Cezary Namirski – „Halidon Hill 1333” – recenzja i ocena
Cezary Namirski – „Halidon Hill 1333” – recenzja i ocena
To kolejny HaBek tego autora poświęcony historii Wysp Brytyjskich. Tym razem Namirski zajmuje się okresem zwanym II Szkockimi Wojnami o Niepodległość – czyli kolejnym blisko dwudziestopięcioletnim okresem walk Szkotów o utrzymanie niezależności odzyskanej za panowania Roberta I Bruce’a. Można powiedzieć, że autor podejmuje i kontynuuje narrację przerwaną przez „Bannockburn 1314” Jarosława Wojtczaka.
Wykorzystując swoje umiejętności i wykształcenie, Namirski sięga po liczne opracowania. Nie tylko o samej wojnie, lecz także wyniki badań archeologicznych, co w pewien sposób umacnia wiarygodność formułowanych przez niego tez. Nie ucieka również od źródeł, aczkolwiek ogranicza się do znanych i dostępnych kronik. Nie przenosi opisów prosto z tych kart – poddaje je również krytycznej analizie.
A teraz sama koncepcja. O bitwie pod Halidon Hill – jak o innych średniowiecznych starciach – trudno jest napisać wielką epopeję, nawet na potrzeby serii Historyczne Bitwy. Należy zatem odpowiednio przedstawić konflikt, lecz w taki sposób, żeby tytułowe starcie nie zginęło nam w kartach książki. Mamy zatem wstęp polityczny, sięgający pokoju z 1328 roku oraz przyczyny wybuchu wojny.
Okazuje się, że kwestia opierała się na kwestii tzw. Wydziedziczonych – czyli możnowładczych rodów, które za poparcie „niewłaściwej” strony w I Szkockich Wojnach o Niepodległość utraciły swoje majątki. Autor słusznie uważa, że ich zebranie się wokół Edwarda Balliola, syna nieszczęsnego króla Szkotów Johna Balliola, stało się zarzewiem nowej wojny. Tym bardziej, że nieliczne początkowo siły, oparte na słynnych angielskich łucznikach, odniosły szereg oszałamiających sukcesów. Działania szkockich lojalistów doprowadziły do odparcia ataku, ale król Edward III angielski uznał to za znakomitą okazję do wszczęcia wojny.
Po lekkiej przerwie od polityki przenosimy się to kwestii pobocznych, czyli sylwetek wojsk obu stron. Nie mamy tu może zbyt szczegółowego opisu (a szkoda…), ale przynajmniej poznajemy plusy i minusy szkockich schiltrons oraz początek słynnej angielskiej armii opartej na cisowym łuku.
Głównym tematem książki jest cała kampania 1333 roku. Opierając się na najnowszych ustaleniach Namirski przedstawia nam główny cel obu stron – miasto i zamek Berwick-upon-Tweed. Dzięki temu możemy się dowiedzieć o historii tego szczególnego dla relacji szkocko-angielskich miasta, jak i jego architektoniczną historię. Następnie mamy samą kampanię – opisaną w miarę dokładnie, lecz nie wyczerpująco. Jej punktem kulminacyjnym jest oczywiście Halidon Hill. Autor stara się, na ile to możliwe, zanalizować starcie, o którym wiemy bardzo niewiele.
Co ważne, stara się ocenić postępowanie szkockiego dowództwa. Mimowolnie uznaje kunszt angielskiego króla, który doprowadził do idealnej sytuacji taktycznej. Dzięki temu Anglicy do maksimum wykorzystali swoje atuty, nie pozwalając Szkotom rozwinąć skrzydeł. Kolejne rozdziały są raczej podsumowaniem kampanii 1333 roku. Poznajemy dalsze losy konfliktu, dzieje ich bohaterów oraz działania Dawida II Bruce’a. Z kart książki nie wyłania się portret szczególnie wybitnego monarchy, jednak pewnych zalet nie można mu odmówić. Uzupełnieniem treści są aneksy przedstawiające głównych bohaterów książki.
„Halidon Hill 1333” to generalnie typowy HaBek z zachowanymi proporcjami w stosunku do decydującego starcia. Tytuł nie jest z jednej strony powodem to rozpisania się na inny temat, ale z drugiej strony to przyczynek do zapoznania się z tym mało znanym w Polsce okresem historii Szkocji. Tak więc zapoznajmy się.