Dla Zawiszy Czarnego honor był jedynym bogactwem, jakie posiadał
Magdalena Mikrut-Majeranek: Pana najnowsza książka opowiada o dziejach Zawiszy Czarnego i ze szczegółami odmalował pan świat XV-wiecznych rycerzy, skupiając się na ich uzbrojeniu, strojach, a także obyczajach, ale i na stosunkach międzynarodowych. Opisywany przez pana okres w dziejach możemy poznać z kart średniowiecznych kronik, lecz tworząc powieść, wiele informacji trzeba dopisać, skonkretyzować, bowiem w historiografii obecne są biały plamy. To dobre pole do popisu dla wyobraźni pisarza?
Jacek Komuda: Najlepsze, jakie może być. Proszę pamiętać, że „Zawisza: Czarne krzyże” to powieść, a nie podręcznik historii, a dzieje naszego sławnego rycerza pełne są wspomnianych białych plam. Nie wiadomo dokładnie, co robił pomiędzy porzuceniem służby u króla Węgier Zygmunta Luksemburczyka a bitwą pod Grunwaldem, więc musiałem wypełnić książkę domysłami i użyć wyobraźni, aby odtworzyć jego losy. Powieść historyczna powinna pokazywać portrety psychologiczne bohaterów, którzy dla zwykłych czytelników są tylko zwykłymi wspominkami na kartach kronikarzy. Trudno o lepsze pole do popisu dla pisarza.
M.M.-M.: Książka ta powstawała już w czasie pandemii. Czy miało to wpływ na przebieg procesu pisania?
J.K.: Na szczęście napisałem ją zanim przeszedłem COVID-19, więc nie miałem jeszcze umysłu spustoszonego przez chorobę. Jednak dwie moje ostatnie powieści – „Zawiszę” i „Wiznę” pierwszy raz musiałem pisać w oderwaniu od zasobów bibliotecznych, z których korzystam zawsze, poznając źródła i monografie historyczne. Tym razem musiałem posiłkować się wyłącznie tym, co mam w bibliotece i znalazłem w sieci. To bardzo ogranicza bazę pomysłów, motywów i historii, które mogłem wykorzystać do stworzenia ciekawych postaci i wątków. A przecież Biblioteka Narodowa to podstawowe narzędzie mojej pracy. Trudno mi stwierdzić czy w związku z tym „Zawisza” wyszedł mi lepiej czy gorzej, w każdym bądź razie na pewno więcej w nim fantastyki niż w innych powieściach. Czytelnicy osądzą czy to dobrze, czy źle.
M.M.-M.: Zawisza Czarny to najsłynniejszy polski rycerz, symbol cnót rycerskich, o którym słyszeli niemal wszyscy. Czym się wsławił?
J.K.: No właśnie – czym? Ciekawe pytanie. Wszyscy wiedzą, że to bohater bez skazy, ale wymienienie na czym dokładnie polegały jego czyny to trudna sprawa. Pokonał Jana z Aragonii, ale nie wiadomo czy był to sławny król Jan II, władca Aragonii, Sardynii, Korsyki i Nawarry. Brał udział w bitwie pod Grunwaldem, zginął pod Golubacem, tragicznie, jak męczennik, zamordowany przez Turków w trakcie kłótni o to, komu należy ten – właśnie – znakomity jeniec. Niewiele w sumie, a jednak Długosz pisze na jego cześć peany. Czy zasłużenie? Moim zdaniem Zawisza najbardziej wsławił się sposobem postępowanie, bardzo rycerskim i chrześcijańskim, brakiem okrucieństwa w działaniu, umiarem, rozwagą i taktem. A zatem, że zacytuję Dariusza Piwowarczyka, jednego z najlepszych znawców problematyki rycerskiej w Polsce: znajomością cnót szlachetnie urodzonego wojownika. Jak Fidelitas, pietas, Vitus, Prudentia i curiositas oraz Largitas – uważny czytelnik bez trudu znajdzie objaśnienia tych terminów w przypisach do powieści. Postępowanie jego było szlachetne – wielokrotnie darowywał dług dłużnikom, poręczał za przyjaciół, otaczał opieką i doprowadzał do ich nobilitacji, jak mieszczanina Szczecinę z Brześcia Kujawskiego. Wyciągał z wieży dawnych kompanów, ręcząc za ich uczciwość.
M.M.-M.: W książce znajduje się cytat,, głoszący: „Kroniki spisują skrybowie. Zawsze zależni od książąt i możnych. Sto lat minie i nie dojdziesz, czy bohaterowie byli tchórzami, a mędrcy głupcami” – dziś Zawisza Czarny jawi się jako bohater bez skazy, ale czy tak faktycznie było?
J.K.: Nie znalazłem żadnych kwitów na niego, a należy pamiętać, że dla pisarza znacznie lepszym materiałem na bohatera jest człowiek ze złamanym życiorysem, targany tragicznymi namiętnościami. Zdradzający i zdradzany.
M.M.-M.: Zawisza wielokrotnie brał udział w wyprawach przeciwko Turkom. Można powiedzieć, że kontynuował rodzinną tradycję, bowiem jego ojciec Mikołaj poległ pod Nikopolis w 1396 roku, w czasie ostatniej krucjaty zorganizowanej przez Zygmunta Luksemburskiego przeciwko Turkom, której celem było właśnie miasto Nikopolis. Co wiemy jeszcze o rodzinie „rycerza bez skazy”?
J.K.: Miał dwóch braci – Jana Farureja i Piotra Kruczka – zwanego tak zapewne od koloru włosów. Nie wiadomo, który był starszy, a który młodszy. Kruczek zmarł między 1414, a 1426 rokiem. Farurej zrobił świetną karierę – przebywał na dworze króla Francji Karola VI Szalonego, potem przebywał w Aragonii, zwyciężał w turniejach. Co więcej, był długowieczny – brał udział w bitwie pod Grunwaldem, potem w pogromie pod Warną w 1444 roku, zmarł tuż przed kolejną wojną – trzynastoletnią w 1453 roku. Zawiszowie byli – przynajmniej według dzisiejszych realiów – ubogi rycerstwem, mieli kawałek wsi Siedlce, części Garbowa, Szymunowic i Winiar w Ziemi Sandomierskiej. Dlatego nie podzielili się majątkiem, ale gospodarowali nim wspólnie i szybko rozpoczęli służbę u obcych władców – Zawisza Czarny u margrabiego Prokopa, stryjecznego brata króla Zygmunta Luksemburczyka, co było mało chwalebną służbą, gdyż doszło do wojny pomiędzy wspomnianymi dostojnikami, wielu kompanów rycerza stało się potem zwykłymi rabusiami i raubritterami, on sam zagrożony był ekskomuniką. Znamienne, że po upadku Prokopa, poszedł na służbę do jego wroga – Zygmunta i… prosił o łaskę dla towarzyszy – rycerzy banitów, którzy grasowali na pograniczu polsko-węgierskim. Wiele to świadczy o charakterze naszego bohatera.
M.M.-M.: Jak wyglądała relacja Zawiszy z jego bratem- Piotrem Kruczkiem, zwanym Krukiem, który wielokrotnie pojawia się w powieści?
J.K.: Sam chciałbym to wiedzieć. Nie zachowały się żadne źródła mówiące o ich relacjach, pozostaje nam wypełnić tę białą plamę wyobraźnią.
M.M.-M.: Rycerz był związany z dworem Zygmunta Luksemburskiego. Jednakże nie zawsze te relacje układały się po myśli Zawiszy. Jak wtedy, kiedy uznał, że król naraża na szwank jego dobre imię, a „dla ubogiego rycerza to jedyny skarb, jaki posiada”. O jakie nieporozumienie chodziło?
J.K.: Relacje pomiędzy Luksemburczykiem, który był małym, nikczemnym człowieczkiem a Zawiszą, ceniącym honor i będącym w pewnym sensie sługą dwóch panów – bo także króla Władysława Jagiełły, to temat na osobną książkę. Czym imponował rycerz królowi Węgier, który dwukrotnie porzucił swoich rycerzy, uciekając przed Turkami, knuł przeciwko Polsce i Litwie, został w hańbiący sposób pogromiony przez Husytów? Jednak dla Zawiszy niepochodzącego ze znamienitego rodu, pozbawionego protekcji honor mógł być jedynym bogactwem, jakie posiadał.
M.M.-M.: W powieści porusza pan także wątek (nie)prawdy historycznej i tego jak kronikarze opisywali czyny bohaterów. Noc po stoczonej bitwie Zawisza spędził w ramionach kochanki - poganki Biruty, ale to nie mieściło się w przyjmowanych wówczas standardach, w związku z tym postanowiono dopisać alternatywne zakończenie, wskazując, że słuchał trzech mszy, a potem krzyżem leżał do świtu w kościele. Możemy domyślać się, że takie dopiski były częstą praktyką skrybów?
J.K.: Jest niemal pewne, że życiorysy polskich władców, wielkich panów i rycerzy aż po XVI wiek były masowo fałszowane przez skrybów. Co gorsza nigdy nie dowiemy się prawdy, bo dysponujemy ograniczoną liczbą źródeł historycznych. Dopiero w XVII wieku jest ich tyle, że możemy porównywać różne przekazy – pamiętniki i listy z aktami sądowymi i wtedy wychodzi na jaw, że np. Stanisław Stadnicki zwany Diabłem Łańcuckim nie był aż tak o wiele gorszy od swoich przeciwników. A pobożny i elokwentny pan Jan Chryzostom Pasek miał opinię ponurego warchoła. Miałem już dość tych mdłych i bogoojczyźnianych historyjek o Zawiszy bez skazy.
M.M.-M.: Zawisza to kolejna postać historyczna, która stała się bohaterem pana powieści. Czy w planach ma pan już kolejną książkę? Zakończenie tej powieści wydaje się otwarte, czy będzie kontynuacja? A może poznamy życiorys kolejnego bohatera?
J.K.: W planach mam kolejną książkę o Zawiszy. Nie będzie to jednak druga część „Czarnych Krzyży”, ale zupełnie niezależna powieść. W każdym bądź razie każdą z nich będzie można czytać niezależnie, bez znajomości poprzedniej. O czym będzie? Jak nietrudno się domyślić o ostatniej wyprawie naszego rycerza…
Dziękuję serdecznie za rozmowę!