Ewa Kassala – „Hatszepsut” – recenzja i ocena
Historia starożytnego Egiptu, kojarzona głównie z osiągnięciami faraonów – mężczyzn (takich jak Cheops, Totmes III czy Ramzes II), została zapisana również przez wyjątkowe jednostki ambitnych i bezkompromisowych kobiet. Wokół właśnie tych niewiast skupiła się literacka kariera Ewy Kassali (właściwie Dorota Stasikowska-Woźniak). Spod jej pióra wyszły już takie książki jak Żądze Kleopatry, czy też (recenzowana już przeze mnie na łamach naszego portalu) Boska Nefretete. Trylogię poświęconą egipskim władczyniom dopełnia pełna pasji i niezwykle wciągająca Hatszepsut, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Sonia Draga.
Już przy lekturze poprzedniej książki Kassali dało się poznać, że autorka podchodzi do swojej twórczości bardzo poważnie i z należytym pietyzmem. Również i w przypadku Hatszepsut dało się poznać, że autorka poświęciła dużo czasu na zgłębienie historii i realiów epoki, którą opisuje na kartach swojej powieści. Autorka konsultowała tekst swojej pracy z egiptologami i archeologami. Byli wśród nich Andrzej Niwiński, Kary Cooney, Andrzej Ćwiek, Zbigniew Szafrański. Znajomość dorobku tych oraz innych naukowców, dają podstawy do jak najwyższego ocenienia przygotowania Kassali do pracy nad książką poświęconą kobiecie-faraonowi. Dużym atutem pracy jest wykorzystywanie przez autorkę tekstów z epoki – napisów hieroglificznych i inskrypcji, jakie pozostawiła po sobie sama Hatszepsut. Są one umiejętnie wplecione w treść powieści i dają możliwość wczucia się w klimat sztuki dworskiej Egiptu czasów XVIII dynastii.
Cała praca została podzielona na pięć części, oddzielonych od siebie krótkimi Snami Hatszepsut, które stanowią niejako wgląd w psychikę i przemyślenia głównej bohaterki. Osią wydarzeń, opisanych w Hatszepsut jest młodość, dojście do władzy oraz perypetie dworskie i wewnętrzne przeżycia, które targały faraonem już po objęciu tronu Egiptu. Najważniejszym chyba jednak wątkiem powieści jest wątek miłości, która – najkrócej mówiąc – kwitnie, dojrzewa i przemija. Wystarczającym dowodem na to stwierdzenie niech będzie fakt, iż powieść nie została doprowadzona do końca panowania kobiety-faraona, a jedynie do miejsca, w którym królową opuszcza miłość jej życia.
Choć omawiana pozycja nie jest podręcznikiem do historii, a powieścią historyczną, wszystkie niemal osoby występujące na jej kartach są postaciami autentycznymi, źródłowo poświadczonymi i mniej lub bardziej znanymi. Jedynie imię jednej z kapłanek bogini Hathor zostało przez Kassalę wymyślone, co sama przyznaje pod koniec swojej książki. Kanwą akcji powieści są w głównej mierze autentyczne (choć momentami podkoloryzowane) wydarzenia.
Do atutów książki należą także materiały dodatkowe. Zaliczyć do nich należy przypisy, które wyjaśniają trudne i niezrozumiałe dla laików terminy odnoszące się do kultury starożytnego Egiptu. Dobrze, że autorka zdecydowała się umieścić na wstępie swojej pracy oś czasu, która obrazuje rozgrywające się na kartach jej powieści wydarzenia. Jest ona co prawda dość ogólna i odwołuje się tylko do podstawowych dat, ale rzuca pewne światło kwestię chronologii. Niestety – w książce nie natrafimy na ani jeden obraz ani grafikę, przedstawiającą czy to samą faraon czy to któreś z dzieł jej życia (jak chociażby świątynia w Deir el-Bahari).
Duże brawa należą się także samemu wydawnictwu za nienaganną jakość wydania i korektę – w książce natrafiłem jedynie na jeden błąd edytorski. Chodzi tutaj o określenie dynastii, do której należała Hatszepsut podwójnym mianem: Totmesydów (s. 11) i Tutmosydów (s. 84). Oczywiście ten drobny chochlik spowodowany jest wykorzystaniem polskiego (Totmes) lub angielskiego (Tuthmose) zapisu imienia faraonów z XVIII dynastii.
Drobne pomyłki i nieprecyzyjne wyrażenia (jak np. stwierdzenie, że Senenmut znał język grecki w XVI/XV wieku p.n.e.) oraz wyolbrzymianie pewnych wydarzeń (jak na przykład niejasnej dla historyków relacji łączącej Hatszepsut ze swoim architektem) należy zrzucić na fabularny, a nie naukowy charakter książki.
Hatszepsut to zdecydowania książka zasługująca na uznanie i zainteresowanie Czytelników. Nie powinien być nią rozczarowany nikt, kto po nią sięgnie, a już szczególnie nie entuzjasta historii Daru Nilu.