Dirlewangerowcy w Norymberdze

opublikowano: 2023-10-09, 14:34
wszelkie prawa zastrzeżone
Dirlewangerowcy byli jednostką Waffen-SS złożoną z różnej maści kłusowników, kryminalistów i elementów aspołecznych. Szacuje się, że są odpowiedzialni za wymordowanie przynajmniej 60 tys. osób, głównie nieuzbrojonych cywilów. Jednak żaden z nich nie został oskarżony przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze…
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Frencha L. MacLeana „Okrutni łowcy”.

Dirlewangerowcy na ul. Focha w Warszawie w czasie tłumienia powstania (Bundesarchiv, Bild 183-R97906 / Schremmer / CC-BY-SA 3.0)

O Sonderkommando wielokrotnie wspominało się podczas rozpraw przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze. Jednak żaden jego żołnierz nie został oskarżony, głównie dlatego, że panowało przekonanie, iż wszyscy oficerowie i podoficerowie polegli pod koniec wojny w walkach toczonych na południe od Berlina. Jedynym wyjątkiem był sam Oskar Dirlewanger, który jak w 1946 roku przypuszczano, znajdował się nadal na wolności. Jednak nie był sądzony zaocznie. Większość zeznań dotyczących jednostki było wykorzystywanych przez oskarżenie jako materiał dowodowy w procesie przeciwko SS jako całości i Waffen-SS w szczególności.

Oskarżenia w Norymberdze były skierowane jako zarzuty zarówno przeciwko pojedynczym osobom – takim jak Göring, Kaltenbrunner, Hess i wielu innym – jak i organizacjom (takim jak SS czy Gestapo) oraz nazistowskiej „grupie przywódczej”. Prawnicy obrony starali się rozdzielić podległe SS pomniejsze organizacje od Allgemeine-SS, aby ograniczyć potępienie do samego SS jako całości różniącej się od Waffen-SS. Choć więc Sonderkommando nie było przedmiotem rozprawy sądowej, to jego pochodzenie i związki z Allgemeine-SS i Waffen-SS badano szczegółowo. Oskarżenie stawiało wniosek, iż Dirlewanger należał do Waffen-SS, natomiast świadkowie obrony, że nie.

Zeznania dotyczące Dirlewangera i jego działalności figurują w zapisach trzech odrębnych Międzynarodowych Trybunałów Norymberskich. Pierwszy był najbardziej znany – proces głównych zbrodniarzy wojennych. Później zeznania na temat Dirlewangera przedstawiane były w procesach zbrodniarzy wojennych przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym, Stany Zjednoczone przeciwko Otto Ohlendorfowi i innym (sprawa numer 9). Wreszcie więcej dowodów dotyczących Dirlewangera zaprezentowano w procesie zbrodniarzy wojennych przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym (rozprawa ministrów, sprawa numer 11).

Siódmego stycznia 1946 roku Erich von dem Bach-Zelewski zeznawał przed Trybunałem Wojskowym w Norymberdze. Starał się w zasadzie wybłagać układ z zachodnimi aliantami, aby uniknąć oskarżenia go przez Związek Sowiecki. Nie miał złudzeń co do swojego losu, gdyby dostał się w ręce bolszewików – czekałaby na niego pętla szubienicy w Warszawie albo Mińsku. Dlatego von dem Bach trzymał się swojej linii zeznań, podając dość informacji, aby usatysfakcjonować aliantów zachodnich, ale nie na tyle, aby uzasadnić wznowienie zainteresowania oskarżycieli jego osobą. To była subtelna i ryzykowna gra – gdyż najgorsze ekscesy w wojnie z partyzantami wydarzyły się, kiedy już von dem Bach został mianowany szefem jednostek antypartyzanckich, nie wspominając o stłumieniu Powstania Warszawskiego. Przemowa Himmlera w Poznaniu z 3 października 1943 roku do przywódców SS, wyjaśniła rolę von dem Bacha-Zelewskiego:

„W międzyczasie również utworzyłem departament Szefa Jednostek Antypartyzanckich. Nasz towarzysz SS-Obergruppenführer von dem Bach-Zelewski jest jego szefem. Uznałem za konieczne, aby SS-Reichsführer pełnił nadrzędną komendę nad wszystkimi bitwami z bandytami, ponieważ jestem przekonany, że jesteśmy w najlepszym położeniu, aby podjąć działania przeciwko takiemu przeciwnikowi i jest to zdecydowanie polityczne. Poza miejscami, gdzie stacjonowały nasze oddziały, wyposażone i sformowane do tego celu, ale zabrano je nam, aby wypełnić luki na froncie, wszędzie indziej odnieśliśmy sukcesy. Widoczne jest, że poprzez utworzenie tego departamentu zyskaliśmy z kolei dla SS nową dywizję, może nawet korpus, a w następnym kroku powstanie dowództwo naczelne armii albo nawet grupy [armii] do zwalczania bandytyzmu – jeśli chcecie tak to nazwać”.

reklama
Oskar Dirlewanger w mundurze SS-Oberführera (Bundesarchiv, Bild 183-S73495 / Anton Ahrens / CC-BY-SA 3.0)

Poniższe zeznanie von dem Bacha-Zelewskiego odnosiło się do Sonderkommando Dirlewangera:

„PUŁKOWNIK POKROWSKI (OSKRŻYCIEL): Czy wie pan coś o istnieniu specjalnej brygady, składającej się z przemytników, kłusowników i osób zwolnionych z więzień?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: Kiedy wszystkie jednostki liniowe, nadające się do walki z partyzantami zostały wycofane, pod koniec 1941, a może na początku 1942 roku, sformowany został batalion pod komendą Dirlewangera i przydzielony do Grupy Armii «Centrum». Był stopniowo wzmacniany jednostkami rezerwowymi, dopóki nie osiągnął rozmiarów najpierw pułku, a później brygady. Ta «Brygada Dirlewangera» składała się w znacznej części z poprzednio skazanych kryminalistów, oficjalnie tak zwanych kłusowników, ale nie było w niej prawdziwych przestępców, oskarżonych o rabunki, morderstwa i podobne ciężkie zbrodnie.

PUŁKOWNIK POKROWSKI: Jak pan wyjaśni fakt, że dowództwo armii niemieckiej tak chętnie wzmacniało i rozbudowywało jej siły, dodając kryminalistów i wykorzystując ich przeciwko partyzantom?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: Jestem zdania, że ten krok miał bliski związek z przemową Himmlera w Weselsburgu na wiosnę 1941 roku, przed początkiem kampanii przeciwko Rosji, która, jak powiedział, miała na celu zdziesiątkować populację Słowian do 30 milionów i dlatego w tym celu wprowadzone będą jednostki tak podłego rodzaju. Potem prawnicy obrony tak przepytywali von dem Bacha- -Zelewskiego w związku z Dirlewangerem i jego jednostką, aby zdystansować jej działalność od Waffen-SS i samego von dem Bacha-Zelewskiego.

DOKTOR STAHMER (OBROŃCA): Czy nie wiedział pan, że był pan szczególnie chwalony przez Hitlera i Himmlera oraz dekorowany głównie za swoje bezlitosne i skuteczne działania w wojnie przeciwko partyzantom?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: Nie, nie otrzymałem żadnych odznaczeń za wojnę przeciwko partyzantom. Wszystkie medale, włącznie z dodatkami do Krzyża Żelaznego II klasy, dostałem na froncie od Wehrmachtu, z przyjemnością podam ich nazwy.

DOKTOR EXNER (OBROŃCA): Czy wie pan coś o pułku Dirlewangera?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: To była brygada Dirlewangera, którą szczegółowo opisałem niedawno prokuratorowi.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Frencha L. MacLeana „Okrutni łowcy” bezpośrednio pod tym linkiem!

French L. MacLean
„Okrutni łowcy”
cena:
49,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Tłumaczenie:
Tomasz Kaźmierczak
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
350
Premiera:
27.09.2023
Format:
135x215[mm]
ISBN:
978-83-11-17043-8
EAN:
9788311170438
reklama

DOKTOR EXNER: Tak. Czy brygada kiedykolwiek była pod twoją komendą?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: Tak, w 1941 roku.

DOKTOR EXNER: Czy to była formacja Wehrmachtu czy SS?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: Nie, to nie była formacja Waffen-SS. Była jedynie zaopatrywana przez Allgemeine-SS, to jest przez biuro Bergera.

DR STAHMER: Brygada Dirlewangera była brygadą SS, prawda?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: Brygada Dirlewangera nie należała do Waffen-SS. To była organizacja, która mogła prawdopodobnie być sklasyfikowana jako część Allegemeine-SS. Nie była zaopatrywana i pod wpływem Waffen-SS.

DR STAHMER: Czy dowódca brygady Dirlewanger był członkiem SS?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: Tak.

Erich von dem Bach-Zelewski (Bundesarchiv, Bild 183-S73507 / CC-BY-SA 3.0)

DR STAHMER: Czy nie sugerował pan, że tamci kryminaliści powinni być wybierani i wykorzystywani do walk z partyzantami?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: Nie.

DOKTOR THOMA (OBROŃCA): Jeśli dobrze pana zrozumiałem, nie popierał pan sposobów prowadzenia walki przeciwko partyzantom, pochłaniającej życie niewinnych ludzi i nie zgadzał się pan z istnieniem pułku Dirlewangera i z przemówieniem Reichsführera-SS Himmlera?

VON DEM BACH-ZELEWSKI: Tak”.

Oczywiście von dem Bach-Zelewski wielokrotnie kłamał w tym zeznaniu. Zyskał zapinkę (sztangę) do Krzyża Żelaznego II klasy 31 sierpnia 1941 roku, zapinkę do Krzyża Żelaznego I klasy 20 maja 1942 roku. Obydwa odznaczenia nadano mu, kiedy był już Wyższym Dowódcą SS i Policji na Białorusi, a nie na linii frontu. Dostał Krzyż Niemiecki w Złocie 23 lutego 1943 roku – kolejne odznaczenie przyznane mu za kierowanie działaniami prowadzonymi w rejonach tyłowych. Dirlewanger kilkakrotnie był w okresie wojny pod komendą von dem Bacha-Zelewskiego, ale ten nie rekomendował ponoć podwładnego do żadnej nagrody – co jak widzieliśmy, jednak robił – jeśli nawet naprawdę nie zgadzał się z metodami działania jednostki. I jak wynika z wojennych raportów, faktycznie była ona częścią SS. Po jednym z wystąpień sądowych von dem Bacha Reichsmarschall Hermann Göring był tak rozsierdzony jego wypowiedzią, że nazwał go głośno „Schweinehund”.

Konrad Morgen, Nemezis życia Dirlewangera od 1941 roku, przedstawił oskarżycielom kilka zaprzysiężonych relacji na temat jego działań. Dwudziestego ósmego stycznia 1947 roku Morgen zeznał:

„Podczas mojej działalności jako sędzia w Generalnym Gubernatorstwie uderzyło mnie, że kiedykolwiek Gestapo w Lublinie meldowało, iż polscy robotnicy byli bici, obrabowani albo podobnie traktowani, to często robili to członkowie jednostki z tym samym numerem poczty polowej. Moją uwagę zwróciła również częstotliwość tych przypadków. Prowadząc dochodzenie dowiedziałem się, że formacja budowy dróg stacjonowała w sąsiedztwie Lublina, a jej członków rekrutowano spośród wszystkich kłusowników, przebywających wcześniej w więzieniu. Jednostka działała pod kuratelą SS-Obergruppenführera Bergera, szefa Głównego Urzędu SS. Wspomniałem o tym później szefowi miejscowego Gestapo, SS-Sturmbannführerowi Johannesowi Müllerowi, który wcześniej był szefem placówki Gestapo w Warszawie, a on opowiedział mi przerażające rzeczy o Dirlewangerze: chwytał Żydów, więził ich albo kazał zastrzelić lub zwalniał, jeśli potrafili zapłacić okup; spowodował, że część Lublina została otoczona i systematycznie okradana, a następnie kazał łupy sprzedawać poprzez Żydów; miały miejsce szokujące okropności, takie jak «naukowe» eksperymenty, tortury i temu podobne bezeceństwa, wykonywane na Żydach.

reklama

Ustaliłem, że Dirlewanger został skazany na 4 lata więzienia za niemoralne czyny z nieletnią osobą i pojechał do Hiszpanii podczas wojny domowej, gdzie prawdopodobnie zwrócił uwagę Himmlera. Dowiedziałem się również, że Dirlewanger przyjmował do swojej jednostki obok wcześniej wspomnianych kłusowników również kryminalistów i więźniów z obozów koncentracyjnych. Mówiono, że w końcu miał jakieś 3000 ludzi w swojej formacji, która odtąd nazywała się brygadą Dirlewangera. Zbierał również ludzi skazanych na śmierć, a potem ułaskawionych i taka formacja była kierowana do najbardziej niebezpiecznych przedsięwzięć militarnych. Kiedyś zwróciłem się do SS-Obergruppenführera Krügera, aby przedstawić mu rozkaz aresztowania Dirlewangera razem z raportem w tej sprawie. Ale on nie miał pełnomocnictwa do podjęcia takich działań i zdawał się być mocno poruszony całą sprawą. W mojej obecności zadzwonił do SS-Obergruppenführera Bergera i zażądał natychmiastowego usunięcia jednostki Dirlewangera z Generalnego Gubernatorstwa, co wreszcie zdarzyło się. Powinienem dodać, że Dirlewanger osobiście jeździł do obozów koncentracyjnych i werbował ochotników. Słyszałem opowieści o rozpustnym życiu prowadzonym przez Dirlewangera, że pił przez cały dzień, biczował ludzi i strzelał na oślep”.

Główni oskarżeni podczas procesu norymberskiego (fot. Ray D'Addario)

Morgen zrewidował swoje zeznania rok później, 19 grudnia 1947 roku. W trzystronicowym oświadczeniu opisał swoje próby oskarżenia Dirlewangera oraz ingerencję w to Gottloba Bergera:

„Podczas mojej działalności prawnej w Generalnym Gubernatorstwie w 1941 roku w VI Sądzie Policyjnym zauważyłem nadchodzące raporty karne, często odnoszące się do członków oddziału z pewnym adresem poczty polowej, związane z krzywdzeniem polskich cywilów. Podążałem za raportami w postępowaniu prawnym i odkryłem, że byli to członkowie jednostki, której szefem był SS-Sturmbannführer Dirlewanger, a składała się z poprzednio skazanych osób i kłusowników. Skontaktowałem się z szefem placówki Gestapo w Lublinie, SS-Sturmbannführerem Müllerem, w pobliżu której stacjonowała część tej jednostki. Reszta rozlokowana była wokół Lublina. Inne części znajdowały się w Rydze. Müller poinformował mnie, że brygada Dirlewangera była szkodnikiem i rządziła się samowolnie, zamykała w areszcie Żydów, zajmowała się szantażem, grabieżą i egzekucjami, a wśród innych wyczynów podpaliła getto w Lublinie. Te rzeczy działy się nieustannie, jak również inne bezprawne działania oraz okrucieństwa, od których jeżyły się włosy na głowie. Nie było zbrodni, która tam by się nie zdarzyła. Pamiętam z akt, że zamordowano Żydówkę zastrzykiem ze strychniny, a jej ciało esksperymentalnie przerobiono na mydło. Dalej była mowa o żądaniu okupu w wysokości 15 000 złotych, a kto nie zapłacił, był rozstrzeliwany. Zameldowałem o tym odpowiednim władzom, czyli SS- -Obergruppenführerowi Krügerowi, a on powiedział, że cała jednostka była pod komendą SS-Oberguppenführera Bergera i to był jego pomysł, aby ją sformować.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Frencha L. MacLeana „Okrutni łowcy” bezpośrednio pod tym linkiem!

French L. MacLean
„Okrutni łowcy”
cena:
49,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Tłumaczenie:
Tomasz Kaźmierczak
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
350
Premiera:
27.09.2023
Format:
135x215[mm]
ISBN:
978-83-11-17043-8
EAN:
9788311170438
reklama

Po połączeniu materiałów od Müllera z moimi informacjami, dotyczącymi zbrodni, skontaktowałem się z ludźmi z jednostki Dirlewangera i zdałem sobie sprawę, że byli już wcześniej skazani na kilka lat więzienia za nierząd z nieletnimi. [Potem pojawiły się poprawki […] że On był już skazany na kilka lat więzienia z powodu występków moralnych z nieletnimi].

W połowie 1941 roku [potem poprawione w połowie 1941 albo na początku 1942 roku] przedstawiłem SS-Obergruppenführerowi Krügerowi nakaz aresztowania Dirlewangera. Ale on poinformował mnie, że nie był władny to zrobić, tylko Berger i natychmiast go o tym powiadomi. Zrobił to w mojej obecności, żądając, aby ta «banda kryminalistów» została usunięta z Generalnego Gubernatorstwa. Na rozkaz Bergera jednostka została przerzucona do Rosji, co pozbawiło mnie możliwości dalszego śledzenia sprawy.

Wszystkie akta dotyczące tych zbrodni przekazałem Gottlobowi Bergerowi jako odpowiedniej legalnej władzy i dlatego musiał wiedzieć o przestępczej działalności brygady. Wiem, że Berger nic nie zrobił, aby powstrzymać to barbarzyństwo. Przeciwnie, Dirlewangerowi nic się nie stało, a nawet otrzymał awans. W ostatnich latach wojny dowiedziałem się, że brygada się rozrosła i w końcu stała się dywizją. Dodatkowo podczas kontroli obozów koncentracyjnych zauważyłem że były tam komisje poborowe brygady Dirlewangera i pojawiali się ochotnicy spośród więźniów, którzy przyłączali się do niej. Wiem też, że te rozległe postępowania kryminalne, które zapoczątkowałem, nie były jedynymi, tylko że pojawiały się kolejne i kolejne. Ten batalion Dirlewangera, który później stał się dywizją, podległy bezpośrednio Bergerowi, nie był formalnie jednostką SS, więc nie podlegał sądom SS. Podczas dochodzeń, które prowadziłem, dowiedziałem się, że Gottlob Berger był bardzo zaprzyjaźniony z Dirlewangerem, a ten przesyłał mu duże ilości żywności i zrabowanych łupów”.

SS-Gruppenführer Karl Wolff (Bundesarchiv, Bild 146-1969-171-29 / Friedrich Franz Bauer / CC-BY-SA 3.0)

Były SS-Obergruppenführer Karl Wolff, który pomagał tworzyć Sonderkommando w 1941 roku, zeznawał 12 kwietnia 1947 roku w kwestiach związanych z brygadą Dirlewangera. Przesłuchujący Schneider zadał mu następujące pytania:

SCHNEIDER: Czy te przepisy zostały stworzone może dla brygady Dirlewangera? Czy ona znajdowała się pod komendą Bergera, czy kogoś jeszcze?

WOLFF: Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jako jednostkę eksperymentalną oddział Dirlewangera poznałem później bardzo dobrze, ponieważ byłem obecny, kiedy Führer wydawał zgodę na stworzenie jej z tak zwanych honorowych kłusowników.

reklama

SCHNEIDER: Czyim pomysłem było stworzenie tej brygady?

WOLFF: W mojej opinii najpierw był to batalion.

SCHNEIDER: Czyim pomysłem było stworzenie tej jednostki?

WOLFF: Myślę, że to był Himmler. Zwrócił się do Führera, aby dać tym kłusownikom szansę rehabilitacji, którzy z powodu popełnionych przestępstw nie mogli powrócić do armii. Führer nie lubił polowań i podczas obiadów często wypowiadał obraźliwe uwagi na temat okropnego tchórzostwa myśliwych, co odbierano bardzo entuzjastycznie.

SCHNEIDER: Komu tak naprawdę Hitler udzielił zgody na formowanie tej jednostki?

WOLFF: Dyskutował z nim o tym Himmler, a Führer zgodził się z tym pomysłem.

SCHNEIDER: Himmler, a co on zrobił?

WOLFF: To było coś ogólnego, jakby inicjacja, muszę to dokładniej przemyśleć. Chcę dać jasną odpowiedź i nie interesuje mnie trzymanie czegoś w tajemnicy, gdyż w żaden sposób mnie to nie obciąża. Najprawdopodobniej przekazał to Bergerowi, który zajmował się rekrutacją do SS.

SCHNEIDER: Mówisz, że to cię nie obciąża w żaden sposób. W jakim względzie sprawa Dirlewangera nie obciąża cię?

WOLFF: Nie wiem. Jeśli mnie pytasz o pewne sprawy...

SCHNEIDER: Himmler przekazał jednostkę Bergerowi, czy nie to powiedziałeś?

WOLFF: Najpewniej powiedziałem.

SCHNEIDER: Czy w tamtym czasie istniał uzasadniony cel, aby rekrutować żołnierzy spomiędzy kłusowników?

WOLFF: Tak jest.

SCHNEIDER: Czy tylko spomiędzy kłusowników?

WOLFF: Tylko spośród kłusowników. Potem ta jednostka była bardzo skuteczna na froncie, a Dirlewanger rekrutował również innych członków SS, którzy zostali skazani, więc mogli odkupić swoje winy na froncie.

SCHNEIDER: Czyli nie można powiedzieć, że werbowanie dotyczyło tylko kłusowników?

WOLFF: Tak.

Ława oskarżonych podczas procesu norymberskiego (fot. Ray D'Addario)

SCHNEIDER: W którym roku? Mniej więcej w 1939 czy 1940 roku?

WOLFF: Nie, tylko podczas wojny. Myślę, że po 1941 roku.

SCHNEIDER: Czy Berger był oficerem od spraw prawnych w Głównym Urzędzie?

WOLFF: Tak było.

SCHNEIDER: Proszę wyjaśnić nam, co to znaczyło?

WOLFF: Kiedy członek głównego urzędu zrobił coś złego, wtedy tę kwestię badał sędzia z SS, delegowany przez ten urząd, a wyrok był ogłaszany zgodnie z poziomem i powagą sprawy. Potem zgłaszano to szefowi odpowiedniego urzędu jako zwierzchnikowi prawnemu do zatwierdzenia.

SCHNEIDER: Teraz jedno pytanie, czy jednostka Dirlewangera podlegała Bergerowi? Jeśli tak było, to Berger był prawnym zwierzchnikiem jednostki Dirlewangera?

WOLFF: Nie potrafię na to w pełni odpowiedzieć. Bardzo prawdopodobne, że jednostka Dirlewangera była, jak to się mówi, jednostką na okupowanym terytorium wroga, podczas gdy Berger siedział w biurze w Berlinie. To wbrew zasadom wojennym, aby szef głównego urzędu, który nie dowodził jednostką, mógł posiadać władzę sądową nad nią.

SCHNEIDER: Jeśli jednostka Dirlewangera nie podlegała Bergerowi, to kto odpowiadał za nią w warunkach polowych?

WOLFF: Kiedy oddział Dirlewangera brał udział w walkach z bandytami, wtedy znajdował się pod komendą dowódcy grup bojowych walczących z bandytami, nadrzędnym w całej operacji.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Frencha L. MacLeana „Okrutni łowcy” bezpośrednio pod tym linkiem!

French L. MacLean
„Okrutni łowcy”
cena:
49,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Tłumaczenie:
Tomasz Kaźmierczak
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
350
Premiera:
27.09.2023
Format:
135x215[mm]
ISBN:
978-83-11-17043-8
EAN:
9788311170438
reklama

SCHNEIDER: W takim razie można uznać, że to dowódca oddziałów zwalczających bandytów miał prawo karać Dirlewangera, a nie Berger?

WOLFF: Tak jest”.

W procesie głównych zbrodniarzy wojennych przed Trybunałem Wojskowym w Norymberdze zeznawał również Paul Hausser. Urodził się 7 października 1880 roku w Brandenburgu i był jednym z najsławniejszych i najbardziej szanowanych dowódców Waffen-SS. Odszedł na emeryturę z Reichswehry w 1932 roku jako generał major i dwa lata później dołączył do SS. Podczas drugiej wojny światowej dowodził dywizją SS „Das Reich”, II Korpusem Pancernym SS oraz 6. Armią Pancerną. Jeden z najczęściej odznaczanych żołnierzy Trzeciej Rzeszy, kawaler Krzyża Rycerskiego z Liśćmi Dębu i Mieczami. Hausser miał opinię prawdziwego żołnierza frontowego, nieuwikłanego w operacje antypartyzanckie. W poniższym zeznaniu przedstawił własną wizję wojny partyzanckiej i jej związek z Waffen-SS:

„Walka z partyzantką była generalnie z militarnego i politycznego względu zadaniem policji, która może być przydzielona do każdego oddziału armii: frontowe jednostki Wehrmachtu i Waffen-SS były wykorzystywane w wyjątkowych przypadkach, na przykład, gdy znajdowały się w rejonach tyłowych. W obszarach operacyjnych armii zazwyczaj nie toczono walk z partyzantami, w zasadzie odbywały się jedynie na zapleczu frontu. Te walki były głównie zadaniem dywizji bezpieczeństwa armii i specjalnych batalionów obrony, a poza nimi oddziałów policyjnych. Jednostki Waffen-SS na froncie nie były specjalnie szkolone do tego rodzaju walki i przydzielano ten obowiązek jedynie wybranym dywizjom pancernym armii. Na wschodzie jednostki moich dywizji nigdy nie były wykorzystywane w walkach przeciwko partyzantom. Dlatego to nie było główne zadanie dla jednostek SS, gdyż nie były one specjalnie szkolone albo wyposażane w tym celu”.

Grób Paula Haussera w Niemczech. Do końca życia utrzymywał, że SS-mani byli takimi samymi żołnierzami, jak wszyscy inni (fot. JebelAntar)

Nie można było pozostawić takiego zeznania bez reakcji, więc prokurator starał się naciskać Haussera, zwracając uwagę na sprzeczności w jego słowach:

„MAJOR JONES (OSKARŻYCIEL): Przecież SS popełniało zbrodnie [podczas Powstania Warszawskiego] i nie było świadków?

HAUSSER: To nie było Waffen-SS. To zawsze były grupy żołnierzy podlegające Himmlerowi i nie miały nic wspólnego z oddziałami bojowymi. Nigdy nie walczyliśmy w Warszawie.

MAJOR JONES: Zaprzecza pan, że Waffen-SS brało udział w zniszczeniu Warszawy?

HAUSSER: Nie byłem tam, dlatego nie potrafię tego skomentować. Ale z tego co wiem, tam nie było walk; to były rozruchy, które stłumiono, jak zeznało kilku wcześniejszych świadków.

MAJOR JONES: To był bunt – a potem masowa eksterminacja w wykonaniu oddziałów SS; to właśnie stało się w Warszawie, prawda?

HAUSSER: Waffen-SS uczestniczyło w tym tylko w bardzo ograniczonym zakresie, gdyż jej jednostki były na froncie.

MAJOR JONES: A teraz, Dirlewanger był dowódcą jednostek działających w Warszawie, czy nie był?

reklama

HAUSSER: Dirlewanger był dowódcą wybranej grupy ludzi z obozów koncentracyjnych. Nie miał związków z Waffen-SS. Nie spotkałem go osobiście ani jego oddziałów, więc nie mogę dalej zeznawać na podstawie własnej wiedzy.

MAJOR JONES: Czy w jego jednostkach byli oficerowie SS?

HAUSSER: Nie mogę podać informacji na ten temat, gdyż nie znałem tych jednostek”.

W zeznaniu Haussera było kilka niekonsekwencji, które mogły wynikać z zaników pamięci, a może uchylania się od mówienia prawdy. Początkowo zaprzeczał, że w Warszawie zdarzyło się coś więcej niż rozruchy, chociaż musiał wiedzieć o wielkim rozmiarze ofiar po obydwóch stronach, co wskazywało, że nie były to zwykłe rozruchy. Potem powiedział, że Waffen-SS nie walczyło w Warszawie, by później stwierdzić, że Waffen-SS brało udział w tych walkach „w bardzo ograniczonym zakresie”. Nie wiemy, czy Hausser podczas wojny spotkał kiedykolwiek Dirlewangera. Wiemy jednak z raportu o przydatności, że znał przynajmniej jednego oficera SS, który służył z Dirlewangerem. Gottlob Berger był sądzony w procesie zbrodniarzy wojennych przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w sprawie ministrów (oskarżenie nr 1). Miał trudne zadanie zaprzeczenia zaznaniom złożonym pod przysięgą przez von dem Bacha-Zelewskiego. Podobnie jak wspomniany wcześniej generał przedstawił wydarzenia na wchodzie wraz z intrygującymi wskazówkami co do losu Dirlewangera:

DR FROESCHMANN (OBROŃCA): Chciałbym wiedzieć, jak dużo pan wiedział o tych okropnościach?

Sala rozpraw podczas procesu norymberskiego (Bundesarchiv, Bild 183-H27798 / Nieznany / CC-BY-SA 3.0)

BERGER: Przez 1942 do początku lata 1943 roku nie pojawił się nawet jeden dokument, który mógłby wskazywać, że Sonderkommando walczyło na wschodzie ze szczególną brutalnością. Wiadomo było w przypadku tych bitew, że odbywały się na bagnach i w lasach, gdzie człowiek stawał przeciwko człowiekowi i dlatego walki były brutalne. Ustalono jednoznacznie, że nikt po trzech miesiącach pobytu w oddziale nie pozostał bez uszczerbku – sami zabici albo ranni. Dirlewanger wtedy siedmiokrotnie odniósł rany. Nie miałem powodu go bronić, jeśli był człowiekiem, proszę mi wybaczyć, że to mówię, jeśli byłby dobrym kumplem, mógłby wtedy się zameldować i nie służyć już w żadnej zachodniej armii jako wielce poważany oficer. Łatwo mógłby tu stanąć, a mundur dawałby mu ochronę.

DR FROESCHMANN: W jakiej armii walczył? Nie chcesz odpowiedzieć na to pytanie?

BERGER: Nie. Ale to jest ważna kwestia, dlatego o niej wspomniałem. DR

FROESCHMANN: Z tego dokumentu prokuratura mogłaby wywnioskować, że nadzorowałeś jednostkę Dirlewangera, jakby to był twój własny oddział. Co powiesz na temat tego dokumentu?

BERGER: Dirlewanger bardzo na siebie zwracał uwagę. Był jednym z tych ludzi, których ktoś musiał pilnować i nadzorować. Kiedy dzięki osobistej odwadze i męstwie awansował, szef jednostek antypartyzanckich i Himmler również zwrócili na niego uwagę i uhonorowali go w specjalny sposób. Jeśli coś poszło dobrze w przypadku tych operacji, wtedy ci dwaj [von dem Bach i Himmler] mówili o tym, że «mój oddział był tym, który uratował sytuację». Ale jeśli coś poszło źle albo on [Dirlewanger] prowadził się niemoralnie, jeśli pił za dużo, to wtedy ja byłem za to odpowiedzialny. Ten ironiczny patos [zejście z chmur na ziemię] «mój oddział», to wyróżnia w całym liście, ten «mój oddział»”. Berger zeznawał również w Norymberdze w sprawie samej organizacji i działań Sonderkommando:

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Frencha L. MacLeana „Okrutni łowcy” bezpośrednio pod tym linkiem!

French L. MacLean
„Okrutni łowcy”
cena:
49,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Tłumaczenie:
Tomasz Kaźmierczak
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
350
Premiera:
27.09.2023
Format:
135x215[mm]
ISBN:
978-83-11-17043-8
EAN:
9788311170438
reklama

DR FROESCHMANN: Czy te przepisy [dotyczące rehabilitacji skazanych w Sonderkommando] wśród innych spraw zapewniały, że ci ludzie mieli szansę po rehabilitacji odzyskać poprzedni status i przywracano im prawo noszenia broni?

BERGER: Tak.

DR FROESCHMANN: A czy dalej było prawdą, że od dnia, w którym weszli do akcji, ci ludzie byli uznawani za zwerbowanych na podstawie tak zwanego prawa nadzwyczajnej służby?

BERGER: Tak.

DR FROESCHMANN: Czy to prawda wreszcie, że podlegający temu ludzie w rezultacie otrzymywali normalne, socjalne przydziały rodzinne?

BERGER: Tak.

DR FROESHMANN: Czy dalej jest prawdą, że zgodne z wprowadzonymi regulacjami, w zależności od zasług na służbie, ich wyroki mogły być uchylone poprzez pewne urzędy Ministerstwa Sprawiedliwości Rzeszy?

BERGER: Tak, to był podstawowy punkt.

DR FROESCHMANN: A jaka instytucja odpowiadała za unieważnianie tych wyroków? Jak daleko sięgały pańskie wpływy w nadzorze brygady Dirlewangera?

BERGER: Ponieważ powiązania służbowe i osobiste mieszały się tutaj losowo, chciałbym to dokładniej wyjaśnić. Moje kompetencje, z wyjątkiem kwestii rehabilitacji, unieważniania wyroków, przydziałów dla rodzin, ustawały w momencie, gdy ludzie wkraczali do koszar jednostki i byli werbowani, a trzeba brać pod uwagę, że byli powołani w normalnym trybie zgodnie z prawem nadzwyczajnej służby.

DR FROESCHMANN: Czy późniejszy ich zaciąg do brygady to była pańska sprawa?

BERGER: Potem już nie troszczyłem się o rekrutów. Nie potrzebowałem się dalej tym zajmować. Ta sprawa biegła własnym tokiem, dopóki istnieli kłusownicy w obozach”.

Gottlob Berger (Bundesarchiv, Bild 183-S73321 / CC-BY-SA 3.0)

W zeznaniu Bergera było wiele nieścisłości. Był dużo bardziej związany z Dirlewangerem i jego Sonderkommando, niż wskazywało na to jego oświadczenie. Jak wiemy, w 1941 roku Berger popierał awans Dirlewangera. Na początku 1942 roku pomagał przenieść Sonderkommando z Polski do Rosji. W 1943 roku bronił działań Dirlewangera przed oskarżeniami komisarza Rzeszy Kubego. W połowie 1944 roku Berger pomógł wyposażyć Sonderkommando w armaty kalibru 88 mm. Jeśli chodzi o rekrutację, Berger był niewątpliwie zaangażowany w wyszukiwanie chętnych do służby u Dirlewangera i to przez cały okres wojny – ta sprawa nie biegła tak po prostu własnym tokiem. Gottlob Berger był powiązany z Oskarem Dirlewangerem przez prawie trzydzieści lat i z Sonderkommando od momentu jego powstania. Nie mógł się wyprzeć tych zależności. Trybunał podsumował działalność tej jednostki w orzeczeniu wyroku sprawy z 1948 roku przeciwko Gottlobowi Bergerowi. W jego części czytamy:

reklama

„Podczas gdy w polu jednostka [Sonderkommando] nie znajdowała się pod jego taktycznym dowództwem, pomagał w zorganizowaniu jej i szkoleniu ludzi, których sam werbował. Pomysł był jego i ochraniał brygadę wraz z jej z dowódcą. Był wielokrotnie informowany o okrucieństwie i nieludzkim zachowaniu jej żołnierzy, na co nie tylko się zgadzał, ale nawet próbował usprawiedliwiać. Zwalczał wszelkie wysiłki, aby jednostkę przenieść albo rozformować, rekomendował jej dowódcę do awansów i rozpinał nad nim zasłonę ochronną. Jednym z celów, dla których jednostka została zorganizowana, było popełnianie zbrodni na podbitej ludności, a czyniła to w takim zakresie, że nawet przerażało i szokowało to nazistowskich komisarzy z Ministerstwa Terytoriów Wschodnich, których trudno przecież posądzać o sympatię dla Żydów i mieszkańców wschodniej Europy, a było to widoczne bez żadnej wątpliwości. Odpowiedzialność Bergera była zupełnie oczywista. Był winny w świetle oskarżenia przeciwko niemu w związku z działaniami jednostki Dirlewangera, a dowody są ewidentne”.

Gottlob Berger został skazany na 25 lat więzienia. Karę tę następnie mu skrócono ze względu na obszerne zeznania i fakt, że pomagał alianckim jeńcom wojennym. Zmarł z przyczyn naturalnych 5 stycznia 1975 roku w Grestetten.

Proces zbrodniarzy wojennych przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym (Stany Zjednoczone Ameryki przeciwko Otto Ohelndorfowi i innym, sprawa numer 9) był popularnie nazwany „Sprawą Einsatzgruppe”. Postępowanie trwało osiem miesięcy i zaczęło się 3 lipca 1947 roku, kiedy wniesiono akt oskarżenia przeciwko 23 pozwanym. Poniższa relacja SS-Brigadeführera Waltera Stahleckera rzuca światło na sposób, w jaki podczas wojny działania antypartyzanckie mieszały się z tak zwanym ostatecznym rozwiązaniem:

„Rozbudowana specjalnie sieć donosicieli dostarczała wiele istotnych informacji dla Einsatzgruppe A, co pozwalało identyfikować coraz dokładniej kwatery partyzantów. Szczególnie chętnie pozyskiwano informacje dotyczące wiosek, które dostarczały partyzantom żywność oraz tymczasowe schronienie. Na podstawie tych raportów bardzo wiele tych wiosek zostało przeszukanych. Kiedy już taka osada została otoczona, wszyscy jej mieszkańcy byli zmuszani siłą do zebrania się w jednym miejscu. Osoby podejrzane na podstawie poufnych informacji albo inni mieszkańcy byli przesłuchiwani i dzięki temu możliwe było w większości przypadków odnalezienie ludzi, którzy pomagali partyzantom. Ci byli od razu rozstrzeliwani albo jeśli dalsze przesłuchanie miało dostarczyć kolejne informacje, zabierano ich do sztabów. Po przesłuchaniu też ich rozstrzeliwano. Aby zniechęcić do współpracy z bandytami, domy tych, którzy im pomagali, były palone niemal bez wyjątku. Zebranej ludności ogłaszano przyczyny akcji odwetowej. Jednocześnie grożono, że wioska zostanie cała spalona, jeśli jeszcze raz ktoś z jej mieszkańców pomoże partyzantom albo nie doniesie na czas, że ci się w niej pojawili. Taktyka stosowania terroru przeciwko terrorowi była cudownie skuteczna”.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Frencha L. MacLeana „Okrutni łowcy” bezpośrednio pod tym linkiem!

French L. MacLean
„Okrutni łowcy”
cena:
49,90 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Bellona
Tłumaczenie:
Tomasz Kaźmierczak
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
350
Premiera:
27.09.2023
Format:
135x215[mm]
ISBN:
978-83-11-17043-8
EAN:
9788311170438
reklama
Komentarze
o autorze
French L. MacLean
Były oficer armii amerykańskiej i historyk wojskowości.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone