Dariusz Michalski – „Trzysta tysięcy gitar nam gra” – recenzja i ocena
Książka prezentuje się pokaźnie. Ten opasły tom, opatrzony grubą okładką, liczy sobie ponad 850 stron. Jest prawdziwą kopalnią wiedzy o muzyce i historii opisywanego okresu. Każde zagadnienie, które opisuje, analizowane jest w sposób bardzo gruntowny. Znajdziemy przy tym zatrzęsienie dodatkowych materiałów oraz niezliczone cytaty ludzi z branży. Na marginesach co jakiś czas prezentowane są biografie opisywanych osób. Nie brakuje również tekstów znanych piosenek czy fotografii samych wykonawców. Te wstawki nadają całości unikalnego charakteru i pomagają odnaleźć się w klimacie tych czasów. Co więcej, gdy w podczas lektury pojawi się tekst piosenki to albo samorzutnie zaczniemy go nucić pod nosem, albo wyszukamy go w Internecie. Od razu dodam, że z muzyką w tle czyta się jeszcze lepiej. Aż dziw, że wydawnictwo nie załączyło płyty z choćby niektórymi utworami wykorzystywanymi przez autora.
Dużym plusem książki jest szerokie podejście do opisywanych zagadnień. Nie jest to po prostu zbiór faktów, ściśle trzymających się tematu. Autor oddał czar tamtej epoki, klimat, warunki rynku i oczekiwania słuchaczy. Na naszych oczach zespoły tworzą się, przekształcają i rozpadają. Nie poprzestano jednak na przytoczeniu dat. Na pierwszym planie widzimy przyczyny tych wydarzeń, to na nich skupia się autor. Docieka i tłumaczy, kto podjął decyzję, z jakich powodów. Nic nie jest czarno-białe, a i bohaterowie tych opowieści nie są jednoznaczni.
Z drugiej jednak strony jest to przekaz bardzo obiektywny. Posługiwanie się licznymi cytatami, datami i faktami z pominięciem emocji powoduje, że pozycja nie jest łatwa w odbiorze. Jej encyklopedyczny charakter pozbawił ją trochę miejsca na wyrażenie przez autora osobistych odczuć. Chociaż pojawiały się np. wzmianki o życiu prywatnym, to przekazywane były w bardzo oficjalny, zdystansowany sposób. To, co tak poruszało piosenkarzy i zespoły, podane zostało w mało porywający sposób.
Zaletą jest zaprezentowanie treści w konsekwentnie powtarzanej formie. Każdy rozdział zaczyna się od fotografii z cytatem, następnie jednej strony wstępu oraz historii ułożonej w porządku chronologicznym z podtytułami nawiązującymi do znanych piosenek. Początkowe fragmenty dotyczą tylko zespołów, ale dalej jest jeszcze ciekawej. Pojawiają się bowiem rozdziały poświęcone ważnym wydarzeniom czy miastom ważnym z punktu widzenia historii muzyki.
Jeśli chodzi o minusy pozycji to wynikają one bezpośrednią z przyjętej przez autora formy. Jak już wspomniałam, książka jest pomyślana jako kompendium wiedzy na temat polskiej muzyki rozrywkowej. Siłą rzeczy powoduje to, że nie jest to pozycja, która ma czytelnika porywać i trzymać w napięciu. Bez wątpienia jednak dla pasjonatów będzie to nieocenione źródło informacji i ciekawostek. Ze względu na wnikliwe potraktowanie tematu, nawet największy wielbiciel znajdzie w tej pozycji jakąś nowość o której wcześniej nie wiedział.
„Trzysta tysięcy gitar nam gra” to rewelacyjna pozycja dla każdego miłośnika muzyki rozrywkowej. Przypadnie też do gustu każdemu fanowi zespołów z tej epoki. Dzięki przystępnemu ułożeniu rozdziałów, książkę można czytać fragmentami bez uszczerbku dla całości. I chociaż na pewno nie jest to lektura na jeden wieczór, to warto mieć ją w swoim księgozbiorze.