Dr Jan Hlebowicz: Młode pokolenie robotników odegrało znaczący wpływ na wydarzenia Sierpnia '80
Magdalena Mikrut-Majeranek: Protesty społeczne w PRL nie byłyby możliwe, gdyby nie aktywna postawa młodzieży szkolnej. Jakie było nastawienie młodych ludzi wobec władzy i opozycji po Czerwcu 1976 roku?
Jan Hlebowicz: Odpowiedź jest złożona. Jak wynika z badań socjologicznych przeprowadzonych pod koniec gierkowskiej dekady, młodzież – co może być zaskakujące w kontekście tematu naszej rozmowy – w znacznym stopniu odchodziła od postawy prospołecznej (co jeszcze pogłębiło się w latach osiemdziesiątych). Koncentrowała się głównie na sobie, na zdobyciu wykształcenia, rodzinie i najbliższym kręgu przyjaciół. W badaniach prowadzonych przez Ośrodek Badania Opinii Społecznej z 1979 r. zaledwie 9 proc. respondentów uznało takie wartości jak „aktywna działalność społeczno-polityczna” czy „kształtowanie postaw innych ludzi” za istotne. Z drugiej strony od drugiej połowy lat 70. na szeroko pojętej opozycyjnej scenie pojawili się młodzi ludzie – uczniowie szkół średnich, którzy zaczęli prowadzić działalność niezależną. Pamiętajmy jednak o skali. Grupa, nazwijmy ją „młodymi kontestatorami”, stanowiła awangardę wyróżniającą się swoją postawą na tle większości młodzieży w Polsce.
O jakich środowiskach mówimy?
W skali kraju w kształtowaniu postaw młodych kontestatorów znaczący wpływ miały ugrupowania opozycyjne tworzone w latach siedemdziesiątych. Mam na myśli ROPCiO, KOR, WZZ, KPN, RMP, wokół których zaczęły tworzyć się grupy opozycyjnej młodzież. Jeśli spojrzymy na Wybrzeże, gdzie doszło do narodzin ruchu „Solidarności”, to pierwsze przejawy inicjatyw niezależnych w szkołach średnich miały miejsce w gdańskich I i III LO. W moim przekonaniu o ich pojawieniu i rozwoju decydowały trzy główne czynniki i okoliczności: dom Tadeusza Szczudłowskiego, działania RMP prowadzone w szkołach oraz patriotyczne uroczystości pod pomnikiem Jana III Sobieskiego.
Brzmi to nieco enigmatycznie.
Już wyjaśniam. Działacz ROPCiO Tadeusz Szczudłowski w swoim mieszkaniu na ul. Zabłockiego na gdańskiej Morenie w 1977 roku prowadził tzw. punkt konsultacyjno-informacyjny, który szybko stał się ważnym miejscem dyskusji światopoglądowych, wykładów z najnowszej historii Polski, występów niezależnych artystów, a przede wszystkim przestrzenią spotkań opozycyjnych liderów. Łącznikiem między starszą a młodszą generacją opozycjonistów był syn Tadeusza – Piotr, uczeń III LO w Gdańsku, najmłodszy sygnatariusz deklaracji ideowej RMP, który zaczął przyprowadzać do swojego mieszkania koleżanki i kolegów ze szkoły. Równolegle w gdańskim I LO pojawiła się grupa uczniów, która stała się zalążkiem ruchu anarchistycznego w skali kraju. Jeszcze w 1978 r. środowisko to na czele z Januszem Waluszką wydawało pismo „Nietoperz”.
Niedługo później w „Jedynce” pojawiły się inne niezależne inicjatywy takie jak kabaret Tapeta, czy pismo „Gilotyna”. Wyżej wymienioną aktywnością licealistów szczególnie zainteresował się Ruch Młodej Polski, który postanowił „zagospodarować” młodych niepokornych do działań opozycyjnych, organizując m.in. spotkania samokształceniowe. W 1979 r. Służba Bezpieczeństwa charakteryzowała RMP jako organizację, która „duże nadzieje pokłada w młodzieży licealnej”. „Organizowanie dla niej kursów [samokształceniowych] ma być w przyszłości przygotowaniem kadry nie do obalenia” – alarmowała bezpieka. I w końcu miejscem, gdzie niezależna młodzież mogła się spotkać i „policzyć” był pomnik Jana III Sobieskiego. Tam opozycyjne trójmiejskie środowiska organizowały niezależne obchody rocznic 3 maja i 11 listopada. Od 1978 roku uroczystości rozpoczynały się od Mszy św. w bazylice Mariackiej. Następnie setki, a później tysiące osób maszerowały z flagami narodowymi i transparentami pod „króla Jana”. Tam, do zgromadzonego tłumu, przemawiali działacze WZZ, RMP czy ROPCiO. Wśród zgromadzonych nie brakowało młodzieży m.in. z wzmiankowanych już „Jedynki” czy „Trójki”.
Artykuł został opublikowany w ramach dodatku tematycznego do Histmag.org „Strajk sierpniowy 1980 w Gdańsku”, zrealizowanego dzięki wsparciu Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Gdańsku.
Zachęcamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa IPN.
W sierpniu 1980 wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Do protestującej załogi szybko przyłączały się kolejne zakłady. Jak reagowali na te wydarzenia młodzi ludzie? Czy okres wakacyjny przeszkadzał, czy może raczej pomagał w samoorganizacji?
Duża część młodzieży wyjechała na wakacje poza Trójmiasto. Wielu słyszało, że „coś się dzieje w stoczni”, ale nie uczestniczyło w sierpniowych wydarzeniach bezpośrednio. Ci, którzy byli w tym czasie na Wybrzeżu, głównie w ramach działań prowadzonych przez RMP, zajmowali się drukiem i kolportażem ulotek z oświadczeniami strajkujących bądź zajmowali się organizacją zaopatrzenia. I choć na samoorganizację miał dopiero przyjść czas w kolejnych miesiącach tzw. karnawału Solidarności, to niewątpliwie Sierpień ’80 okazał się dla młodych kontestatorów wydarzeniem formacyjnym. Trzeba jednak dodać, że znacznie większy wpływ na wydarzenia Sierpnia ’80 odegrało młode pokolenie robotników. To z tej grupy rekrutowali się organizatorzy protestów, by wymienić choćby trzech młodych pracowników Stoczni Gdańskiej – Jerzego Borowczaka, Ludwika Prądzyńskiego i Bogdana Felskiego, którzy zainicjowali strajk. Z kolei Andrzej Kołodziej, 21-letni wówczas działacz WZZ, stanął na czele protestu w Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, a następnie został wiceprzewodniczącym MKS w Stoczni Gdańskiej.
W kolejnych miesiącach po podpisaniu porozumień sierpniowych w kraju wybuchały następne strajki. Czy ich intensywność osłabiała zapał młodzieży?
Wręcz przeciwnie. Choćby listopadowy ogólnopolski strajk pracowników oświaty, służby zdrowia i kultury zmotywował młodzież do jeszcze większej aktywności. Już 14 listopada 1980 r. delegacja uczniów III LO odwiedziła strajkujących nauczycieli w gdańskim Urzędzie Wojewódzkim, gdzie spotkała się z Romanem Lewtakiem. Lider oświatowej „Solidarności” wyraził aprobatę dla utworzenia w liceum niezależnego od nauczycieli i dyrekcji parlamentu. Tego dnia do akcji rozpoczętej przez „Trójkę” włączyli się uczniowie z innych szkół, którzy – bardzo szybko w skali całej Polski, zaczęli tworzyć niezależne struktury uczniowskie. Trzeba jednak mieć świadomość, że owa aktywność młodzieży wymykająca się z narzuconych przez władze komunistyczne ram, nie była zależna od oświatowej „Solidarności”. Młodzi ludzie inspirowali się postawą swoich wychowawców i pedagogów związanych z „S”, a jednocześnie pozostawali „osobni” – tworzyli własne, samodzielne struktury, by wymienić choćby Ruch Młodzieży Szkolnej czy Federację Młodzieży Szkolnej, a także wysuwali własne postulaty. Część z tych uczniowskich żądań, dodajmy, była radykalna i nie zyskiwała poparcia pedagogów, nawet tych należących do „Solidarności”.
Uczniowie chcieli m.in. zasiadać we władzach szkół, decydować o funduszach komitetów rodzicielskich, a nawet… zlikwidować oceny. Co ciekawe, młodzi ludzie potrafili być naprawdę skuteczni. 17 grudnia 1980 r. w Warszawie uczniowie reprezentujący dwanaście różnych ośrodków z kraju spotkali się z ówczesnym ministrem oświaty i wychowania Krzysztofem Kruszewskim. Po siedmiogodzinnej debacie szef MOiW wyraził na piśmie zgodę na „tworzenie w szkołach całej Polski nowych, niezależnych, samorządnych struktur samorządowych”. Jak odnotował lider uczniowskiej delegacji Zdzisław Irczyc, tym samym „młodzież wywalczyła sobie szansę aktywnego udziału w przeżywanej obecnie odnowie […] kraju”. „Najważniejsze jest jednak to, aby samorządność młodzieży naprawdę istniała, by nie była jedynie rubryką w arkuszu kwartalnego sprawozdania wysyłanego przez dyrekcję do kuratorium” – podsumowywał ówczesny licealista.
Jak na postawy młodzieży wpłynęło wprowadzenie stanu wojennego?
Brutalnie przerwało jawne „solidarnościowe” działania i inicjatywy młodzieżowe. Niezależne parlamenty podejmowały decyzje o zawieszeniu działalności. Służba Bezpieczeństwa zatrzymała m.in. Jarosława Rypniewskiego z Technikum Łączności w Gdańsku, przewodniczącego Ruchu Młodzieży Szkolnej. W geście solidarności z kolegą na ulicach Trójmiasta pojawiły się ulotki: „Wojna ze społeczeństwem trwa! Junta wojskowa generała Jaruzelskiego uderzyła również w nas – uczniów […]. Czy możemy pozwolić, aby odebrano nam to, co z takim trudem wywalczyliśmy? Na to pytanie może być tylko jedna odpowiedź: nie!”. Niewątpliwie stan wojennych dla wielu młodych ludzi był szokiem. Jednak, jak pokazały kolejne miesiące, mimo pojedynczych przypadków załamań, znaczna część młodych kontestatorów postanowiła kontynuować działalność niezależną w podziemiu. Po 13 grudnia pojawiło się także szereg nowych struktur o charakterze konspiracyjnym.
Dziękuję serdecznie za rozmowę!