Czy może nastąpić „koniec historii”? - polemika z Francisem Fukuyamą [Felieton]
Od kiedy tylko ludzie stworzyli pierwsze cywilizacje, zaczęli zastanawiać się nad swoją historią i zadawać sobie pytanie, czy ona ma jakiś sens, czyli czy zmierza ona do jakiegoś pozytywnego lub negatywnego finału. Już starożytna grecka i rzymska myśl filozoficzna położyła podwaliny pod rozumienie biegu czasu w kategoriach progresywnych, jako kreowanego przez ludzi ciągłego i nieodwracalnego rozwoju czy też postępu.
Prawdziwą filozofię dziejów wypracowali dopiero starożytni Żydzi w myśl swojej unikatowej, monoteistycznej religii. W ich ujęciu historia stała się ciągłym i nieodwracalnym procesem, mającym określony przez Boga początek i koniec. Proces ten miał dzielić się na etapy, które pokrywały się z następstwem pokoleń wybranego narodu żydowskiego. W tej koncepcji mieściły się nie tylko dzieje przeszłe: była w niej także teraźniejszość i przyszłość, których bieg z niepodważalną pewnością miały określać zasady wiary.
Tę filozofię znacznie rozwinęło wywodzące się z religii żydowskiej chrześcijaństwo. Święty Paweł, piszący w latach 50-66 swoje listy, należące do jednych z najwcześniejszych pism chrześcijańskich wyłożył w nich swoją koncepcję dziejów. Według niego czas dzieli się na trzy epoki: przeszłą (wczoraj), teraźniejszą (dziś) i przyszłą (jutro), które następują wzajemnie po sobie organicznie i posiadają ukierunkowanie wewnętrzne ku Jezusowi Chrystusowi i ku wieczności, którą on - Syn Boży otworzył. To właśnie pod wpływem tego poglądu po zaprowadzeniu chrześcijaństwa w Imperium Rzymskim zaczęto dzielić czas w naszym kręgu kulturowym na okresy przed narodzeniem Chrystusem i po narodzeniu Chrystusa, który to podział przetrwał do dziś. Ostatecznie ustalił go Dionizy Mniejszy około 525 roku.
To chrześcijaństwo także po raz pierwszy stworzyło teorię „końca historii”. Miał nim być powrót Chrystusa z nieba na ziemie i dokonanie przez niego sądu nad ludźmi, w wyniku którego dobrzy ludzie mieli być nagrodzeniu przebywaniem wiecznie w niebie razem z Bogiem, a źli ukarani przebywaniem wiecznie w piekle z szatanem, gdzie mieli wiecznie cierpieć.
Według Andrzeja Feliksa Grabskiego założycielem chrześcijańskiej historiografii był święty Łukasz, autor trzeciej Ewangelii i Dziejów Apostolskich, zaliczonych do chrześcijańskiego kanonu Biblii. Swoje dzieła napisał bowiem na podstawie źródeł, którymi były relacje pisane, przekazy ustne naocznych świadków, którzy opisywanych przez siebie wydarzeń oraz jego własne obserwacje. Przyjął on także podział czasu na trzy epoki: przygotowania zbawienia, która miała trwać od początku świata do działalności Jana Chrzciciela, realizację zbawienia- pobyt Chrystusa na ziemi, jego dopełnienie się - w czasie Kościoła, który miał trwać do końca świata, czyli do ponownego przyjścia Chrystusa na ziemię.
Pod koniec starożytności, św. Augustyn z Hippony (354-430) sformułował ostatecznie chrześcijańską historiozofię starożytności (filozofię dziejów) w swoim znanym dziele „O państwie Bożym” (łac. De civitate Dei), które napisał w latach 413-426. Według niego, na skutek grzechu pierworodnego popełnionego przez pierwszych ludzi w raju, na ziemi istnieją „dwa państwa”:
„Dwie miłości więc powołały dwa państwa: miłość własna, posunięta aż do pogardy Boga, powołała państwo ziemskie; miłość Boga zaś posunięta aż do pogardzania sobą, powołała państwo niebieskie. Pierwsze szuka chwały w sobie, drugie w Panu” (tłum. W. Kornatowski).
Przedstawił on także walkę obu „państw” na ziemi, poczynając od założyciela „państwa” ziemskiego Kaina i Abla, „pielgrzymującego na ziemi obywatela państwowości wiecznej”, aż do przyjścia Chrystusa. Następnie omówił dzieje końca obu tych „państw”, opisał Sąd Ostateczny, na którym „państwo ziemskie” zostanie potępione, po czym rozpocznie się mający nie mieć kresu czas „wiecznej szczęśliwości państwa Bożego”, kiedy to już „nie będzie żadnego zła, kiedy nie zabraknie żadnego dobra i kiedy się będzie zajmowało wyłącznie wielbieniem Boga, będącego wszystkim we wszystkich.”
W późniejszym okresie różni myśliciele chrześcijańscy tworzyli swoje teorię, dzielące historię na okresy 6, 7, 8 wieków, wszystkie te koncepcje łączyło jednak to, że miały się one kończyć Sądem Ostatecznym. Z tych wszystkich autorów warto szerzej wspomnieć o Joachimie z Fiore (1145-1202), który przedstawił podział historii na trzy epoki:
- Epoka Boga-Ojca, kiedy to ludzie byli rządzeni za pomocą strachu i zniewoleni przez prawo,
- Epoka Boga-Syna, znacznie lepsza, kiedy to porządek społeczny miał opierać się na synowskim posłuszeństwie i synowskiej podległości,
- Epoka Boga- Ducha Świętego, która miała się rozpocząć w roku 1260 i trwać aż do Sądu Ostatecznego.
W tej epoce społeczeństwo ziemskie miało się rządzić miłością, państwo i Kościół staną się zbędne i przestaną istnieć, na świecie zaś miała zapanować doskonała wolność. Poglądy Joachima z Fiore zostały potępione przez Kościół katolicki.
Ostatnim z myślicieli chrześcijańskich, o których chciałbym wspomnieć, jest św. Tomasz z Akwinu (1224/1225-1274). Według niego chociaż Bóg uczestniczy w każdym działaniu ludzkim, to jednak jego forma została pozostawiona samemu człowiekowi, zatem historia jest tworzona także przez ludzi posiadających wolną wolę, a nie „zaprogramowana z góry w 100 proc.” przez Boga. Tomasz z Akwinu przeciwstawiał się jednak także poglądom głoszącym, że Bóg ingeruje w historię świata, tylko w bardzo szczególnych i indywidualnych przypadkach. Według niego, dzieje świata są świadomą i celową działalnością człowieka, który za wszystkie swoje czyny odpowiada przed Bogiem. W sprawie „końca historii” św. Tomasz był wierny chrześcijańskiej ortodoksji- uważał, że nastąpi ona na Sądzie Ostatecznym.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:
Książka dostępna również jako audiobook!
Dechrystianizacja i sekularyzacja myśli europejskiej, która dokonała się XVIII-wiecznym Oświeceniu, doprowadziła do powstania świeckiej koncepcji „końca historii”, której autorem był Karol Marks (1818-1883). Według tego filozofa, każde społeczeństwo na ziemi przechodzi przez pięć stadiów rozwoju, którymi są:
- 1. Wspólnota pierwotna,
- 2. Niewolnictwo,
- 3. Feudalizm,
- 4. Kapitalizm,
- 5. Komunizm.
Ta ostatnia faza miała trwać w nieskończoność. Koncepcja ta została z jednej strony uznana za utopijną, ponieważ we wszystkich państwach na świecie, gdzie próbowano wprowadzić ostatnie piąte stadium, czyli komunizm w sferze ekonomicznej doprowadziło to do gospodarczego krachu, z drugiej zaś za zbytnio uproszczoną jeśli chodzi o pierwsze cztery fazy rozwoju społecznego, przy czym uproszczenia te są aż tak daleko idące, że w wielu wypadkach prowadzi to do zafałszowania rzeczywistości. Koncepcja Marksa miała jednak wpływ na pewnego współczesnego myśliciela, o którym zaraz będzie mowa…
Francis Fukuyama urodził się 27 października 1952 roku w Chicago. Jest synem Yoshio Fukuyamy, Amerykanina pochodzenia japońskiego i Toshiko Kawaty Fukuyamy, Japonki z pochodzenia. Uzyskał licencjat ze studiów klasycystycznych na Cornell University, a doktorat na Uniwersytecie Harvarda. W okresie 2000-2010 był profesorem międzynarodowej ekonomii politycznej w na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa. Obecnie jest profesorem na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii. W 1989 roku opublikował słynny na cały świat esej „Koniec historii?”, którego tezy rozwinął później w książce „Koniec historii i ostatni świadek” z 1996 roku. Nawiązał w nim do poglądów niemieckiego filozofa Gotffieda Wilhelma Friedricha Hegla (1770-1831), według którego historia ludzkości jest konsekwentnym postępem od jednej epoki do drugiej, przy czy każda następna epoka jest lepsza od swojej poprzedniczki. W końcu miała nadejść ostatnia, idealna epoka, po której nie będzie już kolejnej- owa ostatnia epoka miała być „końcem historii”.
Według Fukuyamy owym „końcem historii” był upadek komunizmu na świecie w latach 1989-1991 i przyjęcie przez większość państw na świecie liberalnej demokracji. Owa liberalna demokracja i gospodarka wolnorynkowa, zdaniem Fukuyamy, są najlepszym z możliwych do wprowadzenia systemów polityczno-ekonomicznych (ale nie są idealne). W myśli Fukuyamy demokracja liberalna ma na celu obronę uniwersalnych praw, przysługujących każdemu człowiekowi, zapisanych chociażby w dokumentach ONZ.
W tym samym czasie ukazało się także dzieło znanego amerykańskiego politologa, Samuela Huntingtona „Trzecia fala demokratyzacji” (1991), w którym wysunął tezy sprzeczne z teorią Fukuyamy. Autor wyróżnił trzy fale demokratyzacji świata:
- pierwszą w latach 1828-1926, po której miał nastąpić w wielu krajach odwrót od demokracji w latach 1926-1942,
- drugą falę w latach 1943-1962, po której znowu w latach 1963-1973 nastąpił w wielu krajach odwrót od demokracji
- i wreszcie trzecią, która rozpoczęła się w 1974 roku i trwa do momentu publikacji jego książki.
Autor, wbrew Fukuyamie, twierdził, że demokracja nie jest dana światu raz na zawsze, czego dowodzą dwie opisane przez niego dwie fale odwrotu od demokracji, które nastąpiły po dwóch pierwszych falach demokratyzacji. Twierdził, także, że także będąca przedmiotem jego publikacji trzecia fala demokratyzacji nie będzie trwała wiecznie i w jakiejś bliżej nieokreślonej przeszłości skończy się i nastąpi po niej trzecia fala odwrotu od demokracji. Dowodził także, że demokrację liberalną jest bardzo trudno wprowadzić na całym świecie, ponieważ takie cywilizacje jak islamska, buddyjska i konfucjańska są obce ideałom demokracji (w odróżnieniu od cywilizacji łacińskiej), ponieważ według ich założeń jednostka ludzka nie ma w społeczeństwie żadnych praw, jej zadaniem jest służyć temu społeczeństwu i interesy społeczeństwa zawsze mają stać ponad jej interesami. Cywilizacjom tym, szczególnie islamskiej, obca jest także idea rozdziału religii od państwa i nie tylko religii, ale także ochrony intymności życia prywatnego- państwo zawsze ma prawo wkroczyć w życie prywatne swoich obywateli.
Swoje tezy Huntington rozwinął w artykule pod tytułem „Zderzenie cywilizacji” z 1993 roku, którego rozwinięciem była z kolei wydana trzy lata później, w 1996 roku, książka „Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego”. Wyróżnił w niej osiem cywilizacji:
- 1. Zachodnią,
- 2. Prawosławną,
- 3. Latyno-amerykańską,
- 4. Islamską,
- 5. Afrykańską,
- 6. Hinduistyczną,
- 7. Buddyjską,
- 8. Japońską.
Według niego politykę w przyszłości zdominują konflikty pomiędzy tymi cywilizacjami, wynikające z dzielących je różnic, chociażby stosunku do demokracji, religii i praw człowieka.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:
Z upływem czasu okazało, że znacznie bliższe rzeczywistości są poglądy Huntingtona. Pierwszym zwiastunem w tej kwestii były ataki terrorystów islamskich z organizacji Al.-Kaida na World Trade Center w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie z 11 września 2001 roku. Uświadomiły one światu jak wielkie znaczenie obecnie mają podziały religijne, bowiem terroryści dokonując tej zbrodni, kierowali się motywami religijnymi. Następujące po nich z kolei ataki USA na Afganistan (2001 r.) i Irak (2004 r.), dowiodły z kolei, że „demokracji nie da się przynieść na bagnetach”, ponieważ obydwa w obydwu tych krajach Amerykanom nie udało się zaprowadzić stabilnego systemu demokratycznego na wzór zachodni.
To, że świat islamski jest „odporny na demokrację”, dowiodły jeszcze dobitniej wydarzenia „arabskiej wiosny” z 2011 roku, w wyniku których po obaleniu w kilku krajach islamskich panujących od wielu lat dyktatur również nie udało się w nich zaprowadzić systemu demokratycznego. Z kolei w Turcji, kraju islamskim, który przez dziesięciolecia był pod wieloma względami (choć nie wszystkim) najbliższy państwom Zachodu, przede wszystkim ze względu na rozdział religii od państwa, do władzy doszedł w 2003 roku Recep Tayyip Erdogan, który najpierw jako premier (2003-2014), a następnie jako prezydent tego kraju (2014-) prowadzi politykę islamizacji państwa i jego odwrotu od demokratycznych zasad.
Na demokrację okazały się także „odporne” komunistyczne Chiny. Mimo zaprowadzenia w tym kraju na przełomie lat 70 i 80 XX wieku de facto systemu gospodarki wolnorynkowej, kraj ten wbrew przewidywaniom licznych politologów do dziś dnia nie stał się demokratyczny- nadal dyktatorskie rządy sprawuje w nich Komunistyczna Partia Chin (KPCh), która na masową skalę prowadzi politykę łamania wszelkich praw człowieka i nie zanosi się na to, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić.
Jeszcze większy zawód pod tym względem przyniosła Rosja - po próbach zaprowadzenia demokracji w tym kraju w latach 90. XX wieku, w 2000 roku rządy objął tam Władimir Putin, jako prezydent, który de facto zaprowadził w nim autorytarną dyktaturę, która również łamie wszelkie prawa człowieka, a przede wszystkim konsekwentnie zabija opozycyjnych wobec niej ludzi (Anna Politkowska, Aleksander Litwinienko, Borys Niemcow, Aleksiej Nawalny). Władimir Putin rozpoczął także na powrót politykę agresji wobec najbliższych sąsiadów Rosji, czego przykładem jest napaść rosyjska na Gruzję (2008 rok) oraz na Ukrainę (2014 i od 2022 roku), w celu przywrócenie granic Rosji z czasów ZSRS.
Huntington miał także rację w kwestii, że trzecia fala demokratyzacji musi się kiedyś skończyć i nastąpi po niej odwrót od demokracji w wielu krajach. W moim przekonaniu, owa trzecia fala trwała mniej więcej do 2000 roku, a jej ostatnim sukcesem było zaprowadzenie na trwałe demokracji w Meksyku, po trwających ponad 70 lat rządach w tym kraju Partii Rewolucyjno-Instycjonalnej (1929-2000). Już jednak od 2001 roku widzimy zahamowanie demokratyzacji na świecie, czego przykładem są chociażby opisane powyżej wydarzenia w świecie islamskim, a także odwrót od demokracji w wielu krajach, chociażby w Rosji i w Ameryce Łacińskiej (Wenezuela, Nikaragua). Po rozpoczętej w 2022 roku wspomnianej wcześniej agresji Rosji na Ukrainę nikt już obecnie nie traktuje tezy Fukuyamy o „końcu historii” na poważnie.
Opisane przeze mnie wyżej teorie „końca historii” były wyrazem odwiecznych ludzkich pragnień stworzenie świata idealnego, bez przemocy, wyzysku jednych ludzi przez drugich, biedy oraz nadużyć władzy, w którym wszystko zmierza tylko i wyłącznie w jednym, dobrym i pożądanym kierunku. Niestety, takiego świata stworzyć się nie da, ponieważ moim zdaniem człowiek, jako byt niedoskonały, który popełnia w swoich życiu liczne błędy i występki moralne (przez chrześcijaństwo zwane grzechami), nie jest w stanie stworzyć niczego doskonałego na tym świecie. Pewne cechy ludzkie widzimy w każdej epoce historycznej np. skłonność jednych państw do agresji przeciwko drugim, czy też do popełniania zbrodni wojennych i należy sobie postawić pytanie dlaczego niby w naszej epoce miałoby być lepiej. Z powodu postępu technicznego i naukowego?
Tezie tej ostatecznie zadał kłam wiek XX, który mimo o niebo wyższego poziomu technicznego i naukowego okazał się znacznie bardziej okrutny od takich epok jak chociażby starożytność i średniowiecze. Postępowi technicznemu i naukowemu ludzkości nie towarzyszy zatem niestety jej postęp moralny. W tym znaczeniu zatem „końca historii” nigdy nie będzie, co nie znaczy oczywiście, że powinnyśmy przyjąć postawę pasywną wobec świata- przeciwnie powinniśmy dążyć do tego, żeby istniejącego na nim zła zarówno na „dole” (przestępczość), jak i też na „górze” (złe systemy polityczno-ekonomiczne) było jak najmniej, gdyż jakkolwiek nie da się zupełnie wyeliminować zła ze świata, to jednak możemy w sposób znaczący zmniejszyć jego skalę w taki sposób, że będzie on zauważalny dla każdego…
Bibliografia:
- Augustyn z Hippony, O Państwie Bożym. Przeciw poganom ksiąg XXII, Warszawa 1977.
- Andrzej Feliks Grabski, Dzieje historiografii, Poznań 2006.
- Samuel Huntington, Trzecia fala demokratyzacji, Warszawa 2009.
- Samuel Huntington, Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego, Warszawa 2004.
- Francis Fukuyama, Koniec historii, Poznań 2000.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.