Eric Jager – „Ostatni pojedynek” – recenzja i ocena
Eric Jager – „Ostatni pojedynek” – recenzja i ocena
Fani Ridleya Scotta zostali uraczeni na początku tego roku filmem „Ostatni Pojedynek”. Jest to fabularyzowana interpretacja wydarzeń, które miały miejsce we Francji w 1386 roku. A szczegóły tej historii stara się przedstawić krok po kroku Eric Jager w książce… tak, „Ostatni Pojedynek”. Czy udało mu się to tak dobrze, jak słynnemu reżyserowi?
Choć Jager nie jest zawodowym historykiem, a krytykiem literatury, to ta informacja nie powinna negatywnie nastawiać nas do jego pracy. Autor specjalizuje się bowiem w literaturze średniowiecznej, co z pewnością gwarantuje wysoki poziom znajomości epoki, jej kultury czy prawnych uwarunkowań.
Tytułowy ostatni pojedynek jest sięgającą czasów germańskich formą sądowego rozstrzygnięcia sprawy. Mówiąc w skrócie – dwie strony umawiają się, że zamiast rywalizować ze sobą przed sądem, będą walczyć ze sobą na śmierć i życie na oczach sądu. Wymiar sprawiedliwości tylko usankcjonuje to rozwiązanie. O ile początkowo ten stary zwyczaj znajdował pewne uznanie w świecie chrześcijańskim (nadano mu nawet formę Sądu Bożego czy tzw. ordaliów), to jednak z czasem zaczęto odchodzić od tego rozwiązania.
Jager pokrótce opisuje w jaki sposób nie tyle zakazywano tego sposobu rozwiązywania problemów legalnych, co mocno go ograniczano oraz utrudniano poprzez wymóg spełnienia licznych przesłanek. Stąd stoczony 29 grudnia 1386 roku pojedynek Jeana de Carrouges i Jacquesa Le Grisa w obronie honoru, czci oraz w ramach zadośćuczynienia za gwałt zadany przez Le Grisa na Marguerite de Carrouges, żonie rzeczonego wcześniej Jeana, jest o tyle ciekawy, że był to ostatni legalny pojedynek tego typu we Francji.
Eric Jager bazował na relatywnie bogatym, jak na średniowiecze, materiale źródłowym. I to nie tylko na kronikach (do których wersji podchodził z ostrożnością) czy protokołach sądowych. Jednym z ciekawszych źródeł, jakie wpadło mu w ręce, były zapiski adwokata Jacquesa Le Grisa. Mecenas analizował sytuację prawną swojego klienta, dowody świadczące za i przeciw, jednak najciekawsze zdaniem autora były własne dopiski i przemyślenia prawnika. Są one intrygujące również z dzisiejszego punktu widzenia.
Albowiem sam wynik pojedynku nie rozwiał, zdaniem autora, wątpliwości u współczesnych odnośnie winy oskarżonego. Ale czy to było myślenie na zasadzie Babci Pawlakowej, że sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie? Według Jagera (w moim odczuciu) nie do końca. W końcu czternastowieczny aparat śledczy nie dysponował takimi nowoczesnymi narzędziami, jakimi posługuje się dziś wymiar sprawiedliwości.
W rzeczywistości cała sprawa była po trochu wypadkową stosunków społecznych i relacji feudalnych w XIV-wiecznej Francji. Jager opisując dokładnie tło pozwala nam zrozumieć skąd u dawnych przyjaciół, jakimi byli de Carrouges i Le Gris pojawiła się gorycz, co doprowadziło do przestępstwa i tego tak przecież niecodziennego rozwiązania. Obaj byli wasalami potężnego Pierre’a, hrabiego Alencon. Le Gris, choć pochodził z gorzej sytuowanego rodu niż de Carrouges, jednak zaczął się szybciej wspinać po szczeblach kariery pod okiem potężnego feudała.
Możliwe właśnie, że to było powodem głośnej waśni i niecodziennego pojedynku, do którego doszło owego mroźnego grudniowego dnia w Paryżu. Ale czy tak było – oceń to sam Czytelniku. Oczywiście po zapoznaniu się z książką Erica Jagera.