Emil Marat, Michał Wójcik i Stanisław Aronson – „Wojna nadejdzie jutro. Żołnierz legendarnego Kedywu AK ostrzega” – recenzja i ocena
Emil Marat, Michał Wójcik i Stanisław Aronson – „Wojna nadejdzie jutro. Żołnierz legendarnego Kedywu AK ostrzega” – recenzja i ocena
Emil Marat i Michał Wójcik to dwójka dziennikarzy, laureatów Nagrody Historycznej „Polityki”. Szerszemu gronu czytelników znani są z bardzo dobrze przyjętymi książkami „Made in Poland” oraz „Ptaki drapieżne”. Tym razem opublikowali wywiad rzekę ze Stanisławem Aronsonem, sławnym „Ryśkiem” z Kedywu.
Stanisław Aronson jest Polakiem i Żydem, uciekinierem z transportu do obozu zagłady w Treblince, żołnierzem Armii Krajowej walczącym w oddziałach Kedywu (Kierownictwa Dywersji), powstańcem warszawskim oraz emerytowanym oficerem Sił Obronnych Izraela (CaHaL). Większość jego życia upłynęło pod znakiem walki: o przeżycie, o wyzwolenie Polski spod niemieckiej okupacji (trzeba pamiętać, że przeżył piekło walk na Starówce podczas powstania warszawskiego i został ciężko ranny), przeciwko nadchodzącemu sowieckiemu zniewoleniu, a w końcu o utworzenie i niepodległość nowej ojczyzny Państwa Izrael. Pomimo wyjazdu do Palestyny ciągle bardzo mocno jest związany z Polską. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” w 2009 r. powiedział: „Byłem polskim chłopcem! Dziś, gdy to mówię ludziom w Izraelu, trudno im to zrozumieć. Byłem wychowany w duchu polskiego patriotyzmu. Moja rodzina miała poglądy piłsudczykowskie. Choć w 1935 roku miałem zaledwie dziesięć lat, doskonale pamiętam, że w naszym domu w Łodzi wszyscy bardzo przeżywali śmierć Marszałka. Moją ojczyzną była Polska. To było dla mnie coś oczywistego i dlatego bez wahania poszedłem do podziemia”.
W rozmowie z Maratem i Wójcikiem „Rysiek” dokonuje wnikliwej analizy swojej działalności podziemnej. Patrząc z perspektywy ponad 70 lat bezkompromisowo ocenia decyzje dowódców, których był wykonawcą, ale również ofiarą. Podobnie jak jego nieżyjący już przyjaciel Stanisław Likiernik, negatywnie wypowiada się o rozkazie do wybuchu powstania warszawskiego. Poddaje również w wątpliwość racjonalność działań swojej grupy konspiracyjnej tj. Kolegium „A” Kedywu (właściwie Oddział Dyspozycyjny „A”). Wskazuje inne obszary działań m.in. wykonywanie wyroków na szmalcownikach.
Oprócz rozmów o wydarzeniach historycznych Aronson nie stroni od zajmowania stanowiska na temat bieżących wydarzeń. Krytykuje kupczenie historycznymi rocznicami, odrodzony niedawno kult „żołnierzy wyklętych”, nacjonalizmy oraz brak kontekstu opisywanych dokonań przeszłości. Słusznie wskazuje, że wojna może wybuchnąć w każdej chwili, jeśli tylko da się odpowiednie pole do popisu kłamstwu i manipulacji. Patrząc na wydarzenia na świecie nie trzeba być wysokiej klasy analitykiem, by zauważyć, że Aronson ma rację. Fejkowe newsy, rozgrywanie zadawnionych uraz oraz odwoływanie się do często odległej historii stały się już nie raz dostatecznym powodem do zbrojnej agresji.
Nie sposób odmówić racji ogólnej refleksji głównego bohatera recenzowanej pozycji, jednak trudno otrząsnąć się z wrażenia (być może słabo uzasadnionego), że całość rozmowy prowadzonej z Maratem i Wójcikiem nakierowana jest tylko i wyłącznie na ostatnie cztery lata, a tym samym skupia się na ocenie tylko jednej z siły politycznej. Tym samym wpisuje się w pewien światopoglądowo-polityczny przekaz.
Stanisław Aronson z racji doświadczenia oraz zasług ma prawo do wszelkich ocen, nawet tych niewygodnych dla naszego poczucia poukładania świata. Niemniej całość wywiadu-rzeki jest typowa dla warsztatu Michała Wójcika: długie wypowiedzi prowadzącego rozmowę, niejednokrotnie sugerujące dalszy jej kierunek. Jestem zdania, że lepsze są książki napisane przez Emila Marata (jak choćby genialny „Sen Kolumba”), które nie eksponują tak bardzo postaci autora.
Ostrzeżenia i refleksje „Ryśka” są warte przeczytania i przeanalizowania. Wiele z jego wypowiedzi ma tylko fałszywy posmak sensacji oraz bezkompromisowości. Można znaleźć je również w innych rozważaniach, co czyni je jeszcze bardziej potrzebnymi do przyswojenia.