Co polski wywiad wiedział o rozbudowie niemieckiej floty w okresie międzywojennym?
Ten tekst jest fragmentem książki Piotra Kołakowskiego „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933–1939”.
Wywiad wojskowy II Rzeczypospolitej poświęcał sporo uwagi kwestiom związanym z rozbudową niemieckiej marynarki wojennej, a także możliwościami jej użycia przeciwko państwu polskiemu. Traktat wersalski – o czym należy przypomnieć – ograniczył Niemcom flotę do: 6 pancerników, 6 krążowników, 12 niszczycieli i 12 torpedowców. Pozostawiono im również pewną liczbę trałowców i okrętów obrony wybrzeża. Rada Ambasadorów w późniejszym rozporządzeniu zezwoliła Berlinowi na utrzymanie jeszcze jednej trzeciej części posiadanych okrętów w składzie rezerwy morskiej. Dzięki temu Reichsmarine wzmocniła swoje siły o kolejne 2 pancerniki, 2 krążowniki, 4 niszczyciele i 4 torpedowce. Traktat wersalski zezwalał również na odnowienie floty w dopuszczalnych granicach, „tj. po dwudziestu latach pancernika po 10 tys. ton, krążownika po 6 tys. ton, a po 15 latach kontrtorpedowca po 800 ton i torpedowca po 600 ton”. Już na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych dostrzeżono w centrali polskiego wywiadu wojskowego tendencję do jak najszybszej przebudowy starych jednostek na nowe. W jednym z opracowań Oddziału II z 1931 r. stwierdzono: „osiągnąwszy wspomniane rezultaty na polu rozbudowy krążowników, przeszli następnie Niemcy do budowy statków [okrętów – przyp. P.K.] liniowych, które przy określonym przez traktat tonażu (100 tys. ton) posiadać mają jak największą szybkość i najsilniejsze uzbrojenie”. W tym okresie siły niemieckiej marynarki wojennej przedstawiały się w sposób następujący:
7 pancerników (z tego 1 w rezerwie) po 13,2 tys. ton,
1 pancernik (kieszonkowy) w budowie,
8 krążowników lekkich (z tego 2 w rezerwie),
12–13 niszczycieli,
12 torpedowców i 4 w rezerwie,
27 trałowców zwodowanych w latach 1916–1918 oraz kilka szybkich kutrów torpedowych.
Przejęcie w 1933 r. władzy przez Hitlera niewątpliwie przyczyniło się do przyspieszenia również rozwoju zbrojeń morskich, które łamały postanowienia traktatu wersalskiego. Z analiz Oddziału II jasno wynikało, że Niemcy miały „miażdżącą przewagę nad Polską na morzu”, co wynikało z liczby okrętów oraz – na co zwrócono uwagę – dogodnego położenia strategicznego na lądzie i na morzu. Powyższych czynników nie mogło zrównoważyć pozbawienie państwa niemieckiego możliwości posiadania okrętów podwodnych oraz prawa utrzymywania lotnictwa morskiego, choć ten ostatni warunek w praktyce nie był przestrzegany. Niemcy mogły bez problemu przeciąć polskie linie komunikacyjne, zabezpieczyć własne porty oraz zniszczyć bazy na polskim wybrzeżu uderzeniem z lądu bądź od strony morza lub też w operacji kombinowanej. W ocenie analityków Oddziału II warunkiem sine qua non poprawy położenia II Rzeczypospolitej na Bałtyku była z jednej strony rozbudowa własnej floty przez zwiększenie liczby kontrtorpedowców i okrętów podwodnych, a także eskadr lotniczych, a z drugiej – należyte zabezpieczenie wybrzeża zarówno od strony lądu, jak i morza.
III Rzesza dążyła do stworzenia nowoczesnej marynarki wojennej, która miałaby zdolność nie tylko do opanowania Bałtyku, ale w przyszłości również Morza Północnego. Przejawem tych tendencji było wejście w 1933 r. do służby pancernika kieszonkowego „Deutschland”, zwodowanie kolejnego – „Admirala Scheera”, a w następnym roku – „Admirala Grafa Spee”. Z kolei w grudniu 1934 r. zwodowano krążownik lekki „Nürnberg”. Ponadto budowano i planowano w najbliższym czasie przystąpić do wybudowania kolejnych jednostek. Jednocześnie w szybkim tempie następowało „odmładzanie techniczne wojennych okrętów”. Równocześnie trwało unowocześnianie i wznoszenie nowych instalacji nadbrzeżnych i fortyfikacji.
W rocznym raporcie za 1934 r. attaché wojskowy w Berlinie ppłk dypl. Szymański informował swoich zwierzchników w Warszawie, iż „w marynarce wojennej tempo zbrojeń pod względem budowy jednostek pływających jest równie ożywione, jak w wojsku lądowym”. Wiadomość podana przez oficjalnego przedstawiciela WP w Niemczech odpowiadała prawdzie. Według doniesień attachatu Niemcy już pod koniec 1934 r. przystąpili do budowy zakazanych traktatem wersalskim okrętów podwodnych, które miały być gotowe w połowie 1935 r. Pierwszy z nich zwodowano 29 czerwca, o czym powiadomiono w lipcu. Z informacji, jakimi początkowo dysponował ppłk dypl. Szymański, wynikało, iż okrętów tych miało być 20 o wyporności 250 ton, 6 po 500 ton i 2 po 750 ton. Serię małych 250-tonowych okrętów podwodnych przeznaczono „w pierwszym okresie do technicznego wyszkolenia załóg, których Niemcom dla tej broni brak”. Budowa kolejnych, coraz większych jednostek wskazywała, że III Rzesza przywiązywała dużą wagę do wyposażenia swej floty w tego typu okręty. Berlin poinformował też o rozpoczęciu w 1934 i 1935 r. budowy 16 torpedowców o wyporności 1 625 ton każdy.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Piotra Kołakowskiego „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933–1939” bezpośrednio pod tym linkiem!
Głównym ośrodkiem niemieckiej marynarki wojennej była Kilonia. Tam mieściło się nie tylko dowództwo floty, ale również dowództwa sił rozpoznawczych i trałowców, Inspektorat Wyszkolenia Marynarki, Inspektorat Torped i Min, a także Baza Morza Bałtyckiego. Bardzo ważnym portem wojennym było Wilhelmshaven, gdzie usytuowano Dowództwo Okrętów Liniowych i Inspektorat Artylerii Marynarki, jak też Bazę Morza Północnego. Również istotną rolę odgrywały porty w Świnoujściu (Dowództwo Torpedowców) i Piławie, który zabezpieczał tranzyt morski do Prus Wschodnich.
Według wiadomości Oddziału II stan Reichsmarine (od 1935 r. Kriegsmarine) na dzień 1 października 1934 r. wynosił: 9 okrętów liniowych (w tym jeden w budowie), 8 krążowników lekkich, 32 niszczyciele i torpedowce, 28 trałowców, 11 okrętów strażniczych, 20 okrętów zagrodowych (stawiaczy min), 3 okręty i kutry hydrograficzne, 6 awiz, 5 okrętów szkolnych, 3 okręty doświadczalne, 2 okręty ochrony rybołówstwa i okręty pomocnicze – cele artylerii. Należy wspomnieć, że już w 1934 r. kierownictwo niemieckiej marynarki opracowało bardzo ambitny plan rozbudowy floty wojennej. Miał on być zrealizowany do połowy lat czterdziestych.
W styczniu 1935 r. ppłk dypl. Szymański przekazał informacje o podjęciu przez Niemców decyzji o budowie: 2 pancerników, 2 ciężkich krążowników, 16 niszczycieli, 28 okrętów podwodnych różnych typów oraz 10 eskortowców. Również w późniejszym czasie berliński attachat dostarczał centrali Oddziału II wartościowe wiadomości na temat programu rozbudowy niemieckiej floty wojennej. Pod koniec 1936 r. Szymański poinformował z kolei o zamiarze wprowadzenia do służby okrętu liniowego, 2 lotniskowców, 6 niszczycieli, 12 torpedowców, 10 okrętów podwodnych i 12 trałowców.
Moment przełomowy w rozbudowie niemieckiej marynarki wojennej stanowiła umowa morska zawarta 18 czerwca 1935 r. z Wielką Brytanią. Przywódca III Rzeszy Adolf Hitler nazwał ten dzień najszczęśliwszym w swoim życiu, gdyż uważał, że został uczyniony decydujący krok na drodze do sojuszu z Londynem, co jednak okazało się złudne. W umowie ustalono, iż tonaż niemieckiej floty nie będzie większy niż 35% marynarki brytyjskiej, tj. około 420 tys. ton (okrętów podwodnych – niż 45%). W ocenie oficjalnego przedstawiciela WP w Berlinie, ppłk. dypl. Szymańskiego, rzeczą znamienną było, że strona niemiecka stawiała Londyn przed faktem dokonanym. Jednocześnie stwierdzał, iż budowa silnej marynarki wojennej pochłonie olbrzymie kwoty, które odbiją się negatywnie na zbrojeniach lądowych i lotnictwie.
Analizując postanowienia porozumienia niemiecko-brytyjskiego, w Oddziale II przyjęto, że marynarka wojenna III Rzeszy będzie dysponować następującą liczbą jednostek pływających: 6 okrętami liniowymi o wyporności 25 tys. ton, 4 lotniskowcami à 10 tys. ton (ewentualnie 1 à 27 tys. oraz 1 à 15 tys. ton), 6 krążownikami ciężkimi à 8 tys. ton, 5 krążownikami lekkimi à 6 tys. ton, 43 niszczycielami à 1 tys. ton, a także 12 okrętami podwodnymi à 250 ton i 24–25 à 800 ton. Dla wykonania powyższego programu Niemcy mieli jedenaście wielkich stoczni: trzy znajdowały się w Hamburgu, jedna w Wilhelmshaven, trzy w Kilonii, jedna w Bremie, dwie w Szczecinie i jedna w Elblągu. Przewidywano, iż plan ten zostanie zrealizowany w ciągu 4 lat, czyli do 1939 r., i pochłonie 3,5 miliarda marek.
1 lipca 1935 r. Kierownictwo Marynarki Wojennej zostało przemianowane na Naczelne Dowództwo Marynarki Wojennej (Oberkommando der Kriegsmarine). Podlegały mu: flota, Baza Morza Bałtyckiego, Baza Morza Północnego i placówki marynarki wojennej przy marynarce handlowej w Bremie, Hamburgu, Szczecinie i Królewcu. Na czele floty stał dowódca – Flottenchef (wspomagany przez sztab). Jego głównym zadaniem było kierowanie wyszkoleniem taktycznym floty na podstawie wytycznych dowódcy marynarki, a także odpowiadał za gotowość bojową. Dowódcy floty podlegali bezpośrednio: dowódca zespołu okrętów liniowych – Befehlshaber der Linienschiffe i dowódca sił rozpoznawczych – Befehlshaber der Aufklärungsstreitkräfte. Temu ostatniemu podporządkowany był zespół krążowników, dywizjon kutrów torpedowych, flotylla torpedowców, flotylla trałowców i dywizjon okrętów podwodnych. Według informacji Oddziału II w połowie lat trzydziestych do Bazy Morza Bałtyckiego – Marinestation der Ostsee, należały: Dowództwo, drugi admirał, Inspektorat Wyszkolenia, Inspektorat Broni Podwodnej, Komendantura w Kilonii, Komendantura w Świnoujściu, Komendantura w Piławie, Oficer Łączności, Arsenał Morski w Kilonii, Intendentura Marynarki i Urząd Sanitarny Bazy Morza Bałtyckiego. Z kolei w skład Bazy Morza Północnego – Marinestation der Nordsee, wchodziły: Dowództwo, drugi admirał, Inspektorat Artylerii Marynarki, Inspektorat Składnic Marynarki, Komendantura Wilhelmshaven, Komendantura Cuxhaven, Komendantura Borkum, Oficer Łączności Bazy, Intendentura Marynarki i Urząd Sanitarny Marynarki oraz stocznia w Wilhelmshaven. Placówkami marynarki wojennej przy marynarce handlowej – Kriegsmarinedienstellen, kierowali oficerowie sztabowi marynarki, do których zadań należało przede wszystkim przygotowanie i przeprowadzenie mobilizacji statków handlowych.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Piotra Kołakowskiego „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933–1939” bezpośrednio pod tym linkiem!
We wrześniu 1935 r. „dwójka” oceniała liczebność Kriegsmarine na 22,6 tys. ludzi. Zakładano, że dla potrzeb rozbudowy marynarki wojennej personel pływający zostanie zwiększony o 25 tys. marynarzy, a na lądzie od 2,5 tys. do 3 tys. osób. W grudniu tego roku Oddział II uzyskał wiadomość o rozpoczęciu budowy w Kilonii kolejnego krążownika ciężkiego o wyporności 18 tys. ton, który oznaczono literą „I”, a także pierwszego lotniskowca w stoczni Deutsche Werke AG. Na początku 1936 r. do centrali wywiadu dotarła informacja o planowanym utworzeniu w jak najkrótszym czasie 2. flotylli okrętów podwodnych. Na jej dowódcę wyznaczono kmdr. ppor. Wernera von Scheera. W związku z tymi planami utworzono stanowisko dowódcy floty podwodnej (Führer der Unterseeboote), którym został komandor Karl Dönitz, pozostając jednocześnie dowódcą 1. flotylli okrętów podwodnych.
W Oddziale II słusznie uważano, że kluczem do rozbudowy niemieckiej marynarki wojennej było powiększenie kadry oficerskiej. Już od 1932 r. notowano zwiększenie jej liczby, jednak przełom przyniósł rok 1934, gdy do szkoły podchorążych marynarki przyjęto o 100% więcej poborowych aniżeli w 1933 r. Wiosną 1935 r. nastąpił drugi etap wzmacniania stanów liczbowych przez powołanie do służby czynnej 400 oficerów ze stanu spoczynku. Zakładano, że w latach 1936–1939 przybędzie w marynarce wojennej 1 061 oficerów. Jednocześnie przyjmowano, że 200 oficerów ubędzie (zgony, przeniesienia w stan spoczynku), w związku z czym korpus oficerski – według „dwójki” – miał powiększyć się o 861 osób i wynosić w sumie w 1939 r. 2 595 oficerów, czyli o 150 % więcej niż w 1932 r.
Według wiadomości polskiego wywiadu wojskowego uzyskanych w styczniu 1936 r. dowództwo Kriegsmarine wydało przepisy regulujące przyjmowanie ochotników do służby we flocie i na wybrzeżu. Kandydaci musieli mieć obywatelstwo niemieckie, jak również pochodzenie aryjskie do trzeciego pokolenia. Ponadto warunkiem przyjęcia była niekaralność, stan wolny, dobre zdrowie oraz wiek od 18 do 21 lat dla służby we flocie i od 18 do 25 lat dla służby na wybrzeżu. Określony został też wzrost na minimum 160 cm. W pierwszej kolejności przyjmować miano do Kriegsmarine marynarzy, rybaków, rzemieślników i pracowników przemysłu metalowego. Dużą wagę przywiązywano do członkostwa w młodzieżowych organizacjach hitlerowskich, jak też do umiejętności pływania. Po około 3 latach służby spośród najzdolniejszych ochotników wybierano kandydatów na podoficerów.
„Dwójka”, co nie może dziwić, wykazywała duże zainteresowanie okrętami podwodnymi. 10 lutego 1936 r. Oberkommando der Kriegsmarine, na czele którego stał Erich Raeder, wydało rozkaz, na mocy którego dowódca okrętów podwodnych podlegał bezpośrednio dowódcy floty. Z doniesień Oddziału II wynikało, iż 2. flotylla „jeszcze nie została utworzona”. Portem macierzystym dowódcy okrętów podwodnych była Kilonia. Według nie do końca potwierdzonych danych w skład 1. flotylli (Unterseebootsflottille Weddigen) wchodziły: U-7, U-8, U-9, U-10, U-11, U-12, U-13 oraz U-17. Z kolei U-1 do U-6 tworzyły dywizjon szkolny, natomiast U-14, U-18 i U-19 zostały tymczasowo przydzielone do szkoły okrętów podwodnych na okres 2–3 miesięcy. Polski wywiad nie dysponował informacjami na temat U-15 i U-16, które najprawdopodobniej nie opuściły jeszcze stoczni. Natomiast 14 stycznia został zwodowany U-20. W pierwszych miesiącach 1936 r. w ocenie Oddziału II w budowie było około 40 okrętów podwodnych, w tym 6 po 500 ton i 2 po 750 ton.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Piotra Kołakowskiego „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933–1939” bezpośrednio pod tym linkiem!
Z informacji napływających w drugiej połowie 1936 r. do „dwójki” wynikało, że Niemcy zamierzali przeprowadzić reorganizację dowództwa floty podwodnej. Komandor Dönitz był dotychczas nie tylko jej dowódcą, ale również stał na czele 1. flotylli. Ponieważ trwała intensywna rozbudowa tej broni, podjęto decyzję o rozdzieleniu stanowisk. W sierpniu 1936 r. obsada personalna dowództwa flo[1]ty podwodnej, według Oddziału II, była następująca: dowódca – kmdr Dönitz, oficer flagowy – kpt. Fischer, 1 oficer sztabu – kpt. Sachs, oficer techniczny – kmdr ppor. inż. Thesden, lekarz – kmdr ppor. Schulze, oficer administracyjny kpt. Böning. Funkcję dowódcy 1. flotylli pełnił kmdr ppor. Otto Loycke, a 2. flotylli kmdr ppor. Scheer. Od września 1936 r. trwała jej intensywna organizacja. Dokładny skład 2. flotylli (Unterseebootsflottille Saltzwedel ) nie był początkowo znany polskiemu wywiadowi. Przypuszczano, że tworzyło ją 12 okrętów, w tym U-25, U-26, U-27, U-33 i U-35. Oddział II jeszcze w roku 1936 zdołał jednak ustalić dokładny skład 2. flotylli. Podejmowane były też próby, na co należy zwrócić uwagę, uzyskania wiadomości na temat prac nad nowymi silnikami do okrętów podwodnych. Ich budową i udoskonaleniem zajmowała się m.in. jedna z firm w Berlinie.
W związku z wojną domową i wspieraniem przez III Rzeszę sił gen. Franco wysłano do Hiszpanii 2 grupy okrętów – północną w składzie: krążownik lekki „Köln” oraz torpedowce „Albatros” i „Seeadler”; południową, którą tworzyły: pancerniki kieszonkowe „Deutschland” i „Admiral Scheer”, a także torpedowce „Luchs” i „Leopard”. Z doniesień „dwójki” wynikało, że głównym zadaniem tych okrętów, znajdujących się od końca lipca 1936 r. na wodach hiszpańskich, była ewakuacja obywateli niemieckich, których „zaskoczyła wojna domowa”. Pod koniec sierpnia 1936 r. zostały one zluzowane przez nowe okręty: pancernik kieszonkowy „Admiral Graf Spee”, krążowniki lekkie „Nürnberg” i „Leipzig” oraz 4. flotyllę torpedowców. W późniejszym czasie flota niemiecka, co nie uszło uwadze Oddziału II, aktywnie wspierała frankistowską blokadę morską Republiki Hiszpanii. W efekcie tych działań 29 maja 1937 r. na redzie portu w Ibizie doszło do zbombardowania pancernika kieszonkowego „Deutschland” przez 2 samoloty republikańskie. W konsekwencji nalotu śmierć poniosło ponad 20 marynarzy, a 83 zostało rannych. W połowie 1937 r. Niemcy skoncentrowali na wodach Hiszpanii: 2 pancerniki kieszonkowe, 4 krążowniki lekkie, 10 torpedowców i 6 okrętów podwodnych.
Latem 1936 r. „dwójka” zwróciła uwagę na regularne wojskowe transporty morskie odbywające się pomiędzy portami w Szczecinie i Królewcu. Niemcom zależało na ograniczeniu transportu przez korytarz pomorski. Z informacji „dwójki” wynikało, że komunikację morską z Prusami Wschodnimi utrzymywały zafrachtowane przez władze wojskowe 3 statki („Rheinfels”, „Sonnenfels” i „Stoltzenfels”) należące do towarzystwa transportowego „Hansa”. Przewoziły one – poza materiałem wojennym – również żołnierzy, w tym marynarzy z oddziałów lądowych. Statki te były też wykorzystywane do nocnych ćwiczeń desantowych.
W 1936 r. – według wiadomości Oddziału II – III Rzesza rozpoczęła drugą fazę rozbudowy marynarki wojennej (pierwsza miała miejsce w latach 1934– 1935). Obejmowała ona budowę: 2 pancerników, 2 lotniskowców, krążownika ciężkiego, 6 niszczycieli, 8 okrętów podwodnych, a także okrętów nieobjętych układem brytyjsko-niemieckim: 12 torpedowców i 12 trałowców. Z kolei w trzeciej fazie, zapoczątkowanej w 1937 r., rozpoczęto budowę: 4 krążowników lekkich, 17 okrętów podwodnych, 12 trałowców, 6 torpedowców, 2 ścigaczy (kutrów torpedowych) i 4 kutrów trałowych. Z analiz polskiego wywiadu wojskowego wynikało, że Niemcy przed 1 czerwca 1937 r. powinni zwodować 2 okręty liniowe, lotniskowiec, 2 krążowniki, 16 niszczycieli i 14 okrętów podwodnych.
Polski wywiad wojskowy meldował w drugiej połowie 1936 r. o zakończeniu przebudowy pancernika „Schleswig-Holstein”, który został dostosowany do celów szkoleniowych. Przeróbki polegały przede wszystkim na stworzeniu odpowiednich pomieszczeń dla podchorążych. W tym celu z pokładu bateryjnego usunięto artylerię średniego kalibru, za wyjątkiem czterech armat 150 mm umiejscowionych w przedniej części okrętu. Zdemontowano również wszystkie aparaty torpedowe. 1 października tego roku „Schleswig-Holstein” przeszedł do dyspozycji inspektoratu wyszkolenia marynarki, a w połowie tego miesiąca miał się udać w sześciomiesięczny rejs po Oceanie Atlantyckim.
W grudniu 1936 r. Oddział II poinformował o zwodowaniu pancerników: 3 października „Scharnhorst” oraz 8 grudnia „Gneisenau”. W styczniu 1937 r. „dwójka” uzyskała informację o ukończeniu trwającego ponad dwa miesiące gruntownego remontu pancernika kieszonkowego „Deutschland” w stoczni w Wilhelmshaven. Obejmował on głównie mechanizmy i urządzenia artyleryjskie udoskonalające kierowanie ogniem. Z meldunków Oddziału II wynikało, iż remontowano również w tym czasie pancernik kieszonkowy „Admiral Scheer” oraz krążowniki lekkie „Leipzig” i „Nürnberg”. Pod koniec 1936 r. wpłynęły do centrali polskiego wywiadu wojskowego kolejne informacje o organizacji taktycznej floty okrętów podwodnych. Na bieżąco uzyskiwano wiadomości o zmianach personalnych w Kriegsmarine oraz O. de B. floty, ćwiczeniach i manewrach, a także o rozbudowie portów i umocnień nadbrzeżnych.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Piotra Kołakowskiego „W obliczu wojny. Polski wywiad wojskowy na hitlerowskie Niemcy 1933–1939” bezpośrednio pod tym linkiem!
Oddział II był dobrze zorientowany w dążeniu Niemiec do uzyskania zdecydowanej przewagi militarnej na Morzu Bałtyckim. Celowi temu służyło systematyczne wzmacnianie na tym akwenie sił floty oraz rozbudowa infrastruktury nadbrzeżnej. Potwierdzeniem tej tendencji było przenoszenie przez Oberkommando der Kriegsmarine do Bazy Morza Bałtyckiego niektórych instytucji z Bazy Morza Północnego. Obok Kilonii, gdzie znajdował się główny port niemieckiej marynarki wojennej, stworzono nowe w Stralsundzie i Sassnitz, a także rozbudowywano Świnoujście i Piławę. Odpowiednie przygotowanie tych portów wraz z całą infrastrukturą umożliwiło przemieszczenie głównych sił floty na Bałtyk. Równocześnie uproszczono i dostosowano do potrzeb wojennych organizację obrony wybrzeża, modernizując sprzęt oraz wznosząc nowe fortyfikacje nadbrzeżne.
Z wiadomości będących w dyspozycji „dwójki” wynikało, że Niemcy rozbudowywali marynarkę wojenną bez specjalnego wyróżnienia jakiejkolwiek kategorii jednostek, podobnie jak miało to miejsce w innych państwach. Jednak z powodu trudności surowcowych i personalnych tempo rozbudowy było znacznie wolniejsze od przewidywanego. W 1938 r. w Oddziale II uważano, iż zrealizowanie całego planu „może nastąpić około 1942 roku”, ponieważ nie podjęto dotychczas budowy 20% jednostek. Twierdzono nie bez racji, że Kriegsmarine zapewni Niemcom zdecydowane panowanie na Bałtyku i jednocześnie zamknie dostęp do niemieckich wybrzeży Morza Północnego.
[…]
Jednym z głównych zadań polskiego wywiadu wojskowego było obserwowanie ruchu niemieckich okrętów wojennych oraz meldowanie o wodowaniu i wejściu do służby nowych jednostek. Uwadze „dwójki” nie uszło pierwsze wyjście w morze pancernika „Gneisenau”, który 27 czerwca 1938 r. udał się na Morze Północne, kierując się początkowo ku brzegom Norwegii, a stamtąd na Ocean Atlantycki. Po powrocie do Kilonii w lipcu i krótkim postoju popłynął do Piławy, wykonując próbę szybkości. Z kolei 22 sierpnia 1938 r. odnotowano zwodowanie krążownika ciężkiego „Prinz Eugen”, co nastąpiło w obecności Hitlera i regenta Węgier. Po tej uroczystości odbyła się w Kilonii wielka defilada floty. Uczestniczyły w niej: 4 pancerniki (w tym 3 kieszonkowe), 4 krążowniki, 12 niszczycieli, 8 torpedowców, 12 ścigaczy (kutrów torpedowych), 3 flotylle okrętów podwodnych, 7 eskortowców, 17 trałowców, 15 kutrów trałowych, 5 okrętów szkolnych, 9 okrętów specjalnych i okręt cel z holownikiem. Parada ta miała wywrzeć wrażenie na zgromadzonych gościach i była pokazem siły niemieckiej marynarki wojennej.
Na przełomie 1938 i 1939 r. Kriegsmarine przeprowadzała liczne ćwiczenia na Morzu Bałtyckim. Były one w ocenie Oddziału II organizowane na niespotykaną dotychczas skalę. Pewne zaskoczenie dla wywiadu stanowił fakt, iż odbywały się również w czasie świąt „zwykle wykorzystywanym na urlopy” dla marynarzy. W ćwiczeniach tych brały udział wszystkie pancerniki, 4 krążowniki, 8–10 niszczycieli, 4–6 torpedowców, wszystkie flotylle okrętów podwodnych i wiele okrętów pomocniczych. Według wiadomości „dwójki” postoje w portach i remonty jednostek zostały skrócone do niezbędnego minimum.
W lutym 1939 r. Oddział II meldował o zwodowaniu pancernika „Bismarck”, którego budowa była bardzo kosztowna i długa. Nie dysponowano jednak szczegółowymi danymi na temat jego uzbrojenia. Z kolei w kwietniu został „wcielony do składu floty” krążownik ciężki „Admiral Hipper”. W tym samym miesiącu zwodowano pancernik „Tirpitz”, który był bliźniaczym okrętem „Bismarcka”. Z doniesień Oddziału II wynikało, że Niemcy pomimo dużego wysiłku mieli jednak „pewne opóźnienie” w realizacji programu rozbudowy marynarki wojennej, co wynikało przede wszystkim z braku surowców.
Po aneksji w marcu 1939 r. litewskiej Kłajpedy Niemcy niemal natychmiast przystąpili do budowy fortyfikacji nadbrzeżnych. „Dwójce” udało się ustalić, iż zamierzano ustawić tam 8 baterii. Już 15 maja odbyło się pierwsze strzelanie artyleryjskie. W ocenie Oddziału II było to tylko możliwe dzięki wykorzystaniu dawnych stanowisk wzniesionych jeszcze przed I wojną światową.
W maju 1939 r. polski wywiad wojskowy uzyskał potwierdzone informacje o produkcji przez Niemców, obok torped napędzanych sprężonym powietrzem, również torped elektrycznych, które były przewidziane do użytku w czasie wojny. Zwrócono uwagę, że wiosną tego roku odbyły się bardzo intensywne szkolenia ognia okrętów torpedowych, nawodnych i podwodnych, głównie w rejonie wyspy Rugii i w Zatoce Meklemburskiej. Duży nacisk podczas tych ćwiczeń został położony na strzelania nocne. W sierpniu Oddział II informował o przyspieszeniu prac nad budową okrętów podwodnych. Interesował się nie tylko liczbą wodowanych jednostek, ale też ich konstrukcją oraz danymi technicznymi silników i pozostałych urządzeń.