommissariat Ukraine), Białorusinów na razie pozostawić w dotychczasowych siedzibach, a później wysłać na zachodnią Syberię, podobnie jak Czechów. Postulował, aby możliwych do zniemczenia Rosjan (o czym poniżej), Ukraińców i Białorusinów przenieść do tzw. starej Rzeszy, aby zastąpić braki niemieckiej siły roboczej i ograniczyć gorszą rasowo imigrację z Europy Południowej i Południowo-Wschodniej.
Choć w GPW nie przeanalizowano zagadnień dotyczących Rosjan, to autor komentarza uwzględnił ten problem w swoich rozważaniach. Uznał, że Rosjanie powinni zostać odseparowani politycznie od innych narodów zamieszkujących ZSRR, u których należałoby wzbudzić poczucie narodowej odrębności, gdyż ich członkowie nie nadawali się do zniemczenia. Tego typu działania w zasadzie oznaczałyby powrót do korienizacji (zakorzeniania), czyli polityki narodowościowej mającej podtrzymać niezależność narodów radzieckich, zastąpionej w ZSRR w latach trzydziestych rusyfikacją. Erhard Wetzel sugerował, aby jako czynniki wywołujące zapaść demograficzną populacji rosyjskiej zastosować dostępność i legalność mordowania nienarodzonych dzieci, sterylizację, rozpowszechnienie środków antykoncepcyjnych, popieranie rozwodów, likwidację ustawodawstwa socjalnego zapewniającego pomoc dla rodzin wielodzietnych, a także ograniczanie działalności dziecięcych placówek opiekuńczych i opieki pediatrycznej. Stopień wyniszczenia narodu rosyjskiego miał zależeć tylko od niemieckich możliwości osadniczych na pozyskanych terenach.
Pseudonaukowość wywodu Erharda Wetzela była reprezentatywna dla piśmiennictwa niemieckiego służącego realizacji celów politycznych. Myląc np. przyczynę ze skutkiem, stwierdził: „do tych wywodów [Wolfganga] Abla [antropologa powiązanego z placówką w Berlinie-Dahlem] należy się ustosunkować jak najpoważniej, gdyż zasługują one na jak największą uwagę”. Poza tym zauważył, że populacje robotników przemysłowych i chłopów w „krajach kulturalnych” cechuje niższa dzietność niż w nierozwiniętych. Nie potrafił jednak wskazać powodów tego zjawiska, które wynikało przecież nie z wykonywanej przez jednostkę profesji czy „ukulturalnienia” narodu, ale z wprowadzenia ustawodawstwa socjalnego i ubezpieczeń, eliminujących potrzebę posiadania wielu dzieci jako zabezpieczenia bytu rodziny w przyszłości. Wypłacanie przez administrację państwową emerytur dawało obywatelom poczucie bezpieczeństwa socjalnego. Niewielką część środków finansowych przejętych od osób czynnych zawodowo państwo oddawało im, gdy osiągnęły wiek ustalony w przepisach. W ten sposób możliwe okazywało się trwałe rozbicie więzi rodzinnych, a nawet powolne zmniejszanie liczby mieszkańców, czemu bezskutecznie starały się zapobiec władze niemieckie. Jednak w ojczyźnie ubezpieczeń społecznych było o to trudno – po pierwsze system socjalny funkcjonował tam zbyt długo, a po wtóre niewielu intelektualistów niemieckich dostrzegało w nim przyczynę zapaści demograficznej.
[…]
Podsumowując – plany władz niemieckich dotyczące polityki wobec Polaków były konkretyzowane, począwszy od momentu uprawdopodobnienia, że dojdzie do ataku na Polskę, który może pozwolić na ich realizację. Członków narodu polskiego podzielono w zasadzie na dwie kategorie: warstwy przywódcze oraz robotników i chłopów, czasami wspominano również o klasie średniej. Klasyfikacja bazowała na tym, w jakim stopniu dana zbiorowość zagrażała interesom Rzeszy. Stworzono ją, by zróżnicować postępowanie wobec Polaków, a dzięki temu jak najskuteczniej i najszybciej wdrożyć politykę wschodnią. Hierarchizacja wynikała z ograniczeń (militarnych, politycznych i gospodarczych), jeśli chodzi o możliwość całkowitego wyniszczenia narodu polskiego. Wykonanie planu zostało więc rozłożone w czasie – podział nie oznaczał zmiany założeń ideologicznych, przedstawianych nie tylko przez narodowych socjalistów, ale z powodzeniem rozwijanych w dobie Republiki Weimarskiej, a wcześniej – cesarskich Niemiec. Wprost przeciwnie, była to logiczna konsekwencja przedsięwziętego programu eksterminacji, sposób, aby go urzeczywistnić.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Macieja Jana Mazurkiewicza „Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim (1939–1945). Studium historycznoprawne” bezpośrednio pod tym linkiem!
Ten tekst jest fragmentem książki Macieja Jana Mazurkiewicza „Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim (1939–1945). Studium historycznoprawne”.
Ustanowienie, obsadzenie kadrą, zorganizowanie, wyznaczenie kompetencji i zadań organów zagłady Polaków – wszystko to nastąpiło po wdrożeniu intensywnych przygotowań militarnych związanych z inwazją na Polskę, ale przed natarciem. Powołano grupy operacyjne, czyli lotne drużyny złożone z funkcjonariuszy różnych formacji policji niemieckiej i służby bezpieczeństwa, których członkowie byli obowiązani wykonywać (czy też nadzorować, jak się później okazało) egzekucje na polskich przywódcach. Nie bez znaczenia była współpraca policji z Wehrmachtem, którego zwierzchnicy umożliwili wykonanie na okupowanym terytorium rozkazów likwidacyjnych.
W praktyce jednak kroki administracyjne w kierunku eksterminacji rozpoczęto jesienią 1938 r. Wcześniej przez wiele lat prowadzono politykę mającą na celu utrzymanie populacji Niemców etnicznych w Rzeczypospolitej (np. niechętnie przyjmowano optantów), a później ich zorganizowanie i scalenie (mimo pozorów zachowania odrębności niektórych środowisk, uznanych np. za ugodowe). Zamieszkujący Polskę reichs- i volksdeutsche zostali włączeni do oficjalnych działań, gdy pojawiła się możliwość rozwiązania kwestii polskiej. Centralnie sterowana aktywność niemieckich partii, stowarzyszeń i związków funkcjonujących w Polsce i Wolnym Mieście Gdańsku umożliwiła zebranie istotnych z operacyjnego punktu widzenia informacji na temat potencjalnie niebezpiecznych dla Rzeszy Polaków. Były one podstawą lokalnych list proskrypcyjnych i „Specjalnej księgi gończej dla Polski”, pozwalających stosunkowo precyzyjnie identyfikować ofiary.
W czasie wojny w realizację polityki eksterminacyjnej włączono, prócz Einsatzgruppen i innych jednostek SS, miejscowe organizacje Niemców etnicznych. Szczególny udział w egzekucjach Polaków i ich okradaniu mieli funkcjonariusze Selbstschutzu. Ich bestialstwo wywarło negatywne wrażenie nie tylko na członkach wspólnot, w których działali, ale nawet na niemieckich władzach, policji i wojsku. Nie obawiano się rezultatów ich akcji, zgodnych zresztą z oczekiwaniami, ale tego, że brutalność Samoobrony zostanie uznana za środek stosowany i aprobowany przez zwierzchnictwo niemieckie.
Od momentu napaści Niemiec na Polskę podejmowano czynności służące temu, by aresztować przywódców narodu polskiego, a następnie ich mordować. Zakładano włączenie zachodnich terytoriów Polski w granice Rzeszy, co skutkowało koniecznością ich pospiesznego zniemczenia. Zastosowano metody, których skutki okazały się nieodwracalne. Podjęto fizyczną likwidację polskich elit, akcję „Inteligencja”. W jej trakcie niemieccy oficjele nieznacznie korygowali przebieg operacji, uwzględniając zastane okoliczności.
Podobne kroki, choć na mniejszą skalę, podjęto już w 1939 r. w centralnych województwach polskich. Do czasu wyjaśnienia prawnego położenia tzw. Generalnego Gubernatorstwa, racji bytu tego obszaru i statusu jego mieszkańców nie wszczęto tam, prócz doraźnych zamachów, ogólnego programu mordów przywódców polskich. Jednak wiosną 1940 r., gdy planowano kampanię wojenną na zachodzie Europy i spodziewano się rozwoju ruchu oporu w Polsce, zaczęto opracowywać szczegółowe wytyczne operacji „AB”, do której przystąpiono w maju 1940 r., choć pierwsze aresztowania późniejszych ofiar nastąpiły pod koniec marca. Oprócz tych dwóch akcji zrealizowano wiele lokalnych inicjatyw eksterminacyjnych, znanych jako akcje specjalne. Odbywały się one w tzw. GG, podobnie postępowano po inwazji Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 r. Kiedy władze niemieckie przejmowały kontrolę nad polskimi obszarami wschodnimi (zagarniętymi po 17 września 1939 r. przez ZSRR), dążyły tam do wyniszczenia narodu polskiego. Zadanie okazało się ułatwione, gdyż zwierzchnictwo radzieckie zdążyło już w dużej mierze rozprawić się z polskimi elitami. Pozostałych przy życiu Polaków uznanych za niebezpiecznych z narodowościowego punktu widzenia objęło specjalne postępowanie, które oznaczało dla nich aresztowania i egzekucje, często połączone z torturami, poniżaniem i grabieżami.
Warto wspomnieć, że dla uzasadnienia przyszłych mordów przywódców i zniewolenia pozostałych, co pozwoliło na germanizację polskich ziem, wykorzystywano pseudonaukowe badania prowadzone na szeroką skalę przez finansowane z budżetu państwa niemieckiego instytucje – lub pod ich egidą. Tworzące konsorcja naukowe zrzeszenia intelektualistów niemieckich wydawały liczne publikacje, w tym czasopisma, aktywnie uczestnicząc w życiu politycznym. Za pomocą tych zabiegów stwarzano pozory naukowości propagandowych wyników badań, absorbowanych przez media niemieckie i społeczeństwo. Do sukcesu tej metody walnie przyczyniły się niemiecki kult wiedzy i kontestowanie rzeczywistości, by udowodnić założone tezy.
Znaczenie miał również fakt, że od dawna propagowano w Niemczech ideę, iż należy zdobyć przestrzeń życiową na wschodzie, skolonizować ją i wyrugować jej mieszkańców, począwszy od warstw przywódczych. Jan Berger, polski germanista i historyk literatury niemieckiej, słusznie zauważył: „prądy tego rodzaju, napotkawszy na opór, łatwo się załamują, ale przy zmianie warunków równie łatwo wyłaniają się z powrotem, jeśli się ich przedwcześnie całkowicie nie stłumi”. Wyrazem niemieckich koncepcji osadniczych jest np. wydany w 1915 r. elaborat Ericha Keupa, ekonomisty i dyrektora Towarzystwa Wsparcia Wewnętrznej Kolonizacji (Gesellschaft zur Förderung der inneren Kolonisation) w latach 1913–1925. Studium, zatytułowane Die Notwendigkeit der Gewinnung von Siedlungsland (Potrzeba uzyskania ziemi osadniczej), zawierało program germanizacji ziem polskich. Osią tego pomysłu było utworzenie pasa izolacyjnego ograniczonego linią od Grodna do powiatu będzińskiego, mającego powierzchnię blisko 34 tys. km kw. i zamieszkanego przez ponad 3,2 mln osób. Autor przewidywał wysiedlenie z tego obszaru większości Polaków i rozpoczęcie kolonizacji niemieckiej. Pozostali na miejscu Polacy mieli służyć Niemcom jako robotnicy sezonowi. Zastosowanie tego rozwiązania miało umożliwić realizację podstawowego celu, czyli wyniszczenia narodu polskiego. Podstawowe trudności w tym względzie miały dotyczyć politycznego uzasadnienia akcji i niechęci Niemców do osiedlania się na wschodzie.
Niemniej jednak intensywne wysiłki w kierunku depolonizacji władze niemieckie, najpierw pruskie, a po zjednoczeniu Niemiec w 1871 r. również cesarskie, podejmowały jeszcze przed wybuchem wielkiej wojny. Szczególne zagrożenie dla planów, aby zgermanizować Wielkie Księstwo Poznańskie i jego ludność, upatrywano w działalności wyodrębniającej się w XIX w. warstwy polskiej inteligencji, a także szlachty i duchowieństwa. Dlatego stosowano metody administracyjne polegające na utrudnianiu Polakom uzyskania wykształcenia średniego i posad w urzędach państwowych. Początkowo pracownikom umysłowym, a później również nauczycielom zakazano wstępowania do polskich stowarzyszeń społecznych, instytucji naukowych, związków oświatowych i śpiewaczych. Liczbę polskich sędziów, asesorów i nauczycieli szkół ludowych zmniejszano nie tylko sposobami pośrednimi, ale również przez przesiedlanie inteligencji do oddalonych prowincji Rzeszy. Tego typu zabiegi byłyby jednak niemożliwe, gdyby państwo nie objęło władztwa nad zorganizowanym przez siebie systemem szkolnictwa i nie istniał rozbudowany aparat urzędniczy. Dlatego przedstawiciele wolnych zawodów, np. polscy lekarze i adwokaci, nie odczuli w takim stopniu represji ze strony władz pruskich. Okazywało się, że im słabsza jest ingerencja państwa niemieckiego w określony obszar działalności, tym mniejsze są jego możliwości, aby wprowadzać dyskryminacyjne antypolskie regulacje.
Choć podstawowe założenia Niemiec dotyczące Polski i Polaków zdawały się nie ulegać większym zmianom co najmniej w opisywanym okresie, to skala oraz instrumenty ich realizacji były różne. Erhard Wetzel w memoriale z 27 kwietnia 1942 r. dobitnie stwierdził: „Interes niemieckiej polityki wschodniej polega więc tylko na tym, ażeby wykorzystać dla siebie inne narody”. Kwestią czysto formalną pozostawało dopowiedzenie, że Polacy są pierwszą i główną przeszkodą w realizacji niemieckich interesów na wschodzie. Zwycięska dla Niemiec kampania wrześniowa z 1939 r., a następnie wieloletnia okupacja ziem polskich stwarzały szansę eliminacji sąsiada. Dlatego Heinrich Himmler jako komisarz Rzeszy ds. umacniania niemczyzny postępował, o czym wspomniał Czesław Madajczyk, zgodnie z dewizą: „pozyskać [Polaków do germanizacji] albo [ich] zniszczyć”.
Skala realizacji założeń eksterminacyjnych wobec Polaków i Żydów (w znacznej liczbie mających obywatelstwo polskie) była różna, ale porównywalna, jeśli za punkt odniesienia przyjąć ogół mieszkańców państwa polskiego. Podkreślił to Norman Davies: „stosunek śmierci żydowskich i nieżydowskich mieszkańców Polski wynosił właściwie 1:1. Na każdego polskiego Żyda, który zginął w Holokauście, przypadał Polak-goj, którego śmierć nastąpiła w podobnych przerażających wojennych okolicznościach”. Plany i metody eliminacji narodu polskiego nie odbiegały zbytnio od tych dotyczących Żydów. Odmienna była intensywność działań eksterminacyjnych, co wiązało się z możliwościami technicznymi oraz przewidywaniem, że Polacy zostaną wyniszczeni w dłuższej perspektywie czasowej niż Żydzi. W razie zwycięskiej dla Niemiec wojny lub jej przewlekłości, jak dostrzegł Richard Lukas, „Polacy zostaliby całkowicie wymordowani bądź w komorach gazowych – jak Żydzi – bądź w wyniku konsekwentnej polityki Niemców, realizowanej w okupowanej Polsce, na którą składały się egzekucje, przymusowe roboty, głód, ograniczanie przyrostu naturalnego i germanizacja”. Potwierdza tę sugestię trafna uwaga Czesława Madajczyka: „Czy zamiar przesiedlenia [Polaków] na wschód był rzeczywistą intencją, czy też raczej kamuflażem, podobnie jak w stosunku do Żydów, także kierowanych na wschód rzekomo w celu osiedlenia się tam, nie sposób ostatecznie przesądzić. [...] Na kamuflaż może wskazywać także rozbudowa komór gazowych i pieców krematoryjnych w okresie, gdy zagłada Żydów dobiegała już końca”.
Na zakończenie rozważań poświęconych niemieckim planom eksterminacji polskich elit i pozostałych członków narodu przez wysiedlenia i niewolniczą pracę należy podkreślić, że problem ten, wraz z koncepcją wywołania wojny z Polską i Wolnym Miastem Gdańskiem, jest kluczowym zagadnieniem w prawnomiędzynarodowej klasyfikacji zbrodni niemieckich. Wskazują one bowiem na zamiar zniszczenia całego narodu, choć z uwzględnieniem jego rozwarstwienia społecznego, a więc różnymi metodami i nierównocześnie.