Czarnobyl widziany ze Słowacji: Niektórzy mówili, że Kijów wyleciał w powietrze

opublikowano: 2010-04-26, 15:19
wszelkie prawa zastrzeżone
W tym czasie odbywał się Wyścig Pokoju między Pragą, Berlinem i Warszawą. Właśnie w tamtym roku postanowiono zmienić jego przebieg i jeden etap miał odbyć się w Kijowie, dokąd kolarze polecieli samolotem. 1 maja mieli ścigać się w samym Kijowie. Nikt nie zwracał uwagi na to, że miała miejsce katastrofa, a kolarze i publiczność mogą zostać ofiarami radiacji – historyk Juraj Marušiak opowiada o słowackich echach katastrofy w Czarnobylu.
reklama

Łukasz Grzesiczak: Dziś mija 24. rocznica katastrofy w Czarnobylu. Prawie wszystkie polskie media przypominają tę datę, a jak to wygląda na Słowacji?

dr Juraj Marušiak - słowacki politolog i historyk, pracuje w Instytucie Nauk Politycznych Słowackiej Akademii Nauk.

Juraj Marušiak: Słowackie media raczej zignorowały tę rocznicę. Za wyjątkiem dziennika „Pravda”, który zamieścił artykuł przypominający rocznicę.

Jak tłumaczyć tę dziennikarską amnezję na Słowacji?

W słowackich mediach niedawno odbyła się szybka wymiana pokoleń i mało dziś jest dziennikarzy, którzy pamiętają okres komunizmu.

Jak Słowacy dowiedzieli się o awarii elektrowni?

Mieszkańcy Bratysławy i zachodniej Słowacji o awarii dowiedzieli się z austriackiej telewizji, która jest w tym regionie dostępna. Część ludzi słuchała też zagranicznych radiostacji. Reszta o awarii dowiedziała się w sposób pośredni - od tych, którzy oglądali i słuchali. W czasie, kiedy oficjalne środki masowego przekazu milczały o całej sprawie, po Bratysławie krążyły plotki o losie Kijowa. Niektórzy ludzie mówili nawet, że Kijów wyleciał w powietrze.

W tym czasie odbywał się Wyścig Pokoju między Pragą, Berlinem i Warszawą. Właśnie w tamtym roku postanowiono zmienić jego przebieg i jeden etap miał odbyć się w Kijowie, dokąd kolarze polecieli samolotem. 1 maja mieli ścigać się w samym Kijowie. Nikt nie zwracał uwagi na to, że miała miejsce katastrofa, a kolarze i publiczność mogą zostać ofiarami radiacji. Władze ukrywały informację o tragedii do momentu oficjalnego wystąpienia Gorbaczowa w telewizji sowieckiej, w którym potwierdził awarię.

Jak wyglądały pierwsze godziny i pierwsze dni po katastrofie? Panował chaos?

Nie, chaos nie panował, ludzie zachowywali się mniej więcej spokojnie. Może trochę mniej pili mleka, mniej jedli owoców z ogrodów. Bali się puszczać dzieci na boiska czy podwórka. Władza wmawiała im, że skutki awarii nie są na tyle szkodliwe dla ludności, żeby podejmować jakiekolwiek kroki. Faktem jest, że radiacja w większym stopniu dosięgnęła tereny na północ od Czarnobyla niż region Słowacji.

Czy ktoś przyszedł z pomocą?

Nie, nikt o pomoc nie prosił, władza Czechosłowacka twierdziła, że wszystko jest w najlepszym porządku.

Czy trauma Czarnobyla jest obecna w dzisiejszym słowackim dyskursie?

Jak najbardziej była obecna. Awaria w Czarnobylu przez pewien czas była jedną z głównych przeszkód budowy elektrowni atomowych na Słowacji. Obecnie przytłaczająca większość ludności popiera budowę elektrowni atomowych.

Pod koniec lat 80. wydarzenia w Czarnobylu spowodowały także większą wrażliwość społeczeństwa na problemy ekologiczne. W końcu lat 80. chciano wybudować w studenckim miasteczku w Mlynskej dolinie niedaleko centrum Bratysławy, próbny studencki reaktor atomowy. Jesienią 1989 roku rozpoczęto budowę reaktora wbrew protestującym studentom i ekologom. Na szczęście jednak wybuch Aksamitnej Rewolucji pogrzebał cały ten projekt.

Na ile doświadczenie Czarnobyla na Słowacji i w Polsce są podobne, na ile odmienne?

Na Słowacji nigdy nie było tak dużego sprzeciwu wobec elektrowni jądrowych jak w Polsce. Nigdy całkowicie nie zrezygnowano z energii atomowej. W czasie awarii elektrowni w Czarnobylu na Słowacji działała elektrownia atomowa Jaslovské Bohunice, a w trakcie budowy była kolejna - Mochovce. Rozważano nawet budowę trzeciej elektrowni we wschodniej Słowacji w pobliżu Koszyc - w miejscowości Kecerovce. Jednak z tej ostatniej elektrowni zrezygnowano w latach 90,, jednak raczej z powodów finansowych niż w związku z Czarnobylem

reklama
Komentarze
o autorze
Łukasz Grzesiczak
Łukasz Grzesiczak – rocznik 1981. Absolwent filozofii UJ, próbuje skończyć bohemistykę na UJ. Przygotowuje doktorat o Europie Środkowej w Instytucie Politologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Pracował jako piarowiec kultury, asystent senatora oraz wydawca on-line w portalu społecznościowym. Czechofil, dziennikarz, recenzent kulturalny – obecnie współpracuje m.in. z tygodnikiem „Przegląd”, czeskim magazynem „Listy”, „Nową Europą Wschodnią”, „Witryną czasopism” i portalem „polis.edu.pl”. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Newsweeku”, „GW”, „Dzienniku Zachodnim”, „Twórczości” i „Lampie”. Jego proza ukazywała się na łamach „Pograniczy”. Tłumaczy z języka czeskiego i słowackiego. Uwielbia kawę, domino, Milana Kunderę i The Clash. Bloguje na http://kostelec.blox.pl

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone