Błażej Brzostek – „Paryże Innej Europy” – recenzja i ocena

opublikowano: 2015-04-27, 14:30
wolna licencja
O historii można opowiadać na różnorakie sposoby. Historia tkanki miejskiej, w dodatku porównawacza i kładąca nacisk na wzajemną percepcję mieszkańców dwóch różnych miast – oto prawdziwie oryginalna perspektywa.
reklama
Błażej Brzostek
„Paryże Innej Europy”
nasza ocena:
7.5/10
cena:
49,90 zł
Wydawca:
GWFoksal
Rok wydania:
2015
Okładka:
twarda
Liczba stron:
544
ISBN:
978-83-280-1528-9

Błażej Brzostek, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, zatytułował swoją poświęconą Warszawie i Bukaresztowi na przestrzeni dwóch ostatnich stuleci książkę „Paryże Innej Europy”. To tytuł znaczący z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że chociaż w Polsce lubimy chlubić się tym, że „przed wojną Warszawa uchodziła za Paryż wschodu”, to raczej rzadko dodaje się, że nie tylko nasza stolica aspirowała do takiego miana. Jednym z konkurentów był właśnie Bukareszt. Po drugie są to Paryże „Innej Europy”. Dla przeciętnego mieszkańca zachodniej części naszego kontynentu Polska czy Rumunia do kraje należące do Europy „innej”. Nie zawsze gorszej, ale zawsze innej, cokolwiek egzotycznej.

W swej narracji autor wychodzi od początków XIX wieku, przedstawiając peryferyjny status tak Warszawy, jak i Bukaresztu. Peryferyjny nie tylko z punktu widzenia Zachodu, ale też w ramach imperiów – odpowiednio rosyjskiego i osmańskiego. Zarówno Warszawa, jak i Bukareszt nieraz uważane były – i same się tak postrzegały – za swoiste enklawy świata zachodniego w ramach tych wschodnich mocarstw. Brzostek nazywa je „małymi Paryżami” – stolica Francji pełniła wówczas rolę punktu odniesienia (pamiętajmy, że to wtedy miała miejsce wielka przebudowa Georgesa Haussmanna).

Przeczytaj:

Dla gości np. z Anglii, których relacje Brzostek obficie cytuje, dziewiętnastowieczna Warszawa była miastem wręcz orientalnym, co potęgowała nie tylko architektura (cerkwie, liczne „bizantyńskie” kopuły), ale też znaczny procent ludności żydowskiej, bardzo odmiennej od znanych przybyszom z ich własnych krajów zasymilowanych Żydów. Bukareszt jawił się jako jeszcze bardziej egzotyczny. Dla Europejczyka z zachodu ta egzotyka była czymś może i malowniczym, ale jednak całkowicie obcym. Autor prezentuje opinie nie tylko mieszkańców krajów zachodnich o Warszawie i Bukareszcie, ale też Polaków i Rumunów o sobie nawzajem. Wśród ciekawych wniosków znajduję się np. taki, że Bukareszt był miastem znacznie bardziej wyzwolonym obyczajowo, a powściągliwa – jak ją widziano – postawa Polaków w tym zakresie wzbudzała zdziwienie Rumunów. Inne różnice miały jednak istotniejsze znaczenie polityczne. Przede wszystkim od 1881 Rumunia była samodzielnym królestwem, zjednoczonym z hospodarstw Mołdawii i Wołoszczyzny. Rozkwit Bukaresztu stanowił więc wyraz nieskrępowanego rozwoju narodowego i państwowego. W tym samym czasie Królestwo Polskie traciło resztki autonomicznych instytucji i poddawane było intensywnej rusyfikacji. Przy tej okazji przyznam, żę poważną wadą publikacji jest skąpość materiału ilustracyjnego. Reprodukcje fotografii czy pocztówek mogłyby znacznie bardziej plastycznie uświadomić czytelnikom, jak bardzo „azjatycko” wyglądała ówczesna Warszawa.

Przeczytaj:

reklama

W dwudziestoleciu międzywojennym „małe Paryże” stać się miały według autora „małymi New Yorkami”. Rozwój gospodarczy i cywilizacyjny znajdował wyraz choćby w powstawaniu drapaczy chmur, będących siedzibami np. spółek telegraficznych czy telefonicznych. Nie wszystkim jednak taki model rozwoju się podobał. Indywidualistyczna i materialistyczna kultura znajdowała krytyków, do których zaliczyć można między innymi działaczy radykalnych ruchów politycznych. Brzostek ich inspiracji dopatruje się głównie w filozofii Mikołaja Bierdiajewa, a rumuńska Żelazna Gwardia odznaczała się ponadprzeciętną malowniczością i uduchowieniem. Oczywiście ów koncept „małych Nowych Yorków” musiał wywoływać ironiczny uśmiech Amerykanów. Owe warszawskie czy bukaresztańskie drapacze chmur w porównaniu z nowojorskimi były bowiem…. no cóż, małe.

Autor niestrudzenie tropi paralele pomiędzy stolicami Polski i Rumunii, porównując np. niezrealizowane plany budowy Katedry Zbawienia Narodu Rumuńskiego z wysiłkami na rzecz wzniesienia Świątyni Opatrzności Bożej, które również przed wojną nie zakończyły się sukcesem. Mimo pewnych podobieństw rozwojowych, a także faktu wspólnej granicy i sojuszu obydwu państw, Polacy i Rumuni nie wiedzieli o sobie zbyt dużo ani też specjalnie się nie cenili. W cytowanych opiniach rumuńskich przeważa krytyczny obraz naszego kraju, od którego znacznie wyżej ceniona była choćby sąsiednia Czechosłowacja.

Przeczytaj:

Drugą wojnę światową Brzostek traktuje jako ważną cezurę. Wypada przyznać mu rację – „małe Paryże” czy też „New Yorki” odeszły w zapomnienie, a Warszawa uległa wręcz fizycznej zagładzie. Po 1945 r. na obu miastach swoje piętno odcisnęła ideologia komunistyczna, która zdobyła dominującą pozycję w Polsce czy Rumunii (przy czym stalinizm rumuński był znacznie bardziej opresyjny). Autor opisuje przemiany tkanki miejskiej „małych Moskw”, a następnie betonowych „Ubu-karesztów”. Dużo uwagi poświęca też wzajemnym relacjom Polaków i Rumunów oraz opisów wrażeń z ich wzajemnych wizyt w swoich stolicach.

„Paryże Innej Europy” Błażeja Brzostka to pozycja wartościowa, a perspektywa w niej przyjęta zasługuje na uznanie i pochwałę. Od czytelnika wymaga jednak podstawowej choćby wiedzy i pasji urbanistycznej. Pewnym problemem jest także wspomniana skąpość materiału ilustracyjnego (stanowią go dość nieliczne czarno-białe fotografia). Temat i koncepcja pracy aż prosi się o liczne zdjęcia, a także mapy i plany ilustrujące opisywaną topografię. Tym niemniej mogę polecić tę książkę wszystkim osobom zainteresowanym historią Europy Środkowo-Wschodniej, owej „Innej Europy”. Przypadnie ona też do gustu czytelnikom pasjonującym się miastem jako zjawiskiem architektoniczno-topograficznym i społeczno-kulturowym. Optyka przyjęta w dziele jest nowatorska, zatem jego lektura na pewno przyczyni się do poszerzenia horyzontów i poznawczego wzbogacenia czytelnika.

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone