Budujemy nasz dom na Marsie?
Ludzkość wiązała wielkie nadzieje z Marsem, spodziewając się zastać tam życie organiczne, nawet na zaawansowanych stadiach ewolucji. Gdy więc okazało się, że Czerwona Planeta jest jedną wielką pustynią, rozczarowanie było wielkie. Nie oznacza to jednak, że zarzucono inne związane z nią nadzieje.
Przez wiele lat prace nad wysłaniem człowieka na Marsa stały w miejscu. Orędownicy wypraw, jak na przykład Robert Zubrin, przedstawiali wyliczenia, w których udowadniali, że jest to w zasięgu naszych możliwości, zaś bardziej zachowawcze instytucje z NASA na czele blokowały te pomysły, przedstawiając z kolei dowody na śmiertelne zagrożenie, jakie wiąże się z załogowymi lotami kosmicznymi. Przez wiele lat trwała stagnacja. Aż w końcu, do roboty wzięła się inicjatywa prywatna.
W 2010 ruszyła inicjatywa Mars One, stworzona przez holenderskiego biznesmena Basa Landsorpa. W swoich założeniach bazuje ona, m.in. na projekcie Mars Direct autorstwa Davida Bakera i Roberta Zubrina i proponuje wysłanie na Marsa załogi, która… zostałaby na miejscu. Mowa więc o projekcie kolonizacyjnym, który na miejscu pracowałby nad badaniami naukowymi oraz przygotowywał infrastrukturę pod przyszłe rozszerzenie kolonii. Kiedy inicjatywa powstawała, mało kto wieszczył jej sukces, powołując się głównie na kwestie finansowe: nie wierzono, by prywatnym przedsiębiorstwom udało się stworzyć tak szeroko zakrojony projekt bez wsparcia budżetu państwa.
Na przekór tym prognozom, projekt ruszył. Od 22 kwietnia do 31 sierpnia 2013 roku można było wysyłać aplikacje na marsjańskiego kolonistę. Wczoraj, 2 stycznia 2014 roku, spośród około 200 tys. zgłoszeń wybrano 1058 kandydatów, którzy teraz przystąpią do testów, mających wykazać ich zdolność do przetrwania w warunkach Marsa oraz przydatność dla celów misji. Wciąż trwa zbiórka datków, zarówno od osób prywatnych, jak i instytucji, trwają też prace nad statkiem kosmicznym Red Dragon, także produktem prywatnej firmy SpaceX. Mają one zostać zakończone do 2018 roku.
Badania przestrzeni kosmicznej zapoczątkowała Zimna Wojna, jako element rywalizacji między supermocarstwami. Kiedy upadł Związek Sowiecki i rywalizacja się zakończyła, w miejscu stanęły także badania mające otworzyć przed nami Kosmos. Czy okaże się, że prywatni inwestorzy w dobie pokoju mają tak silną wolę działania, jak prowadzące wojnę państwa, i uda im się to, czego wsparta budżetem Stanów Zjednoczonych NASA nie mogła osiągnąć przed dekady? Wiele na to wskazuje.
Źródło: uk.reuters.com