Bitwa pod Blenheim: starcie, które zmieniło bieg historii
Kiedy w 1661 roku umarł kardynał Mazarini, król Francji Ludwik XIV uzyskał władzę absolutną. Pod osobistymi rządami „Króla Słońce” Francja miała stać się mocarstwem. Ludwik XIV rozpoczął swój marsz po chwałę w 1667 roku, najeżdżając Hiszpańskie Niderlandy, potem Holandię i kraje nadreńskie. Do 1684 roku w jego rękach znalazły się: Luksemburg, większość Lotaryngii i Alzacja, Franche-Comte oraz część Niderlandów Hiszpańskich. Apetyt despotycznego monarchy wydawał się być nieograniczony. O tym czy Europa stanie się prywatnym folwarkiem Ludwika XIV, zadecydować miała kampania nad Dunajem latem 1704 roku, epizod w wojnie o sukcesję hiszpańską.
Przed bitwą pod Blenheim: sukcesja hiszpańska
W 1688 roku Ludwik XIV wykorzystał zaangażowanie Austrii na Bałkanach, by siłą przejąć Palatynat. W tym samym czasie holenderski Stadhouder, Wilhelm Orański, wykorzystał zaabsorbowanie Ludwika w Rzeszy, by przeprowadzić udaną inwazję na Anglię. Po ucieczce do Francji katolickiego władcy Anglii i Szkocji, Jakuba II Stuarta, Wilhelm przejął koronę jako Wilhelm III.
Szykując się do nieuniknionej konfrontacji z Ludwikiem XIV, Wilhelm III w 1689 roku zmontował antyfrancuską wielką koalicję, do której oprócz Republiki Niderlandów i Anglii, weszły Hiszpania, Austria oraz Liga Augsburska (państwa niemieckie). Wkrótce wybuchła wojna dziewięcioletnia (1688-1697). Ten wyczerpujący konflikt nie przystopował w zdecydowany sposób Ludwika XIV, choć Francja musiała zwrócić tereny zagarnięte po 1679 roku.
W 1700 roku zmarł ostatni Habsburg na tronie Hiszpanii, Carlos II i zgodnie z jego wolą korona przypadła Filipowi V Andegaweńskiemu, wnukowi „Króla Słońce”. Akcesję Filipa V obwarowano warunkiem, że nie dojdzie do podziału hiszpańskiego imperium, co planowali w sekrecie główni gracze na kontynencie. W nowych okolicznościach, Ludwik XIV wycofał się z planów rozbioru Imperium Hiszpańskiego. W początku kolejnego roku Ludwik XIV pod pretekstem zabezpieczenia włości wnuka, Filipa V, zajął Niderlandy Hiszpańskie. Tym sposobem francuski władca kolejny raz naruszył kruchy balans sił. W odpowiedzi, we wrześniu 1701 roku Wilhelm Orański zrekonstruował wielką koalicję. Na stronę antyfrancuskiego sojuszu przeszły później Portugalia i Sabaudia, natomiast Hiszpania tym razem przeszła na stronę Francji.
W lutym 1702 roku zmarł Wilhelm Orański. Głównodowodzącym angielsko-holenderskiej armii został John Churchill, który koordynował również poczynania wielkiej koalicji. W uznaniu jego ogromnego zaangażowania, królowa Anna uhonorowała 52-letniego generała tytułem księcia Marlborough.
Czarne chmury nad Wiedniem
W pierwszej fazie wojny walki toczyły się w północnych Włoszech i we Flandrii. Marlborough w 1702 roku wypchnął francuskie armie z Flandrii, a latem kolejnego roku jego regimenty przepędziły Francuzów z Elektoratu Kolonii. John Churchill pragnął kontynuować ofensywne działania, zgodnie z zasadą „najlepszą obroną jest atak”. Jednak na rozwinięcie skrzydeł nie pozwalała mu holenderska rada wojenna, blokująca próby wyprowadzenia angielsko-holenderskiej armii poza Niderlandy.
W końcu 1703 roku angielski dowódca był już mocno sfrustrowany defensywną doktryną Holendrów. Zmartwienia Johna Churchilla stały się jeszcze większe, kiedy na Węgrzech wybuchło powstanie Rakoczego, zagrażające wschodniej flance Imperium Austriackiego. Ale większe niebezpieczeństwo groziło imperium od strony Rzeszy Niemieckiej. Lennik cesarza, Elektor Maksymilian Emanuel, jesienią 1702 roku przeszedł na stronę Ludwika XIV (licząc na uzyskanie tytułu cesarza narodu niemieckiego z poparciem Francji). Elektor dysponował armią w sile czterdziestu tysięcy ludzi, która od końca 1703 roku operowała wspólnie z armią francuskiego marszałka Marsina. Wydawało się tylko kwestią czasu, kiedy połączone wojska Maksymiliana i Marsina uderzą na nieprzygotowany do obrony Wiedeń. Zdobycie stolicy Austrii najpewniej zmusiłoby cesarza Leopolda do kapitulacji. Wypadnięcie Austrii z wielkiej koalicji źle wróżyło Anglii i jej koalicjantom.
W celu zapobiegnięcia powyższego scenariusza, zimą 1703 roku do Londynu przybył ambasador cesarski, Johann Wenzel, hrabia Wratislaw. Rozmowy były obiecujące, zatwierdzono tajny plan przerzucenia wojsk angielsko-holenderskich do Rzeszy, które związałyby francusko-bawarskie armie nad Dunajem. I wreszcie, w efekcie nacisków Marlborough, holenderska rada wojenna wydała zgodę, by wiosną 1704 roku książę wyprowadził sojuszniczą armię poza Flandrię.
Na ratunek Wiedniowi
Holendrzy nie znając szczegółów porozumienia z Johannem Wenzelem, byli przekonani, że kampanię letnią Marlborough zainicjuje w dolinie rzeki Mozeli, zatem niezbyt daleko od granic Niderlandów. 19 maja 21-tysięczna armia sprzymierzonych wyruszyła z Bedburga, nieopodal Kolonii. W Koblencji kolumny kontynuowały marsz na południe wzdłuż Renu, co zbiło z tropu obserwujących bacznie wroga Francuzów, oczekujących ataku w głąb doliny Mozeli. W Hesse-Kassel do sojuszniczej armii dołączyły oddziały z tego księstwa i wraz z posiłkami z Prus i Hanoweru siły konfederatów wzrosły do 40 tysięcy. Oczekiwano jeszcze oddziałów posiłkowych z Danii pod dowództwem księcia Wurttenberga, które miały dołączyć w ciągu kilku dni.
10 czerwca 1704 roku w Mindelheim, Marlborough po raz pierwszy spotkał się z księciem Eugeniuszem Sabaudzkim, doświadczonym generałem cesarskim, odwołanym z Włoch dla obrony Austrii. Armia Eugeniusza pozostała nad Renem za umocnieniami Linii Stollhofen, natomiast wielonarodowa armia konfederacji ruszyła w kierunku Badenii. Francuscy marszałkowie Tallard i Villeroi znów byli skonfundowani, gdyż przypuszczali, iż tym razem Marlborough uderzy na Alzację. Po trudnym marszu w poprzek Jury Szwabskiej, skonfederowane oddziały połączyły się 27 czerwca z armią imperialną margrabiego Ludwika Badeńskiego. Teraz siły sprzymierzonych liczyły już 80 tysięcy, przewyższając liczebnie armie elektora Maksymiliana i marszałka Marsina (około 70 tysięcy), stacjonujące w okolicach miasta Ulm.
Polecamy e-book Pawła Burdzyńskiego pt. „Droga do imperium. Początki Wielkiej Brytanii 1603-1707”:
Ludwik Badeński preferował raczej działania oblężnicze niż konfrontację w otwartym polu, co nie było ulubioną taktyką Marlborough. Dla uniknięcia konfliktu, dowódcy zawarli kompromis – każdy z nich miał obejmować komendę na przemian, co drugi dzień. Na pograniczu z Bawarią, Marlborough i margrabia zdecydowali się zdobyć miasto Donauwörth, strzegące mostu na Dunaju. Na wieść o zbliżających się konfederatach, elektor podesłał francusko-bawarskie posiłki, które obsadziły Schellenberg, ufortyfikowane wzgórze górujące nad miastem. Marlborough rozkazał atak z marszu, by nie dać przeciwnikowi czasu na przygotowanie obrony. Forteca została zdobyta po krwawym szturmie wieczorem 2 lipca i miasto Donauwörth wpadło w ręce sprzymierzonych.
Ponieważ siły Maksymiliana Bawarskiego doznały uszczerbku w walkach o Schellenberg, jego armia wraz oddziałami Marsina wycofała się do ufortyfikowanego Augsburga. Armie Marlborough i Ludwika Badeńskiego podążyły tropem nieprzyjaciela do Augsburga, lecz zdobycie miasta okazało się niemożliwe z braku ciężkich dział oblężniczych (te Marlborough rozkazał zostawić w Bedburgu). Przeciwnik nie miał zamiaru wyściubić nosa zza murów, więc Marlborough przeforsował plan „B”, czyli systematyczne niszczenie zaplecza wroga, co miało zmusić przeciwnika do podjęcia rękawicy. Z dymem puszczono prawie 400 wiosek, palono łany zbóż. Przerażony Elektor Maksymilian rozesłał większość bawarskich jednostek w teren, by ochraniały jego prywatne dobra, nie decydując się stawić wrogowi czoła.
Bitwa pod Blenheim: ku decydującemu starciu
Maksymilian z Marsinem odetchnęli z ulgą, gdy 5 sierpnia przybyła z Nadrenii armia marszałka Tallarda w sile 36 tysięcy osób. Połączone armie Tallarda, Marsina i elektora opuściły Augsburg, przeprawiając się 10 sierpnia na lewą stronę Dunaju. Po tej stronie rzeki znajdowała się też imperialna armia Eugeniusza Sabaudzkiego, który po opuszczeniu Linii Stollhofen, podążał jak cień za Tallardem. Sabaudzki poinformował Marlborough o niebezpieczeństwie odcięcia linii zaopatrzenia, wiodącej przez Nordlingen. Ponadto zasugerował, iż równina, gdzie rozłożyły się obozem oddziały francusko-bawarskie, była prawdopodobnie ostatnim dogodnym miejscem do wytoczenia walnej bitwy, zanim przeciwnik podąży z biegiem Dunaju.
Marlborough pojął w lot wagę sytuacji i 11 sierpnia w Donauwörth przeprawił armię na lewy brzeg Dunaju, gdzie połączył się z armią księcia Eugeniusza (16 tysięcy osób). Dwa dni wcześniej, Ludwik Badeński wyruszył oblegać Ingolstadt, zabierając z sobą piechotę w liczbie około 15 tysięcy, za którą podążyło dziesięć szwadronów kawalerii. Mimo uszczuplenia sił, Marlborough i Eugeniusz wydawali się być zadowoleni z pozbycia się zarozumiałego margrabiego.
Plan księcia Marlborough był prosty – czym prędzej dopaść przeciwnika, zanim ten się przegrupuje. 12 sierpnia sprzymierzeni rozbili obóz koło wioski Tapheim, trzy mile od miejsca stacjonowania armii nieprzyjaciela. Marlborough się śpieszył i już o godzinie 3 rano konfederaci w ośmiu kolumnach maszerowali w kierunku pozycji wroga.
Armie francusko-bawarskie stacjonowały na przedpolach miasteczka Hochstadt. Ich linie rozciągały się wzdłuż prawego brzegu Nebel, rzeczki spływającej do Dunaju. Na swoje kwatery generałowie zaadaptowali trzy wioski leżące wzdłuż Nebel, poczynając od Dunaju były to kolejno: Blenheim, Oberglau i Lutzingen. Kiedy o godzinie 6 rano podniosły się nadrzeczne mgły, we francuskim obozie po raz pierwszy spostrzeżono spływające formacje wroga i podniesiono alarm.
Rankiem 13 sierpnia o godzinie 9 marszałek Tallard odbył naradę wojenną z Marsinem i elektorem, narzucając im swój plan rozegrania bitwy. Jego strategia była raczej defensywna: oddziałom wroga należało pozwolić na przekroczenie rzeczki w jak największej liczbie, a wtedy zmasowany atak konnicy miał dokonać dzieła zniszczenia. Jego kawaleria ulokowana była na lekkim przewyższeniu, więc spadek terenu mógł zwiększyć impet uderzenia.
Tallard rozkazał też naprędce zbudować barykady na obrzeżach wiosek Oberglau i Blenheim, zza których piechota miała razić atakującego wroga skoncentrowanym ogniem. Siły francusko-bawarskie miały przewagę liczebną (56 do 50-52 tysięcy), także w ogniu artylerii (90-66). Sprzymierzeni mieli natomiast zdecydowaną przewagę w kawalerii (178 do 143 szwadronów) i to na tym polu Marlborough widział klucz do sukcesu. Zauważywszy, że środek linii wroga (między Blenheim a Oberglau) był mocno rozciągnięty, szansę na zwycięstwo widział on właśnie w przełamaniu w centrum, zajmowanym przez kawalerię Tallarda. Pierwsze ataki miały jednak pójść flankami, by ściągnąć jak najwięcej francuskich żołnierzy do boków, co miało zapewnić przewagę w centrum.
Oddziały księcia Marlborough były gotowe do sforsowania Nebel o godzinie 10:00, lecz czekano aż oddziały imperialistów Eugeniusza Sabaudzkiego zajmą pozycje, co ze względu na trudny teren nastąpiło dopiero o godzinie 12:30. Pierwsze ruszyły angielskie bataliony gen. Cutts’a wsparte piechotą z Hesji i rozpoczęła się cała seria ataków na Blenheim. Natomiast na prawym skrzydle sprzymierzonych, oddziały księcia Eugeniusza (74 szwadrony jazdy i 18 batalionów prusko-duńskiej piechoty) wdały się w wielogodzinne zwarcie z oddziałami Marsina i Elektora.
Na swoim prawym skrzydle, Marlborough pchnął do ataku na Oberglau kawalerię Wurttenberga, jednak atakujący zostali zaatakowani z flanki przez kawalerię Marsina. Z pomocą kawalerzystom ruszyła piechota holenderska (dowodzona przez księcia Holstein-Becka), lecz dwa pierwsze bataliony po przeprawieniu się przez Nebel, zostały niemal zdziesiątkowane przez dziewięć batalionów francuskiej piechoty, wysłanej z Oberglau. Marlborough musiał osobiście ratować sytuację, ściągając dodatkową piechotę do odparcia zagrożenia. Tymczasem kawalerzyści Marsina przegrupowawszy się, zwrócili się w kierunku przekraczającej rzeczkę piechoty. W ostatniej chwili jazdę Marsina odrzucili kirasjerzy generała Fugera, przysłani przez Eugeniusza Sabaudzkiego. Był to niezwykle krytyczny moment, bo gdyby francuskie szwadrony wdarły się klinem między pozycje Marlborough i Eugeniusza, bitwa mogła potoczyć się po myśli Tallarda.
Polecamy e-book Michała Gadzińskiego – „Tudorowie. Od Henryka VIII do Elżbiety”
O godzinie 14:00 główny trzon kawalerii księcia Marlborough zaczął przekraczać Nebel. Ataki na wioski Blenheim i Oberglau nie przyniosły sprzymierzonym sukcesu, jednak do ich obrony Francuzi rzucili odwody, osłabiając tym samym własne centrum, na co właśnie liczył Marlborough.
Decydujące starcie
Nieskoordynowane ataki kawalerii Tallarda w centrum nie zmieniły oblicza bitwy, linia frontu falowała równomiernie. Dopiero o 16:30 Tallard dał konnicy sygnał do szarży generalnej, poprowadzonej przez markiza d’Humieres. Atak zepchnął pierwszą linię kawalerii przeciwnika na bagniste brzegi Nebel, tam jednak atakujących odrzucił ogień karabinów piechoty. O godzinie 17:00 swój atak zarządził Marlborough, z szablą w ręku prowadząc pierwszą linię jazdy. Francuskie szwadrony stopniowo zostały wypchnięte na wyjściowe pozycje, na wzgórze powyżej rzeczki.
Wytrąconą z impetu kawalerię Tallarda wsparło jeszcze ogniem 9 batalionów piechoty (Regiment du Roi), jednak gdy nadciągnęła piechota generała Karola Churchilla (brata Marlborough), francuscy karabinierzy zostali zdemolowani ogniem karabinów i działek polowych, a dzieła zniszczenia dokonała kawaleria. Po krótkiej przerwie na przegrupowanie, Marlborough rzucił do akcji drugą linię kawalerii pod komendą generała Bulow’a. Skutkiem szarzy z udziałem świeżych sił było przełamanie środka francuskiej jazdy. Bez wsparcia ogniowego własnej piechoty, kawaleria Tallarda straciła rezon. Dla ratowania sytuacji, Tallard żądał przysłania z Blenheim i Oberglau posiłków, nie doczekał się jednak odzewu.
Marszałek Tallard nie był już w stanie opanować chaosu w szeregach konnicy i powolny odwrót francuskich szwadronów przekształcił się w paniczną ucieczkę. Największa grupa galopowała w kierunku Hochstadt, jednak ścigający zagrodzili im drogę. Ci, którzy nie zginęli od szabel, potonęli w nadrzecznych bagnach lub podczas próby przepłynięcia rzeki. Marszałek Tallard, nie chcąc ryzykować śmierci w odmętach Dunaju, oddał się do niewoli. Nie wszędzie jednak walka była zakończona.
Dla Marlborough liczyło się nie tyle efektowne zwycięstwo, co skala zniszczenia przeciwnika. Pruski generał Hompesh na czele z trzydziestoma szwadronami jazdy otrzymał rozkaz uderzenia na flankę jazdy Marsina powstrzymującą ataki imperialistów w okolicach wioski Oberglau. Ze względu na brak koordynacji z księciem Eugeniuszem oraz za sprawą zapadającego zmierzchu, regimenty Marsina i Maksymiliana wymknęły się z pola bitwy.
Sporo do ugrania było jeszcze w samym Blenheim, gdzie znajdowało się 27 francuskich batalionów. Dowodzący w wiosce generał Clerambauld pozostawił swoich ludzi na pastwę losu, wymykając się konno w kierunku Dunaju. Po przybyciu piechoty gen. Churchilla, wioska została okrążona. Francuscy obrońcy próbowali przełamać okrążenie, lecz za każdym razem odrzucał ich ogień muszkietów.
Ostatecznie, na wieść o poddaniu się Tallarda, o godz. 21:00 pozbawiona morale kadra oficerska zarządziła kapitulację. Było to dość szczęśliwe zakończenie dla oblegających Anglików, gdyż zabarykadowani Francuzi byli dwukrotnie liczniejsi i w nocy mogli z powodzeniem wymknąć się na wolność. Oprócz Tallarda, pojmano 40 generałów i 1150 oficerów, podobnie jak 13 000 francuskich szeregowych. Według relacji generała Parkera, straty wroga wyniosły 40 000 osób: poległych bądź wziętych w niewolę. Wśród sprzymierzonych liczba ofiar była mniejsza – poległo 6000 żołnierzy, zaś 8000 było rannych.
Pokłosie bitwy pod Blenheim
Po zajęciu Bawarii przez konfederatów, Maksymilian zbiegł do Francji, natomiast Marlborough i książę Sabaudzki przenieśli kampanię do Alzacji. Po Blenheim wiara Francuzów w ich militarną wyższość została zachwiana. 4 września 1704 roku padła twierdza Landau, a do końca tego roku nad Mozelą sprzymierzeni zdobyli Treves i Trarbach. W kolejnych latach wojny, marszałkowie Ludwika XIV doznawali druzgocących porażek z rąk zwycięskiego duetu spod Blenheim: pod Ramilles (1706), Oudenarde (1708) i Malpaquet (1709). Po tej serii porażek, Ludwik XIV mógł przestać marzyć o podboju Europy.
Najkorzystniej z wojny o sukcesję hiszpańską wyszli Anglicy, którym pokój w Utrechcie (1713) przyznawał terytoria zamorskie (Gibraltar i Minorka, Nowa Szkocja i Nowa Fundlandia) oraz przywileje handlowe w hiszpańskiej Ameryce. Nic zatem dziwnego, że królowa Anna sowicie wynagrodziła za wysiłki księcia Marlborough, budując dla niego ze środków publicznych pałac Blenheim. 170 lat później, w tej rezydencji na świat przyszedł Winston Churchill.
250 lat po bitwie pod Höchstädt (tak też nazywane jest starcie), brytyjski historyk wojskowości J.F.C. Fuller napisał, że gdyby Marlborough przegrał pod Blenheim, familia Elektora Bawarii zastąpiłaby Habsburgów na imperialnym tronie; Monachium przejęłoby rolę Wiednia; a Imperium Austriackie stałoby się satrapią Francji. I prawdopodobnie język francuski dominowałby dziś na świecie.
Chcesz zawsze wiedzieć: co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego w historii? Polecamy nasz newsletter – raz w tygodniu otrzymasz na swoją skrzynkę mailową podsumowanie artykułów, newsów i materiałów o książkach historycznych. Zapisz się za darmo!
Bibliografia:
Doyle William, The Old European Order 1660-1800, Oxford University Press, Oxford 1992.
Fuller J.F.C., Decisive Battles of The Western World, Volume II, Cassell & Co, London 2001.
Simms Brendan, Three Victories and a Defeat. The rise and fall of the first British Empire,1714-1783, Penguin Books, London 2007.
Spencer Charles, Blenheim. Battle for Europe, Orion Books, London 2005 Tincey John, Blenheim 1704. The Duke of Marlborough’s masterpiece, Osprey Publishing, Oxford 2004.
Urban Mark, Generals. Ten British commanders who shaped the world, Faber & Faber Ltd., London 2006.
redakcja: Jakub Jagodziński