Bartłomiej Noszczak – „Antymilenium. Konflikt państwa z Kościołem na tle obchodów tysiąclecia chrztu Polski (1956–1966/1967)” – recenzja i ocena
Bartłomiej Noszczak – „Antymilenium. Konflikt państwa z Kościołem na tle obchodów tysiąclecia chrztu Polski (1956–1966/1967)” – recenzja i ocena
Na te i wiele innych pytań odpowiada Bartłomiej Noszczak w swojej monografii pod tytułem „Antymilenium. Konflikt państwa z Kościołem na tle obchodów tysiąclecia chrztu Polski (1956–1966/67)”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Instytutu Pamięci Narodowej w ramach Centralnego Projektu Badawczego „Władze komunistyczne wobec Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce 1944-1989”.
Rok 1966 był pod wieloma względami szczególny w historii Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Kościół celebrował ten rok pod hasłem tysiąclecia chrztu naszego państwa, a władze świeckie – jako przeciwwagę – obchodziły Tysiąclecie Państwa Polskiego. Już na początku trzeba powiedzieć, że ta interesująca książka stanowi udaną próbę opowiedzenia o historii naszego kraju lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, którą przeciął konflikt o przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Autor książki, Bartłomiej Noszczak tłumaczy, że nie zamierzał opisywać szczegółowo przebiegu Milenium i Tysiąclecia. Jego głównym celem było zbadanie zjawiska, które określa „starciem państwa z Kościołem o rząd dusz Polaków”. Określenie to wydaje się niezwykle trafne, biorąc pod uwagę sytuację wewnętrzną w kraju.
Po październiku 1956 roku obie strony trwały w pewnym „zawieszeniu”. Dojście do władzy Władysława Gomułki i powrót z internowania prymasa Wyszyńskiego stwarzał nową perspektywę relacji państwo–Kościół. Zaostrzenie antykościelnej polityki ze strony komunistów przyszło stosunkowo szybko i pozbawiło złudzeń wielu osób, które zaufały początkowym zapewnieniom Gomułki i dały się ponieść atmosferze Października. W 1957 roku prymas zapoczątkował Wielką Nowennę, dziewięcioletni okres przygotowania do obchodów tysiąclecia przyjęcia chrześcijaństwa przez Mieszka I.
Być może czytelnik będzie zaskoczony, że z ośmiu rozdziałów aż sześć traktuje o wydarzeniach przed rokiem 1966. Jest to jednak bardzo trafny i potrzebny zabieg autora, który pozwala nam poznać kolejne etapy przygotowań Kościoła, a z drugiej strony pomysł władz na obchody Tysiąclecia. Według Noszczaka prawdziwym „casus belli” było słynne orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich. To właśnie wtedy komunistyczne władze przypuściły zmasowany i bezpardonowy atak na polski Kościół i jego biskupów. Nie chcę tutaj o tym pisać – jest to temat dość dobrze znany. Wypada jednak powiedzieć, że początkowo nastroje społeczne były raczej po stronie władzy. Polacy nie rozumieli – a było to zaledwie dwadzieścia lat po wojnie – jak można było przepraszać Niemców i prosić ich o wybaczenie. Nie będę także odpowiadał na pytanie, czy list polskich biskupów był błędem. Wiemy, że w efekcie długofalowym przyniósł pozytywne rezultaty. Jednak w tamtym konkretnym momencie wydaje się, że błędem Wyszyńskiego był brak konsultacji takiego posunięcia z episkopatem niemieckim. Prymas nie wiedział, jak na list zareagują niemieccy biskupi. Zareagowali dość chłodno – niech ten eufemizm wystarczy za charakterystykę ich odpowiedzi.
Błąd popełnił także Gomułka. Krytyka polskich biskupów poszła po prostu za daleko. Polacy uświadomili sobie, że sytuacja jest o wiele bardziej złożona, niż głosi komunistyczna propaganda. Jako ludzie wierzący nie mogli pozostać obojętni na ataki wymierzone w hierarchów. Można powiedzieć, że to właśnie w tym momencie konflikt państwo–Kościół przybrał wyraźnie personalny charakter. Pierwszy sekretarz wpadł w furię. Gomułka był oburzony tym, że Wyszyński wkroczył na pole polityki zagranicznej zarezerwowanej jedynie dla państwa. Pamiętajmy przy tym, że „Wiesław” na „odcinku niemieckim” był naprawdę bardzo wyczulony.
Jednak apogeum konfliktu o Milenium przypadło na lata 1966–1967. Po lekturze książki wydaje się, że to Kościół był stroną bardziej aktywną. Komuniści próbowali nadążyć za programem kościelnym i dostosować program uroczystości świeckich w taki sposób, by na rozmaite sposoby odwodzić ludzi od uczestnictwa w nabożeństwach. W tych samych miastach i w tym samym czasie organizowały wiece, parady, koncerty, wydarzenia sportowe itp. Polityka ta nie przyniosła jednak spodziewanych efektów. Po tej wielkiej bitwie o „rząd dusz” – jak zauważa sam autor – obie strony ogłosiły sukces. Z perspektywy czasu widać jednak wyraźnie, że wielkim zwycięzcą owego „starcia o człowieka” był Kościół kierowany przez Prymasa Tysiąclecia. Milenium Chrztu Polski wraz ze Ślubami Jasnogórskimi były programem kompletnym – z całą pewnością największym programem duszpasterskim Kościoła w Polsce po II wojnie światowej. Wyszyński nie pomylił się.
Komunistom nie udało się wyrugować Kościoła z przestrzeni publicznej, ani tym bardziej ze świadomości Polaków. Bartłomiej Noszczak nie waha się nawet postawić odważnej tezy, że „upadek komunizmu nad Wisłą zaczął się wcześniej, niż zwykło się do tej pory uważać”.
Wybaczcie nieco obszerniejszą recenzję, jednak recenzowana książka w pełni na to zasługuje. Liczne konflikty między komunistycznym państwem a Kościołem, rozgrywające się w latach 1944–1966, zakończyły się zwycięstwem tego ostatniego. Z całą pewnością pomogła w tym odwaga charyzmatycznego pasterza, kard. Stefana Wyszyńskiego. Oczywiście pisze autor także o krytykach prymasa, głównie byli to tzw. „katolicy otwarci” oraz „katolicka inteligencja”. Nikt jednak nie mógł zaprzeczyć temu, że prymas stworzył i konsekwentnie przeprowadził wielki program duszpasterski, zmieniający być może historię Kościoła w Polsce. Prymas się nie bał, był wizjonerem i kreatorem rzeczywistości. Na pewien paradoks zakrawa fakt, że to Gomułka musiał nadążyć za Wyszyńskim, nie zaś odwrotnie.
Jednak nie mogę nie wspomnieć o pewnych błędach, które w takiej monografii w żadnym wypadku nie powinny się mieć miejsca. Mianowicie biskup Czesław Kaczmarek nie był „kieleckim metropolitą” jak uparcie nazywa go autor, z tego prostego powodu, że nie istniała nigdy metropolia kielecka. Podobnie biskup Stanisław Adamski nie był metropolitą katowickim. Diecezja katowicka od 1925 roku wchodziła w skład metropolii krakowskiej. Jej biskup nie mógł być zatem metropolitą. Sytuacja ta uległa zmianie dopiero w 1992 roku. Te dość oczywiste pomyłki nie powinny się w recenzowanej pracy pojawić.
„Antymilenium” to ważna i potrzebna praca traktująca o starciu o „dusze Polaków”, jakie stoczyły między sobą komunistyczne państwo i Kościół w cieniu wielkiej rocznicy. Kościół z całą pewnością nie został w niej pokonany. Zachęcam wszystkich do lektury tej niezwykle interesującej publikacji.