Czy naród jest „wymysłem” XIX wieku i modernizacji? Spojrzenie historyczne, politologiczne i socjologiczne

opublikowano: 2021-07-27, 06:01
wolna licencja
Aż do lat 80. XX wieku przyjmowano, że podział na narody i grupy etniczne jest „odwieczny”, to znaczy, że narody i grupy etniczne istnieją tak długo, jak istnieje ludzkość. W wydanej w 1983 roku książce „Narody i nacjonalizm” socjolog Ernest Gellner podważył ten pogląd, stawiając tezę, że naród jest, mówiąc metaforycznie „produktem” XIX wieku. Wywołała ona silną dyskusję w środowisku naukowym, a podziały w tej kwestii nie do końca, wbrew pozorom, pokrywają się ze światopoglądem naukowców na linii „prawica i lewica”.
reklama
„Kazanie Skargi”, obraz Jana Matejki, domena publiczna

Początki dyskusji na temat narodów

Początków refleksji nad fenomenem narodu jako takiego należy szukać w XVIII wieku. W tym stuleciu temat ten podjął niemiecki filozof Johann Gottfried von Herder (1744-1803). Według Herdera każdy naród ma swój „charakter narodowy”, który jest zdeterminowany środowiskiem naturalnym, klimatem i geografią fizyczną, które ukształtowały styl życia, formy pracy, postawy i predyspozycje danego ludu. Herder podkreślał przede wszystkim znaczenie języka, który jego zdaniem był uosobieniem różnorodnych tradycji ludowych i pamięci historycznej. Zdaniem Herdera w przypadku każdego narodu możemy mówić o „duchu narodu” (niem. Volksgeist) - organiczną tożsamość ludzi uzewnętrznioną w ich kulturze, a szczególnie w ich języku. Volksgeist ma się zatem ujawniać w śpiewach, mitach, i legendach oraz jest źródłem inspiracji dla narodu.

Kolejnym filozofem, który niedługo po Herderze podjął problem narodu i kwestii z tym związanych był Johann Gottlieb Fichte (1762-1814). W 1808 roku wydał on swoje „Mowy do narodu niemieckiego”. Twierdził w nich, że Niemcy są narodem wyjątkowym, który posiada szczególną misję dziejową. Fichte zakładał, że naród niemiecki dzięki swojemu „nieskażonemu od prawieków językowi” i swej kulturze stoi wyżej od innych narodów, a niemiecka literatura i kultura są „posłannictwem bożym” dla ludzkości. „Mowy” Fichtego stały się później „świętą księgą” nacjonalizmu niemieckiego.

Nie wchodząc już w dalsze rozważania na ten temat z poglądów Herdera i Fichtego, widać z nich jasno, że w owym czasie milcząco zakładano koncepcję „wieczności narodu”- narody miały istnieć od początków stworzenia przez ludzkość pierwszych cywilizacji w starożytności i kontynuować swoją egzystencję tak długo jak długo będzie istnieć ludzkość. Dopiero wydana w 1983 roku książka socjologa Ernesta Gellnera (1925-1995) „Narody i nacjonalizm” spowodowała swoistą „rewolucję” w tej kwestii.

Tezy Gellnera

Głównym postulatem postawionym przez Gellnera jest teza, że naród, państwo narodowe i nacjonalizm są „produktami” nowoczesnego świata, który zaczął się tworzyć na przełomie XVIII/XIX wieku, w następstwie zapoczątkowanej wtedy rewolucji przemysłowej i Rewolucji Francuskiej z lat 1789-1799. Według Gellnera nacjonalizm i związane z nim uczucia i sympatie nie tkwią mocno w naturze ludzkiej jako takiej. Powstają dopiero w wielkich społecznościach, będących produktami industrializmu. Zdaniem Gellnera społecznościom tradycyjnym idea narodu jest całkowicie obca. Gellner twierdzi, że naród i nacjonalizm pojawiły się w wyniku kilku cech społeczności nowoczesnych. Po pierwsze, społeczeństwa przemysłowe cechuje gwałtowny wzrost gospodarczy i skomplikowany podział pracy. Spowodowało to konieczność stworzenia bardziej skutecznego systemu państwowego i znacznie lepszego systemu rządzenia niż te które istniały wcześniej. Po drugie, nowoczesne społeczeństwo wymusza od ludzi konieczność ciągłego wchodzenia w relacje z obcymi, w wyniku czego więź społeczna nie może już opierać się na lokalnych społecznościach, zamieszkujących miasta i wsie. Rozwijające się społeczeństwa industrialne promowały także, poza mobilnością, samodzielne określanie celów i konkurencyjność, co wymusiło znalezienie nowego źródła kulturowej jedności, niż te, które istniały wcześniej. Potrzebę tę zaspokoił nacjonalizm, który rozwinął się, by odpowiedzieć na potrzeby nowych warunków i okoliczności. Głównym środkiem organizacji i unifikacji społeczeństwa przemysłowego stała się z kolei masowa edukacja, u której podstaw leży „oficjalny język”, nauczany w szkołach.

reklama

Tak w dużym skrócie wyglądają poglądy Gellnera na temat powstania narodów i nacjonalizmu. Duża część środowiska intelektualnego na całym świecie i w Polsce je przyjęła. Wzbudziły one jednak także silną krytykę w środowisku historyków, politologów i socjologów.

„Wernyhora”, obraz Jana Matejki, domena publiczna

Polemika z tezami Gellnera w obrębie socjologii, nauk politycznych i historii

Na samym początku warto opisać dyskusję o obrębie socjologii. Odwołam się w tym celu do fragmentu najlepszego moim zdaniem podręcznika do akademickiej nauki tej dyscypliny, autorstwa Anthony’ego Giddensa (ur. 1938), który bynajmniej nie jest naukowcem o poglądach prawicowych [związany jest z brytyjską Partią Pracy, uchodzi także za „guru” Tony’ego Blaira, brytyjskiego premiera z lat 1997-2007]:

reklama
Teoria Gellnera spotkała się z wieloma zarzutami. Krytycy twierdzą, że mamy w tym wypadku do czynienia z teorią funkcjonalistyczną, zgodnie z którą funkcją edukacji jest kształtowanie jedności społecznej. Podobnie jak cały funkcjonalizm, również i takie podejście bagatelizuje rolę edukacji w wytwarzaniu konfliktu i podziałów. Teoria Gellnera nie tłumaczy tak naprawdę namiętności, które może wyzwolić- i często wyzwala- nacjonalizm. Siła nacjonalizmu wynika nie tylko z edukacji, ale także z faktu, że jest on dla ludzi tworzywem tożsamości- czymś, bez czego nie potrafią żyć. W tym sensie zagrożenie interesu narodowego może być postrzegane jako zagrożenie integralności ludzkiej tożsamości. Potrzeba posiadania tożsamości nie pojawiła się, rzecz jasna, dopiero z nastaniem społeczeństw industrialnych. Dlatego krytycy uznają, że Gellner popełnia kardynalny błąd, gdy tak kategorycznie oddziela nacjonalizm od czasów przednowoczesnych. Pod pewnymi względami nacjonalizm jest bardzo nowoczesnym zjawiskiem, ale czerpie też z uczuć i symboliki sięgających daleko wstecz. Zdaniem jednego z najsłynniejszych badaczy nacjonalizmu Anthony’ego Smitha („Etniczne źródła narodu” 1986, wyd. polskie 2009) narody wywodzą się często w linii prostej z wcześniejszych społeczności etnicznych, które nazywa on etniami. Etnia to grupa osób mających wspólnych przodków, wspólną tożsamość kulturową i swoją ojczyznę. Smith zwraca uwagę, że korzenie wielu narodów sięgają społeczności przednowoczesnych, a niegdyś istniały społeczności etniczne przypominające narody. Na przykład Żydzi stanowią odrębną etnię od ponad dwóch tysięcy lat. W różnych okresach historycznych Żydzi skupiali się w społeczności mającej sporo cech narodu. Jednakże dopiero w 1948 roku, po doświadczeniach ludobójstwa w trakcie drugiej wojny światowej, powstało państwo Izrael, które w zamierzeniu ruchu syjonistycznego miało być ojczyzną wszystkich Żydów rozproszonych na całym świecie
reklama

(Anthony Giddens, Philip Sutton „Socjologia”, Warszawa 2020, s.1039-1042).

Krytykę poglądów Gellnera można znaleźć także w innym akademickim podręczniku, tym razem do nauki politologii, autorstwa Andrew Heywooda (ur. 1952), znanego brytyjskiego politologa, który również powołuje się na Anthony’ego Smitha:

Jednakże w The Origins of Nations (1986) Anthony Smith w wątpliwość tezę o związku nacjonalizmu z modernizacją udowadniając ciągłość między współczesnymi narodami a przednowożytnymi wspólnotami etnicznymi, którym nadał miano ethnies. Z tego punktu widzenia narody są historycznie osadzone we wspólnym dziedzictwie kulturowym i języku na długo wyprzedzających osiągnięcie państwowości, a nawet dążenia niepodległościowe. Tym niemniej Smith był zdania, że mimo iż etniczność jest prekursorem nacjonalizmu, współczesne narody ukształtowały się dopiero ethnies zasymilowały pojawiającą się doktrynę suwerenności politycznej. Proces ten miał miejsce u schyłku XVIII i na początku XIX wieku w Europie, zaś w Azji i Afryce w XX stuleciu.

(Andrew Heywood „Politologia”, Warszawa 2011, s.135).

Widać zatem, że na gruncie nauk społecznych teoria Gellnera nie jest czymś powszechnie przyjętym przez środowisko naukowe, co niektórzy naukowcy polscy i nie tylko czasami sugerują. Gellner jest tam traktowany jako twórca pewnej hipotezy, z którą na równych prawach konkuruje hipoteza innego socjologa - Anthony’ego Smitha (1939-2016), której główne tezy zostały powyżej opisane. W Polsce wydano do tej pory trzy publikacje Smitha: „Etniczne źródła narodów” (2009), „Kulturowe podstawy narodów”(2009) i „Nacjonalizm. Teoria, historia, ideologia” (2007). Jest także wielu historyków, dla których poglądy Ernesta Gellnera są czymś nie do przyjęcia. Wystarczy wspomnieć w tym kontekście niedawny wywiad profesora Andrzeja Nowaka dla tygodnika „Do rzeczy” w którym stwierdza:

reklama
Staram się, rzeczywiście, walczyć, nie ja jeden zresztą, z niezwykle prymitywnym uproszczeniem wywodzącym się ze szkoły Ernesta Gellnera i Benedicta Andersona [żyjący w latach 1936-2015, amerykański historyk i politolog, autor książki „Wspólnoty wyobrażone” z 1983 roku, w której przedstawił koncepcję narodów jako „wspólnot wyobrażonych”, ponieważ każdy członek danego narodu jest w stanie zetknąć się w swoim życiu tylko z niewielką liczbą innych członków danego narodu], w myśl którego naród jest wytworem modernizmu, nowoczesności, pewnych wymogów cywilizacyjno-ekonomicznych, które wykorzystuje ideologia nacjonalizmu. W myśl tej dominującej dziś powszechnie „szkoły” możemy o narodzie i świadomości narodowej mówić dopiero od wieku XIX. Ten tępy gellnero-andersonizm kategorycznie odrzucali m.in. np. Roman Szporluk czy prof. Andrzej Walicki- w swoich pracach naukowych, na pewno ważniejszych od jego publicystyki na tematy PRL. Kapitalną historię rozwoju niemieckiej myśli narodowej w późnych wiekach średnich napisał szwajcarski historyk Caspar Hirschi, angielskiej-Adrian Hastings. Niewątpliwie narody powstają w różnym czasie i rozwijają się w bardzo różnym tempie, niektóre dopiero w wieku XIX czy XX, jak choćby Belgowie, bo tego narodu przed 1830 r. nie było, ale z drugiej strony mamy Żydów czy Ormian, których dzieje liczymy w tysiącach lat. A są narody mające niemal dokładnie tysiącletnią historię i do nich należą Polacy, Czesi czy Węgrzy.

(„Polskość znienawidzona”, wywiad z prof. Andrzejem Nowakiem „Do rzeczy”, nr.25-430, 21-27 czerwca 2021 r.).

reklama
Błogosławiony Wincenty Kadłubek. Fragment obrazu olejnego anonimowego artysty, wiszącego nad relikwiarzem w kościele klasztornym w Jędrzejowie, domena publiczna

Zatrzymam się w tym miejscu jeszcze tylko nad dwoma naukowcami wspomnianymi przez prof. Nowaka. Pierwszy z nich to Roman Szporluk (ur. 1933), amerykański historyk i politolog pochodzenia ukraińskiego, a drugi prof. Andrzej Walicki (1930-2020), jeden z najwybitniejszych polskich historyków idei XX wieku, autor m.in. książki „Marksizm i skok do królestwa wolności. Dzieje komunistycznej utopii” (Warszawa 1996, wyd. oryg. ang. 1995).

Podsumowując, moim zdaniem proces powstawania narodu to zjawisko złożone, długotrwałe i skomplikowane, niemniej jednak teza, że narody jako takie powstały dopiero w XIX wieku, a wcześniej w ogóle nie istniały, jest całkowicie błędna i należy ją odrzucić. Niewątpliwie XIX wiek miał dla narodu zarówno polskiego i innych wielkie znaczenie, gdyż przyniósł rewolucyjne zmiany w postaci powstania nowoczesnego świata, co musiało także bardzo mocno zmienić oblicze wszystkich dotychczas istniejących narodów, jednak ten okres nie „stworzył narodów i wspólnot etnicznych” jak chce tego Ernest Gellner, Benedict Anderson i cała reszta naukowców podzielających ich poglądy. Ślady istnienia narodów i waśni etnicznych bardzo łatwo można znaleźć w źródłach historycznych. Odwołam się tylko w tym miejscu do dwóch przykładów. Pierwszym z nich jest „Kronika Polski” Wincentego Kadłubka (ok. 1150-1223) w której znajdziemy słowa: „Komuż nie znana jest pycha, wyniosłość i szał wojenny Niemców”. Drugim z kolei anonimowe dzieło o powstaniu Bohdana Chmielnickiego pt. „Dyskurs o teraźniejszej wojnie kozackiej albo chłopskiej” z czerwca 1648 roku, w którym zapisano: „Z dawna naród ruski zawziął śmiertelną nienawiść przeciwko Lachom albo Polakom”. Także i sam Bohdan Chmielnicki odwoływał się do tego typu retoryki, wypowiadając w lutym 1649 roku do poselstwa polskiego następujące słowa: „Wybiję z lackiej [polskiej] niewoli lud ruski wszystek”. Można także przytoczyć całą masę innych tego typu cytatów z innych źródeł historycznych i epok, ale zabrałoby to już zbyt wiele miejsca i czasu. Chciałbym zatem podkreślić jeszcze raz, z całym naciskiem, na zakończenie swoich wywodów: XIX wiek „nie stworzył narodów”, ale radykalnie zmienił ich oblicze i zasady funkcjonowania, ponieważ musiały się one dostosować do realiów nowego, nowoczesnego świata, który był zupełnie inny niż świat tradycyjny.

Bibliografia:

  • Anthony Giddens, Philip Sutton, Socjologia, Warszawa 2020.
  • Andrew Heywood, Politologia, Warszawa 2011.
  • „Polskość znienawidzona”, wywiad z prof. Andrzejem Nowakiem, [w:] „Do rzeczy”, nr.25-430, 21-27 czerwca 2021 r.

Redakcja: Mateusz Balcerkiewicz

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

reklama
Komentarze
o autorze
Konrad Ruzik
Urodzony w 1988 roku, absolwent historii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oraz historii i politologii na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się historią Polski oraz historią powszechną wieków XX, XIX i XVI-XVIII. Miłośnik twórczości Williama Szekspira, poezji śpiewanej oraz filmów historycznych.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone