„Diabeł wybrał się do Georgii” czyli Marsz Shermana do Morza cz. 2

opublikowano: 2014-11-29, 12:32
wolna licencja
W 1863 r. podczas obiadu dla wyższych oficerów federalnych, pewna lojalistka z Tennessee zapytała, czy wojna musi być taka okropna. Jeden z jej gości, rudowłosy miłośnik cygar, odpowiedział _Droga Pani, wojna jest okrucieństwem. Ale im jest okrutniejsza, tym szybciej się skończy._
reklama

Czytaj także pierwszą część artykułu

…Jak czarnuszki krzyczały, gdy usłyszały ten radosny dźwięk!...

(William Tecumseh Sherman, 1865 r.) William Tecumseh Sherman, 1865 r. (fot. Mathew Brady, obecnie w zbiorach National Archives)

O tym, że niewolnictwo nie było najważniejszym powodem tej wojny wspomniano już nie raz. Nie inaczej było w czasie tej kampanii. Jak pamiętamy z rozkazu, Sherman zezwolił jedynie na dołączanie do wojska krzepkich Murzynów. Niewolnicy w Georgii oczywiście o tym nie wiedzieli, więc tłumnie ciągnęli za armią. Sherman i jego oficerowie starali się wpływać na przywódców niewolników, żeby ci nakazali swoim ludziom pozostać na miejscu, ale wielu tego nie słuchało.

Trzeba pamiętać, że wielu niewolników, zwłaszcza młodych, radośnie witało żołnierzy federalnych. Częstowali ich czym mogli, co obdarowywani przyjmowali radośnie i bez oporów – szczególnie młode dziewczęta, których otwartość i wdzięczność jeden z żołnierzy radośnie podsumował stwierdzeniem, I nawet nie wzięły od nas marnego centa!.

Czarnoskórzy ochotnicy tworzyli tzw. brygady pionierów, które wzmacniały piaszczyste drogi dla maszerującej niebieskiej szarańczy. Na nieszczęście szli za nimi ich bliscy, stający się niepotrzebnym balastem. Doprowadziło to w końcu 8 XII do katastrofy nad Strumieniem Ebenezera.

Przeprawiał się przez niego XIV Korpus Armijny gen. Jeffersona Davisa, zwanego przez wzgląd na dane personalne „Generał Rebeliant” (General Reb). Davis był znany z bardzo wybuchowego charakteru, czym doprowadził do sporu pomiędzy oddziałami z Indiany i Kentucky walczącymi w Armii Rzeki Ohio w 1862 r. A powód był prosty – pochodzący z Indiany Davis w czasie kłótni zastrzelił reprezentującego Kentucky gen. Williama Nelsona.

Tym razem na konto Davisa zapisano jedną z najdziwniejszych i najsmutniejszych tragedii tej wojny. XIV Korpus zamykał pochód Armii Rzeki Tennessee. Przed rozpoczęciem przeprawy przez most pontonowy na rzece Davis nakazał Murzynom ustawić się za wojskiem. Płk Charles Kerr, dowodzący tego dnia strażą tylnią korpusu w postaci 16. Pułku Piechoty z Illinois zapamiętał, że Davis użył pretekstu, iż najprawdopodobniej dojdzie do walki na pierwszej linii, więc powiedziano Murzynom, żeby nie przechodzili przez most pontonowy, dopóki nie przejdą oddziały i wozy. Przypilnować tego miały wzmocnione straże.

reklama

Do końca niewiadomo czemu, ale jak tylko ostatni żołnierz federalny przeszedł most, został on natychmiast rozmontowany. I akurat w tym momencie w na północnym brzegu pojawili się zwiadowcy Wheelera. Kerr widział, jak przerażone kobiety i dzieci, a także starcy (trudno oszacować ich liczbę, ale świadkowie mówią i o kilku tysiącach):

podnosili ręce i błagali od dowódcy korpusu ochrony, jaką im obiecano, ale modlili się na próżno i w płaczu i udręce mężczyźni, kobiety i dzieci ruszyli setkami do wartkiego strumienia, gdzie wielu utonęło na naszych oczach.

Ci, którzy nie zginęli od kul i szabel nadjeżdżającej szarej kawalerii, zostali z powrotem pochwyceni i odesłani do zbiorczego obozu dla złapanych niewolników. Wielu próbowało przepłynąć strumień. Wściekli żołnierze federalni starali się im podesłać pnie czy nawet łodzie z mostów pontonowych, a nawet usiłowali z brzegu – na ile to możliwe – wejść do rzeki, by pomóc uciekającym. Niestety te wysiłki powstrzymali chłopcy Wheelera gęsto ostrzeliwując drugi brzeg.

Należy pamiętać, że Davis był nie tylko zatwardziałym demokratą, ale także mniej lub bardziej sympatykiem niewolnictwa (!). Był to z pewnością dobry dowódca (na dniach miał dostać honorowy stopień generała majora ochotników), jednak – jak widać – wielce problematyczny. Zaś sprawa znad Strumienia Ebenezera nie miała jeszcze swojego finału, choć przemieni się w swego rodzaju odbijanie piłeczki. Sekretarz Wojny Edwin McMaster Stanton przybył na początku 1865 r., żeby przeprowadzić śledztwo w tej sprawie, jednak za Davisem stanął murem Sherman (ku ukrytej wściekłości części młodszych oficerów). Dla świętego spokoju przed ważnymi wydarzeniami politycznymi ostatecznie dano Davisowi spokój (pamiętajmy, że był prominentnym członkiem Partii Demokratycznej).

„Śmiali jankescy chłopcy Shermana nigdy nie dotrą do wybrzeża!”… Tak twierdzili pewni siebie rebelianci, a to była niezła przechwałka!...

Tylko osoba wybitnie naiwna wierzyłaby, że na 285 mil (ok. 459 km) marszu unioniści nie napotkają oporu. Ponieważ większość rebeliantów poszła do Tennessee z Hoodem, na drodze Shermana stał gen. por. William Hardee, dawny podkomendny Josepha Johnstona. Problem polegał na tym, że 60-tysięcznej niebieskiej nawale mógł przeciwstawić najwyżej ok. 15 tys. wojska za jednym zamachem. Było to ok. 10-12 tys. regularnych żołnierzy, 3 tys. milicjantów z tzw. Rezerw Georgii (chłopcy i starcy, których liczba była płynna) oraz ok. 8-10 tys. kawalerzystów gen. mjr Josepha Wheelera.

reklama
Marching through Georgia

Z tych wszystkich jednostek najniebezpieczniejsi byli jeźdźcy „Walczącego Joe”. Krążyli wokół wojsk Shermana, starając się wyłapywać i niszczyć grupy furażowe. Co jakiś czas na drzewach unioniści widzieli powieszone ciała swoich kamratów z tabliczkami Łazęga Shermana. Byli dokuczliwi, ale nie mogli powstrzymać wroga. Zresztą głodni i obdarci niewiele różnili się w swoim postępowaniu od federalnych. Południowe gazety były pełne oburzenia na niszczące bezprawie swoich kawalerzystów. Jeden z żołnierzy Wheelera, William Nugent, pisząc do żony Eleonor stwierdził wprost:

Nie uważam, żeby Jankesi byli gorsi od żołnierzy naszej armii. Nasi okradają i plądrują bezmyślnie wszystkich niezależnie od płci.

22 XI w rejonie Griswoldville doszło do starcia pomiędzy brygadą gen. Charlesa Walcutta (2. Brygada 1. Dywizji XV Korpusu) wspieranej przez dwa pułki kawalerii a jazdą Wheelera oraz brygadą milicji gen. Pleasanta Phillipsa. Jazda Wheelera spędziła z pola niebieskich kawalerzystów i utknęła przed okopaną piechotą federalną wspartą artylerią. Wówczas do natarcia ruszyli milicjanci. Trzykrotnie atakowali i trzykrotnie byli odpierani (doszli na 70 metrów od pozycji unionistów). Jednak przewaga ogniowa i wyszkolenia weteranów Shermana zrobiły swoje. Jeden z unionistów Theodore Upson, tak zapamiętał ten atak:

Nigdy wcześniej widok zabitych i rannych tak mnie nie poruszył. Mam nadzieję, że nigdy już więcej nie będę musiał strzelać do ludzi. Nie mieli bladego pojęcia o walce i wydaje mi się, że ich oficerowie wiedzieli niewiele więcej. (…) Nie ma Boga na wojnie. Jest ona bezlitosna, okrutna, mściwa, niechrześcijańska, dzika i bezwzględna. Jest wszystkim o czym tylko marzył Diabeł.

Upson musiał wiedzieć o czym mówi – sam intensywnie strzelał z 7-strzałowego, powtarzalnego karabinka Spencer. Ogólnie za cenę 94 żołnierzy unioniści wyeliminowali ok. 1100 nieprzyjaciół – aczkolwiek pamiętajmy, że 600 z nich poddało się, co nie świadczy o wysokiej motywacji Rezerw Georgii do obrony własnych domów.

reklama

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

…Niestety, nie pamiętali o gościnności…

Innym sposobem na opóźnianie marszu było zakopywanie naciskowych tzw. torped lądowych (prekursorek dzisiejszych min). Nie wzbudziło to u Shermana większego podziwu. Uważał taki sposób walki za nierycerski i zbrodniczy. Kiedy jeden z jego oficerów zapoznał się osobiście z wynalazkami „Bombowych Braci” – generałów Montgomery’ego i Gabriela Rainsów, nakazał iść przodem kolumnie jenieckiej i osobiście rozminowywać trasę. Tym samym osobiście gwarantowali, że droga jest bezpieczna. Jak widać to nie marszałek Georgij Żukow był prekursorem oryginalnych sposobów rozminowywania…

Generalnie rzecz biorąc, jedyne problemy sprawiał Wheeler, toczący zaciekłe pojedynki z Kilpatrickiem. Obaj realizowali zadania dla swoich wojsk – unionista prowadził jedne, zaś konfederat osłaniał odwrót drugich. Dodatkowo Jankes zamierzał wyzwolić żołnierzy federalnych w Camp Lawton (konfederaci zdołali go ewakuować). Niezależnie od tego niszczył mosty, linie kolejowe oraz infrastrukturę.

Nad Buck Head Creek dał się jednak zaskoczyć porannym atakiem zawadiaków Wheelera i o mały włos nie dostał się w ręce swojego adwersarza. Jednak stoczona 4 XII bitwa pod Waynesboro zakończyła się ostatecznym sukcesem unionistów – rebelianci zostali rozproszeni i „Walczący Joe” przestał być poważniejszym zagrożeniem (choć wciąż krążył wokół maszerujących unionistów).

…gdy maszerowaliśmy przez Georgię!

Choć kampania rozwijała się pomyślnie, żołnierze zaczęli być zmęczeni marszem. Pomimo niezwykle wydajnej działalności grup furażowych, pojawiały się pierwsze braki zaopatrzeniowe. Niepokoiły również kurczące się zapasy amunicji – odganianie kawalerzystów konfederackich powoli, ale niemiłosiernie ją zużywało. Sherman zakładał, że problem rozwiąże się wraz z zakończeniem marszu nad Atlantyku, gdzie miała na niego czekać wielka flota zaopatrzeniowa admirała Johna Dahlgrena. Był tylko jeden szkopuł – trzeba było do nich dotrzeć.

10 XII unioniści po jawili się na przedpolu Savannah. Napotkali tutaj zalane pola ryżowe, zaś w jedynych istniejących przejściach okopało 10 tys. żołnierzy Hardee’go. Federalni znaleźli się w swego rodzaju potrzasku – odcięci od statków zaopatrzeniowych, mieli przed sobą silne konfederackie okopy, znajdowali się we wrogim i spustoszonym kraju, po którym krążyli żądni zemsty jeźdźcy. Sherman jednak znalazł lukę w tej pułapce.

reklama
Marching through Georgia w wykonaniu 97th Regimental String Band

Federalni nie musieli zdobywać portu, musieli tylko dotrzeć do wybrzeża. Kawaleria znalazła słaby punkt nad rzeką Ogeechee – Fort McAllister, broniony przez zaledwie 230 żołnierzy mjr. George’a Andersona. Do 13 XII dywizja gen. Williama Hazena (jednostka, której pierwszym dowódcą na początku wojny był Sherman) ruszyła do zdecydowanego ataku i zdobyła umocnienia za cenę 134 żołnierzy (większość zginęła od wybuchu min niż od ognia konfederatów).

Mając nieskrępowaną łączność z marynarzami Dahlgrena, Sherman uzupełnił zapasy i wypożyczył od Marynarki Wojennej ciężkie działa. Pewny siebie jankeski dowódca wysłał 17 XII ultimatum wzywające do natychmiastowej kapitulacji, w przeciwnym razie poczułby się usprawiedliwiony z zastosowania najcięższych środków i nie będzie się wysilał w opanowaniu żołnierzy (…). Hardee postanowił jednak nie przyjmować tych warunków i nocą nocy 20 XII na pospieszne postawionym moście pontonowym na rzece Savannah wymknął się z miasta i pomaszerował na północ.

21 XII burmistrz Savannah Richard Arnold w otoczeniu radnych i żeńskiej śmietanki towarzyskiej miasta wręczył Shermanowi klucze do miasta. Chwilę potem dywizja gen. Williama Geary’ego wkroczyła do miasta kończąc tym samym tę niecodzienną kampanię. 25 XII prezydent Lincoln otrzymał od Shermana dość nieoczekiwaną prośbę:

Proszę przyjąć w prezencie gwiazdkowym miasto Savannah wraz ze 150 działami i masą amunicji oraz ok. 25 tys. belami bawełny.

Oczywiście, Lincoln z radością przyjął ten świąteczny upominek, czemu dał wyraz następnego dnia, dziękując Shermanowi i całej armii, oddając przy tym honor jej dowódcy.

Tak więc wyrąbaliśmy przejazd dla wolności i jej orszaku!… 60 mil wszerz i 300 mil wzdłuż!...

Zniszczenia w Georgii były ogromne. Sherman sam szacował je na:

nie mniej niż 100 milionów dolarów, z czego przynajmniej 20 milionów można zapisać na naszą korzyść, a reszta to były zwykłe marnotrawstwo oraz dewastacja. To może świadczyć o brutalnym wojowaniu, ale pokazuje ono smutną rzeczywistość wojenną na zapleczu tym, którzy bezpośrednio lub pośrednio mieli wpływ na wplątanie nas w obecne nieszczęścia.
reklama

Szacunkowo oblicza się, że żołnierze federalni zabrali ok. 10 tys. koni i mułów oraz ok. 13 tys. bydła, zarekwirowali kilkanaście milionów ton kukurydzy i paszy, zniszczyli 480 km linii kolejowych, nie licząc linii telegraficznych, stacji młynów i odziarniarek do bawełny. Obserwując to dzieło zniszczenia major Henry Hitchock, pochodzący z Alabamy sztabowiec Shermana, stwierdził, że to okrutne konsumować i niszczyć podstawę egzystencji ludności. Jednak ostatecznie uznał, że:

choć codziennie potępiam tę konieczność i nie mogę znieść widoku żołnierzy przelewających się przez pola i podwórka (…) nic nie może zakończyć tej wojny prócz ukazania ich [Południowców - M.S.] niemocy. (…) Ta Unia i ten Rząd musi zostać utrzymany, jakkolwiek i za każdą cenę; żeby je utrzymać musimy prowadzić wojnę przeciwko zorganizowanym siłom rebelianckim i zniszczyć je – odciąć je od zaopatrzenia, zniszczyć ich linie komunikacyjne (…) [i – M.S.] zaszczepić w mieszkańcach Georgii wiedzę, że wojna przynosi każdemu nieszczęście, a także wielką niemoc i niezdolność do działania „władcom”.

Amerykański historyk David Eicher stwierdził z kolei, że kampania Shermana była niezwykła, gdyż sprzeciwił się on podstawom sztuki wojennej, działając na głębokim zapleczu nieprzyjaciela bez linii zaopatrzeniowych i komunikacyjnych. Choć oddziały Wojskowego Okręgu Missisipi w pewnym sensie przypominały kreta, który wszedł do tunelu w Atlancie i wyszedł w Savannah, jest w tym nieco przesady.

Zasady sztuki wojennej uczą, że należy dbać o swoje linie zaopatrzeniowe, jednak w czasie wojny secesyjnej ta zasada nie była aż tak rygorystycznie przestrzegana zarówno przez unionistów jak i konfederatów. Latem 1863 r. Lee praktycznie był odcięty od swojego zaplecza, a i tak nie miał problemu z zaopatrzeniem w zasobnej Pensylwanii.

Sherman tak naprawdę nie wykazał się ani oryginalnym podejściem do prowadzenia operacji ani też ryzykiem. Pamiętajmy, że kluczowy element Kampanii Vicksburskiej Granta opierał się właśnie na takim skalkulowanym ryzyku – odcięcia się od własnego zaplecza, szybki marsz do celu i furażowanie na miejscu. Dodatkowo Marynarka miała przebić się przez baterie nadbrzeżne i dostarczyć wojenne materiały poniżej obleganego miasta.

reklama

Sherman brał udział w tej operacji jako dowódca XIII Korpusu Armijnego. Pamiętał również zaskoczenie, gdy okazało się, że po spaleniu magazynów w Holly Springs, sytuacja federalnych nie pogorszyła się dzięki zaopatrzeniu z terenu działań. Co prawda na mniejszą skalę, jednak organizował wówczas dynamiczne przemarsze i furażowanie. Była to dobra szkoła.

Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”

Mateusz Będkowski
„Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (cz. I)
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
143
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-01-3

Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3

Trzeba pamiętać, że trasa przemarszu przez Georgię nie była przypadkowa. Na podstawie map podatkowych, Sherman wiedział, którą drogą najlepiej podążać, żeby móc wyżywić armię. Pomogło to również przy okazji zmylić konfederatów – do ostatniego momentu nie mogli rozpoznać celu całej operacji.

Opowieści, że Sherman jako pierwszy przeprowadził wojnę totalną są nieco przesadzone jako skrót myślowy. Wojna totalna, to wojna prowadzona przez cały kraj, taką od połowy 1862 r. de facto prowadziła Konfederacja (dla odmiany Unia w gruncie rzeczy walczyła, jakby miała jedną rękę schowaną za plecami). Dodatkowo pamiętajmy, że „okrutne” metody Shermana nie były oryginalne i sięgały czasów starożytności. Na czym polegał więc jego ewenement?

Po pierwsze na rozmachu i konsekwencji. Po drugie – i tu zabrzmi to dziwnie – na oszczędzaniu siły żywej, swojej i ludności cywilnej. Choć do dziś o Marszu do Morza krążą drastyczne legendy, musimy pamiętać, że spowodował on śmierć – w skali całej wojny – niewielu żołnierzy i cywili. Ci ostatni zostali ograbieni ze wszystkiego, zniszczono im domy – ale nich nie eksterminowano.

W liście do Szefa Sztabu Armii Unii gen. mjr. Henry’ego Hallecka Sherman wyjaśnił prawdziwe cele kampanii:

Walczymy nie tylko z armiami, lecz także z wrogim narodem, więc musimy dać ciężką rękę wojny wszystkim – starym i młodym, bogatym i biednym – tak samo jak zorganizowanym armiom. Zdaję sobie sprawę, że moja ostatnia operacja w Georgii miała ogromny skutek w tej kwestii. Tysiące, które dały się zwieść ich kłamiącym gazetom, że jesteśmy wciąż bici, zdały sobie sprawę z rzeczywistości i nie wykazują chęci do powtórki tego samego doświadczenia.”

Motorem secesji były stany Dolnego Południa, położone na wschód od Missisipi – główne ośrodki plantatorskie (bawełna i ryż). To właśnie im należało złamać chęć oporu.. Pamiętajmy, że Południe mogło stawiać tak długo opór tylko dzięki poświęceniu całego społeczeństwa.

reklama

Co ciekawe, Sherman nie niszczył fabryk i zakładów zbrojeniowych, bo te nie znajdowały się na wybranej trasie. Jego celem był krwiobieg konfederackiego wysiłku wojennego – linie kolejowe. Przez całą wojnę Południowcy dokonywali nadludzkich wysiłków dla zapewnienia ich jakiekolwiek działania. Zniweczenie tego tak naprawdę pozbawiało armię zaopatrzenia – cóż z tego, że zaopatrzenie zalegało w magazynach, skoro nie istniały możliwości jego dostarczenia na front, tak samo jak szybkiego przerzutu wojsk… I właśnie w tym tkwi tajemnica wielkiego sukcesu wojsk federalnych w końcu 1864 r.

Niezależnie od tego, Marsz do Morza wciąż podawany jest jako przykład nowoczesnego prowadzenia wojny totalnej. Ze względu na pamięć o jego brutalności, wciąż uznaje się go za brutalną operację (co ciekawe, nie mówi się tak o działaniach Granta z 1864 r., które przynosiły horrendalne straty). Jeszcze w 1865 r. pod koniec wojny do opinii publicznej przebiła się piosenka Maszerując przez Georgię (Marching Through Georgia), której wybrane fragmenty posłużyły Autorowi tego tekstu na podtytuły. Co ciekawe, Sherman nienawidził tej piosenki, ponieważ gdziekolwiek się pojawił – wszędzie ją grano. Jako ciekawostkę można dodać, że zagrano ją pochodzącemu z Georgii prezydentowi USA Jimmy’emu Carterowi podczas wizyty w Phoenix. Nie trzeba dodawać, że nie zbudziło to radości głowy państwa…

W 1979 r. zespół Charlie Daniels Band wypuścił na swoim albumie Million Mile Reflections piosenkę o Diable, któremu nie udało się ukraść duszy młodego chłopca z Georgii poprzez konkurs gry na skrzypcach. Choć nie ma ona nic wspólnego z opisanymi to faktami, twórcy programu Sherman’s March na History Channel użyli fragmentów tej piosenki jako podkładu muzycznego pod puszczane w telewizji zapowiedzi odnośnie terminu wyświetlenia tegoż show. Zaiste, musiał się William Tecumseh Sherman bardzo zapisać w pamięci społecznej jako wysłannik piekieł…

***

W trakcie Marszu do Morza wielu Georgijczyków mówiło do żołnierzy federalnych: Dlaczego nie pójdziecie do Karoliny Południowej? Powód był prosty – to właśnie ten stan był motorem secesyjnej gorączki z przełomu 1860/1861 r. Biedacy nie wiedzieli, że taki właśnie był plan Shermana. Po uzupełnieniu sił i zapasów niebieska nawałnica skierowała się wzdłuż wybrzeża na północ. Jednak ten marsz różnił się nieco od poprzedniego – w Karolinie Południowej Łazęgi Shermana udoskonalili doświadczenie i umiejętności nabyte w Georgii.

Pożary w Brzoskwiniowym Stanie były jedynie małym ogniskiem w porównaniu z łuną, jaka rozprzestrzeniła w lutym i marcu 1865 r. na terenie Palmowego Stanu….

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Bibliografia

Źródła i wydawnictwa źródłowe:

Marching with Sherman: Passages from Letters and Campaign Diaries of Henry Hitchock, New Heaven 1927,

Memoirs of General William T. Sherman, New York 1886,

My dear Nellie: The Civil War letters of William L. Nugent to Eleanor Smith Nugent, University Press of Mississippi 1977,

The War of the Rebellion: a Compilation of the Official Records of the Union and Confederate Armies, Washington 1881-1901, vol. XLIV,

• Upson T. F., With Sherman to the Sea;: The Civil War Letters, Diaries and Reminiscences of Theodore F. Upson, Bloomington 1958.

Opracowania:

Churchill E., Betrayal at Ebenezer Creek, w: Civil War Times (October 1998),

• Eicher D. J., The Longest Night: A Military History of the Civil War. New York 2001,

• Foote Sh., The Civil War : A Narrative. Red River to Appomattox, New York 1986,

• Kennett L.. Marching through Georgia: The Story of Soldiers and Civilians During Sherman's Campaign, New York 1995

• McDonough J.L., Jones J.P., War so Terrible: Sherman and Atlanta, New York 1987,

• McPherson J. M., Battle Cry of Freedom. The American Civil War, Penguin Books 1988,

• Miles J., To The Sea, Cumberland House Publishing, 2002

redakcja: Przemysław Mrówka

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone