Całun turyński całunem da Vinci?
Artystka porównała autoportret da Vinci tym razem z twarzą „Jezusa” z całunu, które okazały się idealnie do siebie pasować. Według Schwartz da Vinci do jego stworzenia zastosował prymitywną fotografię – w zaciemnionym pokoju rozpiął płótno na stelażu, zaś materiał pokrył siarczanem srebra. To sprawiło, że materiał zrobił się światłoczuły. Następnie umieścił soczewkę w ścianie, a obok – rzeźbę przedstawiającą samego siebie. Odbicie pojawiło się na materiale w momencie, gdy zaświeciło słońce.
Wśród naukowców pojawiły się opinie, jakoby na stworzenie całunu mógł skusić się jedynie heretyk, ktoś, kto według Lynn Picknett, badaczki historii Całunu, nie bał się podrobić świętego oblicza Jezusa.
***
Sądzę jednak, że da Vinci mógł być zdolny do „podrobienia” wizerunku Chrystusa. Wystarczy, że przypomnimy sobie ogrom odwołań ezoterycznych umieszczonych na Ostatniej Wieczerzy, gdzie mistrz przedstawił jako Judę Tadeusza siebie samego. Być może więc Całun to nie silenie się na bluźnierstwo, ale wyraz głębszych intencji, tajemniczy przekaz lub…?
Źródło: Telegraph