Czy istnieje Kod Matejki?

opublikowano: 2015-07-16, 18:52
wolna licencja
Kim był Jan Matejko? Królem Duchem, serc pokrzepicielem, może nawet prorokiem? Co wspólnego ma „Stańczyk” z katastrofą smoleńską? Jak ustosunkować się do „Bitwy pod Grunwaldem” z perspektywy gender? Do odpowiedzi na te niezwykłe pytania zbliżyć się można było 15 lipca, na spotkaniu zorganizowanym przez Muzeum Narodowe w Warszawie w 605. rocznicę bitwy pod Grunwaldem.
reklama

30 czerwca ruszyło „Lato w MNW”: specjalny wakacyjny program, organizowany przez Muzeum Narodowe w Warszawie, skierowany do szerokiego grona odbiorców. Program został tak przygotowany, by każdy z gości MNW znalazł coś dla siebie i swojej rodziny, znajomych, mógł przyjemnie spędzić czas – mówi Edyta Rubka-Kostyra z Działu Edukacji placówki. Muzeum w swym letnim programie oferuje między innymi zajęcia dla rodzin z dziećmi, warsztaty dla młodzieży czy też różnorakie spotkania dla dorosłych.

Do tych ostatnich zalicza się cykl „Letnie zwiedzanie MNW”, w ramach którego Jan Przypkowski 15 lipca przybliżył słuchaczom przeróżne, czasem dość osobliwe, interpretacje obrazów Jana Matejki, z „Bitwą pod Grunwaldem” na czele.

„Grunwald” jest obrazem nie tyle historycznym, co – przede wszystkim – symbolicznym. Ukończony w 1878 roku, po czterech latach pracy, jest sztandarowym przykładem malarstwa nawiązującego do wpaniałej przeszłości – podkreślił przewodnik, mówiąc o dziele tym jako części twórczości Matejki powstałej „ku pokrzepieniu serc”. „Bitwa pod Grunwaldem” ujrzała światło dzienne w chwili renesansu pamięci o Zakonie w Prusach, przez co uznany został za swego rodzaju uderzenie w Niemcy. Zaowocowało to wzrostem popularności i uwielbieniem dla malarza. Matejko dostał od Rady Miasta Krakowa berło i mianowany został niemalże królem. Przy swojej ogromnej megalomanii wygłosił wówczas mowę, w której zdecydowanie zgodził się z tym tytułem i ogłosił się wręcz Królem Duchem, który ma sumieniem narodu kierować – podkreślał Przypkowski.

Wraz ze wzrostem zainteresowania dziełem zaczęły pojawiać się liczne teorie, dotyczące tego co autor chciał odbiorcom przekazać. Ze względu na niezbyt powiązane z historycznymi realiami przedstawienie postaci, niemal każdy fragment obrazu został poddany wnikliwej analizie.

Zobacz też:

Jednym z najczęściej rozpatrywanych elementów jest scena śmierci Wielkiego Mistrza Zakonu – Ulricha von Jungingena. Atakują go równocześnie trzy osoby: z góry dosięga go miecz pruskiego rycerza; z ziemi oręż dwóch pieszych – półnagiego litewskiego wojownika oraz mężczyzny w czerwonym kapturze, kojarzonego z katem. Litwin trzyma w ręku włócznię. Nie jest to zwykła broń, lecz włócznia świętego Maurycego, podarowana Bolesławowi Chrobremu przez cesarza Ottona III. Miała ona być zapowiedzią przyjaźni polsko-niemieckiej, którą niejako zniszczył Wielki Mistrz, za co spotkała go kara. Według innej interpretacji obecność włóczni na obrazie, w rękach właśnie tej postaci, ma podkreślać bezzasadność ekspansji Krzyżaków, rzekomo walczących z pogańskimi wierzeniami na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Natomiast obecność kata symbolizuje wyrok wykonany na von Jungingenie za wywołanie niesprawiedliwej wojny.

Jan Matejko – autoportret (1892 r.)

„Bitwa pod Grunwaldem” to dzieło trudne do interpretacji ze względu na niemalże brak jakiejkolwiek kompozycji. Ciężko rozróżnić walczące strony, zrozumieć kto naciera, a kto się broni. W tym nieładzie postacią centralną, klamrą dla reszty, jest wielki książe Witold. Dla niektórych zastanawiającym jest, dlaczego to on, a nie Jagiełło, znajduje się w tej części obrazu. Najpopularniejszą interpretacją tego faktu jest przeciwstawienie dwóch wizji władcy: dawnego – walecznego, znajdującego się w centrum wydarzeń, oraz nowoczesnego stratega.

reklama

Niewiele brakowało, by po drugiej wojnie światowej twórczość Matejki została skazana na zapomnienie. Człowiek ultrakatolicki, ultrakonserwatywny, monarchista nie nadaje się na socjalistycznego świętego. Jeżeli przejrzymy twórczość Matejki, zobaczymy, że jest tam znacznie więcej obrazów antyrosyjskich, niż antyniemieckich – podkreślał Jan Przypkowski. Mimo to w latach pięćdziesiątych nieoczekiwanie nastąpiła całkowita zmiana w postrzeganiu malarza. Zagadką jest, kto o tym zadecydował. Rok 1953 ogłoszono nawet rokiem matejkowskim. W związku z tym nieoczekiwanym zwrotem „Bitwa pod Grunwaldem” doczekała się kolejnej interpretacji: Wielkiego Mistrza mieli więc zabić rycerze, ale zwykli przedstawiciele prostego ludu. Ukazana miała tu zostać walka klas – chłopi rozprawili się z ciemiężcą, opierając się magnackiej samowoli.

Bez Twojej pomocy nie będziemy mogli dalej popularyzować historii! Wesprzyj naszą działalność już dziś!

Mogłoby się wydawać, że „Grunwald” został rozważony w tak wielu kontekstach, że wreszcie nadejdzie czas, kiedy to „Matejko zostanie ostatecznie zinterpretowany”. Wydano kilka publikacji na ten temat i zdawało się, że wszystko powoli trafia na swoje miejsce. Ale wtedy pojawiły się nowe interpretacje, w tym ta z 2009 roku, dość zaskakująca, która każe nam spojrzeć na dzieło Matejki pod kątem... gender.

Doktor Ewa Toniak, historyk i krytyk sztuki, pokusiła się w swoim artykule o rozpatrzenie „Bitwy pod Grunwaldem” jako rywalizacji między płciami. Badaczkę zaintrygował fakt, że „na obrazie” nie ma kobiet. Można oczywiście próbować wytłumaczyć ten fakt tym, że w bitwach brali udział na ogół jednak mężczyźni, ale byłoby to tłumaczenie archaiczne, z poprzedniej epoki. Dlatego badaczka uznała raczej, że mamy tutaj do czynienia ze wspólnotą homospołeczną – mówił Jan Przypkowski. Według Toniak mężczyźni rywalizowali ze sobą o przestrzeń, potrzebną do ukazania ciała. Tłumaczyłoby to dlaczego żadnego z nich, poza „fallicznie wyprężonym” Witoldem, nie widzimy na obrazie w całości. W tej interpretacji mamy do czynienia również ze sfeminizowaniem wroga – Krzyżacy oraz ich poplecznicy mają więcej cech kobiecych oraz bardziej kolorowe i zdobne stroje; są oni przeciwieństwem męskich wojowników polskich i litewskich. Nie ma kobiet, ale za to... są konie. W kontekście całości mają one stanowić „ukryty substytut kobiecości” oraz przedmiot pożądania wspomnianej „homospołecznej wspólnoty”.

Inny obraz Jana Matejki – „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska” – również doczekał się w ostatnich latach ciekawej interpretacji. Niektórzy w spadającej za oknem komecie dopatrują się zapowiedzi spadającego samolotu, wobec czego malarz urasta w ich oczach do rangi proroka. Teoria ta nie znalazła jednak zbyt wielu zwolenników.

Jan Matejko, Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska (1862).

Na fali popularności powieści Dana Browna pt. „Kod Leonarda da Vinci” oraz jej późniejszej ekranizacji, zainteresowanie ukrytą symboliką dzieł sztuki zaowocowało wśród Polaków potrzebą posiadania własnego „Kodu”. Barbara Walczak, nikomu wcześniej nieznana gospodyni, zajęła się poszukiwaniem ukrytych znaczeń w obrazach Matejki. Efekt? Na wizerunku biskupa Piotra Włosta, a konkretnie na jego szatach, miała ona zauważyć szereg innych postaci. Pieczęć na obrazie „Wyrok na Matejkę” kryje zaś według niej wizerunek tajemniczej kobiety... Te oraz podobne rewelacje są sporą nadinterpretacją, jednak rozpaliły umysł niejednego badacza rodzimych tajemnic. Również fałszywa wiadomość, mówiąca o powstaniu książki „Kod Jana Matejki”, wzbudziła ogromne poruszenie, którego konsekwencją było rzeczywiste pojawienie się powieści o podobnym tytule, „Szyfr Jana Matejki”, napisanej przez Dariusza Rekosza.

Podobne poruszenie wzbudziło w słuchaczach nieoczekiwane zakończenie środowego spotkania. Brak wyraźnego podsumowania tym bardziej rozbudził wyobraźnię i być może, w konsekwencji, skłonił ich do dalszego badania tajemnic twórczości Jana Matejki. A kto wie, jakie efekty mogą owe badania przynieść? Może zaowocują nowymi ideami, wreszcie w pełni logicznymi? Może wreszcie pojawi się zadowalająca, wyczerpująca interpretacja jego dzieł... A może kolejne abstrakcyjne pomysły, budzące uśmiech, a jednocześnie, mimo wszystko, dające do myślenia?

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Bez Twojej pomocy nie będziemy mogli dalej popularyzować historii! Wesprzyj naszą działalność już dziś!

reklama
Komentarze
o autorze
Joanna Fangrat
Studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Interesują ją dzieje polskiego wojska i walk narodowowyzwoleńczych, zwłaszcza w wieku XIX. Jej największą pasją jest literatura. Fascynują ją również języki bałkańskie, w chwili obecnej uczy się serbskiego oraz chorwackiego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone