Cichociemny w akcji: kpt. Alfred Paczkowski

opublikowano: 2017-05-04, 10:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Sylwestrowy wieczór 1941 roku kapitan Alfred Paczkowski „Wania” spędzał już w warszawskiej melinie. Czekał go miesiąc aklimatyzacji i powolnego wchodzenia w życie w warunkach konspiracji. Każdy z cichociemnych odbywał ten okres prowadzony jak niemowlę za rękę przez skromne bohaterki konspiracji zwane ciotkami.
reklama

Alfred Paczkowski – zobacz też: Komandosi podziemnej Polski

Jan Piwnik „Ponury” (fot. Feliks Konderko).

W połowie stycznia 1942 roku „Wania” został skierowany do „Wachlarza” na dowódcę III Odcinka. Był już wtedy w kontakcie z działającym od dwóch miesięcy w kraju „Ponurym”, który niezbyt dobrze czuł się w swej nieco administracyjnej funkcji. Pałając chęcią walki, uzyskał przy pomocy „Wani” przydział do „Wachlarza” i objął dowództwo II Odcinka. Do niego też dołączył zrzucony kilka miesięcy później do kraju (3 marca 1942 roku) serdeczny druh i przyjaciel „Ponurego” – por. Jan Rogowski „Czarka”.

Kapitan „Wania” pragnął przede wszystkim poznać warunki stworzone przez niemiecką okupację na nowym terenie swego działania – niedawno zagarniętej Pińszczyźnie oraz południowej Białorusi. Choć ziemie te znał dobrze z lat, kiedy chodził w Brześciu do gimnazjum, nie mógł nie uwzględniać zmian, jakie tam zaszły w ciągu ostatnich dwóch i pół roku. Niedługo przekonał się, jak wielu znanych mu ludzi już tam nie zastał oraz ilu przybyło nowych.

Kapitan miał zamiar wyjechać za Bug zaraz na początku lutego w towarzystwie przydzielonych przez zastępcę komendanta „Wachlarza”, ppłka Remigiusza Grocholskiego „Doktora”, dwóch ludzi: wachm. pchor. Michała Żołnierowicza i por. „Mariana” – Mariana Przysieckiego, zamieszkujących przed wojną w okolicach Pińska. W momencie wyjazdu stanowili całą obsadę III Odcinka, obejmującego obszar równy kilku województwom.

reklama

W ostatnich dniach stycznia „Wania” przechodził ostry atak wyrostka robaczkowego i musiał się poddać operacji. Nie chciał jednak, aby jego choroba hamowała ustalony plan i zdecydował się wysłać na penetrację terenu podkomendnych.

Obaj żołnierze przekradli się przez granicę na Bugu i przeprowadzili (dosyć pobieżne ze względu na krótki czas) rozeznanie terenu w Brześciu i okolicach, bez wchodzenia – zgodnie z rozkazem – w jakikolwiek kontakt z miejscową, tworzoną dopiero siatką Armii Krajowej.

Po trzech tygodniach powrócili do Warszawy z całkiem dokładnymi wiadomościami zza Bugu.

Okazało się, że wędrówkę ludów spowodowaną dwiema wojnami – 1939 i 1941 roku – oraz ostatnie niemieckie aresztowania przetrwało w Brześciu dość liczne środowisko polskie, szczególnie robotnicze, zgrupowane w kolejowych warsztatach remontowych „Depo”. Przetrwała też niewielka grupa inteligencka, z kilkunastoma oficerami rezerwy. Niestety, bardzo mało było młodych ludzi, na których „Wania” najbardziej liczył.

Alfred Paczkowski ps. "Wania" - lekarz, oficer Armii Krajowej, cichociemny (domena publiczna)

Wachmistrz podchorąży Żołnierowicz powiadomił także dowódcę o przypadkowo nawiązanym kontakcie z miejscową placówką AK. Tuż przed odjazdem z Brześcia spotkał na ulicy swego kolegę z wojska – plut. pchor. kaw. Zbigniewa Słonczyńskiego. Ten zaproponował Żołnierowiczowi wstąpienie do AK, w której Słonczyński miał być komendantem organizacji wojskowej. Żołnierowicz poprosił o czas do namysłu, ale powodowany ciekawością zebrał, gdzie się dało, informację o miejscowej konspiracji. Dowiedział się, że rzeczywiście organizacja Słonczyńskiego liczy ponad sto osób oraz że oddział bojowy składa się z kilkudziesięciu ludzi.

Kapitan zasięgnął w tej sprawie języka w Komendzie Głównej AK. Tuż przed wyjazdem za Bug poinformowano go, że wiadomości te są przesadzone, że siatka konspiracyjna na tym świeżym jeszcze terenie jest dopiero w stadium organizacji i że według oświadczenia komendanta Okręgu „Twierdza” (Brześć) osobnik o nazwisku Słonczyński jest tam nieznany.

reklama

I Odcinek: Lwów – Tarnopol – Płoskirów – Winnica – Żmerynka (dowódca: por. „Orlik”, a następnie od sierpnia 1942 r. – cichociemny por. „Wojewoda”, „Gotur” – Stanisław Gilowski);

II Odcinek: Równe – Kijów (dowódca: por. „Ponury” – Jan Piwnik, cichociemny, od lipca 1942 r. również cichociemny, por. „Klon” – Tadeusz Klimowski);

III Odcinek: Brześć – Pińsk – Dawidgródek – Kalenkowicze – Homel – Mozyrz (dowódca: kpt. „Wania” – Alfred Paczkowski, cichociemny);

IV Odcinek: Baranowicze – Słuck – Bobrujsk – Żłobin – Mińsk – Borysów – Orsza (dowódca: początkowo płk „Niedźwiedź”, następnie mjr „Zygmunt” – Zygmunt Reliszko i wreszcie mjr „Trop” – Tadeusz Sokołowski, cichociemny);

V Odcinek: Wilno – Połock – Dźwińsk – Ryga (dowódca: por. „Lipek” – Jan Smela, cichociemny, a od czerwca 1942 r. kpt. „Bezmian” – Leon Koplewski).

Siedzibami dowódców odcinków były: Lwów (I), Równe (II), Brześć (III), Lida – Mińsk (IV), Pelikany (V).

Tekst jest fragmentem książki Cezarego Chlebowskiego „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie”

Cezary Chlebowski
Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie
cena:
52,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Czytelnik
Okładka:
twarda
Seria:
Literatura polska - wydania indywidualne
Data i miejsce wydania:
I w tej edycji; kwiecień 2017
Format:
145x205mm
ISBN:
978-83-07- 03390-7

Zbyt wiele jednak momentów w meldunku Żołnierowicza było prawdopodobnych, dlatego też kpt. „Wania” w początku marca, po przedostaniu się z dwoma podkomendnymi do Brześcia, postanowił osobiście sprawdzić ich prawdziwość. Po zainstalowaniu się „na melinach”, przygotowanych w czasie poprzedniej bytności, „Wania” polecił Żołnierowiczowi odszukać Słonczyńskiego i zgłosić chęć przystąpienia do jego organizacji.

Struktura terenowa AK (w oparciu o: M. Ney-Krwawicz, Armia Krajowa. Siły zbrojne polskiego państwa podziemnego, Warszawa 2009, s. 34)

Do mieszkania Słonczyńskiego przy szpitalu miejskim poszli w trójkę, uzbrojeni solidnie. Przysiecki został na straży przed domem, „Wania” i Żołnierowicz weszli zaś do mieszkania. Gospodarz był nieco zdziwiony przesadnymi, jego zdaniem, środkami ostrożności, „Wania” jednak wiedział, co robi. Został przecież ostrzeżony przez Komendę Główną, że na terenach wschodnich zaczyna działać inspirowana przez gestapo prowokacyjna, rzekomo zakonspirowana organizacja „Orzeł Biały”. Jej siedzibą jest Białystok, sygnalizowano jednak próby przerzucenia komórek „Orła” i na inne miasta. Kapitan „Wania” był zdecydowany wyjaśnić sprawę od razu.

Słonczyńskiego przekonano, że wynik tej rozmowy może być dla niego tylko jeden – podporządkowanie się. Upewniwszy się więc, że „Wania” nie jest prowokatorem, przyznał, iż rzeczywiście organizacja, którą reprezentuje, ani nie była przedtem Związkiem Walki Zbrojnej, ani nie jest obecnie Armią Krajową, choć się za nią podaje, ale też – zapewnił Słonczyński – nie ma nic wspólnego z prowokacyjnym „Orłem Białym”. Z dalszej rozmowy wynikało, że na terenie Brześcia działa od kilku miesięcy, a więc dłużej niż ZWZ, dobrze zorganizowana siatka o zabarwieniu piłsudczykowskim (prawdopodobnie jako część organizacji ogólnokrajowej), że organizacja ta ma liczne wtyczki wszędzie – w urzędach, na kolei, na poczcie, że prowadzi agitację polityczną, że posiada – wydawany dosyć regularnie – swój organ pt. „Szaniec”, od którego wzięła nazwę, oraz że ma własną organizację bojową, w której Słonczyński jest instruktorem wojskowym. Najbardziej pikantne w całej sprawie było to, że miejscowa AK w ogóle nie wiedziała o istnieniu niewygodnego dublera, mimo że wielu „szańcowców” należało jednocześnie do drugiej organizacji.

reklama

Teraz „Wania” wiedział więcej niż ktokolwiek z konspiracyjnej góry. Przedstawił więc Słonczyńskiemu propozycję: podporządkować się i wyjść stąd jako prosty żołnierz „Wachlarza”, oddając do dyspozycji całe swe „wojsko”, albo... nie wyjść wcale.

Słonczyński nie namyślał się długo. Jego wybór przynależności akurat do tej grupy został dokonany po prostu dlatego, że była to pierwsza antyniemiecka organizacja w Brześciu, z którą się zetknął. Wiedział także, że większość jego podkomendnych weszła do podziemia w przeświadczeniu, że idą do ZWZ.

Tak oto kpt. „Wania”, który jeszcze godzinę temu dysponował zaledwie dwoma ludźmi, stał się szefem dużej organizacji. Współpraca Słonczyńskiego, lojalnego i rozważnego podkomendnego, doskonale zorientowanego w terenie, spowodowała, że kapitan mógł o wiele wcześniej przystąpić do zasadniczych zadań dywersyjnych. Słonczyński zaś, który w jakiś czas potem został mianowany komendantem bazy „Wachlarza” w Brześciu, przyjął pseudonim „Żbik”, a wkrótce otrzymał awans na podporucznika.

Pociąg wykolejony przez oddziały Kedywu

Po tak zachęcającym początku „Wania” postanowił przejąć całą brzeską grupę, a nie tylko jej organizację wojskową. Po dwóch dniach, skontaktowany przez „Żbika”, spotkał się z szefem podziemia na teren Polesia – por. Henrykiem Westwalewiczem „Kaliną”. Rozmowa miała podobny przebieg. Westwalewicz – twórca i ideolog brzeskiego oddziału – nie miał wątpliwości, że organizację należy podporządkować kpt. „Wani”. Ponadstuosobowy zespół był jednak zbyt liczny i za mało elastyczny, aby realizować zadania, jakie stawiała organizacja „Wachlarz”. Owszem, szerokie kontakty i wywiadowcze wtyczki przydały się później zarówno jemu, jak i AK, ale na razie kapitanowi potrzebny był mały zespół młodych ludzi, których można by wyszkolić w zakresie dywersji.

Przekazał więc całą przejętą organizację miejscowej AK, sam zaś zatrzymał dla swych celów kilkunastu młodych, rzutkich i zdecydowanych na wszystko chłopców. Z najenergiczniejszej, ale bardzo surowej piątki stworzył swój oddział przyboczny i forsownie zaczął go szkolić. Zbliżała się wiosna. Zapowiadana niemiecka ofensywa na wschodzie wymagała natychmiastowego rozpoczęcia dywersji na liniach kolejowych. Warszawa coraz natarczywiej domagała się wzmożonych sabotaży.

Tekst jest fragmentem książki Cezarego Chlebowskiego „Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie”

Cezary Chlebowski
Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie
cena:
52,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Czytelnik
Okładka:
twarda
Seria:
Literatura polska - wydania indywidualne
Data i miejsce wydania:
I w tej edycji; kwiecień 2017
Format:
145x205mm
ISBN:
978-83-07- 03390-7
reklama
Komentarze
o autorze
Cezary Chlebowski
Polski pisarz i publicysta, historyk, Harcerz Rzeczypospolitej; autor książek i szkiców poświęconych mało znanym wydarzeniom z dziejów polskiego Państwa Podziemnego w czasie II wojny światowej

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone