Europejskie Centrum Solidarności – wystawa główna – recenzja i ocena
Pozycja „Solidarności” w polskiej pamięci zbiorowej jest pełna paradoksów. Na poziomie oficjalnym, państwowym, jest ona naszym powodem do dumy – pozytywnym wydarzeniem w historii Polski, doświadczeniem zbiorowym, wkładem w obalenie komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej, czymś co rozsławiło kraj nad Wisłą w świecie. Na poziomie „żywego” pamiętania jest już jednak o wiele gorzej. Strajki sierpniowe, szesnaście miesięcy działania niezależnych związków zawodowych, a potem cała dekada w podziemiu przegrywają z takimi „modnymi” tematami jak Żołnierze Wyklęci czy rzeczywiste lub mityczne zwycięstwa militarne. Pół roku temu pisałem na Histmagu, że „Solidarność” nikogo w zasadzie nie obchodzi. Choć na poziomie ogólnym podtrzymuję tę opinię, to dla uczciwości dodać należy ważne zastrzeżenie – są instytucje i inicjatywy, które „Pannę S” stawiają w centrum uwagi. Jedną z najważniejszych jest Europejskie Centrum Solidarności z Gdańska, które historię o której wspominałem przedstawia na swojej wystawie głównej.
Idea stworzenia Centrum pojawiła się w końcu lat 90. poprzedniego stulecia, w drugiej połowie kolejnej dekady zaczęto ją realizować, by 30 sierpnia 2014 roku dokonać uroczystego otwarcia siedziby ECS. Znajduje się ona przy Placu Solidarności w Gdańsku, na terenie Stoczni, tuż za historyczną Bramą nr 2 i Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Ogromny gmach, przypominający w zamyśle statek wybudowany w Stoczni Gdańskiej i pokryty cortenem (stalą imitującą rdzę), przyciąga z daleka uwagę. Bardzo ciekawie prezentuje się też jego wnętrze – nowoczesna, otwarta przestrzeń z podziałem na strefę biurową, usługową, bibliotekę oraz duży hall ozdobiony roślinnością sprawia dobre wrażenie. Sercem obiektu jest jednak wystawa główna, znajdująca się na piętrze pierwszym i drugim.
Składa się ona z siedmiu sal, z których dwie ostatnie mają charakter bardziej dużej instalacji artystycznej i przestrzeni do kontemplacji, niż typowej wystawy historycznej. Gość kolejno odwiedza salę poświęconą strajkom sierpniowym, historii PRL i opozycji demokratycznej do 1980 roku, tak zwanemu „karnawałowi Solidarności” między sierpniem 1980 roku a 13 grudnia 1981 roku, stanowi wojennemu oraz transformacji ustrojowej w Polsce, a następnie w Europie Środkowo-Wschodniej. Ostatnia sala, nosząca imię Jana Pawła II, przy pomocy prostej prezentacji pokazuje XX-wieczne ikony walki o prawa człowieka, promując tym samym kulturę pokojowych przemian.
Narracja wystawy głównej skupiona jest więc na historii „Solidarności” i jej drogi od zrywu Sierpnia 1980 roku, przez ciemną noc stanu wojennego (sala D jest zresztą wykończona w mrocznych barwach), aż po triumf 1989 roku. W centrum zainteresowania stawiany jest wątek walki z dyktaturą o wolność, a także motyw społeczeństwa obywatelskiego, dobrze widoczny zarówno przy samoorganizacji w czasie strajku sierpniowego czy potem przy okazji licznych inicjatyw z okresu „karnawału Solidarności”. W mniejszym zakresie pokazuje się „Solidarność” jako ruch robotniczy, który posiadał swoje postulaty socjalne, co widać chociażby czytając (oryginalną!) tablicę zawierającą 21 postulatów.
Każda sala posiada swój charakter, dobrze oddający tematykę, której jest poświęcona. Pierwsza część ekspozycji przenosi nas wprost w środek Stoczni im. Lenina, co podkreślają znajdujące się na suficie kaski ochronne, maszyna do odbijania kart przy wejściu czy suwnica, na której pracowała Anna Walentynowicz. Część ta zresztą ciekawie oddaje specyfikę strajku, podkreślając rolę, jaką pełnili w niej artyści, intelektualiści-doradcy, dziennikarze czy wreszcie regularne, wspólne modlitwy. Pozwala to połączyć narrację faktograficzną (kolejne etapy strajku w samej stoczni, a potem na terenie całego kraju) z oddaniem społecznego wymiaru tego wydarzenia. Historia szesnastu miesięcy funkcjonowania legalnego związku zaprezentowana została na planszach odbijających się w lustrze na suficie w kształt napisu „Solidarność” (o czym dowiedziałem się dopiero czytając o wystawie po jej obejrzeniu). Z jednej strony zaprezentowano tu najważniejsze wydarzenia tego okresu (spór o rejestrację związku, kryzys bydgoski, zamach na Jana Pawła II i śmierć kardynała Wyszyńskiego, strajki głodowe i blokadę ronda w Warszawie, wreszcie I Krajowy Zjazd Delegatów), z drugiej zjawiska, które towarzyszyły funkcjonowaniu niezależnej od komunistów organizacji – przede wszystkim w obszarze kultury oraz tworzenia alternatywnego obiegu społecznego (prasa i książki, organizacje związane z „Solidarnością”).
Bardzo ciekawie prezentuje się też sala poświęcona stanowi wojennemu, jak już wspomniano wykończona w ciemnych barwach. Dużą rolę znowu odgrywa tu scenografia – telewizory z przemówieniem gen. Jaruzelskiego, milicyjny STAR, mur z zomowskich tarcz, rozbity w czasie pacyfikacji płot czy więzienne cele. Interesującym pomysłem było też upamiętnienie górników zamordowanych w kopalni „Wujek” przy pomocy fragmentu górniczej szatni łańcuszkowej z przybitymi tabliczkami z ich nazwiskami. Niestety, z powodu braku opisu gość niewiedzący o tym, że jest to typowy element kopalniany będzie zastanawiał się, dlaczego ubrania robocze wiszą pod sufitem. W ramach drogi do przemian ustrojowych 1989 roku będziemy mogli zobaczyć fragment debaty Wałęsy i Miodowicza, zrekonstruowany Okrągły Stół oraz zbiór słynnych „plakatów z Wałęsą” z wyborów czerwcowych.
Nieco zawodzi natomiast część poświęcona genezie „Solidarności”, czyli okresowi do 1980 roku, a w zasadzie epoce gierkowskiej. Gość, który nie zna historii Polski czy tego na czym polegał „realny socjalizm”, niewiele zrozumie z tej części ekspozycji. Ciekawym zabiegiem jest prezentacja ze zdjęciami propagandowymi, które da się „odwrócić”, a przez to zobaczyć rzeczywistość PRL. Żadne z tych zdjęć nie jest jednak opisane, przez co efekt edukacyjny jest niewielki. W żaden sposób nie pokazano problemu centralnie sterowanej gospodarki PRL, a jako przykład „siermiężności” systemu pokazano... mieszkanie, które dzisiaj również jest dobrem trudno dostępnym.
Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!
Lepiej prezentuje się dalsza część tego segmentu, poświęcona Grudniowi '70, Czerwcowi '76 oraz rodzącej się opozycji demokratycznej. Wrażenie robią pamiątki po protestach grudniowych (ubrania należące do zabitych i rannych), a także zrekonstruowany gabinet Jacka Kuronia, z jego biurkiem i telefonem, przy pomocy którego przekazywał informacje zagranicznym korespondentom i ambasadom. Wątpliwości budzi tylko jeden element – ściana, na której zestawiono zdjęcia zatrzymanych uczestników protestów grudniowych oraz fotokopie dokumentów SB, w tym raporty tajnych współpracowników. Można to odczytać jako sugestię, że prezentowane osoby były donosicielami.
Zaletą ekspozycji jest pokazanie pełnego spektrum postaci i nurtów ideowych obecnych w opozycji demokratycznej i „Solidarności”. Przy strajku sierpniowym pokazano zarówno Lecha Wałęsę, jak i Annę Walentynowicz, Joannę i Andrzeja Gwiazdów, Bogdana Borusewicza, Henrykę Krzywonos czy Alinę Pieńkowską. W dalszej części ekspozycji znalazło się miejsce zarówno dla Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka czy Adama Michnika, jak i Krzysztofa Wyszkowskiego, Lecha i Jarosława Kaczyńskich czy Kornela Morawieckiego. Rzetelnie też przedstawiono historię organizacji tworzących opozycję przedsierpniową, od KOR-u do Ruchu Młodej Polski i Konfederacji Polski Niepodległej. W czasach dzisiejszej wojny polsko-polskiej niezwykle ważne jest pokazywanie zasług różnych środowisk politycznych. Ważną rolę w narracji pełni też oczywiście Jan Paweł II, a wraz z nim Kościół katolicki.
Ogólna rama narracyjna w zrozumiały sposób eliminuje z wystawy odcienie szarości – w końcu opisana jest tu walka szeroko rozumianej „Solidarności” z „komuną”. Stąd z części poświęconej transformacji zwiedzający wystawę nie dowie się zbyt wiele o różnych postawach względem porozumienia się z PZPR, które skutkowały, jak w wypadku KPN czy Solidarności Walczącej, krytyką Okrągłego Stołu. Warto jednak odnotować, że na wystawie poświęcono sporo miejsca „młodej opozycji” drugiej połowy lat 80. (Federacja Młodzieży Walczącej, Wolność i Pokój, Niezależne Zrzeszenie Studentów, Pomarańczowa Alternatywa), pokazując tym samym krytyczne podejście młodych ludzi do solidarnościowej „góry”. Wątpliwości może budzić też podkreślanie antysystemowego charakteru wielkich imprez rockowych, na czele z festiwalem w Jarocinie – istnieje wszak sporo argumentów, że był on dla władzy „wentylem bezpieczeństwa”, odciągającym młodzież od opozycji.
Zgodnie z zasadami tworzenia nowoczesnych ekspozycji muzealnych wystawa główna Europejskiego Centrum Solidarności jest przygotowana w sposób multimedialny, oddziałujący na widzów różnymi środkami. O scenografii już wspominałem, warto jednak dodać, że jej uzupełnienie stanowią duże fotografie, przedstawiające np. uczestników strajku sierpniowego – ten niemy, lecz silny tłum, który podważył fundamenty systemu komunistycznego. Na samej ekspozycji występuje stosunkowo niewiele tekstu, dodatkowa wiedza jest jednak umieszczona na ekranach multimedialnych – można tam odsłuchać relacje świadków i wypowiedzi historyków, zobaczyć filmy lub materiał ikonograficzny czy też przeczytać dodatkowe teksty. Pozwala to więc zainteresowanym pogłębić swoją wiedzę o interesującym ich wątku. Warto też dodać, że na ekspozycji puszczane są nagrania filmowe dotyczące opisywanych wydarzeń, np. bardzo ciekawy materiał z negocjacji strony rządowej i strajkujących w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku. Jednocześnie zaś twórcy ekspozycji nie zrezygnowali z pokazywania na niej autentycznych eksponatów z epoki, zarówno tych bardzo dużych (suwnica Anny Walentynowicz czy stoły z Sali BHP), jak i niewielkich (znaczki, przedmioty codziennego użytku).
Wystawa główna Europejskiego Centrum Solidarności, mimo zauważonych przeze mnie niedostatków i kwestii dyskusyjnych, w dobry sposób realizuje cel, który sobie postawiła – pokazanie historii „Solidarności” i jej walki z dyktaturą komunistyczną. Na ekspozycji na terenie Stoczni Gdańskiej można poznać nie tylko jedną główną opowieść na ten temat, ale również wiele wątków z nią związanych – postaci, środowisk ideowych czy problemów, które stały się obszarem walki o wolność. Dużą zaletą tej wystawy jest sposób w jaki została wykonana – scenografia i multimedia oddają charakter tych czasów (może z wyjątkiem wspomnianego już fragmentu o epoce gierkowskiej), jednocześnie przekazując zbiorowe emocje, które towarzyszyły tym wydarzeniom. Czy ECS może pomóc w przypominaniu o „Solidarności” Polakom, których, jak wspomniałem na wstępie, mało interesuje historia tego prawie dziesięciomilionowego ruchu? Zapewne tak, chociaż bez zaangażowania innych instytucji i środowisk samo Centrum tu niewiele pomoże.