Elwira Watała — „Carskie Polki” – recenzja i ocena
Od początku lektury zastanawiałam się, do kogo adresowana jest ta książka napisana przez urodzoną w ZSRR Elwirę Watałę, absolwentkę Politechniki w Charkowie i Uniwersytetu Warszawskiego, posiadaczkę tytułu doktora filologii rosyjskiej Uniwersytetu Śląskiego i habilitacji Uniwersytetu Moskiewskiego. Na pewno nie jest to książka dla historyka, ani dla studenta historii. Raczej dla amatora otoczki historycznej, a na pewno dla czytelnika gazet ze skandalami z życia gwiazd, high-life’u i polityki. Dlaczego?
W książce panuje historyczny miszmasz. Niczym w teledysku przewijają się osoby, wydarzenia historyczne, dygresja goni dygresję. Autorka przeskakuje z jednej epoki do drugiej, i tylko dzięki umieszczonym, od czasu do czasu, datom czytelnik jest w stanie zorientować się, w jakiej jest czasoprzestrzeni. Narracja książki jest jednym wielkim ciągiem opowieści plotkary, która swobodnie przeskakuje z tematu na temat, z osoby na osobę, o wszystkim mogąc coś powiedzieć. Czasem nawet jest dowcipna. Niestety razi też koszmarnym językiem np.: Afera Dogrumowej pochłonęła dużo forsy Czartoryskich albo Van Salderna Katarzyna Wielka obarczyła bardzo odpowiedzialnym zadaniem oraz Zdumiewające, no nie, Drogi Czytelniku, takie bezprawie, taka samowola! Kilkakrotnie przyłapałam autorkę na przeczeniu swoim poprzednim wywodom np. o targowicy. Porażają również sformułowania dotyczące homoseksualistów oraz roli mężczyzn i kobiet, ocierające się o socjopsychologię np. Mężczyźni na ogół nie lubią wzniosłych uczuć, wolą malutkie, lekkie wesołe flirty, beż żadnych zobowiązań i komplikacji rodzinnych.
Głupota narodowa...
Co bardziej wrażliwe patriotycznie osoby mogą poczuć się urażone uwagami autorki o konfederacjach, rokoszach i powstaniach narodowych. Insurekcja Kościuszkowska, powód do dumy dla niejednego Polaka, czy konfederacja barska, jest dla Elwiry Watały działem głupoty narodowej (jak autorka cytuje za Aleksandrem Bocheńskim). Pod tym względem książka urodzonej w ZSRR Watały może być interesująca i inspirująca. Autorka ma bowiem dystans do spraw, które w nas Polakach krew burzą — wewnętrznych konfliktów, potyczek rodowych. Wyczuwa się zrozumienie autorki dla poczynań carycy i jej ambasadorów w Warszawie. Suworow, Nowosilcow są dla niej odrażający tylko fizycznie, poza tym są autorytarni, bezwzględni, okrutni, ale politycy na najwyższym europejskim poziomie. Czasem ma się wrażenie, że autorka mówi nam między słowami: oto jesteście sami sobie winni, patrzcie jak żeście państwem własnym rządzili. Kto wie, może spojrzenie na Polskę przedrozbiorową z perspektywy alkowy oddaje w pełni stan, jaki reprezentowała Rzeczypospolita? Interesujące, że w książce tej nie ma patetycznych patriotycznych zrywów narodowych, ale 420 stron zapełniają Polacy na usługach carycy Katarzyny II. Kto wie, może książka ta jest odtrutką na politykę historyczną IV RP?
Sprzedajne polki i normalni ludzie
I w tym momencie dochodzimy do bohaterek książki. Autorka zwraca uwagę na ich nimfomanię, na interesy, które załatwiały dzięki swoim wdziękom. Ale czy tylko dla siebie? Czy nie było przypadkiem tak, że wiele kobiet, na życzenie swoich mężów, albo nawet łamiąc serce mężowi, oddawało się obcemu mężczyźnie dla sprawy? Autorka jakby tego nie zauważa, widząc w swoich bohaterkach tylko ich dziką nimfomanię. A przecież niejedna z nich była taką panią Walewską, która łkała w listach do kochanego męża, obcemu władcy, przez własnych rodaków, dla sprawy sprzedana.
Nóż w kieszeni otwiera się, kiedy autorka pisze o Michale Ogińskim, który wpadł w oko angielskiemu posłowi:, …co czuje normalny człowiek zmuszony do homoseksualnego aktu, może i pluł, może na wymioty go brało, lecz jak się mówi, cel uświęca środki… Po pierwsze, wszystkie bohaterki książki, niejednokrotnie na pewno brało na wymioty, kiedy sprzedane przez męża lub naród stały się nałożnicami obcych dyplomatów. Kto wie, czy pierwsze sprzedanie przez męża nie obudziło w nich świadomości ceny własnego ciała i możliwości, jakie dzięki uwiedzeniu można osiągnąć. Po drugie, warto przypomnieć, że homoseksualista to też normalny człowiek.
Książka ta będzie świetną lekturą dla osoby, kompletnie nieznającej historii, ale łasej na plotki i skandale. Osoba bardziej wyrobiona historycznie, socjologicznie i feministycznie będzie niejednokrotnie wznosić okrzyki do nieba. Ale tak to jest z książkami pisanymi na zamówienie, co potwierdza sama autorka kończąc: Następną moją książką, napisaną w ramach odpoczynku od krwawych polskich wydarzeń, będą Wielkie Nimfomanki, opowiadające o znanych kobietach ulegających pasji o erotycznej miłości. I przykro, że po lekturze tej książki, niejeden, niejedna, zada sobie pytanie, czy jest normalnym człowiekiem.
Zobacz też
Zredagował: Kamil Janicki
Korekta: Małgorzata Misiurek