Generał Zagórski zaginął…
Preludium
12 maja 1926 roku na zawsze zmienił oblicze II Rzeczpospolitej. Tego dnia wojska Józefa Piłsudskiego wkroczyły do Warszawy, aby po trzech kolejnych dniach walk – całkowicie opanować stolicę i przejąć władzę w kraju. To wydarzenie podzieliło polskich żołnierzy. Powstawało pytanie: czy poprzeć Marszałka, bohatera walk o niepodległość, czy dochować przysięgi żołnierskiej? Pytanie rodziło się nie tylko w sercach szeregowców – podobne dylematy targały niejednym oficerskim sercem. Wybory były różne.
Dla generała brygady Włodzimierza Ostoi–Zagórskiego wybór był jednak prosty – przysięga żołnierska jest wiążąca na całe życie. Generał znany był zresztą ze swojego przywiązania do wojskowych regulaminów. Był olbrzymim służbistą. Te cechy jego charakteru żołnierze mieli okazję poznać podczas I Wojny Światowej, kiedy m.in. pełnił funkcję szefa sztabu Komendy Legionów.
Po zakończeniu walk zwycięscy piłsudczycy nie wyciągnęli w zasadzie żadnych konsekwencji wobec zwykłych żołnierzy strony rządowej. Inaczej było jednak w przypadku kadry oficerskiej. Gdy ucichły majowe walki, przystąpiono do rozliczeń z przeciwnikami zwycięskiej strony. Bardzo szybko dokonano aresztowań generałów, Tadeusza Rozwadowskiego, Juliusza Malczewskiego, Bolesława Jaźwińskiego oraz Włodzimierza Ostoję–Zagórskiego. Oskarżeni o przestępstwa kryminalne, a w przypadku generała Zagórskiego – o popełnienie nadużyć finansowych w ramach tzw. „afery Francopolu”, bombardowanie Warszawy podczas walk majowych oraz denuncjowanie legionistów władzom austriackim w czasie I Wojny Światowej. 28 maja 1926 w Monitorze Polskim ukazał się komunikat informujący o aresztowaniu generałów. Cała czwórka została osadzona w areszcie śledczym na Antokolu w Wilnie. Podjęto kroki zmierzające do udowodnienia ich winy, jednak w przypadku generała Zagórskiego śledztwo prowadzono tak, żeby trwało jak najdłużej i przeciągało się w nieskończoność. Może więc prawdziwe powody przetrzymywania były inne?
Ku wolności
Gdy po miesiącach upokorzeń kolejni generałowie byli w końcu zwalniani z aresztu, w końcu przyszła kolej również na generała Zagórskiego. 6 sierpnia 1927 roku, pociąg z Zagórskim kierował się z Wilna w kierunku Warszawy. Zagórski jechał na warszawski dworzec, eskortowany przez kpt. Lucjana Miładowskiego, nie do końca pewny swego losu. Pomimo formalnego zwolnienia z aresztu, tak naprawdę był „półwolny”. Jego anioł stróż w osobie wspomnianego oficera nie opuszczał go ani na krok, wyraźnie spełniając otrzymany rozkaz. Ponadto, jak zeznał w późniejszym śledztwie konduktor przebywający w pędzącym pociągu, w wagonie zajmowanym przez gen. Zagórskiego przebywał również nieznany mu – trzeci oficer w randze majora.
Wieczorem, o godzinie 19.45 pociąg z Wilna zajechał na warszawski dworzec. Na gen. Zagórskiego, eskortowanego już przez dwóch oficerów, w stolicy czekała liczna obstawa piłsudczyków. Na Dworcu Wileńskim znajdował się mjr Zygmunt Wenda oczekujący na przybycie generała. Oficerowie w wysokich rangach eskortujący teoretycznie wolnego już generała w cywilnym ubraniu stanowili dość niecodzienny widok. Nie zapowiadało to niczego dobrego, a z każdą minutą atmosfera na dworcu stawała się coraz gęstsza.
Dopiero gdy bagaż gen. Zagórskiego znalazł się w przechowalni, mjr Wenda zaproponował mu podwiezienie. Ten przystał na propozycję i, jak się poźniej okazało, ten krok miał go kosztować życie. Czy generał miał jednak naprawdę możliwość wyboru? Być może jeszcze tego samego dnia miał spotkać się z jakimś wysoko postawionym oficerem z grona piłsudczyków (ale na pewno nie z samym Jóżefem Piłsudskim, który był już w drodze do Kalisza)? Możliwe też, że propozycja podwiezienia była propozycją „nie do odrzucenia”.
Przed Dworcem Wileńskim zaparkowano dwa samochody. Jednym z nich kierował szer. Cempel, był to ford należący do Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych, drugim zaś – jak zeznał w trakcie śledztwa kierowca – ciemnowiśniowa limuzyna, cadillac o numerze ewidencyjnym 24, znajdujący się w dyspozycji płk. Bolesława Wieniawy–Długoszowskiego. Do pierwszego udali się mjr Wenda, kpt. Miładowski oraz gen. Zagórski. W drugim natomiast, według zeznań uzyskanych w toku śledztwa, siedziało trzech oficerów i jeden mężczyzna w cywilnym ubraniu. W ten sposób Zagórski znalazł się we wspomnianym fordzie, i udał się na spotkanie ze swoim przeznaczeniem. Jeszcze tego samego dnia wszelki ślad po nim zaginął.
Tajemnicze zniknięcie
Po wyruszeniu z dworca Zagórski – jak zeznał poźniej w śledztwie mjr Wenda – chciał wysiąść z auta, jednak ani on, ani kpt. Miładowski na to nie zareagowali. Wspominając o tym w śledztwie, Wenda dał do zrozumienia, że Zagórski w istocie nie był wolny. Dopiero za drugim razem, najprawdopodobniej na wysokości Krakowskiego Przedmieścia, Zagórski został wypuszczony z auta. Najprawdopodobniej czekała już na niego kolejna obstawa, która swobodnie mogła go obserwować. W tym momencie miała wkroczyć do akcji grupa spiskowców jadących wspomnianym już cadillakiem nr ew. 24. Być może wówczas właśnie podstępem zwabiono Zagórskiego do samochodu, który miał już przewieźć go na miejsce zbrodni.
Dlaczego wsiadł do auta? Prawdopodobnie zaproponowano mu podwiezienie, a ten zgodził się gdyż w samochodzie przebywał oficer w randze kapitana z odznaką II Brygady. Zagórski, w czasach I Wojny Światowej związany z II Brygadą, mógł przypuszczać, że niebezpieczeństwo minęło. Istnieje również pewne prawdopodobieństwo, że został on wciągnięty do samochodu siłą. Wystarczył jeden człowiek z rewolwerem, celujący do generała z wewnątrz. Zresztą, nawet gdyby któryś z oficerów siłą wepchnął go do środka, to wydarzenie to nie zwróciłoby większej uwagi przechodniów na środku ruchliwej, warszawskiej ulicy. Niezbitym jednak pozostaje fakt, że Zagórski znalazł się w cadillacu, zmierzającym do miejsca ostatecznego rozstrzygnięcia. Cały dramat rozegrał się najprawdopodobniej w lokalu „Strzelca” na ul. Dobrej.
Co stało się lokalu „Strzelca”? Po wejściu do środka Zagórski ujrzał zapewne mjra Wendę i pozostałych oficerów biorących udział w całej akcji. Piotr Kowalski w swojej książce „Generał brygady Włodzimierz Ostoja – Zagórski (1882 – 1926)” przypuszcza, że obecni byli tam również cywile–wcześniej związani z PPS, teraz będący ludźmi od „brudnej roboty”. Jak potoczyły się dalsze losy Zagórskiego? Możemy jedynie przypuszczać, że były toczone „negocjacje” w sprawie wydania pewnych materiałów obciążających Józefa Piłsudskiego, a będących w posiadaniu przyszłej ofiary. Skutek tych rozmów jest oczywisty – jeśli były one w istocie prowadzone, to Zagórski z pewnością odmówił jakiejkolwiek współpracy. Był on bowiem nie tylko wrogiem Piłsudskiego, ale również człowiekiem o niezwykle trudnym charakterze. Niechętna reakcja na żądania oficerów mogła tylko przypieczętować jego los. Zapewne wtedy wydano dyspozycję zamordowania generała. Późnym wieczorem Zagórski jeszcze żył. Odebrano mu kwit do przechowalni w której znajdowały się jego bagaże (być może były wśród nich również wspomniane materiały kompromitujące Piłsudskiego?). W momencie, gdy zapiski generała trafiły do rąk mjr. Wendy, Zagórski stał się zbędny. Nie było już odwrotu. Nie zgodził się na współpracę, a po wyjściu na wolność mógłby stać się żywym symbolem przemocy sanacyjnej władzy. Musiał zostać zlikwidowany.
Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Gdzie jest generał?!
Gdzie dokonano morderstwa? Najprawdopodobniej mogło do niego dojść w lokalu „Strzelca”, lub w Forcie Legionów. Z biegiem lat pojawiały się jednak nowe wątki w sprawie tajemniczego zaginięcia generała. Istnieją pewne doniesienia, wedle których Zagórski mógł zostać zamordowany w Modlinie i tam też miano go pochować. Pewne niezweryfikowane informacje mówią również, że jego ciało zostało wyłowione z Wisły w okolicach twierdzy modlińskiej. Co więc zrobiono z ciałem ofiary? Wincenty Witos żył w przekonaniu, że zostało ono porąbane i wrzucone do Wisły w worku obciążonym kamieniami. A może w istocie generał leży, pochowany pod murami Fortu Legionów lub twierdzy w Modlinie?
Po „zwolnieniu” z Antokolu, Zagórski nie stawił się w żadnym z miejsc, gdzie można się było go spodziewać. Nie zastano go u rodziny ani znajomych, nie widziano go także w kawiarni „Europejskiej”, której był stałym bywalcem.
Wyjaśnieniem całej sprawy zajęła się początkowo prokuratura wojskowa i na tym etapie popełniono – umyślnie lub nie – najwięcej błędów. Nie przesłuchano wszystkich osób mogących mieć związek ze sprawą, a całe dochodzenie prowadzone było, oględnie mówiąc, bez entuzjazmu. Dopiero nieco poźniej, kiedy sprawę przejął w swoje ręce sędzia śledczy mjr Wilhelm Mazurkiewicz, nabrała ona rozpędu. Rozpoczęły się liczne przesłuchania wszystkich, mogących wiedzieć coś na temat losów generała. Co jednak ważne – od początku dochodzenia przyjęto założenie o dezercji. Mało tego! Władze sanacyjne opublikowały również list gończy za „zbiegłym” generałem, który miał za zadanie przekonać ludność cywilną o dezercji Zagórskiego.
W polskiej prasie nieustannie pojawiały się rewelacje dotyczące dalszych losów zbiegłego generała. Widziano go w całej Europie; przypuszczano że przebywa w Gdańsku o czym świadczyć miały listy nadawane z Gdańska. 30 sierpnia 1927 roku rybak z Jastrzębiej Góry wyłowił z morza zalakowaną butelkę, w której znajdował się list następującej treści:
Do wszystkich, którzy się mną interesują. Pocałujcie mnie w nos. Jestem tam gdzie mi się podoba. W każdym razie nie tam gdzie myślicie. Proszę o paszport zagraniczny.
Generał Zagórski.
W połowie września 1927 roku Zarząd Funduszu Zapomogowego dla Wdów i Sierot po Poległych Lotnikach otrzymał list z Gdańska od zaginionego generała. W środku znajdowało się 40 złotych jako rata za zaciągniętą przed aresztowaniem pożyczkę. Wkrótce nadszedł drugi taki list, skierowany do Zarządu Kasyna Oficerskiego 1 Pułku Lotniczego z kwotą 60 złotych jako spłata zaciągniętego tam długu. Obydwa listy zostały dwukrotnie zbadane przez grafologa: raz, wkrótce po zaginięciu generała i drugi po zakończeniu II Wojny Światowej. Za pierwszym razem biegły grafolog uznał, że listy z pewnością zostały napisane przez Zagórskiego; podczas drugiego badania, już po wojnie, Zakład Kryminalistyki KG MO wykluczył taką możliwość.
Dlaczego generała Zagórskiego spotkał taki los? Zapewne stało się tak z dwóch powodów: po pierwsze Piłsudskiego i Zagórskiego dzieliła nienawiść, sięgająca korzeniami jeszcze czasów I Wojny Światowej. Po drugie: odchodząc ze służby austriackiej Zagórski zabrał ze sobą dokumenty, świadczące o współpracy Piłsudskiego z wywiadem austriackim i pobieraniem za to określonych sum pieniężnych. Taka rewelacja opublikowana po zamachu majowym mogła bardzo zaszkodzić wizerunkowi Piłsudskiego w oczach opinii publicznej. Generał ani myślał ich wydać, ani pod przymusem, ani tym bardziej z własnej woli,. Tym samym najpewniej wydał na siebie wyrok śmierci.
Czy Piłsudski wiedział o losie jaki spotkał generała? Trudno sobie wyobrazić, aby było inaczej. Tego typu akcje nie mogły odbyć się za plecami Marszałka. Ale czy to on sam zlecił dokonanie morderstwa? A może któryś z piłsudczyków po prostu nieco „przeholował” próbując siłą wydrzeć z Zagórskiego potrzebne informacje? Na te pytania nie sposób udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Kończąc ten artykuł, chciałbym zwrócić jeszcze uwagę Czytelnika na kilka faktów. Po pierwsze, przedstawiona tutaj wersja zdarzeń jest jedną z kilku możliwych: wszystkie są bardzo podobne, różnią się jedynie drobnymi szczegółami. Chociaż z biegiem lat wokół całej sprawy przybywa kolejnych wątpliwości, a szanse rozwikłania zagadki maleją, jedno jest pewne: generał Zagórski nie zaginął, lecz został zamordowany.
Zobacz też:
Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.3”:
Bibliografia:
- Kowalski P., Generał brygady Włodzimierz Ostoja–Zagórski (1882 – 1927), Wyd. OFK, Toruń 2007.
- Cieślikowski Z., Tajemnice śledztwa KO 1042/27. Sprawa generała Włodzimierza Ostoi–Zagórskiego, Wyd. MON, Warszawa 1976.
- Rawicz J., Generał Zagórski zaginął… z tajemnic lat międzywojennych, Książka i Wiedza, Warszawa 1993.
- Położyński A., Marszałek Józef Piłsudski odbrązowiony,, Warszawa 1993.
- Milewski C., Ciemne sprawy międzywojnia, Wyd. Iskry, Warszawa 2002.
- Bernaś F., Zaginieni bez wieści, Wyd. Lubelskie, Lublin 1989.
Redakcja: Michał Przeperski