„Była sobie dziewczyna” – reż. Lone Scherfig – recenzja i ocena filmu

opublikowano: 2010-08-10, 13:25
wszelkie prawa zastrzeżone
„Była sobie dziewczyna” to z jednej strony film o sensie kształcenia się, ale nie tylko. Obraz Lone Scherfig i Nicka Hornby’ego to także filmowy zapis pewnych czasów. Czasów przed hipisowskich, gdy głodni wolności i zabawy młodzi ludzie stali u progu zaspokojenia swoich pragnień. Ten film to obraz tego „progu”, podczas gdy sam David jest przedsmakiem tego co znajdzie się po jego przekroczeniu.
reklama
Kadr z filmu "Była sobie dziewczyna"
Reżyseria: Lone ScherfigScenariusz: Nick HornbyZdjęcia: John de BormanMuzyka: Paul EnglishbyCzas trwania: 95 minData premiery: 19.03.2010Produkcja: Wielka BrytaniaOcena naszej recenzentaki: ++6,5/10++(jak oceniamy książki i filmy?)

Jak wskazuje oryginalny tytuł filmu „Była sobie dziewczyna” – „An education”, kwestia wykształcenia zajmie w obrazie miejsce niezwykle istotne. Do pewnego stopnia produkcję można by potraktować niemal w kategoriach propagandowych i prezentować w szkołach, jako zachętę do nauki dla dzieci i młodzieży. Oprócz morału film ten niesie także inne interesujące treści. Całość stanowi adaptację 12-stronicowego tekstu z czasopisma literackiego autorstwa Lynn Barber - dorastającej w latach sześćdziesiątych w Londynie dziennikarki. Filmowej Jenny.

Jenny jest młodą, inteligentną, ładną i rozkochaną we wszystkim co francuskie uczennicą szkoły średniej, która marzy o Oxfordzie. Oxford to dla niej spełnienie intelektualnych ambicji, ale także droga do wolności – ucieczka przed monotonnym życiem i wymagającym, a nawet nieco despotycznym ojcem. Po drodze na Oxford dziewczyna zauważa jednak pewną ścieżkę alternatywną. Owa ścieżka nie prowadzi co prawda na wyższą uczelnię, ale u jej szczytu zdaje się widnieć upragniona wolność i swoboda. I to w wymiarze o jakim dziewczyna nawet nie marzyła….

Paryż, koncerty, zabawa, sztuka, aukcje, restauracje, taniec, drogie ubrania, luksus… To wszystko kusi. Kusi David – trzydziestokilkuletni zalotnik, prowodyr pytania o sens podejmowania studiów. Bo skoro życie może być cudowne bez konieczności skończenia wyższej uczelni, bez lat nudnej nauki oraz związanych z nią trudów i wyrzeczeń, to po co się uczyć? – zacznie w pewnym momencie zastanawiać się Jenny. Każdy z uczących się ma zapewne swoją odpowiedź. Także twórcy filmu nie omieszkają zaprezentować swojej.

A więc „Była sobie dziewczyna” to z jednej strony film o sensie kształcenia się, ale nie tylko. Obraz Lone Scherfig i Nicka Hornby’ego to także filmowy zapis pewnych czasów. Czasów przed hipisowskich, gdy głodni wolności i zabawy młodzi ludzie stali u progu zaspokojenia swoich pragnień. Ten film to obraz tego „progu”, podczas gdy sam David jest przedsmakiem tego co znajdzie się po jego przekroczeniu.

Zawsze, gdy ktoś mówi o latach sześćdziesiątych, mam ochotę krzyczeć. Lata sześćdziesiąte zaczęły się właściwie dopiero koło ’63, ’64 roku. Początek dekady był dosyć ponury – twierdzi Lynn Barber. Ten ponury początek dekady, a dokładniej rok 1961 rozpoczyna toczącą się w Wielkiej Brytanii akcję filmu. Na ekranie mamy więc tkwiącą w powojennej ascezie Anglię. Według Hornby’ego skrajnie zaściankową i dość ubogą. Druga wojna światowa otworzyła epokę USA, a amerykańskie lata 50. - wielkie samochody, rock’n’roll - były właśnie produktem dobrobytu. Podczas gdy tam każdy się woził Cadillakiem, my nadal czekaliśmy na autobus – mówił scenarzysta.

Poza historycznym wymiarem filmu jego atutem jest także rola głównej bohaterki Jenny, w którą wcieliła się porównywana do Audrey Hepburn Carey Mulligan. Gra utalentowanej Brytyjki została zresztą nominowana do Oscara i Złotego Globu oraz uhonorowana nagrodą BAFTA. Wadą filmu jest z kolei jego przewidywalność. Atuty wynagradzają jednak wady czyniąc obraz wartym obejrzenia.

reklama
Komentarze
o autorze
Grażyna Latos
Absolwentka Szkoły Gender Mainstreaming oraz Akademii Media i Gender w IBL PAN. Jedna z autorek publikacji „20 lat 20 zmian. Kobiety w Polsce w okresie transformacji 1989-2009”. Współpracuje z Fundacją Feminoteką oraz Fundacją Gender Center. Od lipca 2008 roku stała publicystka „Histmaga”. Od marca 2009 do czerwca 2010 w składzie redakcji. Do września 2011 członkini rady merytorycznej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone