Bitwa pod Studziankami – pancerne starcie berlingowców

opublikowano: 2014-08-09, 14:48
wolna licencja
Bitwa pod Studziankami, znana przede wszystkim dzięki serialowi „Czterej pancerni i pies”, jest uznawana za jedno z największych starć polskich wojsk pancernych na froncie wschodnim drugiej wojny światowej.
reklama

Bitwa pod Studziankami to jedna z wielu bitew stoczonych przez Wojsko Polskie na froncie wschodnim. Czy LWP zasługuje na pamięć?

Sierpień 1944 r. można śmiało uznać za miesiąc polskich wojsk pancernych. Niemalże w tym samym czasie, gdy rozpoczynała się bitwa pod Studziankami, w Normandii trwała bitwa pod Falaise, podczas której dokonano przełamania na froncie zachodnim. W walkach we Francji ważną rolę odegrała 1. Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka, prawdopodobnie najbardziej znana jednostka pancerna w historii Wojska Polskiego. Warto jednak również przypomnieć o potyczce czołgów, która rozpoczęła się 9 sierpnia 1944 r. na zachodnim brzegu Wisły w rejonie Warki i Magnuszewa.

Do Wisły!

18 lipca 1944 r. rozpoczęła się brzesko-lubelska operacja Armii Czerwonej, stanowiąca jeden z ostatnich etapów zaczętej 22 czerwca potężnej Operacji „Bagration”, w wyniku której doszło do wyparcia Niemców z terenu Białorusi. Wojska 1. Frontu Białoruskiego marszałka Konstantego Rokossowskiego uderzyły na broniących się na wschód od Bugu Niemców i już pierwszego dnia operacji dokonały przełamania frontu, atakując na Brześć, Siedlce oraz Chełm i Lublin.

Front Wschodni od sierpnia 1943 r. do końca 1944 r. Postępy Operacji „Bagration” zaznaczone na fioletowo (aut. Mahahahaneapneap, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

W drugim rzucie 1. Frontu Białoruskiego znajdowała się 1. Armia Polska, politycznie znajdująca się pod kontrolą Związku Patriotów Polskich i wywodząca się w prostej linii z jednostek sformowanych przez ZPP latem 1943 r. po zerwaniu stosunków Rządu RP na Uchodźstwie z ZSRR i biorących udział w październiku 1943 r. w bitwie pod Lenino. Na czele Armii stał gen. bryg. Zygmunt Berling, przedwojenny podpułkownik dyplomowany WP, który w 1940 r. nawiązał współpracę z NKWD, a później stanął na czele oddziałów formowanych przez ZPP.

Armia wiosną 1944 r. została przeniesiona na Wołyń, gdzie kontynuowała szkolenie. W chwili rozpoczęcia operacji zaczepnej 1. Frontu Białoruskiego w drugiej połowie lipca 1944 r. w swoim rzucie bojowym dysponowała trzema dywizjami piechoty (których patronami byli Tadeusz Kościuszko, Henryk Dąbrowski i Romuald Traugutt), dwoma brygadami artylerii ciężkiej, pojedynczymi pułkami artylerii przeciwpancernej i artylerii haubic (z organizowanych wciąż brygad), pułkiem moździerzy, brygadą saperów oraz 1. Brygadą Pancerną im. Bohaterów Westerplatte. W drugim rzucie znajdowały się trzy kolejne brygady artylerii (dwie haubic i jedna przeciwpancerna), zaś na Wołyniu kończyły formowanie 4. Dywizja Piechoty im. Jana Kilińskiego, 1. Samodzielna Brygada Kawalerii oraz 1. Dywizja Artylerii Przeciwlotniczej. W praktyce więc 1. Armia Polska w drugiej połowie lipca odpowiadała swoją liczebnością raczej korpusowi niż armii. Warto też dodać, że poza jednostkami biorącymi udział w bitwie pod Lenino (1. Dywizja Piechoty, 1 pułk czołgów, artyleria), żołnierze Armii Polskiej nie brali do tej pory udziału w walkach.

reklama

Zobacz też:

W ciągu dziesięciu dni od rozpoczęcia operacji brzesko-lubelskiej Armia Czerwona poczyniła duże postępy: 21 lipca zdobyto Chełm, dwa dni później Lublin, a już 25 lipca radzieckie jednostki pancerne wyszły nad Wisłę w rejonie Puław i Dęblina. W tym czasie Armia Polska nie brała udziału w działaniach bojowych, przemieszczając się w kierunku Wisły – w walkach wzięła udział tylko armijna artyleria, która wspierała wojska radzieckie w czasie walk nad Turią i Bugiem. 28 lipca Stawka (naczelne dowództwo radzieckie) wydała dyrektywę nakazującą wojskom radzieckim z jednej strony przekroczenie Wisły na południe od Warszawy, z drugiej zaś uchwycenie przyczółków na Narwi na północ od stolicy Polski, w rejonie Pułtuska i Serocka. 27 lipca 2. Armia Pancerna rozpoczęła rajd z rejonu Garwolina w kierunku Warszawy, dochodząc na przełomie lipca i sierpnia do Wołomina i Radzymina. Tam jednak, w wyniku kontrataku 9. Armii niemieckiej gen. Nicolausa Vormanna, została zatrzymana, przeszła do obrony, a na wieść o wybuchu powstania warszawskiego jej działania zostały wygaszone.

Gen. Zygmunt Berling.

Nieużywana do tej pory armia gen. Berlinga (przemianowana po utworzeniu PKWN na 1. Armią WP) miała sforsować Wisłę w rejonie Gołębia, Dęblina i Puław. Zadanie miała wykonać 1. i 2. Dywizja Piechoty. Naprzeciw nich znajdowały się siły niemieckie o sile ok. dywizji. Dowództwo oddziałów polskich nie doceniło obrony niemieckiej – o jej słabości (czy wręcz nieobecności) miał świadczyć m.in. fakt, że 29 lipca kąpiący się w czasie rekonesansu w Wiśle zastępca Berlinga gen. Karol Świerczewski nie został ostrzelany przez Niemców. Natarcie zaplanowano źle (być może traktując je tylko jako demonstracje sił), powierzając atakującym zachodni brzeg tylko 1/4 posiadanych środków przeprawowych. Siły polskie działały w rozproszeniu, co też nie mogło przynieść pozytywnych skutków. Po trzech nieudanych próbach sforsowania rzeki nocą atak załamał się – Polakom udało się stworzyć tylko niewielkie przyczółki, które ewakuowano do 5 sierpnia. W operacji w rejonie Puław i Dęblina oddziały polskie straciły ok. 1400 żołnierzy, z czego ok. 800 zabitych i zaginionych. To właśnie w czasie walk nad Wisłą miał zginąć Michał Okurzały – radiotelegrafista kierujący ogniem artylerii polskiej, który okrążony przez Niemców miał nadać komunikat: Niemcy wychodzą na sam brzeg. Dajcie ogień artylerii na sam brzeg. Bijcie na mnie. Naszych już tu nie ma. Okurzały w PRL stał się jednym z głównych bohaterów LWP, choć dzisiaj jego istnienie oraz autentyczność sytuacji jest podważana.

W tym samym czasie oddziały radzieckie zdobyły przyczółki w rejonie Janowca, Magnuszewa oraz Sandomierza. Być może działania oddziałów polskich mogły ściągnąć uwagę Niemców i umożliwić skuteczne sforsowanie Wisły przez Armię Czerwoną, nie ulega jednak wątpliwości, że pierwsza poważna operacja Armii Berlinga na ziemiach polskich zakończyła się niepowodzeniem, spowodowanym błędami w dowodzeniu.

reklama

Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”

Łukasz Męczykowski
„Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
123
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-9-1

Na przyczółku

1 sierpnia 8. Armia Gwardii gen. płk. Wasilija Czujkowa, słynnego obrońcy Stalingradu, sforsowała bez walki Wisłę w rejonie Magnuszewa i Warki. Przyczółek ten, oparty na północy o Pilicę, a na południowym-wschodzie o Radomkę, znajdował się kilkadziesiąt kilometrów na południe od Warszawy, stając się dla Armii Czerwonej potencjalnym punktem wyjścia dla dalszej ofensywy na zachód. Powstanie przyczółka zmobilizowało do działania Niemców – gen. Vormann ściągnął na południe dostępne sobie jednostki, w tym oddziały pancerne które powstrzymały Armię Czerwoną pod Warszawą. Obrona przyczółka stała się głównym celem działań radzieckich nad Wisłą, dlatego też 6 sierpnia marsz. Rokossowski wydał gen. Berlingowi rozkaz przerzucenia 1. Armii WP w rejon Magnuszewa.

W szpicy maszerującej armii znalazła się Brygada Pancerna – główny związek szybki oddziałów polskich. Czołgi nie brały udziału w forsowaniu Wisły, nie były też wykorzystywane jako wsparcie artyleryjskie natarcia. Brygada składała się z dwóch pułków czołgów (w każdym 3 kompanie po trzy plutony T-34/76 i kompania z dwoma plutonami czołgów lekkich T-70), batalionu piechoty zmotoryzowanej (3 kompanie fizylierów i po jednej kompanii rusznic przeciwpancernych, karabinów maszynowych, moździerzy i działek 45 mm) oraz formowanego od marca samodzielnego pułku artylerii samobieżnej (4 baterie SU-85). Według etatu w brygadzie miało służyć 2188 ludzi, 86 czołgów (po 39 w pułku), 5 samochodów pancernych BA-64 i 21 dział samobieżnych.

Pułkownik Jan Mierzycan (w hełmofonie) z żołnierzami 1 Brygady Pancernej na przyczółku warecko-magnuszewskim, sierpień 1944.

Brygadą dowodził gen. Jan Mierzycan, oficer Armii Czerwonej pochodzenia polskiego, od lat 30. służący w wojskach pancernych, uczestnik wojny z Finlandią, od 1941 r. oficer sztabowy, szef sztabu, zastępca dowódcy i dowódca w radzieckich brygadach pancernych. Polską jednostką dowodził od września 1943 r., w marcu następnego roku został awansowany na generała brygady. Wyższe stanowiska dowódcze zajmowali oficerowie radzieccy (szef sztabu płk Malutin, zastępca ds. liniowych ppłk. Sobolew, dowódca 1 pułku czołgów płk Czajnikow), stanowili oni też znaczną część całej kadry oficerskiej, choć prawdopodobnie wielu z nich miało polskie korzenie (o czym mogą świadczyć ich nazwiska).

Brygada zaczęła przeprawę przez Wisłę 9 sierpnia o godz. 14:00 w rejonie Skurcza i Tarnowa. Czołgi przewożono 100-tonowym promem obsługiwanym przez czerwonoarmistów. Transport utrudniała mała ilość środków przeprawowych (w grę nie wchodziła przeprawa po zbudowanym przez radzieckich saperów moście) oraz liczne ataki lotnictwa niemieckiego. Stąd też niewielkie tempo przerzutu polskich sił pancernych na przyczółek.

Polecamy również:

reklama

Tymczasem już 5 sierpnia siły niemieckie przeszły do kontrataku, dążąc do likwidacji pozycji 8. Armii Gwardii na zachodnim brzegu Wisły. Główną siłą uderzeniową stanowiły: 19. Dywizja Pancerna, 1. Dywizja Pancerno-Spadochronowa „Hermann Goering” (sprowadzona z Włoch po rekonstrukcji w 1943 r. jednostka lądowa Luftwaffe, składająca się m.in. z oddziałów spadochronowych, pancernych i przeciwlotniczych) i 45. Dywizja Grenadierów. Natarcie niemieckie skierowane było na południową linię przyczółka (w rejonie Grabnowoli, Chodkowa i Studzianek) i zakładało przełamanie frontu oraz uderzenie przez Trzebień w kierunku Wisły i tamtejszych przepraw radzieckich. Gdyby plan odniósł powodzenie, 8 Armia Gwardii zostałaby odcięta od reszty 1. Frontu Białoruskiego.

Plan walk na przyczółku warecko-magnuszewskim w Skansenie Bojowym 1. Armii WP w Mniszewie (fot. Aneta Leszkiewicz, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

Zapasy pod Studziankami

9 sierpnia oddziały niemieckie osiągnęły największe sukcesy, opanowując Chodków oraz przełamując pierwszą linię obrony radzieckiego 4. Korpusu Piechoty w rejonie Grabnowoli i Mariampola. Wyłom w obronie przyczółka miał szerokość ponad kilometra. Dowództwo 8 Armii, któremu podporządkowano operacyjnie polską Brygadę Pancerną (bez pułku artylerii samobieżnej) zadecydowało, że przeprawiane pojedynczo kompanie 1 pułku czołgów będą wchodziły do walki z marszu, jako wsparcie oddziałów piechoty Armii Czerwonej (4. Korpus dysponował tylko sześcioma własnymi czołgami). W ten sposób połowa brygady została rozbita pomiędzy aż trzy dywizje piechoty.

POLECAMY

Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:

Maciej Bernhardt
„Z Miodowej na Bracką. Opowieść powstańca warszawskiego”
cena:
Wydawca:
Histmag.org
Okładka:
miękka
Liczba stron:
334
Format:
140x195 mm
ISBN:
978-83-925052-9-7

Jeszcze 9 sierpnia w nocy na południowym odcinku frontu znalazła się 1 kompania czołgów T-34 dowodzona przez kpt. Wiktoria Triufiakowa. Pododdział ten przez całą bitwę wykazał się dużym bohaterstwem i skutecznością. Już w ciągu pierwszych godzin pobytu na froncie kompania dołączona do 47. Dywizji Piechoty odparła sześć ataków Niemców. Następnego dnia na pierwszej linii znalazła się też 2 kompania czołgów ppor. Stanisława Tilla, która toczyła walki o Chodków.

Najbardziej dramatyczne wydarzenia rozegrały się jednak drugiego dnia bitwy w rejonie samych Studzianek. Wieś ta, leżąca na drodze natarcia niemieckiego w głąb przyczółka, wraz z leżącym w okolicy folwarkiem oraz cegielnią stanowiła kluczową pozycję obrony radzieckiej. Z tego miejsca, zajętego przez Niemców dzień wcześniej, 10 sierpnia po południu (po godz. 15:00) ruszyło silne natarcie oddziałów dywizji „Hermann Goering” z udziałem ok. 30 czołgów i dział pancernych. Przebiło się ono przez radziecką linię obrony i ruszyło w kierunku Dobrowoli – sukces ten, dobrze wykorzystany, mógł doprowadzić do radykalnej zmiany położenia 8. Armii pod Magnuszewem. Przed nacierającymi Niemcami nie było prawie żadnych oddziałów radzieckich, znajdowało się tam natomiast stanowisko dowodzenia 35. Dywizji Piechoty. Dowódcy radzieccy podjęli decyzję o rzuceniu do kontrataku przybyłej dopiero co z przeprawy 3 kompanii 1 pułku czołgów, dowodzonej przez por. Rościsława Tarajmowicza i składającej się z 6 czołgów T-34. Opis tego wydarzenia znamy z relacji Piotra Osiowego, mechanika-kierowcy w czołgu dowódcy kompanii:

reklama
Stanęliśmy lesie na południe od Łękawicy. Tarajmowicz powiedział do mnie żebym dopilnował rozstawienia wozów i ich okopania. Nagle wpadł łącznik, Rosjanin, z rozkazem aby kompania natychmiast uderzyła na cegielnię Studzienki. Podjechaliśmy na skraj lasu. [...] Gdy wróciliśmy Tarajmowicz powiedział do mnie: Rzucają nas na stracenie, pochopnie bez żadnego rozpoznania ale nie będziemy dyskutować bo to jest rozkaz. O lewe skrzydło możemy być spokojni. Tam są nasi ale przecież Niemcy też gdzieś są. Rosjanie mówią, że to sama piechota - sama nawet bez działek przeciwpancernych. Ja na to, że bym się nie podjął. Podszedł do nas Gajewski i powiedział: Osiowy ma rację. Zaczęliśmy z Gajewskim medytować że trzeba by puścić jeden czołg i niech Niemcy do niego strzelają a my rozpoznamy ich stanowiska ogniowe. Stracimy jeden czołg ale uratujemy kompanię, zresztą możemy przecież strzelać ze skraju lasu i możemy uratować ten czołg. Możemy zmiękczyć wroga i dopiero do ataku. Tarajmowicz słuchał nas ale zadecydował inaczej. Gdy doszliśmy do czołgu powiedział: słyszałem tu różne propozycje ale rozkaz jest jasny. Będziemy atakować cegielnię. Trzecia kompania pokaże swoje. Jeśli zajmiemy cegielnię będziemy długo żyć. Grunt to nie łamać się, spokojnie bez nerwów. Odezwał się Dorotlew: Trzeba się pożegnać. Na to Tarajmowicz: Nie trzeba towarzyszu Drotlew, będziemy się żegnać w Berlinie (relacja P. Osiowego ze zbiorów WBBH, udostępniona przez Muzeum Studzianki Pancerne).

3 kompania ruszyła do ataku w kierunku Studzianek, natrafiła jednak na Niemców. Piotr Osiowy wspominał:

W tym miejscu nie było żadnej radzieckiej piechoty ani artylerii. Nieco na lewo w tył od pola naszego pola ataku stały popalone radzieckie czołgi i działa pancerne. Wyruszyły do ataku kolejno maszyny 133 Trepaczko, 131 Gajewski, 135 Dackiewicz, 136 Gusłowski, 134 Pilipijczenko i 130 nasz. Odległość między czołgami około 50 metrów. Po wyjściu z lasu na pole mieliśmy rozwijać się kolejno w prawo. Minęło ładnych parę chwil zanim przyszła kolej na nasz czołg. Zaledwie ruszyliśmy wyjechaliśmy na pole Niemcy zaczęli do nas prać z prawej strony i od czoła od cegielni. Powiedziałem Tarajmowiczowi: Trepaczko dostał!! On: zwolnij! Usłyszałem huk wystrzału, gazu! Jednego mam. Ja do Tarajmowicza: Sławek, Gajewski się pali. On znowu kazał mi zwolnić, strzelił i trafił w drugi niemiecki czołg czy też działo pancerne. Byliśmy wciąż jeszcze blisko lasu gdy usłyszałem w słuchawkach laryngofonu: zwiększyć szybkość! Minęliśmy płonący czołg Trepaczki, który cofał się i ciągnął za sobą chmurę dymu. Widoczność miałem dosyć dobrą, jedynie przeszkadzało mi zboże. Znów usłyszałem: mniej gazu! Dackiewicz się pali!! Huk wystrzału, w tej chwili dostał Gusławski i zaczął się palić. Wyjechaliśmy już całkiem na wolną przestrzeń, zacząłem wykręcać w prawo i właśnie zapalił się przed nami piąty czołg. Tarajmowicz powiedział: daj mniej gazu, strzelił, dokończyłem zakręt i wtedy myśmy dostali. Spojrzałem do góry: wieża była w dymie.
reklama

Rzuciłem się do Tarajmowicza. Leżał bez ruchu na dziale. Wyciągnąłem rękę i trafiłem na rozbitą pierś, ręka była cała we krwi. Obok działa siedział Górecki z krwawą miazgą zamiast głowy. Poczułem, że czołg dostał drugi raz w zbiorniki. Ogień buchnął i zaczął dopiekać. Zobaczyłem że Stasia już nie ma i sam chciałem wyjść przez przedni luk kierowcy. Ogień poparzył mi ręce więc usiadłem na siodełku i zaparłem się nogami w płytę włazu ale się zacięła i ani drgnęła. W czołgu robiło się już niemożliwie, więc skoczyłem w dół nogami w luk desantowy. Zawisłem na laryngofonie więc go zerwałem. Stasio wyciągnął mnie z czołgu za nogi, upadłem z poparzonymi rękami. Mimo wszystko chcieliśmy jeszcze wrócić do środka po Tarajmowicza ale ogień ukazywał się już przez górny luk. Cofnęliśmy się więc do tyłu. Zaczęła wybuchać amunicja. Z tyłu spotkaliśmy Pilipijczenkę i jego załogę. Reszta kompanii zginęła (relacja P. Osiowego ze zbiorów WBBH, udostępniona przez Muzeum Studzianki Pancerne).

Piotr Osiowy, żołnierz 1. Brygady Pancernej, uczestnik bitwy pod Studziankami (fot. ze zbiorów rodzinnych, udostępniona przez Muzeum Studzianki Pancerne).

Wszystkie sześć czołgów biorących udział w natarciu zostało trafionych (5 stracono bezpowrotnie), udało się jednak opóźnić natarcie niemieckie, a w wyniku dalszych walk z udziałem reszty 3. kompanii oraz radzieckich gwardzistów atak został zatrzymany. Badacze bitwy zgadzają się, że ten jeden z największych kryzysów bitwy studziankowskiej udało się zażegnać dzięki odwadze i poświęceniu polskich czołgistów, rzuconych niestety do straceńczej szarży.

Przez dwa kolejne dni trwały walki w wyłomie stworzonym przez natarcie niemieckie. Do 11 sierpnia wprowadzono na pierwszą linię 2 pułk czołgów, który w przeciwieństwie do 1 pułku mógł działać w całości, oraz piechotę zmotoryzowaną brygady. Na południe przyczółka zaczęto też sprowadzać inne jednostki radzieckie, również te z północnej rubieży obronnej nad Pilicą, zluzowane przez przybyłe na zachodni brzeg pułki 3. Dywizji Piechoty (później dołączyła do nich 2. Dywizja oraz część armijnej artylerii). Walki w rejonie Studzianek wciąż były bardzo zacięte, różne punkty przechodziły z rąk do rąk, a sama wieś była kilkukrotnie atakowana i zdobywana przez obydwie strony walczące.

reklama

12 sierpnia przed północą dowództwo niemieckie podjęło decyzję o wstrzymaniu działań ofensywnych w rejonie wyłomu studziankowskiego. W tym samym czasie oddziały radzieckie przy wsparciu polskich czołgów rozpoczęły atak mający na celu likwidację klina. Po ciężkich walkach 14 sierpnia doszło do okrążenia części oddziałów dywizji „Hermann Goering” w rejonie Studzianek – likwidacja tego zgrupowania trwała również przez następny dzień. Do 16 sierpnia oddziałom radzieckim i polskim udało się wyprostować linię frontu mniej więcej do stanu sprzed 9 sierpnia.

Przeczytaj także:

Między 9 a 16 sierpnia 1944 r. 1. Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte straciła między 259-275 zabitych, rannych i zaginionych, z czego ponad 60 zabitych, stracono także ok. 26-28 czołgów, z czego między 15-18 bezpowrotnie (rozbieżności w stratach widoczne są w pracach historyków opisujących bitwę zarówno przed jak i po 1989 r.). 16 sierpnia do jednostki, powoli wycofywanej z pierwszej linii frontu, przybyli przedstawiciele dowództwa Wojska Polskiego: generałowie Żymierski, Berling i Świerczewski oraz płk. Zawadzki. Wyrażano wówczas uznanie dla oficerów i żołnierzy Brygady, a jej dowódca, gen. Mierzycan, został odznaczony orderem Virtuti Militari IV klasy (jako pierwszy w „odrodzonym” Wojsku Polskim).

Bitwa pod Studziankami była chrztem bojowym 1. Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte. Do boju wchodziły pododdziały z zerowym lub niewielkim doświadczeniem bojowym, które w ciężkich walkach obronno-zaczepnych z doświadczonymi jednostkami panzerwaffe ostrzelały się i nabrały cennych umiejętności. Specyfiką walki na przyczółku warecko-magnuszewskim było przede wszystkim rozczłonkowanie brygady do różnych jednostek piechoty radzieckiej, co utrudniało dowodzenie nią jako całością. W czasie bitwy ujawniły się braki w wyszkoleniu i kierowaniu pododdziałami pancernymi, złe organizowanie łączności oraz braki w rozpoznaniu przy jednoczesnym bohaterstwie (czasem niestety niepotrzebnym) i woli walki. Po bitwie w dowództwie Armii podnoszono sprawę niewypełniania zasad regulaminów walki oraz wysokich strat brygady, pochlebne opinie wystawione polskim pancerniakom przez dowództwo radzieckie wstrzymało jednak te krytyczne uwagi.

Polecamy e-book Tomasza Leszkowicza – „Oblicza propagandy PRL”:

Tomasz Leszkowicz
„Oblicza propagandy PRL”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
Michał Świgoń PROMOHISTORIA (Histmag.org)
Liczba stron:
116
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-05-1

Książka dostępna również jako audiobook!

Pomnik w Studziankach Pancernych (fot. Aneta Leszkiewicz, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

Studziankowski mit

W pamięci zbiorowej Polaków bitwa pod Studziankami utrwaliła się w połowie lat 60. Szerzej wiązało się to z wyraźną „ofensywą historyczną” władz komunistycznych, które wyraźnie odnosiły się w swoim przekazie propagandowym do wydarzeń II wojny światowej, propagując przede wszystkim dokonania podziemnej PPR, partyzantki GL/AL oraz dokonania 1. i 2. Armii WP.

reklama

Za ojca popularności Studzianek należy uznać płk. Janusza Przymanowskiego, weterana 1. Armii, dziennikarza wojskowego i pisarza. Po ukończeniu studiów historycznych zaczął on badać przebieg bitwy pod Studziankami, zbierając relację ponad 200 uczestników bitwy. Plonem tego badania był reportaż historyczny pt. Studzianki, wydany przez Wydawnictwo MON w 1967 r. Już jednak w 1964 r. Przymanowski opublikował powieść przygodową skierowaną do młodzieży i zatytułowaną Czterej pancerni i pies, której bohaterami była załoga czołgu o numerze 102 i nazwie „Rudy” (Jan Kos, Gustaw Jeleń, Grigorij Saakaszwili, Wasyl Semen) oraz inni żołnierze 1. Brygady Pancernej.

To właśnie na podstawie tej powieści w 1966 r. powstała pierwsza seria jednego z najpopularniejszych serialów w historii Telewizji Polskiej, zatytułowanego również Czterej pancerni i pies. Choć film był skierowany przede wszystkim do młodego widza, a realia historyczne odzwierciedlone w nim częściowo („Rudy” i jego załoga wydają się swoistą spec-jednostką działającą samodzielnie i niemalże na osobisty rozkaz dowództwa brygady), produkcja ta stała się szybko niezwykle popularna, notując ogromną widownię, która wzięła również udział w działalności tzw. Klubu Pancernych – inicjatywy dla dzieci i młodzieży, powiązanej z serialem i aktywizującej młodych ludzi do działalności m.in. na rzecz dobra wspólnego. Kolejne serie wyemitowano w 1969 i 1970 r. Bitwa pod Studziankami pojawia się w trzecim, czwartym oraz piątym odcinku serialu i oprócz widowiskowych scen bitewnych stanowi ważny węzeł narracyjny opowieści (pierwsza bitwa, odznaczenia, rozwinięty później motyw Czereśniaka, wreszcie spotkanie Janka i Marusi).

Wydaje się, że na fali popularności powieści i serialu wzrosło zainteresowanie samymi Studziankami. W 1969 r. nazwę wsi zmieniono na „Studzianki Pancerne”, a wieś otrzymała herb zaprojektowany przez Szymona Kobylińskiego i przedstawiający czołg ze skrzydłami husarskimi. We wsi wybudowano wieże widokową z której można oglądać panoramę pola bitwy, oraz ustawiono pomnik na cokole którego znalazł się czołg T-34/76. Studzianki stały się ważnym elementem skansenu bojowego, który w latach 70. funkcjonował w rejonie dawnego przyczółku warecko-magnuszewskiego.

Bitwa pod Studziankami, choć może wydawać się niewielkim starciem ginącym w licznych walkach drugiej wojny światowej, odegrała ważną rolę w historii 1. Armii WP. Zamiast w rejonie stolicy, Polacy swój chrzest bojowy przeszli walcząc w obronie przyczółka na południu od Warszawy, z którego wyszła potem ofensywa zimowa Armii Czerwonej w 1945 r. Powierzoną im misje mimo strat i ciężkich warunków zrealizowali z sukcesem, sama zaś bitwę polskich pancerniaków na przyczółku warecko-magnuszewskim można uznać za jeden z większych sukcesów Wojska Polskiego na froncie wschodnim.

Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”

Michał Beczek
„Wikingowie na Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
135
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-37-2

Książka dostępna również jako audiobook!

Bibliografia:

  • Boje polskie 1939-1945: przewodnik encyklopedyczny, pod red. Krzysztofa Komorowskiego, Bellona/RYTM, Warszawa 2009.
  • Grzelak Czesław, Stańczyk Henryk, Zwoliński Stefan,_ Armia Berlinga i Żymierskiego. Wojsko Polskie na froncie wschodnim 1943-1945_, Neriton, Warszawa 2002.
  • Jaczyński Stanisław, Zygmunt Berling. Między sławą a potępieniem, Książka i Wiedza, Warszawa 1993.
  • Kaczmarek Kazimierz, Polskie Wojsko na Wschodzie 1943-1945: od Mierei do Łaby i Wełtawy, Drukarnia Akademicka/Związek Byłych Żołnierzy Zawodowych i Oficerów Rezerwy Wojska Polskiego, Lublin 2005.
  • Kania Wojciech, Pierwsza Warszawska Brygada Pancerna im. „Bohaterów Westerplatte” [w:] Serwis Ludowe Wojsko Polskie, Dws-xip.pl, dostęp: 8.08.2014.
  • Kospath-Pawłowski Edward, Chwała i zdrada. Wojsko Polskie na Wschodzie 1943-45, Inicjał, Warszawa 2010.
  • Przymanowski Janusz, Studzianki, Wydawnictwo MON, Warszawa 1967.
  • Przytocki Kazimierz, Warszawska Pancerna. Z dziejów 1 Warszawskiej Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte 1943-1946, Wydawnictwo MON, Warszawa 1981.
reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone