Artur Górski – „Zdrada Kopernika” – recenzja i ocena
Na szczęście nie. Powieść znanego dziennikarza historycznego i pisarza Artura Górskiego nie firmuje żadnych pseudohistorycznych rewelacji na pograniczu religii i teologii. Nie znaczy to natomiast, że między jego książką i „dziełem” pana Browna nie można doszukiwać się podobieństw. Także Adam Górski oplótł rozgrywającą się współcześnie fabułę wokół wydarzeń historycznych – czy raczej wokół legend leżących gdzieś na pograniczu historii i fikcji.
***
Akcja toczy się w Budapeszcie, Wiedniu, Warszawie, Toruniu... autor nie ogranicza swojego rozmachu, kreując międzynarodowy spisek mający na celu zdobycie cennej XVI-wiecznej księgi. Konkretnie zaś egzemplarza „Narratio Prima” Joachima Retyka, na którym sam Mikołaj Kopernik miał się wyrzec swoich tez. W rozgrywce z jednej strony biorą udział gangsterzy zainteresowani kupnem księgi dla bliżej niesprecyzowanych zamożnych klientów – z drugiej pewna dziennikarka i współpracujący z nią profesor... który nieszczęśliwie popełnia pod przytłaczającą presją psychiczną samobójstwo jeszcze przed opisanymi w książce wydarzeniami. Całkiem przypadkiem w sprawę zostaje zaangażowanych jeszcze dwóch polskich historyków, autorów popularnonaukowej książki o dziejach Gdańska. Wpadli oni jak śliwka w kompot z dwóch powodów: po pierwsze wspomnieli w swojej pracy o hipotezie jakoby istniał egzemplarz księgi z „wyznaniem” Kopernika. Po drugie: pierwszy z Panów, Łukasz Dybowski, nie pomyślał dwa razy, kiedy zamieszczał numer telefonu na stronie internetowej swojego wydawnictwa. Z drugiej strony – czy mógł się spodziewać, że w środku nocy zadzwoni do niego niezwykle zdeterminowany włoski mafioso?
Fabuła nie jest szczególnie zawiła, ale książka bez trudu wciąga czytelnika. Rozdziały są krótkie, a akcja ani na moment nie zwalnia. Powieść jest niedługa a pierwszoplanowych bohaterów kilku, nie mamy więc nawet okazji lepiej ich poznać. To wada i zaleta – bo przecież nie należy wymagać od powieści sensacyjnej zarysowywania skomplikowanych profili psychologicznych poszczególnych postaci.
Bardzo dużą zaletą jest wplecenie w treść wątków historycznych. To przede wszystkim przekazywane mimochodem informacje o życiu i twórczości Mikołaja Kopernika oraz ogółem – o jego czasach. Autor stara się nie być pod tym względem namolny, a jednocześnie umiejętnie skłania czytelnika do zwrócenia baczniejszej uwagi na poszczególne daty, wydarzenia czy nazwiska. Dokłada też starań by pokazać Kopernika jako postać z krwi i kości. Czyżby – że tak półżartem zasugeruję – na naszych oczach twórca nowoczesnej astronomii przekształcał się w ikonę popkultury?
Pojawiają się także nawiązania do sytuacji polskiego środowiska historycznego. Bo czy można inaczej niż jako dygresję wobec niedawnego incydentu z udziałem krakowskiego wykładowcy Stanisława S. rozumieć opisaną w „Zdradzie Kopernika” historię profesora wynoszącego pod pazuchą cenne księgi z kościelnego archiwum w Dubrowniku? Tyle tylko, że postać z książki zaliczyła za to kulkę w czoło. Polski odpowiednik tego delikwenta uszedł cało, choć przyszło mu zapłacić grzywnę i wycofać się z pracy naukowej.
***
Niestety książka ma też swoje wady. Przede wszystkim fabuła przynajmniej w kilku miejscach wydaje się niespójna i naciągana. Przykładowo, jako historykowi i osobie pracującej w branży wydawniczej, trudno mi uwierzyć, że polska, wydana na dotacji książeczka popularnonaukowa mogłaby wzbudzić zainteresowanie włoskich (albo jakichkolwiek!) gangsterów. Równie nieprawdopodobne jest to, że tego typu publikacja stała się autorytarnym źródłem wiedzy przy okazji wielomilionowej transakcji na czarnym rynku. Z kolei jej autorzy – z których jeden jest młodszym pracownikiem uniwersytetu, a drugi skończył historię, ale nigdy nie pracował w zawodzie – z dnia na dzień stają się ekspertami od Kopernika, którzy mają firmować nowe odkrycie swoimi nazwiskami. Eksperci ci, dodajmy, szukają informacji na temat życia Kopernika... w internecie.
Także zamiłowanie do filmów gangsterskich kazało mi parę razy spojrzeć na wywód pana Górskiego z przymrużeniem oka. Cóż to za profesjonalny najemnik i zabójca na zlecenie, który koniecznie chce wiedzieć co przeskrobał jego „cel”, a kiedy nie dostaje odpowiedzi – dzwoni do swojego szefa i wygarnia mu to przez telefon? No i koniec końców zarzut chyba podstawowy. Powiem szczerze, że nie wydaje mi się, aby absolutnie dowolne wyznanie Kopernika mogło mieć aż taki oddźwięk, a jego odręczna notatka być warta dziesiątki milionów dolarów. O podobnych sensacjach historycznych na świecie informuje się co drugi dzień i z rzadka ktoś z tego powodu ginie, a ktoś inny wzbogaca się o sześciocyfrowe kwoty...
***
Wymienione wady nie zmieniają faktu, że jest to bardzo ciekawa i wciągająca powieść. I choć trudno nazwać ją przykładem literatury pięknej, to na pewno mamy do czynienia z publikacją z wyższej półki niż często spotykane historyczne „pulp fiction”. „Zdradę Kopernika” można spokojnie – i z wielką przyjemnością – przeczytać od deski do deski nie odkładając jej ani razu na bok. Czy potrzeba lepszej rekomendacji?