Od Cyryla do Ansgara - średniowieczni apostołowie
Cyryl i Metody w Rzymie
Przez trzy lata bracia głosili słowo Boże w księstwie Rościsława, ale nie byli biskupami, a więc nie mogli wyświęcać na kapłanów młodych Słowian, których uczyli. Aby rozwiązać tę sytuację, postanowili wyruszyć do Konstantynopola.
W Wenecji, gdzie mieli wsiąść na statek, stanęli przed koniecznością obrony swojego dzieła wobec zgromadzenia biskupów, księży i mnichów, którzy oskarżyli ich o używanie w liturgii niedozwolonego języka. Tutaj, w 867 r., otrzymali zaproszenie, by stawić się w Rzymie. Cyryl i Metody natychmiast odpowiedzieli na wezwanie papieża. U bram Wiecznego Miasta oczekiwał ich sam Hadrian II z orszakiem wiernych i towarzyszył im w drodze do bazyliki św. Klemensa, w której bracia złożyli przywiezione ze sobą relikwie papieża Klemensa, jednego z pierwszych następców św. Piotra.
W Rzymie spotkali się z dobrym przyjęciem, chociaż i tam nie brakowało duchownych, którzy mieli za złe misjonarzom, że używają języka słowiańskiego podczas celebrowania Mszy św. Wielu uważało, że były tylko trzy stosowne do tego języki: łacina, greka i hebrajski uświęcone przez napis, znajdujący się na tabliczce przybitej do krzyża Chrystusa. Natomiast Cyryl i Metody twierdzili, że każdemu narodowi trzeba pozwolić modlić się do Boga we własnym języku. Papież zgodził się z nimi: uznał ich dzieło, pozwalając im celebrować w kościołach rzymskich liturgię słowiańską. Wyświęcił też Metodego na kapłana oraz udzielił święceń kapłańskich kilku młodym Słowianom, którzy przybyli do Rzymu razem z dwoma misjonarzami.
Cyryl, który poprzez swoje dzieło znacząco przyczynił się do rozprzestrzenienia się chrześcijaństwa i do jedności Kościoła, osłabiony chorobą, został w Rzymie. Umarł tam 14 lutego 869 r. i został pochowany w bazylice św. Klemensa, gdzie spoczywa do dziś. Metody z błogosławieństwem papieża, jako legat apostolski, wrócił na Morawy, by dalej prowadzić działalność misyjną. Tymczasem jednak Frankowie odsunęli od władzy księcia Rościsława, który mu sprzyjał, dlatego misjonarz udał się nad jezioro Balaton, do Panonii leżącej częściowo na terenie obecnych Węgier, ale zamieszkiwanej wtedy przez Słoweńców.
Aby ułatwić Metodemu pracę i nawracanie ludów słowiańskich w bezpośredniej łączności z Rzymem, a nie tylko poprzez Kościół frankijski, papież powołał nową dużą prowincję kościelną z siedzibą w Sirmium, niedaleko od dzisiejszego Belgradu w Serbii. Metody został arcybiskupem Sirmium i był odpowiedzialny za ewangelizację i rozwój Kościoła na obszarze obejmującym północne Bałkany, równiny Panonii wraz z Morawami, gdzie żyły różne plemiona słowiańskie. Wszystkie te ludy przez krótki okres miały okazję, aby wspólnie przeżywać chrześcijańskie doświadczenie wiary.
Metody na Morawach
Nowy urząd i władza Metodego zostały jednak przez wielu źle odebrane. Nie podobało się to Frankom wschodnim, którzy chcieli politycznie panować na terenach nowej archidiecezji. Ale najbardziej niezadowoleni byli biskupi bawarscy, którzy już wcześniej prowadzili misje na tych ziemiach i uważali, że mają prawo do sprawowania kontroli nad Kościołem na Morawach, w Panonii oraz na Bałkanach.
Z inicjatywy Franków Metody został pochwycony i wtrącony do więzienia. Najpierw w listopadzie 870 r. zwabiono go do Bawarii, na synod w Ratyzbonie, gdzie biskupi niemieccy, wypowiedzieli się przeciwko niemu w ostrych słowach, nazywając intruzem, którego trzeba go odesłać z ziem Słowian i odizolować od tamtejszego Kościoła. Dla uzasadnienia swoich roszczeń arcybiskup Salzburga przedstawił obszerne sprawozdanie, w którym opisał założenie Kościoła bawarskiego i jego działalność misyjną. Metody odpowiedział wówczas biskupom, że papież jako zwierzchnik całego Kościoła ma prawo ustanawiać nowe diecezje i wyznaczać tereny misyjne. Jednak jego obrona nie przyniosła spodziewanych efektów. Został przewieziony do Szwabii i uwięziony w klasztorze, mimo protestów Hadriana II. Przebywał w zamknięciu dwa i pół roku, dopóki nowy papież Jan VIII nie uzyskał jego uwolnienia.
Mieszkańcy Moraw, którzy nie chcieli kapłanów z Bawarii, poprosili papieża, aby Metody mógł być znowu z nimi i przyjęli go z entuzjazmem. Metody dalej prowadził dzieło misyjne; używając języka słowiańskiego w liturgii i w piśmie, nauczał, głosił kazania, chrzcił. Prawdopodobnie także czeski władca został ochrzczony przez Metodego. Misjonarz zgromadził wokół siebie wielu młodych uczniów, którzy wzrastali przy nim w wierze, w miłości do kultury i w zapale misyjnym. Dzięki nim chrześcijaństwo dotarło do wszystkich Słowian, a na północy również do Polaków znad Wisły. Wśród młodych uczniów wyróżniali się zwłaszcza trzej: Gorazd, Klemens i Naum.
W 882 r. Metody przybył do Konstantynopola, gdzie został serdecznie przyjęty przez cesarza i patriarchę, którzy obdzielili go licznymi darami: był to wyraz akceptacji dla misji chrystianizacyjnej i całej działalności Metodego. Po powrocie do ojczyzny Metody troszczył się głównie o przygotowanie swoich następców. Chciał, aby mieli przetłumaczone wszystkie księgi liturgiczne i kanoniczne. W tym kręgu wykształconych uczniów Metodego powstały również dwa wspaniałe dzieła w obronie wiary chrześcijańskiej i Kościoła słowiańskiego: Żywot świetego Cyryla – napisany być może przez Klemensa z inspiracji arcybiskupa – i Żywot świętego Metodego, napisany bezpośrednio po jego śmierci, która nastąpiła 6 kwietnia 885 r.
Powyższy tekst jest fragmentem książki „Historia chrześcijaństwa”:
Klemens i Naum ewangelizują Bułgarię
Śmierć Metodego miała poważne konsekwencje dla życia Kościoła u wszystkich ludów podległych do tej pory arcybiskupowi. Na Morawach u boku wielkiego misjonarza sprawował urząd sufragana biskup ze Szwabii, Wiching, mający swą siedzibę w Nitrze. Reprezentował on Franków żyjących na Morawach. Był głównym przeciwnikiem Metodego za jego życia, a kiedy ten zmarł, udał się do papieża Stefana V i przekonał go, że Metody wykazał nieposłuszeństwo i rozpowszechniał heretyckie nauki o Duchu Świętym. W efekcie, Gorazd, którego Metody wyznaczył na swojego następcę na Morawach, został wezwany do Rzymu, a Wiching otrzymał zadanie administrowania diecezją morawską.
To był trudny moment dla uczniów Metodego: papież zabronił im odprawiania liturgii w języku słowiańskim, a ich samych spotkało wiele niesprawiedliwości. Niektórzy kapłani zostali sprzedani jako niewolnicy w Wenecji, zaś najwybitniejszych uwięziono, a następnie wygnano z kraju i pozostawiono nago na brzegu Dunaju. Część z nich, między innymi Klemens i Naum, ruszyło wzdłuż rzeki i dotarło aż do ziem Bułgarów. Ich władca, Borys, przyjął chrzest, ale wielu jego poddanych wciąż jeszcze było poganami. Borys wiedział, że do rozwoju Kościoła w swoim kraju potrzebuje wykształconych duchownych, którzy będą głosić Dobrą Nowinę ludowi w jego własnym języku i nauczą go modlić się po bułgarsku. Przyjął więc uciekinierów z otwartymi rękami i dał im możliwość kontynuowania dzieła Cyryla i Metodego.
Klemens pamiętając o stylu pracy Metodego na Morawach, zatroszczył się przede wszystkim o stworzenie szkoły, w której najzdolniejsi chłopcy mogliby przygotowywać się do posługi kapłańskiej. Niektórzy z nich kontynuowali
później studia teologiczne i prowadzili działalność literacką. Szkoła cieszyła się dużym powodzeniem; według tradycji w ciągu paru lat skończyło ją tysiące wychowanków. Nauka odbywała się w Ochrydzie, nad jeziorem o tej samej nazwie (na terenie dzisiejszej Macedonii). Z czasem Klemens został miejscowym biskupem. Również Naum był zapalonym krzewicielem chrześcijaństwa i podobnie jak Klemens z poświęceniem uczył młodych ludzi. Początkowo rozwijał działalność na północy, w Presławiu. Potem, kiedy Klemens objął urząd biskupa, przeniósł się do Ochrydy, gdzie dalej nauczał młodzież i zbudował klasztor Świętych Archaniołów, który istnieje do dziś. Tu został mnichem, a po jego śmierci ludzie zaczęli go czcić jako świętego.
Bułgarzy wiele zawdzięczają tym misjonarzom: wiarę, własną organizację kościelną, liturgię w języku słowiańskim, a także dzięki ich działalności edukacyjnej pierwsze utwory literackie na temat swojej historii. Poza Bułgarią tradycja Cyryla i Metodego była żywa również wśród Chorwatów ze środkowych Bałkanów, którym udało się wyzwolić spod dominacji frankijskiej najpierw na czele z księciem Domagojem, a potem królem Tomisławem (925). Chorwaci pozostali bardzo długo wierni liturgii słowiańskiej.
Papież Jan VIII: trudna epoka
Pod koniec IX w., wraz ze śmiercią cesarza Ludwika II, zaczęły się ostre dyskusje i walki, kto powinien objąć po nim tron. Oczywiście, również papież, ze względu na znaczenie, jakie w ówczesnym świecie posiadały relacje między głową Kościoła i cesarzem, aktywnie uczestniczył w tych sporach. Biskupem Rzymu był wtedy Jan VIII, który może być uważany za ostatniego ważnego papieża w tym wieku. Po jego śmierci zaczął się okres zamętu, który poważnie dotknął Kościół, a także cesarstwo osłabione walkami pretendentów do korony cesarskiej. Jan VIII miał też inne zmartwienia. Chciał, aby rządzone przez niego Państwo Kościelne było jak najbardziej niezależne od cesarstwa. Niepokoił się także koniecznością obrony przed Saracenami, którzy dominowali wówczas w basenie Morza Śródziemnego i próbując powiększyć swój stan posiadania, sięgali z południowej Italii po tereny papiestwa.
Jan VIII umarł, nie rozwiązując żadnego z tych istotnych problemów. Dodatkowych zmartwień przysporzyli mu rzymscy możni, którzy próbowali coraz bardziej naciskać na namiestnika św. Piotra i za jego pośrednictwem dbać o swoje interesy. W okresie kolejnych, krótkich pontyfikatów, wpływowe rodziny rzymskie zdominowały miasto i papiestwo jak nigdy wcześniej.
Powyższy tekst jest fragmentem książki „Historia chrześcijaństwa”:
Nowe ośrodki kultury
Kościół, tak jak całe społeczeństwo, przeżywał okres przejściowy, ponieważ po epoce Karola Wielkiego cesarstwo chrześcijańskie rozpadło się, a papiestwo – szczególnie z powodu zaangażowania w sprawę sukcesji cesarskiej – przechodziło ciężkie chwile. Jednak rozkwit życia kulturalnego i religijnego, który został zapoczątkowany na dworze króla Karola, wciąż trwał. Można powiedzieć, że za panowania tego władcy to, co nazwaliśmy renesansem karolińskim, uzyskało nową jakość i wielkość.
Nie było już jednego dworu cesarskiego ze szkołą pałacową, z którego wychodziły impulsy dla rozwoju nauki i sztuki, ale trzy, a później nawet pięć. Wszystkie te ośrodki nawiązywały do tradycji Karola, dla którego kultura pozostawała ściśle związana z religią, studiowaniem świętych tekstów i najważniejszych autorów chrześcijańskich. Na dworach królewskich przyjmowano opatów i biskupów, a potężne klasztory łączyła sieć powiązań z dworem. Przy czym istniało szczególne połączenie między ludźmi Kościoła przebywającymi na dworze a tymi, którzy kontynuowali ich pracę w różnych Kościołach lokalnych. Był to czas, gdy bardziej bezpośrednio niż w poprzednim okresie biskupi angażowali się w rozwój kultury.
Tymczasem w wielu krajach powstały nowe ośrodki studiów, takie jak Sens, Reims, Moguncja, Salzburg i inne. Miały one łączność z ośrodkami dworskimi, ale z drugiej strony były już na tyle silne, że same mogły prowadzić działalność kulturalną. Co charakterystyczne, to nie członkowie dworu, lecz biskupi i inni wybitni przedstawiciele duchowieństwa pisali dzieła z historii i doktryny Kościoła, żywoty świętych, zwłaszcza męczenników. Tak więc mimo trudnej sytuacji zewnętrznej pod koniec IX w. oraz wielkiego zamętu wewnątrz samego Kościoła, chciał on nadal opisywać i wyrażać refleksję nad skomplikowanymi losami człowieka.
Refleksja Kościoła nad Eucharystią
W drugiej połowie IX w. nie brakowało wnikliwych rozważań nad największymi prawdami wiary. Żyli wtedy myśliciele, którzy pisali nie tylko komentarze do starożytnych autorów, ale również oryginalne dzieła na temat doktryny chrześcijańskiej. Jednym z największych był pochodzący z Irlandii filozof i teolog Jan Szkot Eriugena, którego erudycja i znajomość greki zadziwiła niejeden dwór, a jego myśl wysoko cenili biskupi i ludzie nauki. Główne dzieło Eriugeny, które przedstawia stworzenie świata, odejście człowieka od Boga przez grzech i powrót za pośrednictwem Chrystusa, powstało na zamówienie arcybiskupa Bourges, który uważał twórczość Jana Szkota za nadzwyczaj pożyteczną dla Kościoła. Niemniej nie był to jedyny uczony reprezentujący kulturę tej epoki. Przykład żywej refleksji i naukowych dociekań w środowisku chrześcijańskim stanowiła dyskusja nad Eucharystią.
Od pierwszych wieków chrześcijanie celebrowali Eucharystię na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy z głęboką wiarą w to, że jest w niej rzeczywiście obecne Ciało i Krew Jezusa Chrystusa. Ale jak się to już wielokrotnie zdarzało w historii Kościoła w innych kwestiach, nadszedł moment, gdy niektórzy wierni odczuli potrzebę głębszego zastanowienia się nad tą tajemnicą.
W czasie tej wymiany poglądów pojawiły się idee, które zostały potępione przez zgromadzenie biskupów, ponieważ umniejszały obecność Ciała i Krwi Jezusa w konsekrowanym chlebie i winie. Natomiast inne refleksje niosły ze sobą nowe akcenty i przemyślenia odnośnie do wielkiej tajemnicy realnej obecności Jezusa w Eucharystii i odnawiania się w nas Jego zbawczej ofiary za każdym razem, gdy odprawiana jest Msza święta.
Niebo i piekło
Znacznie więcej polemik niż ta dotycząca Eucharystii wywołała w owej epoce dyskusja na temat, czy już od chwili narodzin człowiek jest przeznaczony do nieba bądź piekła. Zaczął ją jeden człowiek – Gotszalk z Orbais, ale szybko wciągnęła ona wiele osób i liczne grono biskupów.
Gotszalk (Gottschalk, Godescalc) był mnichem, pochodził z saskiej rodziny możnych i już jako chłopiec znalazł się w opactwie w Fuldzie, które opuścił, aby po pewnym czasie zastanowienia wstąpić do klasztoru w Orbais. Prowadził misje wśród Chorwatów i Bułgarów, dużo podróżował, odbył pielgrzymkę do Rzymu i stopniowo doszedł do przekonania, że ludzie rodzą się z ustalonym już z góry przeznaczeniem, określonym przez Boga, który wybiera ich albo do raju, dając im wieczne zbawienie, albo do piekła, skazując na wieczną mękę (tzw. podwójna predestynacja). Tak więc – według Gotszalka – Jezus przyjdzie powtórnie, aby ocalić tylko tych, których Bóg już i tak przeznaczył do zbawienia.
Gotszalk napisał do swojego przełożonego kilka listów, w których sformułował te poglądy. Opat przedstawił je na synodzie biskupów. W rzeczywistości idee Gotszalka stały w sprzeczności z tym wszystkim, czego z pomocą Kościoła dowiedzieli się do tej pory wyznawcy Chrystusa: mieli oni przekonanie, że Bóg chciał, aby człowiek w wolności odpowiedział Panu „tak” lub „nie” na Jego propozycję powszechnego zbawienia. Byli przeświadczeni, że nawet jeśli Bóg widzi, iż człowiek w głębi duszy chce pójść za Nim, to jednak dał mu całkowitą wolność decydowania o własnym zbawieniu lub potępieniu. Nauki saskiego mnicha zostały uznane za błędne także przez następne synody, które zostały zwołane w tej sprawie.
Gotszalk żył już potem zamknięty w klasztorze i nawet jeśli popełnił błędy, jego religijność była głęboka i szczera, a poglądy stały się dla całego ówczesnego Kościoła punktem odniesienia do refleksji nad darem wolności i wiary, jakiego Bóg udzielił ludzkości.
Powyższy tekst jest fragmentem książki „Historia chrześcijaństwa”:
Organizacja Kościoła
Widzieliśmy, że nawet w momentach ciężkich prób Duch Święty nie opuszczał chrześcijan. Kościół, który cierpiał z powodu walk wokół tronu Piotra i opierał się niebezpieczeństwom zagrażającym terytorium Kościoła i jego niezależności, właśnie pod koniec IX w. uczynił wielki wysiłek, aby na nowo uporządkować i scalić swoje struktury w różnych krajach.
Mówiliśmy już o prawach, jakie ustanowił Karol Wielki, aby ożywić i wzmocnić życie religijne i kulturalne w parafiach. W ich następstwie sieć parafii rozrosła się i zaczęła przybierać formę bardziej lub mniej rozległej diecezji (grupy parafii z jednego regionu), kierowanej przez biskupa.
Chcąc wspomóc biskupa w skutecznym sprawowaniu urzędu, powołano wówczas dziekanów, czyli osoby, które doradzały pasterzowi diecezji i przyglądały się życiu oraz pracy kapłanów na jej terenie. W połowie IX w. została też ustanowiona nowa funkcja archidiakonów, którzy kontrolowali granice i zarządzanie sprawami parafii. Jesteśmy przyzwyczajeni do obecnej organizacji Kościoła. Musimy jednak pamiętać, że potrzeba było wieków, aby pewne formy nabrały życia i utrwaliły się powszechnie. Okres, o którym mówimy, stanowił właśnie etap przejściowy w kierunku takiej organizacji Kościoła, z jaką spotykamy się współcześnie.
W IX w. szczególna rola przypadła arcybiskupowi metropolicie. Miał on prawo kontrolowania biskupów swojej diecezji, a w najbardziej wątpliwych i ważnych kwestiach odwoływał się bezpośrednio do Rzymu. Pełnił także rolę mediatora między biskupami i cesarzem, lub królami, ponieważ wiele praw ustanawianych przez cesarza bądź jego następców dotyczyła również funkcjonowania Kościoła.
Saraceni
Kiedy cesarstwo karolińskie było zjednoczone, dysponowało odpowiednią siłą, aby odeprzeć każdy atak na chrześcijańskie ziemie Zachodu. Jednak walki o tron bardzo je osłabiły, co wykorzystali muzułmanie z Afryki i Hiszpanii, podejmując ekspansję na północ. Z terenu Hiszpanii zbrojne grupy muzułmanów, zwanych Saracenami, zapuszczały się do Prowansji, gdy tymczasem inne ich grupy atakowały Italię z wybrzeży północnoafrykańskich i z Sycylii, systematycznie pustosząc przybrzeżne miasta. Na zdobytych terenach zakładali warowne obozy, które służyły im jako tymczasowe miejsca zamieszkania i jako ochrona w razie kontrataku. W ten sposób Saraceni zdobyli Bari i Tarent i założyli obozy nad rzeką Garigliano między Kapuą i Gaetą. Reakcja chrześcijan była niewystarczająca, ponieważ księstwo Benewentu było rozdarte wewnętrznymi zatargami, a cesarz frankijski nie miał dostatecznej siły, aby interweniować w obronie posiadłości papieskich i tylko Bizantyjczycy stawili mężny opór. To jeszcze bardziej zachęciło Saracenów, którzy zagrozili nawet Rzymowi. Konsekwencje takiego stanu rzeczy najpoważniej dotknęły sławne opactwo Monte Cassino. Zbudowane w VI w. przez św. Benedykta, założyciela monastycyzmu zachodniego, zostało zaatakowane i spalone w okresie swojej świetności.
W VIII w. klasztor ten stał się symbolem obecności w Italii nowych ludów, ponieważ napłynęli do niego mnisi frankijscy i longobardzcy. Longobardowie z Benewentu żywili niekłamany szacunek dla opactwa, w którym z pietyzmem zachowywano regułę św. Benedykta, a Karol Wielki zwrócił się do zakonników z Monte Cassino o przysłanie wiernej kopii Reguły, aby mogły jej przestrzegać wszystkie klasztory w cesarstwie. Karol zaprosił też na swój dwór najbardziej znanego mnicha z Monte Cassino, Pawła Diakona, historyka i poetę, pragnąc zapoznać Franków z licznymi i różnorodnymi osiągnięciami kultury słynnego klasztoru.
Opactwo stanowiło bowiem nie tylko znaczący ośrodek życia duchowego i naukowego, ale również miejsce działalności ekonomicznej. Tereny, jakie zostały mu podarowane, były dobrze uprawiane i zarządzane, sam dom zakonny rozrastał się, powstały nowe budynki, aby pomieścić coraz liczniejszych gości, a także świeckich pracowników klasztoru. Niestety, w 882 r. ten wspaniały ośrodek został zniszczony. Na szczęście wkrótce odrodził się, aby ponownie zaświadczyć o żywotności i nieprzemijającej wielkości reguły św. Benedykta.
Ansgar – apostoł Północy
Północna Europa, w skład której wchodziły obecne państwa skandynawskie: Dania, Szwecja i Norwegia, nie była nigdy atakowana przez Rzymian. Docierali tam tylko handlarze z towarami z Rzymu i z ziem germańskich. Tereny Danii i południowe ziemie innych krajów skandynawskich zamieszkiwał lud Wikingów. Ci doświadczeni żeglarze i świetni wojownicy zdołali podporządkować sobie obszar basenu Morza Bałtyckiego i Morza Północnego. Stworzyli kulturę praktycznie odizolowaną od reszty Europy. Chrześcijaństwo, które stało się religią Rzymian i wielu innych ludów, takich jak Longobardowie i Frankowie, było nieznane w Skandynawii.
W 825 r. pretendent do tronu Danii, możnowładca Harald Klak, dzięki przyjaźni z Ludwikiem Pobożnym, cesarzem Franków, nawrócił się na chrześcijaństwo i przyjął chrzest w Moguncji. Ludwik nadał mu jako własność lenną hrabstwo Hriustri nad Morzem Północnym. Odpowiedzialnym za misję głoszenia chrześcijaństwa na terenach podległych Haraldowi stał się, wyznaczony za radą Ludwika, mnich frankijski Ansgar. Harald został wygnany z Danii w 827 r., ale Ansgar wrócił tam w otoczeniu nowo nawróconych chrześcijan, by zanieść Dobrą Nowinę do Danii i południowej Szwecji.
W 831 r. w Hamburgu (północne Niemcy) powstała diecezja, której zadaniem była ewangelizacja krajów skandynawskich. Natomiast Ansgar kontynuował pracę misyjną w Danii i Szwecji z Bremy, gdzie założył trzy klasztory i dokończył budowę kościoła. Był też znany z dzieł miłosierdzia i wielkiej pobożności.
Aż do swojej śmierci w 865 r. Ansgar wielokrotnie wracał do Danii i Szwecji, głosząc Ewangelię i zostawiając tam kilku uczniów, aby mogli dalej prowadzić ewangelizację. Powstało w ten sposób kilka niewielkich stacji misyjnych, ale ich działalność przyniosła swoje efekty już pod koniec IX i na początku X wieku. Ansgar słusznie więc został nazwany apostołem Północy.