Bohuslav Bušta i czescy kolaboranci

opublikowano: 2021-03-22, 17:45
wszelkie prawa zastrzeżone
Młody Bohuslav Bušta był skromnym krawcem, gdy zdecydował się na współpracę z niemieckim okupantem w czasie II wojny światowej. Jakie wynagrodzenie otrzymywał? Czy okazał się przydatnym agentem?
reklama

Czerwiec 1945

Pokój przesłuchań Korpusu Bezpieczeństwa Narodowego, stacja Humpolec. Obecny jest członek Powiatowego Komitetu Narodowego Emil Hrala i trzech strażników, z których jeden zapisuje na maszynie świadectwo zatrzymanego. Chudego mężczyzny z przedziałkiem na środku, który cienkim, tchórzliwie zahukanym głosem opisuje swoje zachowanie podczas wojny. W końcu bez cienia skruchy mówi:

– Na usprawiedliwienie swojego działania chciałbym powiedzieć, że mój wuj skontaktował mnie z gestapowcami, którzy obiecali mi, że wyciągną mnie ze wsi do Brna albo do Pragi, gdzie dostanę lepsze wynagrodzenie. Nie mam nic więcej do dodania.

Niemieckie czołgi w Pradze, marzec 1939 roku

Wiosna 1941

Dolní Cerekev, Wysoczyzna, Protektorat Czech i Moraw. Dwudziestodwuletni krawiec Bohuslav Bušta, wysoki, o popielatej twarzy. Wychowuje się bez ojca, który zginął gdzieś w Galicji podczas Wielkiej Wojny. Już od dzieciństwa jego wychowywanie jest ponad siły matki, kobieta nie jest w stanie sobie z nim poradzić. Praca w domu, przy maszynie do szycia w wiejskim warsztacie za sypialnią niezbyt go interesuje. Do pracy gdzieś w fabryce albo na robotach w Rzeszy ma z kolei zbyt delikatne ręce. Kiedy sąsiadka Marie Konířová, jego rówieśniczka, przychodzi do warsztatu z fartuchem do przeróbki, zauważa, że nad stołem wisi zdjęcie Adolfa Hitlera.

– Bohoušu, co ty tu masz?

– Maniu, on nas wszystkich uratuje i zbawi! I nie bój się, nic na ciebie nie powiem. A ten fartuch zrobię, ale dopiero po niedzieli.

Bohouš sczesuje swoje krótkie kasztanowe włosy do tyłu, z przedziałkiem na środku. Jego spojrzenie odbite w lusterku przypomina Marie Konířovej wzrok skrzywdzonego dziecka. Gołowąs. Zimny jak sopel. Nigdy nie miał dziewczyny, a kiedy upił się na potańcówce, jeszcze przed wojną, załatwiając potrzebę za stodołą, zdradził jednemu z kolegów, że „codziennie wali sobie konia, taki z niego romantyk”. W sztruksowych pumpach i dobrze skrojonej marynarce wyrusza do pobliskiej Horní Cerekvi, do hotelu Svoboda, który od lat trzydziestych dzierżawi jego rezolutny wujek František Policar. To właśnie u niego, w kuchni pełnej wędzonek i alkoholu spotykają się od początku wojny członkowie Gestapo z Tabora. Głównie czeskojęzyczni. Ani Policar, ani Bušta nie znają niemieckiego. Mimo to deklarują narodowość niemiecką. To nie wszystko. Dzikie pijatyki, obfite śniadania, uczty z dziczyzny, walizki pełne mięsa zawożone paniusiom gestapowców pławiącym się w komforcie skonfiskowanych taborskich willi. Do tego pierwsze donosy. Ustnie, pisemnie lub przez telefon. Na konkurencję, na czeskiego nauczyciela, na podchmielonych gości opowiadających antyniemieckie dowcipy w lokalu. Kończy się to aresztowaniem i – w lepszym przypadku – więzieniem. Z Policara robi się nagle Politzar, dostaje kryptonim Kapitan. Nosi fryzurę z grzywką, wąsy przycina w führerowską szczotkę, do tego ubiera się w bryczesy i wysokie skórzane buty, podobnie jak jego przyjaciele, asystenci kryminalni Gestapo: Kirchner, Drewo, Hudler, Mischinger. Większość z nich pochodzi z okolic Jihlavy.

reklama

NSGSA

– Bohoušu, podpisz tutaj. Zapewniam cię, że będzie ci znacznie lepiej niż z igłą i nicią. U nas nie popsujesz sobie wzroku, wierz mi. Głuptasie, Niemcy to wygrają i będzie nam się powodziło.

Bohouš Bušta podpisuje u wuja hotelarza zgłoszenie do NSGSA (Narodowo-Socjalistyczna Straż Słowiańskich Aktywistów), w którym widnieje: „Jestem gotów bezwarunkowo wypełniać program Wodza i kanclerza Rzeszy A. Hitlera i obiecuję wierność wojskową”. Spotykają się w salce w hotelu Politzara, pozdrawiają się, hajlując, czytają przemowy Hitlera, pozują do zdjęć przed „ołtarzykiem” składającym się ze swastyki, orła i portretu Wodza, czasami przyjeżdża ich zdopingować zwierzchnik z Jihlavy, brzuchaty Löffler o mięsistej twarzy, który jednak wkrótce wyjeżdża jako rekrut Wehrmachtu na rosyjski front, skąd pisze do Cerekvi, że i oni, „wierni aktywiści, powinni ruszyć do walki z rosyjskim bolszewizmem i zaciągnąć się na front wschodni, aby wesprzeć w ten sposób ideę zwycięskiej i wiecznej Germanii”. No ale komu by się chciało z ciepełka kuchni hotelowej wyruszać na stalingradzką Syberię?

Mapa Czecho-Słowacji z 1939 roku

Brunatni u stryja

W okolicy już wiadomo, że u Policara spotykają się „brunatni” i że nie jest wskazane odzywać się w ich obecności. Niewiele to daje. W 1941 roku w Cerekvi i okolicy po „powiadomieniu” przez Policara dochodzi do dwudziestu pięciu aresztowań. Na przykład stróża nocnego Havla za to, że napisał na moście „Niech żyje Stalin”, cieśli Bílka za kpiny z Göringa, murarza Němca za to, że popiera Beneša, a do tego jest byłym narodowym socjalistą… Bratanek Bohouš przyucza się u wuja i zostaje informatorem Sicherheitsdienst (nazistowskiej służby informacyjnej). Jeździ pociągiem i nastawia ucha, słuchając, o czym rozmawiają towarzysze podróży. Po zmroku objeżdża na rowerze okoliczne wsie, pod oknami piwiarni i innych zabudowań notuje, o czym się mówi. O wszystkim donosi Františkowi Ticháčkowi, teraz już Franzowi Tichatschkowi z niemieckiego wydziału Urzędu Powiatowego w mieście Pelhřimov. Bohouš jest aktywny i obrotny, za wiadomości dostaje butelkę koniaku, papierosy, czasami tylko znaczki pocztowe. Na polecenie Tichatschka koślawymi literami pisze swój życiorys:

reklama

„Nazywam się Bohuslav Bušta, urodziłem się 23.11.1909 w Cerekvi jako syn Emanuela i Antonii, z domu Policarovej, miejsce zamieszkania pod numerem 184, kawaler… Wodzowi Heil!

Ten tekst jest fragmentem książki Miloša Doležala „Krawiec, żandarm i spadochroniarz. Trzy opowieści o czeskich kolaborantach”:

Miloš Doležal
„Krawiec, żandarm i spadochroniarz. Trzy opowieści o czeskich kolaborantach”
cena:
34,19 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
„Čurda z hlíny: Tři dokumentární povídky z protektorátu”
Wydawca:
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Tłumaczenie:
Zofia Bałdyga
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
224
Seria:
Historiai
Premiera:
15.03.2021
Format:
150x230 mm
ISBN:
978-83-233-4912-9

Po trzech tygodniach zostaje zaproszony do Tabora. Do asystenta kryminalnego Gestapo Karla Kirchnera. Bohouš porządnie się ubiera, przed budynkiem starannie zaczesuje przedziałek, zerkając w kieszonkowe lusterko. Przypadają sobie do gustu. Kirchner pochodzi z Jihlavy, jest o cztery lata młodszy niż Bohouš, ale ma już trójkę dzieci, dobrze poznał Wysoczyznę, a do tego „i tę czeską gawiedź”. Wcześniej był zwykłym dozorcą i portierem, ale zrobił całkiem niezłą karierę w Gestapo, „żywię zrozumienie dla prostych ludzi, którzy nie boją się wyzwań”, dobrze zna hotel Svoboda, „masz fajnego wuja, ten jego pasztecik z gęsi, wiesz, że naród niemiecki potrzebuje w Protektoracie dobrych współpracowników, a te chude paróweczki z Kostelca, które będą nam pomagać w czyszczeniu tej przestrzeni z hołoty żydo-bolszewickiej…”. Szybko znajdują wspólny język. Kirchner wypełnia kartę. Chwilę rozmyśla nad kryptonimem. Potem coś przychodzi mu do głowy i wpisuje „Zwirn”. Nić.

– Jesteś przecież krawcem, zręcznym krawcem, który będzie nam pomagać z szyciem sieci.

Bohouš dostaje numer 1216 i drugi kryptonim „Franta”, tak na wszelki wypadek. Po tygodniu praska komórka kontrolna Gestapo wystawi mu fałszywe dokumenty na nazwisko Jiří Král, urzędnik z Pragi. Dostaje też nową książeczkę pracy.

Taryfikator

Później Kirchner składa mu w swoim mieszkaniu męską propozycję:

Stałe wynagrodzenie miesięczne 500–1500 koron.

Za wiadomości prowadzące do wykrycia przestępców gospodarczych 300 koron.

Za szczególnie istotne odkrycia 500 koron.

W razie sukcesów wynagrodzenie jednorazowe 2000–10 000 koron. Pokrycie wydatków (koszty podróży, wyżywienia).

Za wiadomości prowadzące do zdemaskowania niebezpiecznego wroga przewidziano również wynagrodzenie w postaci odzieży skonfiskowanej przez komórkę kontrolną, węgla, papierosów, alkoholu i kartek na żywność.

Mięso pośledniego gatunku

Bezpośrednie zawiadomienie Bohouša prowadzi do zatrzymania Josefa Bílka, dyrektora wytwórni wędlin w Kostelcu, która dostarczała Wehrmachtowi konserwy mięsne. Bohouš „Nić” wpisuje w komunikacie do Kirchnera następującą treść: „Bílek przetwarza dla niemieckich żołnierzy mięso pośledniej jakości, ukrywa 50 000 sztuk konserw. To przyjaciel Żydów i wolnomularzy”. Donos, który cudem zachował się do dziś w archiwach komunistycznej Służby Bezpieczeństwa.

reklama
Hitler na zamku w Pradze w marcu 1939 roku (Bundesarchiv, Bild 183-2004-1202-505 / CC-BY-SA 3.0)

Chalupa, Lovčí, Lívanec / Jelen, Grand, Wanze

Bohouš „Nić” się sprawdził. Czechów zatrzymanych z jego inicjatywy przybywa. Kirchner tłumaczy jego raporty na niemiecki i gorliwie zanosi je zwierzchnikowi. Kościsty radca kryminalny SS-Obersturmführer Heinrich Gottschling zaciera ręce. A „Nić” dostaje nowych współpracowników. Zaprawionego wygę Otakara Chalupę alias Ruda Jelen alias B-22, który potrafi wyśledzić nawet dobrze zakonspirowanych działaczy czeskiego ruchu oporu i który na Morawach zostawił za sobą spustoszenie – dziesiątki zatrzymanych i zamordowanych patriotów. Przydzielono im jeszcze Nacházela „Lufta”, Volfa „Sodę”, Lovčíego „Granda” oraz Lívanca „Wanzego”. Rewir również dostają porządny – trzy rozległe powiaty na Wysoczyźnie. Mają je oczyścić ze szkodników przeciwnych wielkiej Rzeszy Niemieckiej.

Październik 1944

Las Strnadka koło Hříběcígo. Członkowie Gestapo wymyślają wraz ze swoimi informatorami diabelski plan – wykopać w lesie bunkier, wszystko starannie zamaskować i wcielić się w oddział partyzancki organizujący działalność ruchu oporu i przygotowujący powstanie nielegalnych komitetów narodowych na całej Wysoczyźnie. Bohouš „Nić” i jego towarzysze łapią w tę pułapkę dziesiątki naiwnych działaczy ruchu oporu, sypiających na pryczy między przebranymi gestapowcami i niechcący zdradzających kryjówki, hasła oraz dane wielu innych współpracowników czy ukrywanych kolegów, którzy uciekli z przymusowych robót w Niemczech. Większość z nich kończy później w Terezínie lub innym niemieckim obozie koncentracyjnym albo zostaje zastrzelona podczas starć. Z podobnych sieci przynęt będzie po przewrocie komunistycznym z powodzeniem korzystać reżimowa Służba Bezpieczeństwa.

Radio

Za swoją pierwszą akcję w terenie Bohouš „Nić” dostaje radioodbiornik. Ukradziony zatrzymanemu właścicielowi serwisu urządzeń Žákovskiemu.

Vojslavice

Bohouš „Nić” dzwoni na plebanii w Vojslavicach do drzwi proboszcza Metodego Ťoukálka, „odgrywa” przed nim wojewódzkiego komisarza do spraw powoływania podziemnych komitetów narodowych i prosi o pomoc w pozyskiwaniu pożywienia dla uciekinierów z Niemiec. Proboszcz chętnie obiecuje wsparcie, daje mu niemałą sumę pieniędzy, artykuły spożywcze i mąkę. Ťoukálek i kilku jego parafian zostają natychmiast aresztowani. Tylko paru z nich cudem przeżyje epidemię tyfusu w Terezínie i doczeka końca wojny.

Ten tekst jest fragmentem książki Miloša Doležala „Krawiec, żandarm i spadochroniarz. Trzy opowieści o czeskich kolaborantach”:

Miloš Doležal
„Krawiec, żandarm i spadochroniarz. Trzy opowieści o czeskich kolaborantach”
cena:
34,19 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
„Čurda z hlíny: Tři dokumentární povídky z protektorátu”
Wydawca:
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Tłumaczenie:
Zofia Bałdyga
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
224
Seria:
Historiai
Premiera:
15.03.2021
Format:
150x230 mm
ISBN:
978-83-233-4912-9
reklama
Komentarze
o autorze
Miloš Doležal
Czeski poeta, dziennikarz, redaktor radiowy i pisarz. Jego wiersze, opowiadania i felietony tłumaczone były na wiele języków, ukazały się również po polsku. W swojej działalności literackiej i radiowej powraca do tematów związanych z okresem II wojny światowej i czasami komunistycznymi. Doležal w książce Krawiec, żandarm i spadochroniarz prowadzi nas śladem bohaterów swoich opowiadań, opierając się na zeznaniach świadków, zachowanych dokumentach i materiałach archiwalnych.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone