Dariusz Stola – „Kraj bez wyjścia? Migracje z Polski 1949–1989” – recenzja i ocena
Dariusz Stola jest profesorem w Instytucie Studiów Politycznych PAN oraz wykładowcą Collegium Civitas. Od wielu lat prowadzi badania na temat zagłady Żydów i stosunków polsko-żydowskich, reżimu komunistycznego w Polsce i pamięci społecznej, a przede wszystkim na temat migracji międzynarodowych w dwudziestym stuleciu. Nie ukrywam, że na książkę Stoli czekałem z rosnącą niecierpliwością, przynajmniej od zeszłorocznych wakacji. Wtedy właśnie stało się dla mnie jasne, że tak polska historiografia, jak i generalna wiedza Polaków na temat migracji w czasach komunistycznych pełna jest niesprawdzonych sądów. Zauważalny jest poważny niedobór rzetelnych prac na ten temat. Co zrozumiałe, z powodów politycznych przed 1989 r. niemożliwe były kompleksowe badania poświęcone migracjom z komunistycznej Polski. Zastanawiające jest jednak, że od tamtego czasu temat nie znalazł swojego historyka. Pojawiały się, co prawda, prace poświęcone migracjom do Niemiec czy Izraela, ale sam Stola podkreśla, że jego publikacja to pierwsza monografia historyczna migracji z PRL i państw komunistycznych w ogóle.
W moich rozważaniach na temat Kraju bez wyjścia... chcę poruszyć dwie płaszczyzny, na których można odczytywać tę książkę: inderdyscyplinarną i bardziej generalną oraz szczegółową.
Interdyscyplinarność do kwadratu
Dość często zdarza mi się narzekać na to, że monografie dotyczące dziejów PRL są nadmiernie zawężone tematycznie. Nierzadko zdarza się, że bardzo skrupulatnie opisując jedną instytucję czy proces, autorzy tracą z oczu ogólną perspektywę historyczną. W książce Stoli tego problemu nie ma. Na pewno w jakiejś mierze powodem jest to, że samo zagadnienie migracji sytuuje się na pograniczu historii, socjologii, ekonomii i demografii. W konsekwencji trudno jest zamknąć tę problematykę w sztywnym gorsecie pozytywistycznego badania historycznego.
Interdyscyplinarność książki ma solidne podstawy – Dariusz Stola wykazuje się godną podziwu świadomością metodologiczną. We wstępie omawia swój stosunek do samego terminu „migracja” oraz do terminów pokrewnych. Dalej charakteryzuje swoje inspiracje teoretyczne, wśród których wymienia m.in. Everetta Lee, Aristide Zolberga czy Gary’ego Freemana. Autor zaznacza, że z uwagi na brak rozwiniętej spójnej teorii migracji, świadomie balansuje pomiędzy różnymi dziedzinami wiedzy. W celu zbudowania czegoś na kształt roboczej teorii migracji wg Stoli korzysta bardzo sprawnie z teorii sieci społecznych oraz z koncepcji kapitału społecznego. Chcę podkreślić, że fakt, iż autor jest świadom, jakimi narzędziami społecznymi się posługuje, ma kapitalne znaczenie. Dzięki temu bowiem jest w stanie kreować narrację historyczną w sposób od początku do końca zaplanowany, co także zwiększa szansę, że udźwignie ciężar szeroko zakrojonych badań szczegółowych. Słowem, można się spodziewać, że Stola nie ulegnie czarowi źródeł i przebije się przez ich ogromną masę.
Opiewana przeze mnie wszechstronność prezentowana przez Stolę ma także aspekt znacznie bardziej użytkowy. Otóż Kraj bez wyjścia... jest tak naprawdę książką dla każdego. Doskonale sprawdzi się w biblioteczkach historyków, socjologów, politologów czy demografów, ale nie tylko. Myślę, że może zainteresować każdą osobę ciekawą świata, nie tylko studentów czy naukowców. Wszystko dlatego, że tematyka książki i zastosowana perspektywa badawcza pomagają dostrzec ścisłe związki pomiędzy współczesnością a historią najnowszą. Nie mam też najmniejszej wątpliwości, że książkę Stoli chętnie przeczytają wszyscy ci, którzy w PRL starali się o paszport, a to spora grupa osób.
Last but not least – dzięki interdyscyplinarności i szerokiej perspektywie łatwiej jest dostrzec bardziej generalne procesy historyczne. Takim procesem wskazanym przez autora jest bez wątpienia nieubłagane słabnięcie izolacji polskich obywateli od świata zewnętrznego. W tak zarysowanym procesie były momenty przełomowe, w których system izolacji załamywał się (1956 czy 1980) oraz takie, w których następowała wyraźna reakcja systemu (1982). Dzięki analizie m.in. danych statystycznych Stola jest w stanie zarysować, jakie granice miała gotowość ekip rządzących w PRL do liberalizacji migracji zagranicznych. Czasy Gierka jawią się jako zdecydowanie najbardziej liberalne, natomiast brutalne zamknięcie granic w roku 1982 okazuje się mitem, bowiem ruch graniczny był wówczas i tak wyraźnie wyższy niż kiedykolwiek w latach rządów Gomułki.
Szczegółowość na medal
Bardzo niedobrze byłoby, gdyby książka ukazująca ogólną perspektywę i szerokie horyzonty intelektualne była oparta na nie dość szerokiej podstawie źródłowej. I znów – książka Dariusza Stoli tego problemu nie ma. Trzeba wiedzieć, że akta paszportowych instytucji PRL mają niewyobrażalne rozmiary, zajmując wiele dziesiątek kilometrów w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej – stanowią one większość jego zbiorów. Obok archiwów pozostawionych przez centralne władze PZPR, przechowywanych w Archiwum Akt Nowych, są one trzonem źródeł zastosowanych przez Stolę. Jak pisze sam autor: „Prowadzona przez kilka lat kwerenda archiwalna objęła w sumie około 1,5 tys. teczek zachowanych w postaci oryginalnej, na mikrofilmach i mikrofiszach”. Archiwalia to oczywiście nie wszystko. Szeroka kwerenda została przeprowadzona także w zakresie dokumentów osobistych (pamiętników, dzienników, listów), relacji i wywiadów oraz danych statystycznych pochodzących z rozmaitych źródeł. Reasumując, daje to obraz potężnej, mrówczej pracy wykonanej przez autora. Dzięki niej rozważania Stoli mają bardzo silne oparcie źródłowe.
W dwunastu rozdziałach swojej książki autor daje precyzyjny obraz przemieszczeń ludności polskiej pomiędzy 1949 a 1989 rokiem. Rozpoczyna od scharakteryzowania procesu zamykania państwa przez totalitarny reżim, co osiągnęło punkt kulminacyjny pomiędzy 1951 a 1953 rokiem, czego dowodem może być fakt, że w 1952 r. paszport na prywatny wyjazd z Polski otrzymało 50 osób. „Monopolizacja ruchu”, o której Sola pisze za Johnem Torpeyem, była w owym okresie całkowita.
W dwóch kolejnych rozdziałach znajduje się charakterystyka koncesjonowanych migracji mieszkańców PRL do Izraela oraz Niemiec w pierwszych latach PRL. Były to migracje z jednej strony wymuszane administracyjnie, z drugiej zaś była to unikalna szansa, żeby opuścić wrogie środowisko i nie doświadczyć koszmaru napiętnowania, jaki po drugiej wojnie światowej nierzadko towarzyszył obu nacjom.
Następne trzy rozdziały koncentrują się na słabnięciu szczelności polskich granic, co ściśle wiązało się z postalinowską odwilżą i przełomem roku 1956. Emigracja i imigracja stały się możliwe na skalę niemającą precedensu. Ten okres zwiększonej mobilności stał pod znakiem powrotu do kraju Polaków pozostających w głębi Związku Radzieckiego, a także masowych wyjazdów do Niemiec i Izraela. Jednak już w końcu lat pięćdziesiątych możliwości wyjazdu znacznie się skurczyły i system uległ petryfikacji.
Specyfikę ukształtowanego systemu prezentuje rozdział poświęcony systemowi paszportowemu PRL w latach Gomułki i późniejszych. Jak dowodzi Stola, restrykcyjnych posunięć władzy, która ponownie „przykręcała śrubę”, w żadnej mierze nie można uznać za powrót do stanu sprzed 1956 r. Polityka paszportowa po Październiku była znacznie bardziej zdecentralizowana i, przynajmniej pozornie, zdecydowanie bardziej przejrzysta, bowiem uregulowana na poziomie ustawowym. Pomimo ewidentnych zmian na lepsze paszport pozostał swoistym fetyszem aż po ostatnie dni PRL.
Kolejne cztery rozdziały przybliżają rzeczywistość migracji w epoce stosunkowo stabilnego realnego socjalizmu, pomiędzy 1960 a 1980 rokiem. Szczegółowo scharakteryzowano w tym miejscu nie tylko generalne trendy w polityce Gomułki i Gierka, ale także precyzyjnie oszacowano liczby emigrantów, którzy opuścili Polskę w wyniku wydarzeń Marca ‘68 lub ustaleń polsko-niemieckich w latach siedemdziesiątych. Niezwykle ciekawy jest rozdział poświęcony migracjom czasowym w tym okresie. Zawiera on bogate informacje na temat pracy Polaków w NRD czy Czechosłowacji, o wyjazdach do pracy na Zachód, a także o turystyce zagranicznej. Sądzę, że szczególnie ta ostatnia część może zostać przez czytelników powitana z dużym zainteresowaniem.
W końcu ostatni rozdział poświęcony jest „dekadzie osobnej”, czyli latom osiemdziesiątym. Polska po rewolucji solidarnościowej nie była już tym samym państwem, toteż potraktowanie tego okresu oddzielnie jest uzasadnione. Wśród tematów szerzej tam poruszanych znajdują się między innymi próba charakterystyki emigrantów stanu wojennego oraz analiza migracji zarobkowych, będących cechą szczególną ostatniej dekady PRL.
Podsumowanie
Muszę przyznać, że książka Stoli zrobiła na mnie świetne wrażenie. Jej zalety w znacznej mierze już wymieniłem, dodać mogę jeszcze, że recenzowaną pozycję przyjemnie się czyta, wywody prowadzone są klarownie, a językowo książka jest bez zarzutu. Czy ma słabe strony? Są one raczej marginalne, ale dla porządku wspomnę także o nich. Przy wykorzystaniu tak dużej ilości danych statystycznych oczekiwałbym większej ilości wykresów i diagramów – te, które zamieszczono, nie są według mnie dość przejrzyste. Z kolei marginesy książki mogłyby być szersze. Nie jest to żadna moja fanaberia, tak duża ilość tekstu na stronie dość szybko męczy wzrok czytającego.
Jak widać, uwagi mają głównie charakter techniczny. W moim przekonaniu książka Dariusza Stoli jest jedną z najlepszych, jakie do tej pory napisano o historii PRL. Dla historyków tego okresu jest to pozycja obowiązkowa, a dla wszystkich pozostałych będzie to pasjonująca lektura. Nie pozostaje mi nic innego jak wystawić jej najwyższą możliwą notę i gorąco zachęcić do przeczytania.
Korekta: Bożena Pierga