Filip Gańczak – „Gryf, młot i cyrkiel. Szczecin w polityce władz NRD 1970–1990” – recenzja i ocena
Filip Gańczak – „Gryf, młot i cyrkiel. Szczecin w polityce władz NRD 1970–1990” – recenzja i ocena
Autor, pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, dziennikarz związany w przeszłości z Newsweekiem specjalizuje się w tematyce niemieckiej i polsko-niemieckiej. Mimo akademickiego backgroundu (doktorat w Instytucie Studiów Politycznych PAN), jego książki, od debiutanckiej biografii Eriki Steinbach począwszy, charakteryzują się żywym, reportażowym stylem.
Z uwagi na ten dotychczasowy dorobek Filipa Gańczaka z początku może nieco dziwić, że najnowsza jego praca ukazuje się jako ściśle naukowa monografia pod egidą IPN. Zdziwienie to rychło ustąpi w toku lektury, a miłośnicy dotychczasowych książek autora nie powinni ulec mylnemu wrażeniu, że otrzymają publikację radykalnie odmienną od wcześniejszych, pozbawianą zalet dotychczasowego pisarstwa Gańczaka.
Myślę, że jak najbardziej je posiada, a przy tym… rzeczywiście jest solidną naukową monografią. Pochwalić należy autora na znakomicie i przejrzyście napisany wstęp, w którym omawia m.in. podstawę źródłową opracowania. Filip Gańczak oparł się przede wszystkim na zgromadzonych w niemieckich archiwach materiałach wytworzonych przez władze państwowe Niemieckiej Republiki Demokratycznej oraz wschodnioniemiecką partię komunistyczną SED. Przede wszystkim chodzi o znajdujące się w berlińskim Archiwum Politycznym Urzędu Spraw Zagranicznych dokumenty Konsulatu Generalnego NRD w Szczecinie. Z racji tego, że wydarzeniami w Szczecinie interesowała się także, co może brzmieć wręcz sensacyjnie dla niektórych czytelników, Stasi, wykorzystane zostały również zasoby Archiwum Federalnego Pełnomocnika ds. Akt Służby Bezpieczeństwa byłej NRD. Innymi archiwami, materiały z których zostały wykorzystane przez Filipa Gańczaka są berlińskie Archiwum Federalne, fryburskie Archiwum Wojskowe, warszawskie Archiwum Akt Nowych, archiwa MSZ i IPN oraz, last but not least, Archiwum Państwowe w Szczecinie. Inne źródła, na których oparł się autor to materiały z peerelowskiej i enerdowskiej prasy, relacje i wspomnienia świadków i uczestników opisywanych wydarzeń. Całkiem pokaźna jest też lista wykorzystanych opracowań i artykułów naukowych.
Podtytuł omawianej książki brzmi „Szczecin w polityce władz NRD 1970–1990” i wskazuje on na zasadniczy zręb jej treści, choć zakres tej treści jest nieco szerszy. Otrzymujemy bowiem zarys tego jak władze NRD postrzegały Szczecin i wydarzenia w tym mieście już od 1945 r. W zasadzie niemiłym zaskoczeniem dla wschodnioniemieckich komunistów było to, że dawny Stettin przypadł jednak Polsce. Tym niemniej zasadnicze ramy chronologiczne opracowania zostały dobrane w sposób przemyślany. Rok 1970 to wszak w PRL czas wystąpień robotniczych na Wybrzeżu, zaś w NRD schyłek epoki Waltera Ulbrichta, a następnie czas rządów Ericha Honeckera. W 1970 roku rząd RFN ostatecznie uznał granicę na Odrze i Nysie. W roku 1990 z kolei Niemiecka Republika Demokratyczna zakończyła swoje istnienie.
Praca wpisuje się w nurt historii lokalnej i stanowi wyraz stosunku autora do rodzinnego Szczecina, w którym – jak pisze – „urodził się, nauczył czytać i zdał maturę z historii”. Filip Gańczak już we wstępie referuje stan badań nad przeszłością Szczecina i prezentuje swoje założenia badawcze, których w toku swych wywodów konsekwentnie się trzyma. Nada wszystko interesują go reakcje w Niemczech Wschodnich na trzy przełomowe wydarzenia w PRL – Grudzień 1970, stan wojenny i upadek systemu komunistycznego – widziane rzecz jasna z perspektywy szczecińskiej.
Jak już wskazałem, książka jest profesjonalną monografią naukową. Jednocześnie jest to wciągająca pozycja, którą czyta się po prostu przyjemnie. Niewątpliwie najlepsze połączenie i chyba wcale nie takie częste. Z tej racji rekomenduję zapoznanie się z publikacją wydaną przez IPN. Szczególnie zainteresowane będą osoby zainteresowane tematyką polsk0-niemiecką. Zazwyczaj postrzegamy ją przez pryzmat powojennego pojednania, które w pełni mogło rozwinąć się po upadku komunizmu – w domyśle mowa o relacjach z Republiką Federalną Niemiec. Jakby umyka nam przy tym, że przez półwiecze Polska sąsiadowała z Niemcami komunistycznymi. Nie jest to może sympatyczna okoliczność, ale czytanie o niej w książce Filipa Gańczaka na pewno będzie przyjemnością.