Fotografia w muzeum. Między dokumentem a obiektem

opublikowano: 2015-03-07 12:30
wolna licencja
poleć artykuł:
Czy zwykła klisza fotograficzna może stać się przedmiotem badań i dyskusji? Czy może stanowić pretekst do dyskusji nad kondycją muzealnictwa? Spotkanie „Fotografia w muzeum. Między dokumentem a obiektem”, które odbyło się 4 marca 2015 roku w Instytucie Historii PAN, udowodniło, że tak. Histmag.org był patronem wydarzenia.
REKLAMA

Przyczynkiem do spotkania stała się publikacja „Fotografia ruin. Ruiny fotografii 1944-2014” autorstwa Magdaleny Wróblewskiej. Opisuje ona losy kliszy fotograficznej, naświetlonej w czasie Powstania Warszawskiego przez Ewę Faryaszewską, młodą uczestniczkę zrywu. Jest to pierwsza tego typu praca w Polsce, uważana za pewien przełom w podejściu do analizy fotografii. Autorka starała się ukazać nowy sposób patrzenia na obiekt muzealny, wykorzystała do tego współczesne, dość niszowe koncepcje badań obiektów: „W Polsce nie ukazywały się jeszcze prace, które podejmowałyby problem spojrzenia na fotografię nie jako na obraz – takich ujęć nie brakuje, ale obiekt, który ma czysto rzeczowy wymiar.”

Oprócz badaczki w rozmowie uczestniczyły także osoby współtworzące publikację: wicedyrektor Muzeum Warszawy Jarosław Trybuś, prezeska Fundacji Archeologia Fotografii Karolina Puchała-Rojek, konserwatorka z Archiwum Narodowego w Krakowie Anna Seweryn oraz fotograficy, specjaliści od digitalizacji Jakub Certowicz i Jędrzej Sokołowski. Spotkanie poprowadził Adam Mazur.

Uczestnicy dyskusji opisywali swoją pracę przy zbieraniu materiałów i zabezpieczaniu obiektu, dzielili się także przemyśleniami zarówno na temat publikacji, jak i ogólnej sytuacji muzeów i posiadanych przez nich zbiorów. Spotkanie stało się okazją do refleksji nad ochroną obiektów muzealnych. Paneliści przyznali, że magazyny muzealne są niekiedy, mimo różnego rodzaju zabezpieczeń, miejscem rozpadu historycznych przedmiotów. Wicedyrektor Muzeum Warszawy stwierdził, że naukowe opracowanie wszystkich obiektów umieszczonych w tego typu placówkach jest niemożliwe, trzeba jednak stale przypominać o problemie ochrony dóbr kultury. Wskazał na fakt, że książka Wróblewskiej piętnuje niedociągnięcia w tym zakresie, co może przysłużyć się ograniczenia skali kolejnych błędów. Podkreślił też znaczenie digitalizacji, bowiem oprócz zabezpieczenia ważnych treści, zapewnia ona też upowszechnienie informacji o zbiorach, niedostępnych wcześniej dla szerszego grona odbiorców.

Rozmowa, połączona z promocją książki, skupiała się głównie na opisie publikacji i kliszy – sprawcy całego zamieszania. „Historia tego przedmiotu jest historią niemal kryminalną!” stwierdził Trybuś. Pracownicy Muzeum Warszawy przyznają, że pomysł na książkę narodził się przy okazji obchodów okrągłej rocznicy Powstania Warszawskiego. Postanowili wtedy przeszukać swoje zbiory pod kątem obiektów z tego czasu. Natrafili na kolorową kliszę Agfy, na której w czasie walk uwiecznione zostały zdjęcia warszawskich budynków. Pierwsza część pracy zawiera rekonstrukcje wykonanych wtedy fotografii, zaś druga koncentruje się na historii samej kliszy, znajdującej się w tej chwili w zbiorach Muzeum Warszawy.

REKLAMA

Autorka zdjęć, która przed wojną rozpoczęła studia na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, w czasie Powstania uczestniczyła w akcji ratowania dzieł kultury kierowanej przez profesora Stanisława Lorentza. Były one przenoszone do piwnicy jednej z kamienic na Starym Mieście, w której mieściło się Muzeum Dawnej Warszawy (obecnie Muzeum Warszawy). Próba ratowania tych obiektów nie odniosła skutku – wszystkie spłonęły w trakcie walk.

W czasie akcji, którą przeprowadzała razem z innymi członkami grupy na odcinku między Starym i Nowym Miastem, Ewa Faryaszewska wykonywała fotografie burzonej stolicy. Te poruszone, nieostre, niemieszczące się w konwencji dokumentu fotograficznego ujęcia, mimo swojego amatorstwa, posiadają znaczną wartość historyczną. Według Jędrzeja Sokołowskiego, fotografika, który zajmował się ich rekonstrukcją, autorka dbała nie o jakość, lecz o samo utrwalenie obrazów budynków, zdawała sobie bowiem sprawę z rychłego końca miasta.

Faryaszewska zginęła 28 sierpnia 1944 roku. Sama klisza na dwa dni przed upadkiem powstania trafiła do rąk jej matki. Fotografie wywołano jednak dopiero między 1955 a 1957 rokiem, kiedy to przypomniał sobie o nich Lorentz, który potrzebował ich do pracy nad artykułami dotyczącymi Muzeum Narodowego. Na potrzeby kolejnej książki odtworzył je ponownie w 1970 roku. Pięć lat później film trafił do Muzeum Warszawy. W 2008 roku otwarto tam stałą ekspozycję poświęconą Powstaniu Warszawskiemu, w której zaprezentowano projekcję zdjęć Faryaszewskiej. Ówczesna rekonstrukcja zdjęć, podobnie jak przechowywanie ich w ramkach o kwaśnym odczycie, znacząco wpłynęły na wizerunek kliszy – skanowanie fotografii spowodowało utratę pierwotnego koloru. Jędrzej Sokołowski stwierdził, że w lepszym stanie zachowały się te obrazy, które ukazują całość budynku. Pozostałe, ciemne zdjęcia straciły barwę, stały się monochromatyczne, przestały być czytelne przedstawione na nich detale. Prelegenci z ubolewaniem stwierdzili, że dawniej nie dbano o fotografię tak, jak o inne dzieła kultury, nie była ona równorzędna z pozostałymi obiektami muzealnymi, co z pewnością doprowadziło do jej powolnej destrukcji.

Ostatnia próba rekonstrukcji zawartości kliszy, przeprowadzona na potrzeby publikacji przez Jakuba Certowicza i Jędrzeja Sokołowskiego, została przeprowadzona z najwyższą starannością i ostrożnością. Fotografie, w celu zabezpieczenia przed zniszczeniem, zostały poddane digitalizacji. Skanerzyści, aby nie uszkodzić filmu, uwiecznili poszczególne ujęcia za pomocą obiektywu przeznaczonego do fotografowania obiektów płaskich. Był to najbezpieczniejszy sposób rejestracji tego zapisu - nie powodował nadmiernego nagrzania i naświetlenia zdjęć.

W końcowej części dyskusji prelegenci udzielali odpowiedzi na pytania publiczności. Uczestników najbardziej interesował temat digitalizacji oraz problem metod stosowanych przy rekonstrukcji fotografii. Spotkanie zakończyło się podpisywaniem książki przez autorkę.

„Fotografia ruin. Ruiny fotografii 1944-2014” ukazała się w liczbie 1000 egzemplarzy. Recenzja książki już niebawem na łamach „Histmaga”!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Agnieszka Woch
Studentka filologii polskiej i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, interesuję się wszelkiego rodzaju literaturą, historią XX wieku i językiem, a także filmem i teatrem. Redakcyjny mistrz boksu.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone