Conn Iggulden – „Bramy Aten” – recenzja i ocena
Conn Iggulden – „Bramy Aten” – recenzja i ocena
Powieści historyczne Igguldena charakteryzują się świetną fabułą, znakomitym i płynnym językiem oraz dużą dozą pomysłowości w kształtowaniu literackiego obrazu faktów historycznych. „Bramy Aten” nie odbiegają od tego schematu. To po prostu bardzo dobra powieść historyczna.
Narracja zaczyna się od stłumienia powstania jońskich Greków przez perskiego króla Dariusza I. Król królów, mając świadomość skąd wyszła inspiracja do rebelii, kieruje swoją uwagę za Morze Egejskie. Postanawia ukarać Helladę zaczynając od Aten. Jednak jego wyprawa – jak wiadomo z historii – kończy się klęską wojsk perskich pod Maratonem. Rozpoczyna się czas przygotowań obu stron. Persami kieruje ich nowy monarcha Kserkses. Grecją… i tu zaczyna się opowieść.
Iggulden serwuje nam piękny przegląd narodzin demokratycznego systemu. Główny bohater – Ksantypos odznacza się pod Maratonem. Nabiera jednak podejrzeń co do postępowania zwycięskiego wodza, słynnego Militiadesa. Po nieudanym kontrataku greckim na Azję Mniejszą wytacza wodzowi proces, który kończy się dla niego porażką. Militiades, zhańbiony i zrujnowany grzywną umiera w niesławie. Ksantypos wpada tym samym w tryby wielkiej machiny nieoficjalnej polityki. Ścigany przez żądnego zemsty Kimona (syn Militiadesa) staje się ofiarą „wielkiej polityki” miejskiej. I tu kończę, aby nie zdradzać fabuły.
Powieści historyczne nie są opracowaniami, z których należy czerpać wiedzę. To twórcza interpretacja faktów historycznych przez autora, ale Iggulden nie „odpływa” w swoich wyobrażeniach. Nie przekraczając granicy racjonalizmu, kreśli przystępny i klarowny obraz świata ateńskiej polityki. Trafnie, celnie i przystępnie opisuje teoretyczny i praktyczny aspekt pierwszej w historii demokracji. Widać, że każdy, nawet najlepszy system, ma problemy z odparciem przerośniętych ambicji zdolnych jednostek.
Iggulden stworzył żywy obraz poszczególnych historycznych postaci, tak Greków jak i Persów. Król Dariusz to znakomity polityk, kierujący się interesem imperium, opanowany, chłodny, jak na perskie warunki przystępny. Jego następca Kserkses jest również utalentowany, jednak nie ma tych „ludzkich” cech władcy, co jego ojciec. To mimo wszystko impulsywny i zbyt pewny siebie władca, charakteryzujący się pychą, zwaną z grecka hybris. Z kolei perscy dowódcy, mimo posłuszeństwa, nie są aż tak bezwolnymi kukiełkami w teatrze swoich panów – chęć przetrwania zmusza ich do niemalże balansowania na linie. Nie jest to łatwy fach.
Jako pierwszoplanowe postacie, Grecy są bardziej widoczni, a w szczególności wiodący prym Ateńczycy. Ci ostatni są znakomitymi politykami, myślącymi czasem niekonwencjonalnie, szukającymi rozwiązań. Nie są pozbawieni wad. Temistoklesa przedstawiono jako ambitną jednostkę marzącą o pełni władzy (ale w granicach ustroju… jeszcze), ale potrafiącą w godzinie próby schować swe ambicje do kieszeni. Zwłaszcza, że to polityk myślący dalekosiężnie i nieszablonowo. Arystydes to z olei idealista i konserwatysta, ale dla dobra ojczyzny potrafi zrozumieć i przyjąć owoce nieuchronnego postępu.
Szczególnie podobała mi się sylwetka spartańskiego admirała Eurybiadesa. To surowy Spartanin, bezwzględnie posłuszny swoim surowym prawom, wierny swemu królowi. Nie może bez utraty honoru ustąpić nawet racjonalnym argumentom. Jednak znajduje sposób, jak dla dobra wspólnej sprawy dostosować się do skomplikowanych okoliczności bez utraty twarzy. Nie jest „twardogłowym” Spartaninem, kiedy widzi lepsze, niespartańskie rozwiązanie, wdraża je – choć z uporem.
Dzięki podobnym zabiegom możemy na kartach książki zapoznać się z plastycznym opisem morskiej taktyki. Jednak czyja szkoła – nowoczesna ateńska czy tradycyjna perska – odniesie ostateczny sukces, dowiemy się w kolejnych tomach serii. Pierwszy należy w tej kwestii potraktować jako znakomite pierwsze danie.