Gabriel Kayzer – „Klincz? Debata polsko-żydowska” – recenzja i ocena
Gabriel Kayzer zadał sobie trud przeprowadzenia dwudziestu czterech obszernych wywiadów. Do jego rozmówców osoby związane z bardzo zróżnicowanymi środowiskami: działacze społeczni, dziennikarze (w tym dziennikarze śledczy), duchowni (obu wyznań), historycy czy twórcy kultury popularnej. Autor nie boi się także konfrontacji swoich poglądów z poglądami rozmówców.
Można byłoby nazwać Klincz? prawdziwą debatą o stosunkach polsko-żydowskich. Nie ma bowiem co ukrywać, że obie strony zapadły na swego rodzaju alergię. Bywa tak, że dyskurs zamienia się w przerzucanie wzajemnie odpowiedzialnością za największe tragedie XX w. W dużym uproszczeniu: Żydzi są odpowiedzialni za zbrodnie komunizmu, zaś Polacy to szmalcownicy wspierający Niemców w czasie wojny. Te słowa są obraźliwe i prowokujące. Nie ma też jednak co ukrywać, że właśnie do tych dwóch stwierdzeń niejednokrotnie sprowadza się jakakolwiek wymiana zdań. Tym bardziej należy docenić autora, że dał się swobodnie wypowiedzieć każdemu ze swoich interlokutorów.
Ta właśnie swoboda w odniesieniu do pytań bądź twierdzeń wypowiadanych przez Kayzera jest największym plusem książki. Niestety nie brakuje też zgrzytów. Należy do nich na pewno podejście autora do kwestii wypowiadanych przez jego rozmówców. Jeśli są to osoby podzielającego jego przekonania, to nie rażą go wypowiadane przez nie - niekiedy zdumiewające - nieprawdy i uproszczenia. Można tutaj za przykład podać twierdzenie Dawida Wildsteina jakoby Jugendamty podczas II wojny światowej (sic!) odbierały Polakom dzieci. Jako nie mające związku z tematem można pominąć jego uparte rozliczanie Niemców z wojennej odpowiedzialności, stojące przy tym w jawnej opozycji wobec braku takiego samego nawoływania Ukraińców do uznania tzw. rzezi wołyńskiej.
Nie sposób przemilczeć także słów ks. prałata Józefa Maja. Podczas opowieści o warszawskiej parafii Wszystkich Świętych (która zgodnie z rozporządzeniem niemieckim znajdowała się na terenie getta i niosła posługę Żydom wyznania katolickiego) posądza starszego Judenratu Adama Czerniakowa o to, że jako pierwszych na listy deportacyjne do obozu Treblinka miał wpisywać Żydów-katolików. Tymczasem Czerniaków nie tworzył żadnych list, bowiem po otrzymaniu takiego rozkazu od Niemców popełnił samobójstwo.
Takich przykładów wybiórczego „poprawiania” interlokutorów, bądź wchodzenia z nimi w wyraźną polemikę można przytoczyć znacznie więcej. Jednak zasadniczym plusem książki jest fakt, że w ogóle się ukazała. Zdroworozsądkowy czytelnik, cechujący się wiedzą ogólną z zakresu historii (bądź dążący do weryfikacji przedstawionych poglądów) będzie w stanie wyłowić z tych wywiadów kwestię najważniejszą. Oba środowiska mają pole do przeprowadzenia szczerej debaty, o ile z szacunkiem podejdą do przeżyć swoich adwersarzy. Zarówno Żydzi, jak i Polacy, muszą pamiętać, że najwięcej niesnasek wśród nas budzi wiek XX, a każda ze stron ma za sobą bardzo traumatyczne przeżycia. Pozostaje również kwestia różnic religijnych, które jednak najlepiej będzie pozostawić duchownym obu wyznań.
Klincz? Debata polsko-żydowska nie jest pracą rozwiązującą postawione w tytule pytanie. Tylko i wyłącznie od czytelnika zależy, jak odczyta poszczególne wypowiedzi i na ile wystarczy mu otwartości by skonfrontować się ze zdaniem odmiennym. Mimo podejścia autora do słów rozmówców książkę warto przeczytać jako głosy w toczącej się w przestrzeni publicznej odwiecznej polemice. Polemice, która niestety zbyt często utyka w miejscu.