Dlaczego zabijały? - Niemki w czasie II wojny światowej

opublikowano: 2015-04-29, 17:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Przyjęło się uważać, że zbrodnie są domeną mężczyzn. To jednak nieprawda. Zbrodnia potrafi być kobietą.
reklama

Niemieckie mity o niewinności i męczeństwie kobiet zrodziły się w chwili upadku i kapitulacji Trzeciej Rzeszy. Horror reżymu hitlerowskiego rozpoczął się w Niemczech w 1933 roku i stał się udziałem konkretnych grup politycznych i rasowych. Począwszy od roku 1939, jego ofiarami byli Polacy i inne duże grupy etniczne na Wschodzie. Natomiast dla zwykłych niemieckich kobiet złe czasy nastały po klęsce Rzeszy. Tuż po wojnie doświadczyły fizycznych cierpień, problemów z ewakuacją ze Wschodu i brutalności sowieckiej armii; toczyły walkę o przetrwanie w tym, co pozostało z niemieckiej ojczyzny i rozbitych wojną rodzin pod okupacją aliantów.

Zobacz też:

Pewna młoda nauczycielka, która w lecie 1943 roku zdawała sobie sprawę, że Armia Czerwona prze w stronę Dniepru, wspominała swoją ewakuację z Czernihowa. W szkole było wiele dzieci – same sieroty. Nauczycielka i jej koleżanki przypuszczały, że dzieci zostaną zabite przez Sowietów, postanowiły jednak wyjechać. Dzieci płakały; obawiając się o życie, tuliły się do nauczycielki i nie chciały jej puścić. „Nie miałyśmy wyjścia, trzeba było je porzucić” – twierdziła. Opuściła Ukrainę z pozostałym kobiecym personelem i ruszyła ku granicy między Generalnym Gubernatorstwem a Rzeszą. Otrzymała od Gestapo dokumenty zwalniające ją z obowiązku pracy, musiała jednak podpisać przysięgę, że zachowa milczenie na temat wszystkiego, co robiła i widziała na Ukrainie. Po wojnie nauczycielka dowiedziała się, że po zajęciu Czernihowa przez Armię Czerwoną rzeczywiście doszło do krwawej łaźni; podobno wszyscy mężczyźni, kobiety i dzieci mający cokolwiek wspólnego z Niemcami zostali rozstrzelani.

Cały zespół szpitala w Żytomierzu, gdzie Erika Ohr pracowała jako pielęgniarka, ewakuowano w ostatniej chwili w grudniu 1943 roku. Niewielki konwój ciężarówek z personelem medycznym i rannymi żołnierzami przedzierał się wśród zamętu, żołnierzy jadących na wschód i wycofujących się na zachód pieszo, samochodami i hałaśliwymi samolotami. Na polach ciągnących się wzdłuż drogi niemieckie czołgi rozjeżdżały groby niemieckich żołnierzy, niszcząc tabliczki, na których widniały nazwiska i numery jednostek. Te numery mogły dać radzieckiemu wywiadowi informacje przydatne do śledzenia ruchów wojsk.

Egzekucja Polaków w Lesznie, 1939

Po miesiącach postojów na zachodniej Ukrainie i w Polsce w maju 1944 roku Ohr w końcu znalazła się w pobliżu Peczu na Węgrzech. Zwróciła uwagę, że miejscowi nie odnosili się do niemieckich pielęgniarek przyjaźnie. Ohr i jej koleżanki dowiedziały się później, że zaledwie kilka dni przed ich przybyciem żydowskich mieszkańców „wywieziono”. Trochę Żydów jednak pozostało; niedaleko kwatery pielęgniarek znajdowało się getto z kobietami i dziećmi. Do kwater pielęgniarskich ktoś się włamał i skradł różne rzeczy, a z bliskości tych dwóch miejsc Ohr wywnioskowała, że włamywaczami musieli być mieszkańcy getta. Niektórzy zdesperowani Żydzi oczywiście kradli, ponieważ hitlerowcy wszystko im zabrali – ale Ohr nie podaje żadnych dowodów na poparcie swoich domysłów ani, jak się wydaje, nie jest świadoma możliwych przyczyn, dla których Żydzi dopuściliby się takiego czynu. Narodowosocjalistyczna propaganda antysemicka zazwyczaj utożsamiała Żydów z przestępcami, a Hitler i Goebbels nagłaśniali ten temat do samego końca. Być może właśnie to wywarło na Ohr tak trwałe wrażenie.

reklama

Pod koniec wojny Ohr przywykła już do leczenia i grzebania niemieckich żołnierzy. Nie była natomiast równie dobrze przygotowana do zajmowania się chorymi cywilami. Wśród rannych i chorych znajdowali się volksdeutsche – kobiety, dzieci i starcy, uciekający pieszo ze Wschodu do Niemiec. Tłoczyli się w szpitalu niedaleko Brna, gdzie wybuchła epidemia odry. Co noc umierały niemieckie dzieci, a Ohr nie wiedziała, co robić z ich małymi ciałkami. Nie mogły zostać wśród żywych, przy chorych matkach i rodzeństwie. Szpital został urządzony w opuszczonej szkole; obok głównego holu, gdzie na podłodze koczowały rodziny niemieckich uchodźców, Ohr odkryła pokój pełen wieszaków – szkolną szatnię, w której niegdyś uczniowie zostawiali płaszcze i zmieniali buty. Ohr postanowiła tam złożyć ciała dzieci. To pomieszczenie można było zamknąć na klucz.

Ohr też zaraziła się odrą i nie mogła się ewakuować razem z koleżankami w połowie kwietnia 1945 roku. Trzeba było załatwić dla niej osobny transport. Leżała z wysoką gorączką w głównej sali, słyszała syreny ostrzegające o nalotach i bała się, że o niej zapomniano. Nie chciała zostać porzucona.

Niemieckie kobiety, winne czy niewinne nazistowskich zbrodni, spodziewały się, że będą teraz celem zemsty i przedmiotem seksualnej przemocy. Hitler w proklamacji z 15 kwietnia – ostatniej – do żołnierzy na froncie wschodnim, w której dopiero co zmarłego prezydenta Roosevelta nazywał „największym zbrodniarzem wojennym wszech czasów”, twierdził, że ostateczna obrona Niemiec musi chronić, a zwłaszcza niemieckie kobiety i dziewczęta:

Po raz ostatni żydowsko­bolszewicki śmiertelny wróg ruszył swoją masą do ataku. Usiłuje zniszczyć Niemcy i wyplenić nasz naród. Wy, żołnierze na Wschodzie, sami wiecie najlepiej, jaki los grozi przede wszystkim niemieckim kobietom, dziewczętom i dzieciom. Starców i dzieci się morduje, a z kobiet i dziewcząt robi się koszarowe dziwki. Resztę wysyła się na Syberię.

Minister propagandy Rzeszy Joseph Goebbels próbował rozbudzić zdecydowanie (i strach) niemieckich mas, przedstawiając żołnierzy Armii Czerwonej jako „azjatyckie hordy” dziko gwałcące niemieckie kobiety. Te straszne obrazy stały się rzeczywistością. Doniesienia o masowych gwałtach znalazły potwierdzenie w relacjach milionów ewakuujących się Niemców, którzy wędrowali na zachód w chaotycznym, upokarzającym odwróceniu ról. Szacunkowa liczba zgwałconych kobiet – a niewątpliwie nie wszystkie one były Niemkami – waha się od stu tysięcy do dwóch milionów. Nie oszczędzano ani dziewcząt, ani starszych kobiet.

reklama

Tekst pochodzi z książki Wendy Lower Furie Hitlera :

Wendy Lower
„Furie Hitlera. Niemki na froncie wschodnim”
cena:
44,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tłumaczenie:
Barbara Gadomska
Okładka:
twarda, foliowana i lakierowana
Seria:
wydawnicza: Historia
Data i miejsce wydania:
1
Format:
150 mm × 230 mm
ISBN:
978-83-8049-046-8

Reżym hitlerowski podpisał bezwarunkową kapitulację 8 maja 1945 roku, co oficjalnie zakończyło pewną epokę w Europie. Dla kobiet wchodzących w Trzeciej Rzeszy w dorosłość – które w tym okresie przeżyły dojrzewanie, kształcenie zawodowe, pierwszą pracę, pierwsze związki i narodziny pierwszego dziecka – klęska oznaczała załamanie się ich ambicji, rozwianie marzeń i niepewną przyszłość. Nie sposób całkowicie wymazać tego, czego się było świadkiem i co się robiło. Niektórzy lojaliści i fanatycy nie potrafili sobie wyobrazić życia bez Hitlera. Kilka niemieckich kobiet, powodowanych czy to obawą odwetu ze strony aliantów, czy głębokim wstydem, nie widziało innego wyjścia jak samobójstwo. Kobiety powracające ze Wschodu miały nadzieję, że ich przeszłość tam pozostanie. Jedna, która w prowadzonym dzienniku określała się jako wyznawczyni narodowego socjalizmu i patriotka, lamentowała, że jej świat się załamał. Czy te powracające ze Wschodu Niemki potrafiły się schować wśród masy skrzywdzonych niemieckich kobiet, wdów i matek w żałobie, które przeżyły bombardowania, masowe gwałty dokonywane przez żołnierzy Armii Czerwonej i codzienne trudności w pokonanym kraju?

Wehrmacht w Związku Radzieckim (fot. Bundesarchiv 146-1989-030-27; CC BY-SA 3.0 de)

Alianccy przywódcy w licznych przemówieniach – takich jak deklaracja moskiewska z 1943 roku – stwierdzili jasno, że ci, którzy dopuścili się zbrodni, nie unikną kary. Po wyzwoleniu terytoriów okupowanych przez hitlerowców zaczęły działać trybunały wojskowe i nieformalne sądy. Niemieckich funkcjonariuszy i kolaborantów wyłapywano, pospiesznie skazywano i wieszano. Procesy rozpoczęły się od bardzo nagłoś­ nionej sprawy w Krasnodarze w Rosji w lipcu 1943 roku, a zakończyły zdumiewająco powściągliwymi i szczegółowymi dochodzeniami przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, gdzie naczelny prokurator amerykański sędzia Robert H. Jackson wyraził uznanie zwycięzcom za to, że „wstrzymali mściwą dłoń” i „ujętych wrogów pozostawili osądowi prawa”.

Amerykańskie, brytyjskie, francuskie i radzieckie siły zbrojne ustanowiły swoją administrację w strefach okupacyjnych, na które podzielono Niemcy i Austrię. Wprowadziły nowe prawo wojskowe, które służyło do ukarania zbrodniarzy wojennych i denazyfikacji społeczeństwa niemieckiego zgodnie z prawami i dekretami przyjętymi przez Sojuszniczą Radę Kontroli Niemiec. Denazyfikacja miała na celu karać nazistowskich zbrodniarzy oraz przyczynić się do reedukacji niemieckiego społeczeństwa i instytucji przez usunięcie całego zła narodowosocjalistycznej ideologii – czyli wyrwanie zła z korzeniami. Sposób, w jaki poszczególni alianci odnosili się do podejrzanych, był bardzo zróżnicowany. Większość tych, którzy znaleźli się w strefach zachodnich, została uwolniona w ciągu dekady. Najwyższa rangą kobieta w, Gertrud Scholtz­ Klink, zdołała uciec z radzieckiego aresztu, później jednak została aresztowana przez Francuzów za sfałszowanie swoich dokumentów tożsamości. Najwyraźniej nie budziła sympatii, skoro Francuzi trzymali ją w więzieniu przez cztery lata, a następnie nałożyli na nią dziesięcioletni zakaz pracy dziennikarskiej, politycznej i edukacyjnej. Niedługo po tym, jak okres zakazu dobiegł końca, ta niepoprawna nazistka opublikowała samochwalczą relację na temat niemieckich kobiet w Trzeciej Rzeszy.

reklama

Kobiety, które nosiły mundur i wpadły w aliancką sieć, zostały umieszczone w obozach internowania. Na terytoriach zajętych przez Armię Czerwoną Niemki traktowano bardzo brutalnie. Około dwudziestu tysięcy aresztowano i deportowano w głąb Rosji; żadnej z nich nie odesłano do Niemiec w drugiej połowie lat pięćdziesiątych, w okresie odwilży i amnestii. Wszystkie zostały stracone lub zmarły w niewoli.

Ilse Struwe miała stosunkowo szczęście. Ta sekretarka Wehrmachtu była internowana aż do grudnia 1946 roku, ale nie deportowano jej do Związku Radzieckiego. Okazała się bardziej przydatna jako sekretarka w Radzieckiej Administracji Wojskowej w Niemczech. Nie mówiła, co widziała tamtej nocy z okna sypialni w Równem, nie rozmawiała też z innymi o przeglądanych zdjęciach zbrodni. Gdyby zwierzyła się komuś z tego, czego była świadkiem, „równie dobrze mogłabym się powiesić na najwyższym słupie” – uznała. Wydała swoje wspomnienia dopiero w latach dziewięćdziesiątych.

Erikę Ohr w lecie 1945 roku także złapali alianci i internowali, tyle że w obozie amerykańskim. Podobno widziała tu, jak torturowano niemieckich jeńców wojennych; kazano im stać po szyję w błocie. Ohr nie była pewna, czym sobie zasłużyli na taką karę; jedyne wyjaśnienie, jakie przyszło jej do głowy i jakie zanotowała we wspomnieniach, było antysemickie: ponieważ wielu Amerykanów kierujących obozem mówiło po niemiecku, zapewne byli spokrewnieni z Żydami, których zmuszono do emigracji, a teraz brali odwet na niemieckich żołnierzach.

Tekst pochodzi z książki Wendy Lower Furie Hitlera :

Wendy Lower
„Furie Hitlera. Niemki na froncie wschodnim”
cena:
44,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tłumaczenie:
Barbara Gadomska
Okładka:
twarda, foliowana i lakierowana
Seria:
wydawnicza: Historia
Data i miejsce wydania:
1
Format:
150 mm × 230 mm
ISBN:
978-83-8049-046-8

Ponieważ kobiety nie zajmowały stanowisk kierowniczych – poza organizacjami kobiecymi i niektórymi placówkami medycznymi, gdzie pracowały jako lekarki – nie znalazły się na ławie oskarżonych z najważniejszymi nazistami, takimi jak Hermann Göring, Rudolf Hess i Alfred Rosenberg, sądzonymi przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze. Alianci szukali grubych ryb; swe niezbyt wielkie możliwości dochodzeniowe wykorzystali do ścigania najważniejszych postaci. Część kobiet sądzono w sądach poszczególnych stref okupacyjnych. Sądy radzieckie (a później Niemcy z Niemiec Wschodnich) skazali nadzorczynie z największego obozu kobiecego w Rzeszy – Ravensbrück – natomiast Brytyjczycy ścigali „bestie z Bergen­Belsen”, między innymi dwudziestodwuletnią Irmę Grese, straconą później na mocy wyroku sądu wojskowego. Z kolei przed sądem amerykańskim w Norymberdze stanęły dwie kobiety. Pierwszą była doktor Herta Oberheuser, którą skazano na dwadzieścia lat za okrutne eksperymenty medyczne, ale zwolniono już po siedmiu. Podjęła pracę lekarza pediatry w Szlezwiku­‐Holsztynie, ale ją rozpoznano i pozbawiono prawa wykonywania zawodu. Drugą osobą była Inge Viermetz, która na polecenie państwa porywała dzieci. Zaczynała karierę zawodową jako sekretarka i wspinała się po szczeblach hierarchii w Głównym Urzędzie Rasy i Osadnictwa SS aż do stanowiska naczelniczki departamentu; stanęła przed sądem, oskarżona o wywiezienie setek polskich i jugosłowiańskich dzieci. Nie przyznała się do winy, zaprzeczając, jakoby robiła coś złego. Twierdzenie Viermetz, że wykonywała pracę charytatywną, w ramach opieki społecznej, przekonało sędziów. W 1948 roku została uniewinniona.

reklama

Jednym z najbardziej znanych oskarżycieli w procesach norymberskich był Robert Kempner. Ten żydowski prawnik, zmuszony do emigracji z Niemiec w 1935 roku, wrócił do kraju z armią amerykańską i odszukał w Berlinie swoją dawną sekretarkę Emmę Hoechtl. Podczas wojny pracowała ona w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy jako sekretarka Arthura Nebego – komendanta policji kryminalnej i dowódcy Einsatzgruppe B. Emma Hoechtl pomogła Kempnerowi znaleźć w niemieckich aktach najbardziej obciążające dokumenty, czym przyczyniła się do oskarżenia i skazania innych Niemców. Jednak w 1961 roku, podczas formalnego przesłuchania w ramach prowadzonego w Niemczech Zachodnich dochodzenia w sprawie wykorzystania ruchomych komór gazowych na Wschodzie, Hoechtl twierdziła, że nie pamięta nic o samych zbrodniach ani o przestępczej działalności swoich szefów.

Egzekucja Polaków w Piaśnicy, 1939

Robert Kempner wraz z żoną Ruth Kempner opracował studium. Badania te zlecił rząd amerykański, żeby mieć źródło danych do wykorzystania przy denazyfikacji. Kempnerowie przestrzegali amerykańskie siły okupacyjne w Niemczech, że Niemki były fanatycznymi zwolenniczkami Hitlera, wprowadzonymi we wszelkie aspekty rządzenia: na przykład tworzyły jednostki policji, które monitorowały targi w Niemczech i nadzorowały właściwy przydział racji żywnościowych. Według szacunków, które podano w studium, do ruchu narodowosocjalistycznego należało około siedmiu milionów niemieckich dziewcząt i kobiet. Szesnaście milionów zostało zmobilizowanych przez Front Pracy Rzeszy. Podzieliwszy kobiety na kategorie według stopnia „zagrożenia publicznego”, Kempnerowie pisali, że za niebezpieczne należy uznać około sześciuset tysięcy Niemek, gdyż były politycznie aktywnymi przywódczyniami i prowadziły indoktrynację. Zalecili amerykańskim władzom okupacyjnym staranną czystkę oraz reorganizację edukacji i administracji państwa niemieckiego jako instytucji infiltrowanych przez wyznawczynie narodowego socjalizmu. W tym ogromnym zadaniu transformacji ideologicznej – przekonywali – należało wykazywać wielką cierpliwość i „brak złudzeń co do ograniczeń zakresu ich [niemieckich kobiet] osobowości”.

reklama

Niemki rzeczywiście bardzo aktywnie popierały Trzecią Rzeszę, jak to wcześnie dostrzegli Kempnerowie, a upływ czasu ujawnił, że w zbrodnie reżymu wplątanych było więcej kobiet, niż prokuratorzy w trybunale norymberskim i sądach denazyfikacyjnych potrafili lub chcieli sobie uświadomić. Złudzenia co do zachowania sprawczyń trwały, tak samo jak niejasność co do ich motywów.

Tekst pochodzi z książki Wendy Lower Furie Hitlera :

Wendy Lower
„Furie Hitlera. Niemki na froncie wschodnim”
cena:
44,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tłumaczenie:
Barbara Gadomska
Okładka:
twarda, foliowana i lakierowana
Seria:
wydawnicza: Historia
Data i miejsce wydania:
1
Format:
150 mm × 230 mm
ISBN:
978-83-8049-046-8

Zgłębianie motywów działań poszczególnych osób wymaga czegoś więcej niż rekonstrukcji biografii lub sceny zbrodni. Opowieści kobiet, które mieszkały na okupowanych terytoriach wschodnich i po wojnie musiały złożyć śledczym sprawozdanie ze swoich czynów albo które później myślały o swoich doświadczeniach, zawierają pewne wskazówki co do motywów, ale opowieści te nie są bynajmniej przejrzyste. Choć nie wszystkie kobiety z premedytacją oszukiwały, to jednak w swoich świadectwach i wspomnieniach pragnęły się zaprezentować jak najlepiej, czy to w oczach przesłuchujących urzędników, zaangażowanych prokuratorów, wspierających je członków rodziny, czy też ciekawych historyków. Oczywiście takie autobiografie przerysowują, zwodzą, gloryfikują lub łagodzą czyny autorek. Działania przynoszące wstyd lub niezgodne z prawem, niedyskrecje, żenujące błędy, godne pożałowania związki i negatywne uczucia, takie jak nienawiść, zazwyczaj zostają pominięte lub wygładzone.

Wspomnienia pielęgniarek, stanowiące znaczną część wszystkich relacji, zawierają cenne informacje na temat doświadczeń kobiet podczas wojny, ale mogą się okazać zwodnicze. Podczas lektury nie miałam pewności, czy autorki naprawdę były w młodości tak naiwne i niespostrzegawcze, czy też ich niewinność została upiększona dla współczesnych czytelników. Jak to możliwe, że Erika Ohr ze szczegółami opisywała ból zęba albo posiłek, który zjadła w Polsce w 1944 roku, ale tylko niejasno przypominała sobie, dlaczego na terenie szpitala polowego zastrzelono samotnego „partyzanta”? „Nie dało się ustalić, kim był ani co planował” – pisze Ohr zdawkowo i dodaje: „W tej wojnie po obu stronach było tyle dwuznaczności”. Ten relatywizm moralny i bezmyślność odzwierciedlają ówczesny i powojenny sposób myślenia.

Ława oskarżonych w czasie procesu norymberskiego. Od lewej w pierwszym rzędzie: Göring, Hess, Ribbentrop, Keitel. W drugim rzędzie: Dönitz, Raeder, Schirach, Sauckel (domena publiczna)

Jak oskarżone pielęgniarki wyjaśniały motywy swego działania i nieludzkich czynów? Przed alianckimi i niemieckimi sądami często odwoływały się do przynależności instytucjonalnej i wyszkolenia w niesieniu pomocy, co miało stanowić rodzaj dowodu na słuszność intencji. Powtarzały, że musiały wypełniać obowiązki. W powojennym śledztwie dotyczącym zbrodni w zakładzie psychiatrycznym w Meseritz- Obrawalde pewna pielęgniarka tłumaczyła przed niemieckim sądem, że dyrektor zakładu, lekarz, wymagał, by ona i inne młodsze pielęgniarki uczestniczyły w robieniu śmiertelnych zastrzyków. Pielęgniarka twierdziła, że w pierwszej chwili odmówiła, przełożony powiedział jednak, że to rozkaz, a ona – jako „pracownik służby cywilnej o wieloletnim stażu” – musi wypełnić swój obowiązek, „szczególnie w czasie wojny”. Następnie próbował odwołać się do miękkiej strony charakteru podwładnej, tłumacząc, że zastrzyki położą kres cierpieniu pacjentów. Czy nie o to jej chodzi, o ulżenie pacjentom? W zeznaniach twierdziła więc, że robiła jedynie to, czego od niej wymagano. Inna, oskarżona o podawanie pacjentom trucizny podczas pracy na terenie Polski, wyjaśniała:

reklama
Nie dopuściłabym się napadu rabunkowego na bank ani kradzieży, bo czegoś takiego się nie robi. Poza tym kradzież nie należała do moich obowiązków. Na zadane mi dodatkowe pytanie odpowiem: nigdy nie dopuściłabym się kradzieży. Wiem, że czegoś takiego nie wolno robić. W ciężkich czasach [przed wojną, podczas kryzysu gospodarczego] byłam sprzedawczynią i mogłabym bez trudu coś ukraść. Ale nigdy tego nie zrobiłam, bo po prostu wiedziałam, że nie wolno tego robić. Już jako dziecko nauczyłam się, że nie wolno kraść. [...] Jeżeli mam rozstrzygnąć, czy po otrzymaniu odpowiedniego rozkazu dopuściłabym się kradzieży, odpowiem, że nie zrobiłabym tego. Podawanie lekarstw, choćby w celu uśmiercenia chorych umysłowo, traktowałam jednak jako swój obowiązek służbowy, którego spełnienia nie mogłam odmówić.

Według własnego sposobu myślenia pielęgniarka nie popełniła przestępstwa. Otrzymała dobre wychowanie i wiedziała, że kradzież to przestępstwo. Spełnianie obowiązków przestępstwem nie było, nawet jeśli wiązało się z odebraniem życia innej istocie ludzkiej.

Niemieccy sprawcy przestępstw, mężczyźni i kobiety, posługiwali się takimi samymi przedmiotami przemocy (strzykawką, biczem i bronią), łączyło ich też gorące oddanie ideologii, niemoralne poczucie obowiązku oraz pakty lojalności i tajemnicy; przejawiali również podobne psychologiczne postawy: zaprzeczenia i wyparcia. Ci, którym udowadniano nieprawości, odpowiadali standardowo: nic o tym nie wiem; nie słyszałem; nie pamiętam; musiałem wypełniać rozkazy; byłem wtedy na urlopie. Słyszałem od innych o pewnych działaniach przeciwko Żydom, ale nie widziałem żadnych Żydów. Gdy przyjechałem na miejsce, Żydów już nie było.

Oskarżone kobiety wiedziały, jak zeznawali mężczyźni, były dobrze przygotowane w sztuce słownej samoobrony i wypracowywały także własne strategie.

reklama

Oczywiście każda osoba podejrzewana o zbrodnię, przesłuchiwana przez prokuratora czy śledczego, będzie mówiła ostrożnie, starając się uniknąć kary. W strachu i desperacji, by uratować siebie, a rodzinie oszczędzić wstydu i ciężaru, można próbować kłamać, zwłaszcza jeśli do zbrodni doszło w miejscu i czasie odległym od miejsca procesu, a zatem jest ona trudna do udowodnienia. Wiele osób rzeczywiście kłamało. Czy to dziwne, że spośród ponad trzystu tysięcy Niemców i Austriaków przesłuchiwanych w całej Europie tak niewielu przyznało się do winy?

Przeczytaj:

Strategia bardziej złożona niż zwykłe zaprzeczenie polegała na przedstawianiu się jako męczennica lub ofiara. Pielęgniarka Pauline Kneissler wyjaśniała: „Zabijania z litości nigdy nie uważałam za morderstwo [...]. Moje życie cechowały oddanie i poświęcenie [...]. Nigdy nie byłam wobec nikogo okrutna [...] i za to dzisiaj muszę cierpieć i cierpieć”. Sprawcy zaprzeczający swoim zbrodniom nie uważają się za złoczyńców zasługujących na karę. To ofiara i prokurator myślą inaczej. Jak twierdzi psycholog społeczny Roy Baumeister, który badał kwestię zła, sprawcy „mogą dostrzegać, że zrobili coś złego, widzą jednak także i to, jak wpływały na nich czynniki zewnętrzne, w tym takie, na które nie mogli nic poradzić. Postrzegają własne postępowanie jako całkiem właściwe i uzasadnione”.

Erna Petri nie zaprzeczała popełnionym zabójstwom ani nie przedstawiała siebie jako ofiary, przypisywała jednak swoje czyny ówczesnym okolicznościom, a także wpływowi męża, który niewątpliwie był brutalnym człowiekiem. Naciskana o wyjaśnienie, dlaczego osobiście strzelała do Żydów, mężczyzn i dzieci, powiedziała:

W tamtych czasach, gdy strzelałam, miałam zaledwie dwadzieścia trzy lata, wciąż byłam młoda i niedoświadczona. Żyłam wśród mężczyzn, którzy należeli do SS i prowadzili rozstrzeliwania Żydów. Rzadko miałam kontakty z innymi kobietami, więc w tamtym okresie stałam się twardsza, straciłam wrażliwość. Nie chciałam stać za esesmanami. Chciałam im pokazać, że ja, kobieta, potrafię postępować jak mężczyzna. Zastrzeliłam więc czterech Żydów i sześcioro żydowskich dzieci. Chciałam się sprawdzić w obecności mężczyzn. Poza tym w tamtym okresie w tamtym regionie wszędzie się słyszało, że zabija się Żydów i [żydowskie] dzieci, i to też skłoniło mnie do ich zabicia.

Skoro podkreślała swoją rolę żony esesmana, czy jej mąż nie powinien przyjąć na siebie części winy za jej inicjatywę w zabijaniu? Jak się okazało, gdy Stasi zmusiło Ernę do przyznania się do winy, wyjaśniła, czemu podczas wcześniejszych przesłuchań zaprzeczała swoim zbrodniom: otóż zakładała, że mąż weźmie je na siebie. On jednak tego nie zrobił.

Tekst pochodzi z książki Wendy Lower Furie Hitlera :

Wendy Lower
„Furie Hitlera. Niemki na froncie wschodnim”
cena:
44,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tłumaczenie:
Barbara Gadomska
Okładka:
twarda, foliowana i lakierowana
Seria:
wydawnicza: Historia
Data i miejsce wydania:
1
Format:
150 mm × 230 mm
ISBN:
978-83-8049-046-8
reklama
Komentarze
o autorze
Wendy Lower
Profesor historii w Claremont McKenna College w Kalifornii, prowadzi prace badawcze na Uniwersytecie Ludwika Maksymiliana w Monachium; konsultantka historyczna Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone