Françoise Thom – „Beria. Oprawca bez skazy” – recenzja i ocena
W rzymskiej mitologii Janus był bogiem każdego początku, opiekunem bram, umów oraz układów sojuszniczych. Przedstawiany jako człowiek o dwóch twarzach, był jednym z najważniejszych bóstw czczonych przez starożytnych Rzymian. Wspominam tutaj celowo o postaci Janusa, ponieważ we francuskim oryginale, recenzowanej przeze mnie pracy, nosi ona tytuł „Beria. Janus Kremla”. Francuska historyk i sowietolog celowo określiła wszechpotężnego szefa NKWD, mianem rzymskiego bóstwa o dwóch twarzach.
Ławrientij Pawłowicz Beria, biedny syn chłopa Pawła Berii oraz Marty Dżakeli (w której żyłach miała płynąć błękitna krew) był podobnie jak rzymski bóg Janus człowiekiem o dwóch twarzach. Z jednej strony był lojalny jak pies wobec Stalina, który umożliwił mu sprawowanie władzy nad NKWD. Z drugiej strony, wraz z chwilą objęcia stanowiska po Nikołaju Jeżowie, sprytnie rozbudował za plecami swojego pana potężną polityczną i militarną strukturę, dzięki której potrafił wyjść cało z największych (krwawych) represji.
Jego ambicja nie ograniczała się do woli wspinania się po szczeblach komunistycznej kariery i panowania nad ludźmi. Chciał władzy, żeby się nią posługiwać, miał plany i marzył o ich urzeczywistnieniu, o budowaniu, jak to czynił w rodzinnej Gruzji, o doprowadzeniu do końca drogich mu zamierzeń”
„Beria. Oprawca bez skazy” to tak naprawdę biografia Ławrientija Berii, jako szefa tajnej sowieckiej policji. Francuska autorka poświęciła zaledwie kilkadziesiąt (z niemal tysiąca) stron, które dotyczą młodości i kariery u boku komunistów do 1938 roku. Thom przechodzi od razu do konkretów, niezwykle szczegółowo omawiając jego życie w latach 1938-1953. Francuska historyk, choć prowadzi narrację w ujęciu chronologicznym, przedstawia działania swojego bohatera w trzech głównych aspektach.
Pierwszym jest polityka Berii wobec samego dyktatora Związku Sowieckiego i towarzyszy partyjnych. Jak pisze Thom, Beria miał doskonale wyczucie psychologii Stalina. Potrafił przypochlebiać się, ale co ważniejsze, umiał mu udowodnić, że jest mu niezbędny do rządzenia Związkiem Radzieckim. Tak więc wypowiedziane przez Stalina kiedyś słowa, że Beria „jest naszym Himmlerem” były w pełni zgodne z prawdą.
Beria bardzo wcześnie wyczuł hipokryzję Stalina i potrafił zająć dobrą pozycję, ilekroć Stalin chciał dokonać taktycznego odwrotu, składając brzemię katastrofalnych konsekwencji swojej polityki na barki podwładnych. Udawał, że wierzy, iż Stalin dopuszcza się okrucieństw, ulegając wpływom grupy złoczyńców przebywających w jego otoczeniu (…) Utwierdzał Stalina w przekonaniu, że jest człowiekiem naprawiającym krzywdy, za jakiego pragnął uchodzić.
Drugim aspektem poruszanym przez francuską sowietolog jest stosunek Berii do jego ojczystej Gruzji. Beria przez cały okres stalinowski troskliwie dbał o swoją ojczyznę, nie dopuszczając do takich represji, jakie miały części w innych częściach ZSRR. Potrafił ocalić od deportacji swoich rodaków, prowadzić aktywną politykę w rozwoju oświaty, a nawet pozwolić sobie na krytykę władzy w postaci utworów literackich ukazujących się w gruzińskich gazetach. Francuska sowietolog podsumuję politykę Berii wobec swojej ojczyzny w następujący sposób:
Kaukaz i Gruzja były dla niego bezwzględnym priorytetem. Zawsze szukał sposobu subtelnego zwrócenia kierunków polityki zagranicznej Stalina ku korzyści małej ojczyzny, nawet jeśli podejmowane przezeń działania narażały na szwank prowadzoną przez ZSRR grę.
Trzecim zagadnieniem, który pojawia się na kartach pracy Françoise Thom jest prowadzana przez Berię polityka wewnętrzna i zagraniczna. Autorka przedstawia próbę „zracjonalizowania” zarządzania Gułagami, organizację siatki wywiadowczej, politykę wobec Zachodu czy rolę Berii w współtworzeniu i opieki nad programem atomowym Związku Radzieckiego.
Dla polskiego czytelnika, szczególnie interesujące będą rozdziały, które dotyczą kwestii polskiej w działaniach szefa NKWD. Paradoksalnie, Beria, który był współtwórcą mordu katyńskiego, żywo interesował się Polską i Polakami. Wiedział, że piłsudczycy postrzegali Gruzję jako ewentualny zalążek federacji kaukaskiej. Współpracował z Polakami w kwestiach wywiadowczych. Pomagał w tworzeniu Armii Polskiej w ZSRR. Okazuję się nawet, że mógł brać udział w zorganizowaniu zalążka ruchu oporu w ZSRR wokół Armii Polskiej w ZSRR, w razie załamania się radzieckiej władzy w trakcie niemieckiego ataku z 1941 roku. W jaki sposób, zatem, pomimo pewnych propolskich sympatii, NKWD kierowane przez Berię bezpośrednio nadzorowało organizację masowego mordu polskich oficerów? Jaka naprawdę była w tym wszystkim rola szefa NKWD? Dlaczego oszczędzono 449 oficerów? Czy była to zasługa samego głównego bohatera książki? Niestety, odpowiedzi na te pytania nie padają.
Czytając „Berię. Oprawcę bez skazy” można odnieść wrażenie, że autorka prowadząc swoją narracje, przygotowuje czytelnika do kluczowego okresu życia Berii, który nastąpił po śmierci Józefa Stalina w dniu 5 marca 1953 roku. Ta część książki znacznie różni się od pozostałych, ponieważ można odnieść wrażenie, że czyta się ją jak doskonałą powieść sensacyjną. Thom bardzo plastycznie oddaje „blitzkrieg” swojego głównego bohatera, który działał szybko i nie dbał zupełnie o „wrażliwość i miłość własną swoich kolegów”. Pomijając partyjną hierarchię, Beria chciał wprowadzić radykalne zmiany, które miały zmienić ustrój Związku Radzieckiego. W jego założeniu imperium miało być kierowane przez Radę, której przewodniczącym byłby przez sześć miesięcy kolejno każdy z przywódców republik. Do rewolucyjnych planów Berii należała również zmiana polityki narodowościowej w ZSRR. Wszystkie te czynniki spowodowały, że wszechpotężny szef NKWD, który potrafił oszukać samego Stalina, padł ofiarą zjednoczonych działań swoich kolegów z partii i zginął po procesie, 23 grudnia 1953 roku.
I tak w ciągu stu czternastu dni po śmierci Stalina Beria podjął inicjatywy, które wszystkie wymierzone były w serce totalitarnego państwa radzieckiego. Zniszczył dogmat o nieomylności Stalina, ukazując w pełnym świetle jego bezeceństwa. Podjął starania, aby zlikwidować Gułag, dokonał zdecydowanych cięć w imperium MWD, chciał wyemancypować narody ZSRR, rozluźnić morderczy uścisk Moskwy, w jakim znalazła się połowa Europy. Dla Berii wszystko to było jedynie początkiem, jak dawał do zrozumienia swoim bliskim”
Beria był postacią o skomplikowanym i zagadkowym życiorysie. Pożądał władzy i robił wszystko, aby ją za wszelką ceną utrzymać. Był gruzińskim patriotą, który dbał o swoją ojczyznę i starał się aby uniknęła ona większych represji w czasach terroru. Był współodpowiedzialny za mord katyński, a jednocześnie współpracował z Polakami i im pomagał. Miał własną wizję przebudowy Związku Radzieckiego, którego sam przecież współtworzył i który umożliwił mu zajęcie tak wysokiej pozycji.
Francuska historyk jest niewątpliwie zafascynowana swoim bohaterem. Niejednokrotnie odnosiłem wrażenie, że stara się go nieco wybielać, przedstawiać jako ofiarę systemu, w którym sprawował władzę. Autorka niezwykle często przywołuje mocno subiektywne wspomnienia syna Berii, Sergo, które mają na celu „ocieplenie” wizerunku głównego bohatera książki. Dlatego też, kierując się polskim podtytułem, po lekturze dzieła francuskiej sowietolog, można odnieść złudne wrażenie, że był on naprawdę „oprawcą bez skazy”.
Główna siła Berii tkwiła w tym, że przez lata żadna z osób (łącznie ze Stalinem) nie miała pełnego wglądu na polityczną układankę, w której każdy zainteresowany układał kilka części, ale pełny obraz był tylko widoczny wyłącznie dla szefa NKWD. Tym samym, jeszcze przez długi czas poznanie pełnych motywów, którymi kierował się w swoich pokrętnych działaniach Beria, będzie wyznawaniem dla przyszłych pokoleń historyków. Tym bardziej, że wiele kluczowych akt, np. z procesu Berii wciąż nie zostało odtajnionych. Praca francuskiej sowietolog pokazuję jednak, że warto takie wyzwania podejmować, szukać odpowiedzi poprzez dokładną kwerendę w archiwach na całym świecie oraz wychodzić poza pewne utarte schematy. Zachęcam do lektury.