Bitwa pod Rarańczą (1918)
Epizodem, który połączył historię formacji polskich w Rosji z legionami galicyjskimi walczącymi u boku Austrii i Niemiec, był bunt II Brygady i zbrojne przedarcie się jej pod Rarańczą na rosyjską stronę frontu. Powodem tego dramatycznego wydarzenia był traktat pokojowy między Austro-Węgrami i Niemcami a tworzącym się państwem ukraińskim. Na jego mocy mocarstwa centralne bez jakichkolwiek konsultacji z Polakami oddały Ukraińcom wschodnią część Kongresówki: etnicznie i historyczne polską Chełmszczyznę i część Podlasia. Reakcja społeczeństwa polskiego na ten akt samowoli okupantów, niezależnie od podziałów politycznych, była jednomyślna i pełna oburzenia. Fala gniewnych komentarzy pojawiła się w prasie, która pisała o czwartym rozbiorze kraju i na znak protestu ukazała się w żałobnych obwódkach. W Królestwie Kongresowym i w Galicji odbywały się liczne manifestacje i strajki. Nawet najzagorzalsi zwolennicy współpracy z Austrią, zobaczywszy wiarołomstwo Wiednia, zaczynali odżegnywać się od swoich dotychczasowych poglądów.
Gdy do stacjonującego na Bukowinie pod Czerniowcami Polskiego Korpusu Posiłkowego dotarła wieść o zdradzie sprawy polskiej w Brześciu, wywołało to wzburzenie wśród oficerów i żołnierzy. Korpus był ostatnią jednostką Legionów Polskich, nadal walczącą u boku Habsburgów. W jego składzie znajdowała się słynna II Brygada Legionów (Karpacka Żelazna Brygada) i jej dowódca płk Józef Haller. Był on jednym z ostatnich lojalnych wobec cesarza oficerów polskich, którzy jeszcze wierzyli, że współpraca z Austrią przyczyni się do odbudowania niepodległej Polski. Jednak pokój brzeski pozbawił go złudzeń. Co więcej, poczuł się tym faktem osobiście dotknięty i oszukany. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej, w grudniu 1917 r., cesarz Karol I w czasie inspekcji oddziałów w prywatnej rozmowie zapewniał Hallera, że „los jego wiernych polskich żołnierzy i ich sprawy leży mu szczególnie na sercu”. Dalsza służba wiarołomnemu cesarzowi wydawała się Hallerowi niemożliwa.
W nocy 13 lutego 1918 r. na poufnym spotkaniu oficerów II Brygady po burzliwej dyskusji ustalono, że brygada w proteście przeciwko „brzeskiej zdradzie” przejdzie na drugą stronę frontu austriacko-rosyjskiego. Kapelan ks. kpt. Józef Panaś tłumaczył wahającym się oficerom, że w związku z nielojalnością Austrii i Niemiec wobec Polaków przysięga wierności obu cesarzom przestała obowiązywać. Haller stwierdził: „Po tym, cośmy usłyszeli, musimy się zdecydować i coś postanowić, a nie damy się rozbroić, bo służymy Polsce najlepiej z bronią w ręku. Lepszy głupi czyn niż bezczynność”. Mimo oporu nielicznych decyzja zapadła. Krótko przed akcją Haller nadał do władz wojskowych w Wiedniu list, w którym odesłał wszystkie przyznane mu ordery austriackie i niemieckie. Napisał też do cesarza Karola I list, w którym podkreślił, że wobec haniebnej zdrady w Brześciu dalsze pozostawanie u boku armii austriackiej „nie licuje z godnością narodu i żołnierza polskiego”. W tej sytuacji nie było już odwrotu.
Bunt rozpoczął się w nocy z 15 na 16 lutego 1918 r. Poważnym utrudnieniem był fakt, że oddziały polskie nie zajmowały stanowisk na pierwszej linii, lecz jako odwód stacjonowały na zapleczu, około 20 km od frontu. Kamuflażem akcji był rozkaz o nocnych ćwiczeniach polowych, które odbywały się cyklicznie i nie powinny wzbudzać podejrzeń. Austriacy nie dali się jednak zaskoczyć i pod Rarańczą próbowali Polaków powstrzymać zbrojnie. Doszło do nocnego boju z oddziałami austriackimi, które rozbito w walce na bagnety. Po stronie rosyjskiej nie było już żadnych przeszkód, gdyż okopy były puste. Straty II Brygady pod Rarańczą wyniosły szesnastu zabitych. Niestety zdołała się przebić tylko część oddziałów polskich: dwa pułki piechoty liczące łącznie około 1600 oficerów i żołnierzy. Reszta sił, zwłaszcza tabory i artyleria, ugrzęzła blokowana ogniem przez siły austriackie i nie mogła przedostać się przez pola minowe i gęste zasieki. Rankiem legioniści otoczeni przez dotychczasowych sojuszników musieli złożyć broń i zostali internowani.
Przed akcją Haller napisał odezwę do narodu polskiego, mającą wyjaśnić rodakom jego czyn. Podkreślał w niej, że jedynym celem żołnierza II Brygady jest walka o niepodległą Polskę: „Żołnierski obowiązek kazał nam iść tam, gdzie powstaje polska siła zbrojna, skoro w kraju dla nas możność budowania armii polskiej ustała. Rozmieszczone na Bukowinie oddziały Legionów Polskich z dowództwem na czele przeszły granice, by dążyć do połączenia z polskimi oddziałami po tamtej stronie frontu”.
Znaczenie polityczne czynu pod Rarańczą okazało się dla sprawy polskiej niezwykle doniosłe: manifestację zbrojną legionistów polskich uznano w kraju i za granicą za symboliczne zerwanie z obozem państw centralnych i przejście na stronę ententy. W tym duchu wysłannicy Hallera powiadomili niebawem poselstwa francuskie i brytyjskie w rumuńskich Jassach, przekazując notę, w której akcentowano: „w chwili obecnej cały naród [polski] znajduje się już w obozie ententy, spodziewając się wywalczenia całkowitej wolności ziem polskich”.
Po przejściu frontu brygada rozpoczęła marsz na wschód przez Podole w kierunku Chocimia i Kamieńca Podolskiego. Dla legionistów nie była to ziemia obca, byli oni bowiem pokoleniem wychowanym w tradycji I Rzeczypospolitej, której granice na wschodzie sięgały pod Kijów. Uważali swój marsz za powrót z austriackiej Bukowiny na ziemię ojczystą pod zaborem rosyjskim. Rozpoczynali wielką odyseję w czas mroźnej zimy, pozbawieni zapasów amunicji, zaopatrzenia i kuchni polowych, które utracono wraz z taborami, podobnie jak zapasy ciepłej odzieży i mundurów na zmianę. Jakby tego było mało, znaleźli się na terenie spustoszonym przez rewolucję, gdzie panoszyły się zrewoltowane bandy chłopskie, grupy dezerterów i jaczejki bolszewików. Ci ostatni wystąpili z żądaniem, aby legioniści złożyli broń, ale ich postulat został zignorowany. Gdy zawodziły próby porozumienia z lokalnymi sowietami, Haller rozkazał żołnierzom w razie potrzeby strzelać i siłą torować sobie drogę przez zanarchizowany kraj. W celu unaocznienia żołnierzom sytuacji, w jakiej się znaleźli, polecił rozdać w batalionach kilka egzemplarzy Ogniem i mieczem. Było to uzasadnione faktem, że szlak wiódł dokładnie przez te same miejscowości, które zostały ukazane w powieści. W czasie apeli czytano fragmenty książki, zwłaszcza te charakteryzujące kozacką czerń, aby żołnierze rozumieli, z jak bezwzględnym wrogiem mają do czynienia. Ostatecznie dzięki pośrednictwu emisariuszy Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) z Kijowa udało się tymczasowo zapewnić neutralność ze strony bolszewików, a nawet gdzieniegdzie skorzystać siłą lub fortelem z zasobów w magazynach dawnej armii carskiej.
Dn[ia] 3 (16) lutego przeszły z Austrii przez pozycje dwa polskie pułki, które obecnie stoją w odległości 7 wiorst od Kamieńca Pod[olskiego]. Te dwa pułki piechoty wraz z kawalerią i artylerią stały koło Czerniowiec. Kiedy dostały wiadomość, że Niemcy nie chcą opuścić ziem polskich i przyznać Polsce niepodległości, zdecydowały się przejść do Rosji. W czasie posuwania się na terytorium rosyjskie koło wsi Rokitny doszło do walki między wojskami polskimi a austro-węgierskimi. Straty były duże. Piechocie udało się przebić na nasze terytorium. Artyleria jednak i cały park obozów zostały otoczone przez Węgrów. O ich losach na razie nic nie wiadomo. Pułki, które przeszły, znajdują się w ciężkim materialnym położeniu. Niebezpieczeństwa dla nas nieprzedstawiają żadnego. Żołnierze są bardzo zadowoleni, że wydostali się z Austrii.
Przedstawiciel woj[skowo]-rewol[ucyjnego] komitetu (–) Popow
Poruszająca się w kierunku wschodnim brygada przeszła przez Podole, pokonując pieszo około 300 km. Na początku marca 1918 r. dotarła w okolice Sorok na granicy Besarabii, gdzie dołączyła do stacjonującego tam II Korpusu Polskiego.