Chłosta liczona w setkach batów i inne sposoby dyscyplinowania żołnierzy

opublikowano: 2024-09-06, 09:40
wszelkie prawa zastrzeżone
Armia Brytyjska w XVIII wieku stosowała brutalną dyscyplinę i chłostę. Zwykli żołnierze podlegali różnym karom, w szczególności fizycznym.
reklama
Ilustracja chłosty wojskowej z książki G.W.M. Reynoldsa "The Soldier's Wife", 1853 rok.
Prawo wojskowe oznacza autorytatywne ogłoszone prawa mające na celu kierowanie wszystkimi wojskowymi i wszystkimi sprawami wojskowymi, a przez dyscyplinę rozumie się posłuszeństwo i stosowanie tych praw

– wyjaśniał znaczenie słowa „dyscyplina” brytyjski słownik wojskowy z XVIII wieku. Dodawano w nim ponadto:

Zdrowie dla ciała jest tym, czym prawo wojskowe dla armii, a ćwiczenia są dla pierwszego tym, czym dyscyplina dla tego drugiego.

Z kolei oficer John Williams, który pod koniec amerykańskiej rewolucji opublikował swój traktat wojskowy, stwierdzał:

Dyscyplina zwiększa odwagę, jaką ludzie wynieśli z własnej natury, a inspirując ich zaufaniem do siebie i innych, wzbudza sztuczną odwagę, gdy ta naturalna jest niedostateczna.

W XVIII wieku kładziono ogromny nacisk na karność wojska. W tym okresie wielu wojskowych, w tym brytyjskich, było pod wrażeniem zwycięstw pruskiego króla Fryderyka II i jego bitnej armii. Podczas starć piechoty liniowej żołnierze pruscy słynęli z opanowania, z jakim wykonywali rozkazy pod ostrzałem, precyzji manewrów i niezwykłej sprawności w przeładowywaniu karabinów na komendę. Żołnierze ci mieli wykonywać imponującą liczbę sześciu salw na minutę.

Wzorce brutalnej dyscypliny fryderycjańskiej były wprowadzane również w innych krajach. W jej ramach kładziono ogromny nacisk na posłuszeństwo żołnierzy. Zachowanie ścisłej dyscypliny wymuszał zresztą sam sposób walki. Żołnierze przemieszczali się zazwyczaj w liniach bądź kolumnach i strzelali na rozkaz. By wszystko funkcjonowało, potrzebna była koordynacja i pełne posłuszeństwo w wykonywaniu rozkazów. Armia Brytyjska uchodziła za stosującą ścisłą i brutalną dyscyplinę. Zwykli żołnierze podlegali różnym karom, w szczególności fizycznym. Na tle europejskim była to właściwie normalna rzecz, ale w cieszącym się szerokimi prawami społeczeństwie angielskim kontrast między wojskową dyscypliną a zwykłym życiem mocno się uwidaczniał. Pojawiały się nawet opinie, że „chwyciwszy królewskiego szylinga”, przestawało się być obywatelem. Gdy w związku z napięciami na linii kolonie–metropolia w 1771 roku w Bostonie wybuchły rozruchy, rozwścieczony tłum krzyczał do brytyjskich żołnierzy: bloody-backs (krwawe plecy). Chociaż gardzono żołnierzami w czerwonych mundurach, to w momencie wybuchu rewolucji Amerykanie przyjęli te same wzorce, a armia kontynentalna Waszyngtona również stosowała chłostę.

Podstawą prawa wojskowego była wspomniana w poprzednim rozdziale ustawa o buncie, a także wydawane co jakiś czas artykuły wojenne. Stanowiły one prawo karne, chociaż sądzono również na podstawie zwyczajów wojskowych (prawa zwyczajowego). Pewnymi wskazówkami mogły być dzieła napisane przez oficerów praktyków. Za najważniejsze z nich uchodził Traktat o sądach wojennych, do którego dodano esej o karach i nagrodach wojskowych, napisany w 1769 roku przez Stephena P. Adye. Ów autor był stacjonującym w Ameryce oficerem artylerii w stopniu pierwszego porucznika (1st Lieutenant). Swoją pracę zadedykował naczelnemu dowódcy sił brytyjskich w Ameryce, generałowi Thomasowi Gage’owi. Dzieło zyskało popularność i w następnych dziesięcioleciach doczekało się wielu reedycji.

reklama
Thomas Gage, 1788 r., obraz Johna Singletona Copley'a

Za najcięższe przewiny groził w teorii generalny sąd polowy, który docelowo miał się zajmować najpoważniejszymi przestępstwami. W praktyce jednak wiele ze spraw, które mogłoby tam trafić, było rozwiązywanych przez pułkowe sądy polowe. Sprawy, jakie trafiały przed sądy, były wszelkiego kalibru. Pośród nich, jak w każdej epoce, zdarzały się dezercje czy niewykonanie rozkazu. Przestępstwem mógł być również ożenek bez zgody oficera. Ponadto wiele ze spraw było po prostu rozwiązywanych doraźnie przez podoficerów. Zdarzało się, że ci, wyposażeni w pałkę zwaną „ratanem”, okładali nią niezdyscyplinowanych żołnierzy. Poza tym żołnierzy karano poprzez dodatkową musztrę, przymusową wartę czy prace fizyczne. Sędziami w sądach polowych byli oficerowie. Naturalnie bardzo często mieli oni niewielkie pojęcie o prawie i sądzili na podstawie własnej intuicji oraz zasad moralnych. Zdarzało się nawet, że o losie sądzonych decydowali nastoletni oficerowie. Najsurowiej w armii była traktowana kradzież prywatnego mienia. Najwyższym środkiem sprawiedliwości, jaki mógł zarządzić sąd polowy, była kara śmierci. W praktyce wykonywano ją niezwykle rzadko. Standardowym środkiem dyscypliny była chłosta, którą wykonywano za pomocą tzw. kota o dziewięciu ogonach. Był to bicz z dziewięcioma sznurkami. Na każdym ze sznurków znajdował się supeł. Ten rodzaj kary był wykonywany przez doboszów (w kawalerii trębaczy), a zgodnie z prawem wymierzano ją tylko szeregowcom. W praktyce spotykała również podoficerów, ale najpierw trzeba było pozbawić ich stopnia. Wyrok był egzekwowany publicznie, a pozostała część oddziału musiała być świadkiem jego wykonywania, co miało spełniać funkcję odstraszającą dla pozostałych. Liczba uderzeń była arbitralna i oficerowie mogli o niej zadecydować wedle uznania. Liczba uderzeń wahała się od kilkudziesięciu do nawet tysiąca. Za nagminne pijaństwo można było zostać ukaranym dwudziestoma batami, ale dezercja lub spanie na służbie mogły spotkać się z karą nawet stu pięćdziesięciu uderzeń. Trzeba tu dodać, że zazwyczaj intencją sądów polowych nie była śmierć skazańca. Podczas wykonywania wyroku był obecny lekarz, który oceniał stan bitego. Bywało, że chłostę rozkładano na raty. Chociaż często wyroki były bardzo surowe, to w praktyce wiele razy się zdarzało, że wstrzymywano się od wykonania całości lub części kary. Taki przypadek opisuje jeden z pamiętnikarzy – Roger Lamb chwalił w swych wspomnieniach majora Boltona, pod którym służył w 1776 roku, podczas kampanii kanadyjskiej. Opisywał, że po zasądzonym wyroku 75 batów za dezercję Bolton zatrzymał wykonywanie chłosty.

Materiał jest fragmentem e-booka „Czerwone mundury. Armia Brytyjska w czasach wojny o niepodległość USA”. Spodobał Ci się fragment? Kup e-booka:

Polecamy e-book: „Czerwone mundury. Armia Brytyjska w czasach wojny o niepodległość USA”

Michał Rastaszański
„Czerwone mundury. Armia Brytyjska w czasach wojny o niepodległość USA”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
89
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-59-4
reklama
Nie zwracając się ani do chirurga, ani do obecnych oficerów, zbliżył się, widocznie bardzo wzruszony […] z wyrazem współczucia wyjaśnił temu człowiekowi skalę jego przestępstwa, a następnie kazał go zdjąć, rezygnując z zamierzonej kary za obietnicę dobrego postępowania przez tego żołnierza w przyszłości.

Wspomniany major miał być bardzo niechętny karze chłosty, wybierał inne metody karania, takie jak uwięzienie w ciemnicy, dodatkowe ćwiczenia, a nawet noszenie kurtki mundurowej wywróconej na lewą stronę.

Bolton i jego empatyczna postawa w szafowaniu karą chłosty nie była wyjątkiem. Na swego rodzaju osiemnastowieczny humanitaryzm zwracał uwagę wspomniany już autor traktatu Adye, który stwierdzał: „Nie zapominajmy, że każdy żołnierz jest istotą ludzką podatną na te same uczucia i namiętności co inni ludzie, i z tego powodu należy wcześniej zastosować każdą metodę, aby odstraszyć go od występku, a nie ufać w poprawę przez karę”.

Z tego też powodu Adye stwierdzał, że najsurowsze wyroki powinny być rozdawane oszczędnie i przede wszystkim wymierzane dla przykładu wobec innych. W swym dziele zalecał między innymi, by „nie karać człowieka w ten sam sposób za może kilkugodzinną nieobecność w jego kwaterze, jak gdyby był dezerterem z kraju i zdrajcą swojej świętej obietnicy, bo to nie liczba batów, ale wstyd, że musi w tym uczestniczyć, stanowi karę”.

Śmierć generała Mercera w bitwie pod Princeton w 1777 r., obraz Johna Trumbulla

Wyrażał ponadto myśl, że lepiej jest nagradzać niż karać. Myśląc o nagradzaniu, Adye sugerował nawet rozszerzenie dostępu do odznaczeń, ponieważ w omawianym okresie medale otrzymywali jedynie oficerowie.

reklama

W toku rewolucji Brytyjczycy przeważnie górowali dyscypliną nad rebeliantami, zwłaszcza amerykańską milicją. Nie znaczy to, że Armia Brytyjska nie miała problemów z karnością. Problemy dotyczyły zwłaszcza świeżych i nieostrzelanych oddziałów, które na początku wojny stanowiły większość. Brak doświadczenia sprawiał liczne problemy. Czasem żołnierzom nie brakowało odwagi, ale oficerom trudno było ich upilnować. Innym razem żołnierze niepomni na rozkazy, wpadali w panikę, co powodowało brzemienne w skutkach wypadki, z omyłkowym ostrzelaniem własnych oddziałów włącznie. Jeden z oficerów stwierdził nawet, że potrzeba przynajmniej jednej kampanii dla zrobienia z rekruta dobrego żołnierza. Pozytywnie na dyscyplinę działali również weterani wojny siedmioletniej. Chociaż nie było ich wielu, to swoim zachowaniem inspirowali rekrutów w szeregach.

Specyficzną odwrotnością tej sytuacji był czasem przypadek, gdy żołnierze zbyt często doświadczani walkami, padali ofiarami przypadłości określanej przez im współczesnych mianem „gorączki armatniej”, która miała sprawiać, że tracili cały zapał do walki. Z tego powodu zdarzało się, że to młodzi i nieostrzelani żołnierze mieli większy entuzjazm do walki niż stare wojsko.

Negatywnie na dyscyplinę brytyjską działała już sama atmosfera rewolucji i wojny domowej. O trudności funkcjonowania armii w początkach rewolucji mówi między innymi dziennik Fredericka Mackenziego, który był wówczas adiutantem generała Thomasa Gage’a. Opisywał on trudności z zaprowadzeniem dyscypliny w skrajnie nieprzyjaznym mieście. Mackenzie zapisywał w swoim dzienniku różne przykłady łamania dyscypliny. Między innymi w lutym 1775 roku zwołano garnizonowy sąd polowy dla żołnierzy, którzy zostali przyłapani na sprzedaży karabinów i części do broni ludności cywilnej. Jeden z takich żołnierzy miał zostać skazany na karę chłosty – 500 uderzeń. Innym razem Mackenzie notował: „Mieszkańcy miasta zachęcają do nadmiernego picia, a gdy żołnierze są w stanie nietrzeźwości, często są namawiani do dezercji”.

Problemy z dyscypliną objawiały się również w postaci plądrowania domostw cywilów, nad czym nie mogli zapanować oficerowie. Wydarzenia te jeszcze bardziej rozpalały nienawiść buntowników. „Nie mam wątpliwości, że to rozwścieczyło rebeliantów i sprawiło, że wielu z nich poszło za nami znacznie dalej, niż gdyby się to nie wydarzyło” – opisał Mackenzie akt niekontrolowanego plądrowania, dokonany przez żołnierzy brytyjskich podczas walk pod Lexington i Concord w 1775 roku.

Dyscyplinowanie i problemy z nim związane ciągnęły się za Armią Brytyjską bardzo długo. Światowe trendy odchodzenia od chłosty rozpoczęły się wraz z rewolucją francuską. Francuzi znieśli wówczas tego rodzaju środek dyscyplinowania, uznali go bowiem za uderzający w godność obywateli. Zaczął się wówczas powoli rozwijać w wojskowości trend prowadzący do zniesienia kar cielesnych w kolejnych armiach. Mimo to przyzwyczajenie do ścisłej i brutalnej dyscypliny w Armii Brytyjskiej przetrwało bardzo długo. W słuszności ich polityki Brytyjczyków utwierdziło zwycięstwo nad Napoleonem. Wielka Brytania była jednym z ostatnich europejskich państw, które wycofały chłostę. Zrobiła to dopiero w 1881 roku.

Materiał jest fragmentem e-booka „Czerwone mundury. Armia Brytyjska w czasach wojny o niepodległość USA”. Spodobał Ci się fragment? Kup e-booka:

Polecamy e-book: „Czerwone mundury. Armia Brytyjska w czasach wojny o niepodległość USA”

Michał Rastaszański
„Czerwone mundury. Armia Brytyjska w czasach wojny o niepodległość USA”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
89
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-59-4
reklama
Komentarze
o autorze
Michał Rastaszański
Doktorant Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych UW, interesuje się XVIII i XIX wiekiem, szczególnie wojskowością angloamerykańską. Hobbystycznie rekonstruktor i modelarz.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone