Frank Westerman – „Czysta biała rasa. Cesarskie konie, genetyka i wielkie wojny” – recenzja i ocena
Na początek najkrytyczniejsza z uwag: jeśli czytelnik spodziewa się monografii o samym koniu lipicańskim, to odrobinę się rozczaruje. Mamy bowiem do czynienia z reportażem, opowieścią o wojnach, naturze ludzkiej, genetyce i poniekąd geografii politycznej, na których tle przedstawione są dzieje lipicanów. Choć powstanie rasy datowane jest na 1580 r., autor skupia się na wieku XX. I można postawić sobie pytanie, czy to historia Europy Środkowej jest tłem dla opowieści o lipicanach, czy może to konie są pretekstem do rozważań nad historią. Pytanie niewymagające odpowiedzi, bo losy tej rasy, być może jak żadnej innej, związane są ze skomplikowaną historią wspomnianego regionu.
Koń lipicański powstał w słoweńskiej Lipicy niejako na potrzeby dworu Habsburskiego i dzielił zmienne losy ziem cesarstwa. Tak jak twarde było podłoże, które ukształtowało mocne kopyta lipicanów, tak ciężko były w swej historii doświadczane te arystokratyczne zwierzęta. Znamiennym jest akapit pojawiający się w ostatnim rozdziale książki, a odnoszący się do układu w Dayton:
Kiedy w 1995 roku w bazie lotniczej w Dayton w stanie Ohio podpisywano porozumienie pokojowe, w ustaleniach roszczeniowych nie poruszano tematu koni z Lipika [miasto w Chorwacji ze stadniną lipicanów, przyp. KT]. Zabrakło również załącznika czy oddzielnego traktatu dotyczącego lipicanów oraz ich podziału, co od jakiegoś czasu stało się tradycją po zakończeniu wielkich konfliktów XX wieku.
Znamienny, bo po wszystkich konfliktach XX wieku, szczególnie po pierwszej i drugiej wojnie światowej, konie te dzieliły los rozparcelowywanych ziem. Każde z nowopowstałych państw czy zwycięzców wojny dostawało swoją, proporcjonalnie dużą część stada.
Autor rysuje pewną analogię między lipicanami a Europejczykami. Z jednej strony konie te wykorzystywane są do spektakli Hiszpańskiej Dworskiej Szkoły Jazdy – pokazów majstersztyku ujeżdżenia, odbywających się w barokowych wnętrzach wiedeńskiego Hofburgu. Poziom wyszkolenia koni, ich wyuczone ruchy przyłożone są również do obrazka musztry wojskowej oddziałów Wehrmachtu. Z drugiej strony otrzymujemy opis koni ginących z głodu w wyniku wojny i rozszarpywanych przez równie wygłodniałe psy czy pochowanych w zbiorowej mogile i ekshumowanych w celu ustalenia przyczyn śmierci. Czyż nie nasuwa się skojarzenie z historią XX-wiecznej Europy?
Poszukiwanie prawd o naturze ludzkiej w historii lipicanów i koni w ogóle jest u Westermana czasem dość sztuczne. Sam tytuł nieuchronnie przywołuje skojarzenia z rasizmem czy nazizmem, tak jak i analogia między rodowodem czystego lipicana i czystego Aryjczyka (pięć pokoleń wstecz). Chwytliwa, ale naciągana (jeśli chodzi o Aryjczyków). Zabawne (a może umyślne i przewrotne?) jest pisanie o czystości rasy w przypadku konia, który właśnie z mieszania ras powstał.
Podsumowując, z książki Westermana dowiemy się i dużo, i mało. Jeśli komuś brakuje podstawowych informacji o historii Europy Środkowej, szczególnie XX w., będzie mu trudno połapać się w narracji, bo autor dość swobodnie łączy wątki z pierwszej i drugiej wojny światowej oraz z wojny na Bałkanach w latach 90. XX w. Czytelnik nie otrzyma też syntetycznej informacji o lipicanach, jednak przy uważnej lekturze znajdzie wiele istotnych, czy wręcz podstawowych danych dotyczących tej rasy, m.in. tego, że konie te rodzą się ciemne (kare, gniade, skarogniade), a po osiągnięciu dojrzałości płciowej stają się siwe.
Za wadę książki można uznać bardzo częste i rozwlekłe nawiązania do genetyki, długi rozdział poświęcony Grzegorzowi Mendlowi i jego hodowli groszku – czytelnik dowie się z nich tylko tego, dlaczego niewielki odsetek lipicanów zachowuje ciemną sierść w dojrzałym wieku (ale zasadę dziedziczenia AA, Aa, Aa, aa powinien wynieść już z gimnazjum...). Również wspomnienia z dzieciństwa autora, będące niejako wyjaśnieniem jego zainteresowania lipicanami, są zdecydowanie za długie i umieszczone na początku książki rodzą wątpliwość odnośnie jej tematyki.
Mimo wymienionych wad, książkę czyta się lekko i przyjemnie. Dostarcza ona sporej dawki informacji, choć nieuporządkowanych. Skłania do refleksji nad naturą ludzką, nad tym, jak człowiek, zadając cierpienie drugiemu człowiekowi, jednocześnie dba o zwierzęta. Porusza temat statusu konia w historii pisanej przez człowieka. Pokazuje, że burzliwe losy Europy Środkowej nie dotyczyły tylko jej mieszkańców z gatunku homo sapiens.
Zobacz też:
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska