Dan Jones – „Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii” – recenzja i ocena
Przeczytaj fragment tej książki
Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii to druga książka młodego historyka i dziennikarza Dana Jonesa, znakomitego popularyzatora historii, przedstawiciela wspomnianego nieraz na tym portalu prądu narrative history. Dowodzi tego przede wszystkim świetny styl, jakim praca została napisana, który nie dość, że wciąga Czytelnika, to jeszcze daje mu wrażenie bycia świadkiem opisywanych wydarzeń.
Za punkt wyjścia swojej opowieści Jones obrał katastrofę Białego Statku, okrętu, na którym zginął następca tronu Henryka I Beauclerca, młody książę Wilhelm. Oznaczało to dla Anglii problem sukcesji, którą rozwiązała długa, 28-letnia wojna domowa. Na tronie zasiadł wnuk Henryka, syn jego ukochanej córki Matyldy, Henryk, hrabia Andegawenii, zwany od krzaku jałowca, którym jego ojciec ozdabiał swój hełm – Plantagenetem. Ale gwoli sprawiedliwości należy dodać, że tego przydomku jako nazwiska użył w dobie Wojny Dwóch Róż Ryszard książę Yorku dla podkreślenia swoich praw do tronu.
Jeśli czytelnikowi wydaje się, że Anglia w tym momencie pozbawiła się wszelkich trosk, to Autor barwnością i żywiołowością swego tekstu pozbawia złudzeń. Krok po kroku, na ile pozwala objętość książki, przedstawia proces tworzenia się narodowej monarchii angielskiej, rozwijającej się z feudalnej poczwarki. Niemal każdy monarcha – świadomie czy nie – przekształca swoje państwo z anglo-normandzkiego imperium w narodowe angielskie państwo. Pierwszy akt rangi konstytucyjnej jak Magna Carta, pierwszy parlament – to właśnie działo się za czasów Plantagenetów. To, że większość tych kroków została wymuszona, nie robi wielkiej różnicy...
Plantageneci to również wspaniali wodzowie i żołnierze – Jones przedstawia tutaj Ryszarda I, wielkiego wodza krucjat; Edwarda I, zdobywcę Walii i „Młot na Szkotów” oraz Edwarda III, za którego czasów angielscy łucznicy zdobyli swoją sławę. Jednak Jones wydaje się być czasem w tej kwestii surowym sędzią – sukcesy Edwarda I zwanego Długonogim to wynik brutalności i okrucieństwa monarchy, zaś ambicje Edwarda III wplątały Anglię w serię wyczerpujących i niekończących się wojen.
Dla przedstawienia tych wszystkich okoliczności Autor nie tylko zajrzał do źródeł, lecz także dokonał istnego przeglądu literatury odnośnie opisywanej epoki, dokonując przy tym surowej selekcji pozycji wartych wykorzystania i godnych polecenia.
Muszę przyznać, że książka pozostawiła we mnie pewien niesmak dotyczący redakcji i korekty pracy (ciężko mi jest uwierzyć, że Robert Bruce miał nad Bannockburn 600 piechurów – wyraźnie zgubiono tu jedno zero), a także niesmak dotyczący chronologii. Teoretycznie dynastia Plantagenetów – jak sugerowałby przedział czasowy przyjęty przez Jonesa – nie zakończyła się na Ryszardzie II. Książęta Lancasteru i Yorku w prostej linii należeli do dynastii, zaś ostatnim po mieczu Plantagenetem był Edward hrabia Warwick, syn Jerzego księcia Clarence, co kazał się utopić w beczce mozelskiego wina. Co prawda Edward zgodnie z prawem nie mógł objąć tronu – pływający w procentach książę został przy wyroku całkowicie pozbawiony praw, czyli jak to mawiają synowie Albionu – attained. Nie przeszkodziło to jednak Henrykowi VII w sfingowaniu procesu i ścięciu młodego hrabiego. Ciekawym tej historii gorąco polecam książkę Alison Weir Lancasterowie i Yorkowie. Wojna Dwóch Róż.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – pod prasą jest już dalsza część opowieści Jonesa, poświęcona Wojnie Dwóch Róż oraz Tudorom. Moim zdaniem warto czekać.