Dyplomacja USA w czasie I wojny światowej

opublikowano: 2011-06-30, 21:05
wolna licencja
Przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny po stronie koalicji diametralnie zmieniło stosunek sił. 3 700 000 Amerykanów znalazło się pod bronią, a przeszło 10 000 000 musiało pracować w służbach pomocniczych i dla zaopatrzenia frontu. W celu sfinansowania potrzeb wojska wypuszczono do 1919 r. obligacje na sumę 21 448 120 300 dolarów.
reklama

Dyplomacja USA w czasie I wojny światowej – zobacz też: I wojna światowa w Histmag.org

Theodore Roosevelt (fot. Pach Brothers, ze zbiorów Biblioteki Kongresu USA)

Moim celem jest przedstawienie działania dyplomacji USA w okresie I wojny światowej, a zwłaszcza niezwykle złożonych przyczyn, jakie doprowadziły do włączenia się tego państwa w działania zbrojne, mimo iż niechętny temu był zarówno prezydent Woodrow Wilson, jak i znaczna część amerykańskiego społeczeństwa. Ze względu na olbrzymi zakres tematyczny, nie będę rozpatrywał kwestii interwencji w Meksyku, gdyż nie wnosi ona wiele do omawianej problematyki. W okrojonym zakresie poruszę także problem sytuacji wewnętrznej Stanów Zjednoczonych w trakcie I wojny światowej. Nie będę natomiast pisał o sytuacji międzynarodowej po 1918 r., czyli o budowie powojennego ładu i udziale USA w tym procesie.

28 lipca w południe Austria wypowiedziała wojnę Serbii. Dwa dni później car Rosji zarządził powszechną mobilizację. W odpowiedzi 1 sierpnia Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji. W ciągu kilku dni do wojny dołączyły także Francja i Anglia. Nie było to zaskoczeniem dla amerykańskich dyplomatów oraz polityków. Japonia przyłączyła się do wojny po stronie ententy jednak zdecydowała, że nie weźmie udziału w walkach na froncie europejskim.

Kilka lat przed wybuchem wojny prezydent USA (w latach 1901–1909) Theodore Roosevelt napisał: „Niektóre osoby chcą nieuzbrojonych Stanów Zjednoczonych, wierząc, iż bezsilność zapewni nam nędzną ochronę przed atakiem państw”. Ten cytat pokazuje, iż wśród amerykańskich elit istniały koncepcje odejścia od izolacjonizmu w sytuacji starcia pomiędzy europejskimi mocarstwami.

Społeczeństwo amerykańskie nie było zaznajomione z niuansami europejskiej polityki zagranicznej, dlatego wieść o wybuchu wojny przyjęto niczym grom z jasnego nieba. Rząd Stanów Zjednoczonych od razu stanął na stanowisku neutralności. 19 sierpnia prezydent Wilson wezwał Amerykanów, aby pozostali bezstronni i w myślach, i w czynach.

Dyplomacja USA w czasie I wojny światowej – misja pułkownika House’a

Już w maju 1914 r. do Europy został natomiast wysłany pułkownik Edward Mandell House, który miał rozeznać się w planach poszczególnych mocarstw. Nie piastował on żadnego stanowiska w rządzie Stanów Zjednoczonych, był za to przyjacielem i zaufanym doradcą prezydenta Wilsona. Chociaż Barbara Tuchman wątpi, by miał on tak duży wpływ na decyzje Wilsona, jaki przypisywał sobie w pamiętnikach, to jednak nie można odmówić mu orientacji w polityce zagranicznej prowadzonej przez europejskie państwa. Przebywał w Niemczech, gdzie spotkał się z cesarzem Wilhelmem II, a następnie udał się do Francji. Pozornie dał się zwieść opowieściom o pokojowych zamiarach tych mocarstw, zauważył jednak wojenne nastroje panujące w w pierwszym z tych krajów.

reklama
Pułkownik Edward Mandell House (fot. H. Havelock Pierce Yale University Manuscripts & Archives Digital Images Database)

Nieco później House udał się do Londynu, gdzie przedstawił amerykański plan mający na celu zapewnienie światu pokoju. USA, Wielka Brytania, Francja i Niemcy miały wspomóc gospodarczy rozwój krajów zacofanych. House sądził, że wspólna eksploatacja Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki pogodzi zwaśnione potęgi. Sir Edward Grey przyjął jego koncepcję z zainteresowaniem, jednak Anglia była zbyt zaabsorbowana sprawą irlandzką, by ją rozważyć. 21 lipca House odpłynął do Bostonu. Można by uznać, że jego misja zakończyła się porażką pomimo nawiązania wartościowych kontaktów w Londynie. Jednak House już w maju 1914 przewidywał, że niebawem wybuchnie wielka europejska wojna, do której USA powinny się przygotować, a której skutki miały być dla Stanów niekorzystne niezależnie od zwycięzcy. Wilson żywił podobne przekonania, ale mimo to sprawiał wrażenie, jak gdyby nie chciał przystąpienia USA do spodziewanego konfliktu.

reklama

Podzielone społeczeństwo

Działania prezydenta determinowały też podziały wewnątrz amerykańskiego społeczeństwa, Większość mieszkańców kraju sympatyzowała z demokracjami Europy Zachodniej, czyli ententą, ale istnieli także zwolennicy państw centralnych. Oprócz świetnie zorganizowanych obywateli pochodzenia niemieckiego, którzy posiadali wpływy wśród polityków, a także w mediach, oświacie, administracji oraz biznesie, zaliczali się do nich także antybrytyjsko nastawieni Irlandczycy, Żydzi oraz wrogo nastawieni do caratu Amerykanie wywodzący się ze Skandynawii. Polonia była podzielona na przeciwników Rosji i nieprzyjaciół II Rzeszy oraz Austro-Węgier. Wpływy stronnictwa popierającego państwa centralne uwidoczniły się zwłaszcza po wybuchu afery związanej z telegramem Zimmermanna, kiedy to prawie udało mu się przedstawić ów dokument jako fałszerstwo brytyjskiego wywiadu. W ten sposób pisały o tym nie tylko gazety związane z Niemcami, jak „Fatherland” Georga Sylvestra Vierecka, ale również te należące do imperium magnata prasowego Williama Randolpha Hearsta.

Społeczeństwo amerykańskie nie było odporne na propagandę prowadzoną przez mocarstwa uczestniczące w wojnie. Z jednej strony intensywną kampanię na rzecz państw trójprzymierza prowadziły środowiska proniemieckie, z drugiej zaś prężnie działała również ententa, która produkowała fikcyjne opisy okrucieństw dokonywanych rzekomo przez państwa centralne np. w Belgii. Osoby kwestionujące te informacje narażały się na opinię barbarzyńcy.

Kłopotliwa neutralność

W takiej sytuacji prezydent Wilson wystosował 4 sierpnia 1914 r. telegramy do przywódców państw zaangażowanych w wojnę, oferując im mediację USA. Nie wiadomo, czy był to ruch nieprzemyślany, czy też świadomy i celowy, mający oswoić świat z myślą o możliwej amerykańskiej mediacji. Był to trudny okres w życiu przywódcy Stanów Zjednoczonych, gdyż jego pierwsza żona, matka ich trzech córek, była wówczas umierająca. Rzutowało to na politykę prowadzoną przez Wilsona i mogło przyczynić się do podjęcia przezeń próby z góry skazanej na niepowodzenie.

reklama

Na samym początku wojny Wilson sformułował również cztery zasady, według których powinien być ukształtowany powojenny świat. Należało według nich:

1. nie dopuścić, by jakiekolwiek państwo mogło uzyskać choćby piędź ziemi drogą podboju,.

2. uznać bezwzględnie, że małe i duże narody mają jednakowe prawa,

3. zadecydować, że to państwa, nie zaś prywatne firmy, mają być w przyszłości wyłącznym producentem sprzętu bojowego,.

4. doprowadzić do powstania związku narodów, który czuwałby nad bezpieczeństwem i integralnością swych członków.

Zasady te przyświecały Wilsonowi zarówno podczas wojny, jak i w okresie powojennej odbudowy.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

Społeczeństwo amerykańskie było wciąż niechętne wmieszaniu się USA w wojnę, z drugiej jednak strony kręgi biznesowe związane z Wielką Brytanią i Francją naciskały na interwencję. Do listopada 1916 r. państwa te uzyskały od amerykańskich banków kredyty w wysokości 1929 mln dolarów, Niemcy zaś zaledwie 20 mln. Wartość eksportu do państw ententy w 1916 wynosiła 3214 mln dolarów, zaś do Niemiec 111,2 mln. Przegrana trójporozumienia doprowadziłaby do olbrzymich strat amerykańskiego kapitału.

6 lutego 1915 r. House znów przybył do Anglii, gdzie po raz kolejny rozmawiał z Sir Edwardem Greyem. Zaproponował mu neutralizację Alzacji i Lotaryngii, jednak angielskie elity nie były zainteresowane jego koncepcjami. 19 marca pojechał do Berlina. Nie został tam dobrze przyjęty, gdyż USA dostarczały broń Anglii. Kiedy stwierdził, że należy zlikwidować blokadę mórz ustanowioną przez Wielką Brytanię, zyskał sobie ostatecznie nieco sympatii, ale mimo to elity cesarstwa nie chciały rozmawiać o pokoju. Można stwierdzić, iż kolejna misja House’a zakończyła się niepowodzeniem.

Okazało się, że neutralność coraz mniej odpowiada interesom USA. Blokada morska nałożona na II Rzeszę była niekorzystna również dla amerykańskiego przemysłu i handlu. Niemiecki ambasador Bernstorff postulował, żeby transporty przeznaczone dla Cesarstwa Niemieckiego mogły płynąć do neutralnych portów, jednak Anglicy nie wyrazili na to zgody.

Zatopienie Lusitanii

Lusitania (fot. George Grantham Bain, ze zbiorów Biblioteki Kongresu USA)

4 lutego 1915 r. rząd niemiecki ogłosił, że wody wokół Wysp Brytyjskich uznaje za strefę wojenną. Rząd Stanów Zjednoczonych przestrzegł Niemców przed zatopieniem statku pod amerykańską banderą bądź z obywatelami tego państwa na pokładzie, a jednocześnie zaprotestował przeciwko wywieszaniu amerykańskiej flagi na brytyjskich okrętach. 1 maja 1915 r., niemiecka łódź podwodna zatopiła płynący z Sycylii amerykański statek handlowy „Gulflight” – zginęło trzech Amerykanów. Tego samego dnia opublikowano w prasie ostrzeżenie wydane przez niemiecką ambasadę w Waszyngtonie:

reklama

„Podróżnym zamierzającym udać się w podróż przez Atlantyk przypomina się, że pomiędzy Niemcami a Wielką Brytanią i jej sojusznikami trwa wojna; że obszar, na którym się ona toczy, obejmuje wody otaczające Wyspy Brytyjskie i że statkom płynącym pod flagą Wielkiej Brytanii i jej sojuszników grozi na tych wodach zatopienie; toteż podróżni płynący do Wielkiej Brytanii lub jej sprzymierzeńców czynią to na własne ryzyko”.

Informacja ta wywołała pewne zamieszanie wśród podróżnych. Jeden z ocalonych pasażerów statku, Charles E. Lauriat, pisał: „Kiedy kupiłem bilet w biurze Cunarda w Bostonie, zapytałem, czy będziemy eskortowani w strefie wojennej, na co odpowiedziano mi: «O tak! Zostaną podjęte wszelkie środki ostrożności»”. Jak pokazały późniejsze wydarzenia, nie przygotowano się na każdą okoliczność i nie zachowano należytych środków ostrożności.

Należąca do brytyjskich Linii Morskich Cunarda Lusitania została zatopiona 7 maja 1915 r. przez U-20 pod dowództwem kapitana Schwiegera. Okręt poszedł na dno w ciągu 18 minut. Zginęło 1198 osób, w tym 128 Amerykanów. Wydarzenie to wywołało w USA szeroką dyskusję na temat neutralności, a także wzburzyło opinię publiczną. Wiosną ukazała się książka byłego prezydenta Theodore’a Roosevelta, w której nawoływał on do rezygnacji z neutralności i udzielenia pomocy Belgom. Tragedia Lusitanii odbiła się na świecie szerokim echem. Powstało wiele książek oraz filmów przedstawiających tragedię angielskiego parowca.

Reakcje

Dla wielu wpływowych członków amerykańskich elit – jak np. były prezydent Theodore Roosevelt czy senator Henry C. Lodge – zatopienie Lusitanii było świadectwem nie tylko moralnej degeneracji władz niemieckich, lecz również konfliktu pomiędzy demokracją a autokracją. W kołach sympatyzujących z ententą myślano nawet o zerwaniu stosunków dyplomatycznych z Niemcami.

reklama

Już na wieść o zatopieniu Lusitanii przebywający w Londynie pułkownik House rozpoczął pozornie niewinne spotkania z angielskimi przedstawicielami na temat udziału w wojnie amerykańskiej armii, jednak dopiero w 1916 r. wziął udział w bardziej konkretnych rozmowach na ten temat. Wtedy też najprawdopodobniej zaczął myśleć o wsparciu Brytyjczyków w walce z Niemcami, mimo iż nie miał poparcia prezydenta Wilsona.

Sam Woodrow Wilson nie zareagował gwałtownie na wieść o zatopieniu statku. 13 maja 1915 r. Stany Zjednoczone wystosowały protest przeciwko gwałceniu amerykańskich praw na morzu i nieograniczonej morskiej wojnie podwodnej. 1 sierpnia 1915 r. Niemcy, nie chcąc drażnić USA, zgodziły się nie zatapiać okrętów bez uprzedzenia i bez zabezpieczenia życia cywilów. Pomimo tego opinia publiczna wystąpiła przeciwko Wilsonowi. Amerykańskie Towarzystwo Obrony zażądało lepszego wyposażenia sił zbrojnych, a Komitet Amerykańskich Praw nawoływał z kolei do natychmiastowego wypowiedzenia wojny mocarstwom centralnym. Z drugiej strony w USA wciąż liczne były środowiska pacyfistyczne.

Pod wpływem tych wystąpień prezydent Wilson zgodził się na pewne ustępstwa wobec zwolenników interwencji. Kongres uchwalił w 1916 r. cztery ustawy zwiększające militarne możliwości Stanów Zjednoczonych. Pierwsza powiększała stan liczebny armii i narodowej gwardii, druga upoważniała do budowy w ciągu trzech lat dziesięciu pancerników i sześciu ciężkich krążowników, trzecia ustanawiała radę obrony państwa, czwarta, „Shipping Board Act”, zabezpieczała środki przeznaczone na stworzenie floty handlowej na koszt państwa. 24 czerwca 1915 r. Roberta Bryana, bezwzględnego pacyfistę, zastąpił na stanowisku sekretarza stanu bardziej zdecydowany Robert Lansing. Jak pisze Zbynek Zeman, Wilson wciąż jednak walczył z wiatrakami niczym Don Kichot, myśląc, że będzie rozjemcą walczących mocarstw nawet jeśli USA nie przystąpią do wojny.

reklama
Robert Lansing (fot. Harris & Ewing)

Robert Lansing zintensyfikował działania przeciwko niemieckiej siatce szpiegowskiej, w czym pomagał mu angielski wywiad, a w grudniu 1915 r. Departament Stanu uznał obu attaché Ambasady Niemieckiej, Franza von Pappena i Boy-Eda, za personae non gratae i zażądał ich odwołania. Byli oni odpowiedzialni za wiele akcji wymierzonych w USA. Lansing uderzył też w hrabiego Bernstorffa, który miał według sekretarza stanu dowodzić wywiadem niemieckim na terenie USA. Po aferze Igla wywiad amerykański rozszyfrował przy pomocy Brytyjczyków telegramu wysłanego przez Bernstorffa 22 stycznia 1917 r. do Berlina z żądaniem upoważnienia do wydania 50 tys. dolarów na łapówki dla członków Kongresu, aby ci sprzeciwiali się przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny. Skompromitowało to hrabiego Bernstorffa i II Rzeszę w oczach amerykańskiej opinii publicznej.

Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.1”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
58
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-0-8

Wilson pacyfistą

House przebywał w Europie od grudnia 1915 r. Po bezowocnych rozmowach we Francji i Niemczech przybył 9 lutego 1916 r. do Londynu, a 14 lutego spotkał się z ministrem wojny Davidem Lloydem George’em oraz premierem Herbertem Asquithem. 22 lutego Grey i House opracowali wspólne memorandum w sprawie amerykańskiej mediacji i zawarcia pokoju. Rosja miałaby otrzymać cieśniny czarnomorskie, zaś Francuzi Alzację i Lotaryngię, w zamian za co Niemcy otrzymaliby rekompensatę w postaci kolonii. House nie miał złudzeń na temat tego, kto najbardziej skorzystałby na jego planie. Jak napisał w pamiętnikach: „Myślę, że jeśli mój plan zostałby wprowadzony w życie, nieuchronnie prowadziłby do zawarcia sojuszu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, Francją oraz Włochami, demokracjami świata. W wypowiedziach House’a widać już pewną zapowiedź koncepcji dominacji USA w powojennym świecie. Jak pisze Janusz Pajewski, w jego planie uwidacznia się myśl o przyszłej roli Stanów Zjednoczonych w świecie jako przewodnika i mediatora w wielkich konfliktach międzynarodowych.

W trakcie rozmów z Greyem House przekonywał go, że jeśli jego plan pokojowy zostanie odrzucony, to USA popadną w całkowity izolacjonizm, zaś Wilson nie może nic zdziałać, gdyż został mu jedynie rok prezydentury i walczy o reelekcję. Zasygnalizował też, iż w razie zwycięstwa republikanów Stany Zjednoczone podążą najpewniej właśnie w kierunku neutralności.

reklama

Do walki w wyborach republikanie wystawili Charlesa Evansa Hughesa, sędziego Sądu Najwyższego. Pomimo częstego używania przez jego sztab wyborczy hasła utrzymania pokoju, był on łączony z wpływowymi kołami kapitalistów dążących do wojny z państwami centralnymi. Natomiast związany z demokratami Woodrow Wilson był powszechnie kojarzony z szeroko rozumianym pacyfizmem. Niewielką przewagą głosów elekcję wygrał ten drugi i w listopadzie 1916 r. rozpoczął swoją drugą kadencję jako prezydenta USA.

Ponowny wybór wzmocnił autorytet Wilsona, dlatego z większą pewnością siebie podjął się kolejnej próby mediacji w Europie. 18 grudnia 1916 r. Departament Stanu wysłał do amerykańskich ambasad w walczących państwach telegraf z tekstem noty prezydenta. Była ona bardzo ogólnikowa, zwracała uwagę, że obie strony konfliktu mają te same cele i te same dążenia i potrzebują zabezpieczenia przed nową agresją i nową wojną. Zawierała postulat utworzenia Ligi Narodów mającej zapewnić światu pokój i sprawiedliwość. Aby wprowadzić te koncepcje w życie, trzeba by bezwzględnie zakończyć wojnę. Nota spotkała się z nieprzychylnym przyjęciem i w krajach koalicji, i w państwach centralnych. Jednym z powodów było wcześniejsze o kilka dni wystąpienie z podobnymi postulatami Niemiec i Austro-Węgier, co wywołało wrażenie, jak gdyby Wilson wspierał inicjatywę tych mocarstw.

Prezydent Woodrow Wilson (fot. Harris & Ewing)

22 stycznia 1917 r. niezniechęcony niepowodzeniami prezydent USA oświadczył przed Senatem, że obowiązkiem Stanów Zjednoczonych jest przyczynić się do przywrócenia międzynarodowej harmonii opartej na jasno określonych zasadach. Zasady te ujął w paru punktach: „pokój bez zwycięstwa, prawo narodów do wolności i samostanowienia o sobie, niepodległość Polski, wolność żeglugi na morzach, ograniczenie zbrojeń, a także likwidacja prowadzących do wojen sojuszy”. Wydaje się, że ów program pokojowy był bardziej realistyczny niż memorandum House’a-Greya.

reklama

Pomimo nacisków swoich współpracowników czy niemieckich działań takich jak wznowienie 31 stycznia 1917 r. operacji prowadzonych za pomocą łodzi podwodnych, Wilson był zdecydowanie przeciwny przystąpieniu do wojny. Zabronił wykorzystywania jakichkolwiek informacji dyplomatycznych na rzecz propagandy, a w trakcie rozmów ze swoim gabinetem wielokrotnie podkreślał, że nie życzy zwycięstwa żadnej ze stron. Wszystko wskazywało na to, że USA pozostaną neutralne.

Telegram Zimmermanna

17 stycznia 1917 r. wywiad brytyjski przechwycił niemiecki radiogram. Jego treść brzmiała:

„Berlin do Waszyngtonu. W 158. 16 stycznia 1917. Ściśle tajne. Dla wyłącznej wiadomości jego Ekscelencji oraz dla doręczenia cesarskiemu ministrowi pełnomocnemu w Meksyku bezpieczną drogą przekazu. Z dniem 1 lutego zamierzamy rozpocząć nieograniczoną wojnę okrętami podwodnymi. Będziemy się starali pomimo tego utrzymać Amerykę w neutralności... (?) Gdybyśmy nie zdołali tego osiągnąć proponujemy (Meksykowi) sojusz na następujących zasadach: (wspólne) prowadzenie wojny, (wspólne) zawarcie pokoju. Jego Ekscelencja zechce w ścisłej dyskrecji na razie poinformować prezydenta [Meksyku- J.R], iż spodziewamy się wojny z USA. (Możliwe) (Japonia) oraz w tym czasie negocjować pomiędzy nami a Japonią... Proszę powiedzieć prezydentowi, że nasze okręty podwodne... zmuszą Anglię do pokoju w ciągu kilku miesięcy. Potwierdzić odbiór”.

„Zimmermann”.

Dopiero po kilku tygodniach brytyjskim szyfrantom udało się odczytać ze zrozumieniem cały tekst. W brakującym fragmencie (oznaczonym znakiem zapytania) była mowa o odzyskaniu przez Meksyk ziem utraconych jeszcze w XIX w. na rzecz USA. Już wcześniej jednak telegram znalazł się w rękach Dyrektora Wywiadu Marynarki Wojennej. Anglicy podjęli decyzję, by przekazać telegram w taki sposób, aby nie Niemcy nie odkryli, że brytyjski wywiad zna ich kody i szyfry.

reklama

W tym samym czasie dyplomacja amerykańska próbowała wpłynąć na Niemcy przy pomocy Austro-Węgier. Zmęczona monarchia wysyłała sygnały o możliwości przyjęcia propozycji „pokoju bez zwycięstwa”. Nowy ambasador Austro-Węgier, hrabia Adam Tarnowski, wydawał się przychylnie nastawiony do tych propozycji. Jego przełożony, minister spraw zagranicznych hrabia Czernin również. Nawet poparcie przez Austro-Węgry nieograniczonej wojny podmorskiej Amerykanie tłumaczyli sobie działaniami Niemiec, które miały do tego zmusić habsburską monarchię. Jednak 5 i 13 marca hrabia Czernin poinformował, że jego kraj będzie negocjował pokój jedynie razem ze swoimi sojusznikami. W odpowiedzi na to USA wydaliły Tarnowskiego i odwołały swojego ambasadora z Wiednia.

Nieograniczona wojna podwodna rozwścieczyła amerykańskie społeczeństwo. Właściwie zahamowany został eksport do Europy. Był to cios dla gospodarki. W takich warunkach ogłoszenie telegramu Zimmermanna było jak rzucenie zapalonej zapałki na beczkę prochu.

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

Stany Zjednoczone przystępują do wojny

24 lutego 1917 r. Foreign Office poprzez ambasadora amerykańskiego w Londynie przekazało Departamentowi Stanu pełen tekst depeszy Zimmermanna. 1 marca 1917 r. został on ogłoszony przez prasę. Oburzenie społeczeństwa było wielkie. Pogłębiały je udane ataki niemieckich łodzi podwodnych na amerykańskie statki. 2 kwietnia 1917 r. senat powziął (82 głosami przeciwko 6) uchwałę upoważniającą prezydenta do wypowiedzenia wojny Niemcom. Jedynie senator La Follette protestował przeciwko przystąpieniu do niej po stronie Wielkiej Brytanii, argumentując, że to ona ponosi odpowiedzialność za eskalację konfliktu na morzach. 6 kwietnia identyczna uchwała zapadła w Izbie Reprezentantów. Jeszcze tego samego dnia USA wypowiedziały wojnę II Rzeszy, a 7 grudnia 1917 r. Austro-Węgrom.

Przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny po stronie koalicji diametralnie zmieniło stosunek sił. 3 700 000 Amerykanów znalazło się pod bronią, a przeszło 10 000 000 musiało pracować w służbach pomocniczych i dla zaopatrzenia frontu. W celu sfinansowania potrzeb wojska wypuszczono do 1919 r. obligacje na sumę 21 448 120 300 dolarów. Dane te pokazują, że przystąpienie USA do wojny znacznie pomogło wygrać ją entencie.

Rada Czterech w Wersalu. Od lewej: Lloyd George, Vittorio Emanuele Orlando, Georges Clemenceau, Woodrow Wilson (fot. Capt. Jackson, US Army Signal Corps)

Włączenie się Stanów Zjednoczonych w europejski konflikt miało wiele złożonych przyczyn. Od początku wśród amerykańskiego społeczeństwa i jego elit dominowały tendencje pacyfistyczne i izolacjonistyczne. Podzielał je również prezydent Woodrow Wilson. Nieudolna niemiecka zagrywka dyplomatyczna, tj. próba sformowania sojuszu niemiecko-meksykańsko-japońskiego oraz wykorzystanie tego przez wywiad brytyjski doprowadziły do rewizji stanowiska władz USA i wręcz wymusiły przystąpienie tego państwa do I wojny światowej.

Polecamy e-book Pawła Rzewuskiego „Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.3”:

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.3”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
86
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-00-6

Bibliografia

Źródła

  • House E.M., Intimate papers, t. 2, London 1926.
  • Lauriat Ch.E., The Lusitania’s last voyage, Cambridge 1915.
  • Roosevelt T., An Autobiography, Huntsville 2001.
  • Wilson, W., Why We are at War: Messages to the Congress January to April 1917 by Wilson, [w:] Project Gutenberg, 1 listopada 2004 [dostęp: 9 czerwca 2010], <[http://www.gutenberg.org/ebooks/6870]>.

Opracowania

  • Archer W., The peace president, New York 1919.
  • Beard Ch. i M., Rozwój cywilizacji amerykańskiej, Warszawa 1961.
  • Gilbert M., Pierwsza wojna światowa, Poznań 2003.
  • Howden Smith A.D, The real colonel House, New York 1918.
  • Pajewski J., _Pierwsza wojna światowa 1914–1918, Warszawa 2004.
  • Tuchman B.W., Telegram Zimermana, Warszawa 1988.
  • Zeman Z.A.B., A diplomatic History of the First World War, London 1971.

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
o autorze
Jan Ratuszniak
Student historii na Uniwersytecie Łódzkim, w 2010 r. obronił pracę licencjacką pt. „Obraz Rosji mikołajowskiej w pamiętnikach Amelii Lyons (1849–1854)”, a obecnie pisze pracę magisterską pt. „Piotrogrodzkie środowisko literackie wobec rewolucji rosyjskiej 1917 r.” – obie pod kierunkiem prof. Katarzyny Jedynakiewicz-Mróz. Od roku 2010 r. pełni funkcję wiceprezesa Studenckiego Koła Naukowego Historyków. Interesuje się historią powszechną XIX w., Rosji oraz historią społeczną i kulturalną.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone